
Zręcznie to zostało pomyślane, a czy zręcznie zostanie przeprowadzone, zależy już także, a może nawet przede wszystkim od nas.
Omdlewająca przez lata w ramionach Putina wladza, nasza kochana, tak się w nagłym, wzbudzonym niekorzystnym dla ich zachodnich sponsorów rozstrzygnięciem wojny oligarchów na Ukrainie, antyrosyjskim olśnieniu zacietrzewiła, że aż w końcu trzeba było Donalda Tuska, dla jego własnego dobra, ewakuować w głąb Europy. A drogiego Bronisława prawdopodobnie dopiero wierny szogun odwiódł od pomysłu przykładnego zbombardowania Budy Ruskiej.
Żarty żartami, ale jakoś przecież tę falę antyrosyjskich nastrojów oraz towarzyszącego im strachu trzeba było zagospodarować. Przy okazji wmontowując dobroduszną opozycję w "popieranie władzy". Wszystko jest więc logiczne, uzasadnione, a biorąc pod uwagę interesy części sponsorów, wręcz nieuchronne. Tylko bez przesady.
Bo cały czas przecież trzeba dbać o to, żeby emocje strzyżonych były tyleż gwałtowne, co łatwe do opanowania, i tak ugruntowane, a co za tym idzie podatne na zmiany, jak poczucie praworządności u rozgrzewanych, kiedy tylko trzeba, sędziów.
Władza nie mogła, ot, tak sobie, nagle przestać utyskiwać i narzekać na Rosję i Putina, tym bardziej, gdy ten ostatni raczej eskaluje swoje awanturnictwo, a porozumienia zawiera tylko po to, żeby je demonstracyjnie łamać, więc władza narzeka. Ktoś jednak musiał się zająć strzyżonymi, żeby z biegiem czasu nie zaczęli sobie przypominać, kto od samego początku ostrzegał przed rosyjskimi snami o imperium i tęsknotą za ZSRS.
A w dodatku zbliżały się wybory, zaś formalność, formalnością, ale rosnące koszty bezczelności w dosypywaniu, odsypywaniu i "prawidłowym zliczaniu" kartek wyborczych zaczynały denerwować już nie tylko pragnących uchodzić za żelaznych egzekutorów fikcyjnej demokracji w Polsce, lecz - co gorsza - mogły rozzłościć ich, jeszcze bardziej przywiązanych do pozorów - zagranicznych mecenasów. W efekcie sięgnięto do starych, wypróbowanych rozwiązań.
Władza nadal popisuje się swoim, groteskowo wybiórczym i pasującym jej jak frak fornalowi, patriotyzmem, a zadanie ogłupienia strzyżonych zlecono czemuś, co dla ułatwienia nazwijmy "narodową prawicą", z góry wszystkich uczciwych ludzi, którzy pragną się do niej zaliczać, za ten termin przepraszając.
Bo w tym kontekście, w jakim go używam, jest to twór szczególny, niekoniecznie i nie zawsze mający coś współnego z jakkolwiek rozumianymi, polskimi interesami narodowymi, czy z prawicą lub patriotyzmem. Grupujący obrońców Polski przed banderowcami 70 lat temu na Wołyniu, która to obrona ma oznaczać kategoryczny brak wsparcia dla Ukrainy w jej obecnym starciu z Rosją.
A także sypiących święte szańce wokół substancji narodowej, zagrożonej syjonistycznym imperializmem londyńskich i nowojorskich bankierów. Wobec którego na przykład miliardy, tracone przez Polskę rocznie choćby na, wynegocjowanym przez ludycznego, a więc bardziej "narodowego" od zięcia żydowskiego poety, Strażaka Waldka, kontrakcie gazowym z Rosją, są nie tylko mało ważne, ale wręcz można je uznać za inwestycję w ostatnią rubież i jedyną szansę ocalenia słowiańskiej strzechy przed tymi, którzy podobno tych Protokołów nie napisali.
W sumie, twór będący klubem wszystkich, którzy może bezpośrednio do umiłowania Rosji nie namawiają, ale zawzięcie walczą ze wszystkim, co Rosji może szkodzić, a nawet nie sprzyjać. Bez końca przekonując, że to normalny, zwyczajny kraj, prowadzący normalną, zwyczajną politykę. Z którym można się normalnie, z korzyścią dla Polski dogadać. No chyba, że komuś się zachce polecieć do Tbilisi. A nawet, jeśli w tym aspekcie czasami dla Polski szkodliwy, to i tak dużo, dużo mniej, niż inni.
Nie władza tu jest najgorsza, nie władza, sugerują. Choć jej kult londyńskich bankierów od dziesięcioleci ściąga na Polskę nieszczęście. Najgorsi są ci, którzy nie mając dowodów wierzą, że Rosja, współczesna Rosja, zamordowała im najbliższych. I w ten sposób blokują prawdziwe z Rosją pojednanie, z korzyścią dla obu krajów i narodów. Dla ich potęgi. A byłoby to przecież coś zupełnie nieporównywalnego do tego, co robi Orban.
Ich działalność to granie na emocjach i solidna dawka chaosu. Mieszanie słusznych postulatów z bredniami, lub stawianie tych pierwszych w kompromitującym je czasem zupełnie, tak w Polsce, jak za granicą, kontekście. Ile z tego wynika ze słabości umysłów zaangażowanych w to ludzi, a ile z absolutnie niewątpliwej, manipulacyjnej i starającej się wszystkim kierować prowokacji, nie chce przesądzać. Niech każdy z nich sam to w swoim sumieniu rozstrzyga.
Bo oglądanie i próba zrozumienia na przykład kogoś, kto gromkim głosem domaga się zakazu rajdu szlakiem Bandery po Polsce, a kilka lat później uważa, że pozwolenie na rajd dla jawnych i zadeklarowanych miłośników Stalina i Związku Sowieckiego to żaden problem i nie należy "dać się sprowokować", ani przesadzać, już mnie męczy.
Moim zdaniem, sytuacja dojrzała chyba do tego, żeby w Polsce powstał jawny Klub Rosji, grupujący najodważniejszych z miłośników tego kraju, a tym bardziej wstydliwym i skrytym przydzielający coroczne nagrody i honorowe członkostwo. Niech sobie wybiorą za siedzibę na przykład knajpę "Sowa", w końcu oni też uważają, że Polska bez obcego protektoratu to "chuj, dupa i kamieni kupa", a zawiązanie Klubu ogłoszą w jakiejś dziurze na miarę współczesnej Targowicy. I tak wszyscy wiedzą, że akt tamtej Konfederacji napisano i ogłoszono w Moskwie. Jak sto kilkadziesiąt lat później Manifest Lipcowy.
Img.:https://kefir2010.wordpress.com/2013/10/27/nowe-szokujace-zdjecia-ze-smo... @kot
9 Comments
Niepomiermie mnie dziwi
16 April, 2015 - 17:18
N0str0m0
17 April, 2015 - 09:48
Przy wszystkich, moich zastrzeżeniach, które przecież również dobrze znasz, ja przynajmniej wolę targi z oszustami, niż próby układania się z bandytą, mordującym mi prezydenta, lub jego morderców kryjącym. Na to drugie jesteśmy (jeszcze?) za słabi.
Nam, przynajmniej jeszcze w tej chwili, bardziej niż dynamitardyzm, potrzebna jest cierpliwa determinacja. Tylko z tej drugiej rodzą się prawdziwie rewolucyjne zmiany, a przecież wiesz czym się najczęściej kończy awantura z jedynym koniem podczas przeprawy, bo nam się już przestał podobać.
Pzdr
Karlinie,
17 April, 2015 - 10:00
To zdanie powinniśmy wbijać do głów wszystkim, którzy teraz, przed najważniejszymi wyborami mówią o "pieknym różnieniu się", o pluraliźmie lub wypominają różne - wszak drobiazgi - PiS-owi.
Gdy prawa strona będzie miała prezydenta i większosć konstytucyjną, możemy się różnić do wypęku!
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
To nie logika reakcji, to
16 April, 2015 - 19:06
To nie klub Rosji , to
17 April, 2015 - 08:42
Uwikłali się nasi harleyowcy w przyjaźń narodu rosyjskirgo i polskiego przy samogonie, bo przecież naród rosyjski jest dobry, złą sowiecka władza była, która wymordowała nie tylko polskich oficerów, ale i rosyjski naród.
Zamiast szukać pretekstu, by w czasie przejazdu sfory mieć inne pilne zajęcia, postanowili ich eskortować, by nie tracić możliwości rajdu do Katynia. No i wdepnęli w gówno, z którego już się nie wygrzebią, bo smród będzie się teraz za nimi ciągnął.
Szkoda mi tylko w tym wszystkim Grzegorza Brauna, bo mam wrażenie, że polityka go przerosła. Widać to było we wczorajszym wywiadzie z nim w tv Republica Michała Rachonia.
Świetnej analizy sytuacji dokonał Targalski. Warto poszerzyć temat o treść jego artykułu.
http://kmn.info.pl/?p=25867
Owszem
17 April, 2015 - 09:55
Pzdr
Np dobrze, zgadzam się, mam
17 April, 2015 - 10:40
Pozdrawiam
I jeszcze co do Targalskiego
17 April, 2015 - 10:12
Trochę mi to przypomina bajkowanie Brauna o monarchizmie.
A jesli chodzi o jego analizy geopolityczne, to mam wrażenie, że on bezustannie pomija w nich realia. To nie był przypadek, że w krótkim okresie rządów PIS USA zaoferowały Polsce Tarczę, a po 2007 r. zaczęły ją, żeby nie wpadła w ręce tych, którzy w naszym kraju władzę przejęli, rozmontowywać. Klucz do ogromnych, może największych z wielu, drzwi w gmachu geopolityki jest więc, bagatela, w naszych rękach. I tylko na tym, moim zdaniem, warto się skupiać.
@karlin
17 April, 2015 - 10:44