W ostatnim okresie jesteśmy świadkami medialnego jazgotu w sprawie składu przyszłego rządu i dyskusji dotyczących możliwości spełnienia przez PiS swoich wyborczych obietnic.
Pierwsza sprawa, choć u „pisofobów” budzi przerażenie, to przyznaję (nie bez satysfakcji), że u mnie często wywołuje szczery uśmiech. Bywa i tak, że słysząc to medialne skomlenie i ujadanie -wzruszam tylko ramionami z politowaniem i bezsilnością oraz przekonaniem, że tych ludzi (oprócz „kopa” od losu w tylną część ciała) już chyba nic nie jest w stanie wyleczyć.
Antoni Macierewicz w MON-ie, Zbigniew Ziobro w Ministerstwie Sprawiedliwości i Mariusz Kamiński na czele służb specjalnych, toż to tajfun pospołu z trzęsieniem ziemi, albo, żeby już zbytnio nie straszyć - zwyczajny Armagedon. Niemiecka prasa podobno pisząc o przyszłym polskim rządzie używa już nawet sformułowań „twardogłowi” i „gabinet grozy”.
Kto się oderwał od społeczeństwa, uczciwości i prawdy, czyli generalnie, kto ma się czego bać – ten niech się boi. Ja myślę, że nie da się uzdrowić polskiego wojska, wymiaru sprawiedliwości i służb specjalnych działając w rękawiczkach. Tu trzeba zostawić odciski palców mocnej i pewnej ręki, a dokładniej odcisnąć piętno mocnej i niezachwianej osobowości. Wybrani do tych zadań przez PiS ludzie, to moim zdaniem doskonały wybór. Jeśli im teraz nie uda się zreformować tych dziedzin i usunąć z nich patologii, to małe jest prawdopodobieństwo, by ktoś kiedykolwiek sobie z tym problemem poradził.
Rzecznik rządu Platformy, „groszek” Tomczyk, chyba już na przedostatnim swoim wydechu, wydusił z siebie, że to „polityczne oszustwo dwudziestopięciolecia”. Nazywam go czasem „groszkiem”, bo kojarzy mi się z czymś młodym, jeszcze zielonym i nie myślącym, a osobista kultura nie pozwala mi nazwać go jakoś bardziej dosadnie. Powiem szczerze – albo biedak nie wie, co mówi, albo gada tylko to, czego go w Platformie nauczyli, ale tą wypowiedzią sprawił mi mimo woli niemałą przyjemność.
Przyznacie chyba, że mało co tak cieszy oko zwykłego, uczciwego człowieka, jak widok jakiegoś podrzędnego „oszusta” żalącego się publicznie, że został oszukany.
Co do konieczności spełnienia przez PiS swoich wyborczych obietnic, to zauważyłem, że w mediach wyróżniają się dwa przekazy. Jeden, skupiający się na wywieraniu nacisku na prezydenta Dudę i nie istniejący jeszcze rząd PiS-u, by jak najszybciej realizować wyborcze obietnice. Ten nurt w skrajnych przypadkach próbuje już w tej chwili rozliczać przyszłe władze z niespełnienia swoich obietnic. W zasadzie nie ma specjalnie co komentować – ot zwykła niechęć i próba zdyskredytowania nowej władzy u jednych oraz niezwykła niecierpliwość u drugich.
Myślę, że dużo ciekawszy do skomentowania jest drugi przekaz, który pobrzmiewa nie tylko w telewizyjnych rozmowach i komentarzach – głoszący, że PiS nie jest w stanie spełnić swoich wyborczych obietnic, a w zasadzie to nawet wcale nie musi ich realizować. Bo normalne jest to, że w kampanii wyborczej obiecuje się różne rzeczy, aby wygrać wybory, a potem przychodzi rzeczywistość rządzenia i trzeba z wielu obietnic zrezygnować. Wystarczy tylko wymyślić i przedstawić społeczeństwu bardziej lub mniej wiarygodne wytłumaczenie, dlaczego obietnic nie dało się zrealizować.
Mnie w tych wypowiedziach najbardziej zaskoczyło to, że wypowiadają je ludzie, którzy dali się poznać, jako dyżurni komentatorzy mediów głównego nurtu i ci kojarzeni głównie z Platformą.
Zastanowiło mnie, skąd akurat u nich takie zrozumienie dla powstającego nowego rządu i niebywała wprost wielkoduszność. Pierwsze wytłumaczenie tego „fenomenu” jest oczywiście takie, że skoro Platforma nie spełniła swoich wyborczych obietnic i społeczeństwo ma o to do niej żal, to trzeba jakoś te negatywne odczucia w społeczeństwie stępić. Jednak myślę, że głównym celem takich wypowiedzi jest złagodzenie nacisku na PiS, które ma skutkować mniejszą determinacją w przeprowadzaniu zapowiadanych zmian. Po prostu przeciwnicy PiS-u doskonale zdają sobie sprawę z tego, że jeśli pozytywnie wywiąże się on ze złożonych społeczeństwu obietnic, to mogą pożegnać się z władzą na dużo dłuższy okres czasu, niż jedna kadencja.
Dlatego właśnie znowu przeżywamy okres anty pisowskiego wzmożenia. Osłabiać motywację nowych władz do działania, krytykować i na wszelkie sposoby przeszkadzać. Nawet już ci najnowocześniejsi, którzy zapowiadali, że będą w nowym parlamencie nowoczesną opozycją – teraz zapowiadają, że owszem, ale jeszcze nie teraz, gdy rządzić będzie PiS.
A PiS? No cóż – społeczeństwo się zmieniło i w znacznej mierze dojrzało, dlatego ta partia nie ma chyba innego wyjścia, jak tylko spełnić to, co obiecała. Oczywiście, nie wszystko już i teraz, ale docelowo WSZYSTKO, co obiecała.
Oczywiście PiS wcale nie musi realizować swoich wyborczych zobowiązań. Platforma też nie musiała i faktycznie przez osiem lat swoich rządów tego nie robiła.
Zawsze warto przed podjęciem decyzji o realizacji jakiejś obietnicy dobrze się zastanowić. Przed konsekwencjami ich nie realizowania – również.
PS. Udzielam się również na oboknurtu.pl
9 Comments
@Recenzent JM
11 November, 2015 - 20:23
TO NIE BYŁY OBIETNICE! TO JEST PROGRAM WYBORCZY, KTÓRZY TRZEBA REALIZOWAĆ, JEŚLI POLSKA MA ISTNIEĆ!
Katarzyna
11 November, 2015 - 22:54
Droga Katarzyno.
"Obietnice", czy "program wyborczy"? To naprawdę takie ważne, jeśli piszący i czytający - podkładają pod te pojęcia tę samą treść?
W październiku br. Jarosław Kaczyński wypowiedział na konwencji wyborczej m. in. takie słowa:
"- Musimy dotrzymać obietnic. Tych dotyczących 500 złotych na dziecko, tych dotyczących powrotu do dawnego wieku emerytalnego..."
"Obietnice", "program wyborczy" - to są tylko słowa.
Serdecznie pozdrawiam.
@Recenzent JM
11 November, 2015 - 23:29
Stawianie znaku równości między obietnicami PO a programem PiS to nic innego jak własna subiektywna ocena tego, czego się nie da w tej chwili udowodnić, ani zaprzeczyć, w przeciwieństwie do 8 lat rządów PO.
To akurat mogę zwryfikować:
http://www.grzechy-platformy.org/obietnice-platformy/
Ale nie mogę powiedzieć, że PiS nie zrealizuje programu, bo wpisałabym się w jazgot mainstreamu, który nie może przeboleć przegranej. Ufam Jarosławowi Kaczyńskiemu, ufam Beacie Szydło, a przede wszystkim ufam Prezydentowi.
Na pierwsze przygotowane ustawy rząd wyznaczył sobie 100 dni. Poczekajmy z wyrokami.
Katarzyna
12 November, 2015 - 08:32
Co do "obietnic" i "programu" - jeśli chce się być precyzyjnym, to rzeczywiście nie można między nimi postawić znaku równości, bo program wyborczy to coś znacznie szerszego niż wyborcze obietnice. Tylko, że ja w swojej notce pisałem właśnie o reakcjach mainstreamu, a te kręcą się akurat nie wokół całego pisowskiego programu, tylko zawartych w nim obietnic.
Co do ich spełnienia przez PiS, jestem wręcz przekonany, że zrobi on wszystko, co możliwe, by swój program zrealizować i by zawarte w nim obietnice spełnić.
Inna sprawa, czy to się uda zrealizować w stu procentach.
Ale na to rzeczywiście potrzeba czasu - zdecydowanie więcej niż 100 dni.
Ponownie pozdrawiam.
Recenzencie, PiS obietnice
12 November, 2015 - 06:30
Inna zupełnie sprawa, czy ja, osobiście, uważam spełnienie obietnic wyborczych, już teraz, za najważniejsze.Zamiast kilku groszy wiecej w portfelu, wolałbym pewność, że Polska ma armię (na przykład obronę przeciwlotniczą, która zupełnie leży - co z tego, że leopardy nie najgorsze, jak w try miga nam je rozjadą z powietrza), że jest zrobiony porządek ze służbami specjalnymi, że jak bedę miał raka nie poczekam pięć miesięcy na wizytę u onkologa. Ogół i szczegół.
Ale cóż, taka logika demokracji. Oczywiście, jeżeli planuje się obietnic dotrzymywac, PO niewiele sobie robiła z kampanijnego kłapania paszczęką.
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Max
12 November, 2015 - 08:47
Oby się udało.
Serdecznie Cię pozdrawiam.
Recenzencie,
12 November, 2015 - 10:18
Prawda, że trzeba znaleźć źródła finansowania, ale obłożenie podatkani, od aktywów czy obrotowym, banków i sklepów wielkoprzemysłowych a później organizacja wypłacania dodatku to sprawy dość proste organizacyjnie, zatem stosunkowo łatwo będzie można to zrealizować.
A spełnienie tej obietnicy daje na raz kilka korzyści.
- sukces wizerunkowy, że PiS jest partią dotrzymującą słowa, a tym samym zamknięcie kłapiących dzibów mediom,
- poczucie zadowolenia wśród społeczeństwa, z czym z pewnościa będzie związany wzrost poparcia dla innych, trudniejszych reform i także dla rozliczeń poprzedniej ekipy (no bo skoro ci mogli dać, a tamci nie chcieli, to znaczy, że zabierali dla siebie - mam nadzieję, że ludziom zaświta taka myśl ;)),
- zwiększenie poytu, czyli tak naprawdę dotowanie polskiej gospodarki bez konieczności uzyskiwania łaskawych pozwoleń z Unii
- i wreszcie, pokazanie ludziom młodym, że nie muszą bać się zakładania rodzin i rodzenia dzieci, mam więc nadzieję, że w dość krótkim czasie "coś drgnie" w naszej demografii.
No dobra, to te społeczne i gospodarcze plany, taka dobrotliwa twarz PiS-u.
A ja najbardziej czekam na to, czego wprost nie zapowiadano, a nawet Kaczyński nieco się odżegnywał, mówiąc o tym, że nie planują zemsty.
Zemsta nie, ale rozliczenie i pociągnięcie do odpowiedzialności oszustów jak najbardziej.
Kurcze, mimo wielu wcześniejszych dowcipasów na ten temat, naprawdę czekam na te wizyty o 6.00 rano, sprawiedliwy osąd i do ostatniego dnia odbyte kary.
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Szary Kot
12 November, 2015 - 13:46
Polemizowałbym tylko z samym zakończeniem komentarza.
Bo sama powiedz, jaki jest sens, by sztucznie się ograniczać tylko do
godziny 6.00 rano?
Serdecznie Cię pozdrawiam
W żadnym razie
12 November, 2015 - 16:24
A z kolei wcześniej, taka 4.00 dla przykładu? Miejmy troche litosci dla chłopców w czarnych płaszczykach. Ja ich lubię, więc namawiać, aby wstawali o 3.00 nie będę.
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."