Tęcza na Placu Zbawiciela ważniejsza od zabytku klasy "0"

 |  Written by Animela  |  2

Nie będzie remontu ołtarza Wita Stwosza. Krakowski zabytek z drugiej połowy XV wieku, zdaniem parafii (zdanie podzielają takie zaściankowe media, jak Gazeta Wyborcza), potrzebuje kompleksowego programu badawczego, konserwatorskiego i prewencyjnego – słynne dzieło sztuki nie ma monitoringu, jest więc narażone, jak wiele już starych, drewnianych polskich kościołów, na jakiś akt wandalizmu: na przykład podpalenie.

Wniosek krakowskiej parafii, opiewający na milion złotych, nie zostanie jednak zrealizowany – w ministerstwie kultury brak jest środków na ten cel.

Oczywiście trudno w tym momencie nie pomyśleć o innym „dziele sztuki” (z gatunku „pawie pióra w koafiurach”), czyli plastikowym koszmarze: Tęczy na Placu Zbawicielu w Warszawie. Obiekt tymczasowy, zbudowany w estetyce krasnali ogrodowych (bo osławiony jeleń na rykowisku to przy tym kiczu prawdziwe dzieło sztuki), było niszczone już kilkakrotnie i za każdym razem odbudowywane, ogromnym nakładem środków finansowych. Dostępne w Internecie kwoty opiewają na: 64, 46, 100 i 200 tysięcy złotych. Do tych kwot należy doliczyć koszta monitoringu. Do miliona złotych jeszcze trochę brakuje, wiem, ale z pewnością można byłoby zaoszczędzić na gwiazdkowym oświetleniu Warszawy, które jest warte kilka milionów złotych, a bez którego normalni ludzie łatwo mogą się obejść – zwłaszcza w czasach kryzysowych.

Ja wiem – tam Kraków, tu Warszawa. Tam ministerstwo, tu urząd miasta. Nie należy jednak tracić z pamięci informacji, że cały czas chodzi o pieniądze publiczne zarządzane przez Platformę Obywatelską.

Z jednej strony – bezcenny zabytek, znany na całym świecie, wpisany (wraz w Kościołem Mariackim) na Światową Listę Dziedzictwa Kulturalnego. Mało tego! Ołtarz jest jednym z nielicznych zabytków w Polsce klasy „Zero”, czyli uznanych za najważniejsze dziedzictwo kulturalne świata!

Powiem Państwu, że to jest po prostu obrzydliwe w najwyższym stopniu: z jednej strony najbardziej ohydne plastikowe kwiaty i kolorowe lampeczki, a z drugiej – coś jedynego i niepowtarzalnego, coś nie do zastąpienia, coś, co przyciąga turystów z całego świata ... I to właśnie na plastikowe kwiaty pieniądze były, są i będą, jak to twardo oznajmiła prezydent Warszawy, a na unikalne dzieło sztuki sprzed pięciuset lat - nie. Bo nie. Bo rządzi PO i kto jej coś zrobi? ...

Płakać się chce po prostu!

Img.:
http://alutka49.flog.pl/wpis/7725223/bazylika-mariacka-oltarz-wita-stwos... @kot

5
5 (3)

2 Comments

Obrazek użytkownika Danz

Danz
A może by tak przekazać ołtarz naszym dobroczyńcom zza Odry?  Po co nam takie stare truchło?
Tam (w Berlinie) pieniądze zawsze się znajdą (nawet z tego podatku klimatycznego), a może nawet nasi dobroczyńcy dorzucą na nowe dwie tęcze na starym mieście w Warszawie i Krakowie.  I wszyscy będą zadowoleni, Niemcy wygaszający Polskę, POPSL napychające kieszenie świecidełkami i szwajcarskimi frankami i rodzime lemingi chłonące tefałen i Durczoka.
Trzeba pokazać całemu światu, że Polacy są już nowocześni i tęczowi, i gotowi pozbyć się garbu "polskości, która jest nienormalnością", jak to król jewropy kiedyś powiedział.
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Na remont spalonego mostu w Warszawie też się pewnie publiczne pieniądze znajdą. Ale to spłonęło przez zaniedbanie i głupotę, czego w ołtarzu kościoła Mariackiego trudno się dopatrzyć. Zresztą, to nie Krakowowi daleko do Warszawy, tylko raczej Platformie daleko do ołtarza. Serdecznie pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>