Kot w Rzymie (2)

 |  Written by Godziemba  |  6
Ambasador rządu warszawskiego w Rzymie Stanisław Kot na każdym kroku przeciwstawiał się polityce gen. Andersa.

    Kot nie zdołał zyskać wsparcia rządu włoskiego, który nie zamierzał zmieniać swojego stosunku do II Korpusu. „Ciągłe nadawanie Andersowi – żalił się ambasador – obywatelstw honorowych przez miasta włoskie, asysta organów rządowych przy każdym jego wystąpieniu, dowodzi tendencji Rządu”.

   Dodatkowo rząd włoski wspierał wstępowanie żołnierzy II Korpusu na włoskie uczelnie wyższe , honorując zaświadczenia wystawiane przez polskie władze emigracyjne. Kot interweniował w tej sprawie we włoskim MSZ domagając się uznawania wyłącznie dokumentów wystawionych przez Ambasadę. Osiągnął pewien sukces, co jeszcze bardziej wrogo nastawiło do niego Polaków we Włoszech. Karolina Lanckorońska w czasie rozmowy z oficerami angielskimi nie chciała uwierzyć w te knowania ambasadora, przypominając, iż „Stanisław Kot jest profesorem uniwersytetu. Złożył przy doktoracie tę samą przysięgę, którą złożyłam i ja (…). Uniemożliwienie komukolwiek dostępu do studiów byłoby złamaniem tej przysięgi”. Kot nie takie przysięgi złamał w czasie swojego życia. Działania ambasadora wsparł wiceminister spraw zagranicznych Zygmunt Modzelewski sugerując w rozmowie z włoskim ambasadorem E. Reale, iż „polscy studenci w liczbie ponad tysiąca, składający się „ w większości z elementów reakcyjnych i ze zwolenników faszyzmu” mogą zakłócić porządek na wyższych uczelniach oraz stać się punktem atrakcyjnym dla faszystów włoskich”.

   Wrogość II Korpusu do pracowników ambasady sprawiła, iż Kot zażądał od władz brytyjskich „zamknięcia prasy Andersa rzucającej oszczerstwa na rząd i Ambasadę, zwinięcia biur propagandowych w Rzymie, utrzymywanych przez wojsko i ograniczenia pobytu w Rzymie masy oficerów i żołnierzy z Korpusu”.

   Jednocześnie chcąc wzmocnić swoje oddziaływanie  na polskich uchodźców rozpoczął wydawanie biuletynu informacyjnego ambasady pod tytułem „Wiadomości Polskie”, które miały „bez polemiki prostować różnego rodzaju kłamliwe informacje o kraju, jakie zawiera prasa Andersa”.  Jego zamiarem było wywołanie wrażenia, iż pismo było organem prorządowej grupy polskich emigrantów, jednak wobec bojkotu ze strony polskich uchodźców, wszystkie artykuły pisali pracownicy placówki.

   Niezależnie od bojkotu ze strony Polaków we Włoszech, pismo spotkało się z ostrą krytyką ze strony komunistów. Szef Polskiej Misji Wojskowej w Rzymie płk Kazimierz Sidor donosił swym szefom w Warszawie, że „Wiadomości Polskie” „są zwykłym PSL’owskim pisemkiem, gloryfikującym Mikołajczyka i jego partię, starannie pomijające jakiekolwiek wzmianki o działalności innych partii w Polsce, a dobór artykułów jest taki, aby naświetlić sprawy pod kątem widzenia panów Mikołajczyka i Kota”. Pod naciskiem centrali Kot zmuszony był do zmiany składu redakcji i uwzględnienia postulatów Sidora. 

   Najważniejszym zadaniem Kota w 1946 roku była sprawa rozwiązania II Korpusu. W liście do ambasadora brytyjskiego w Rzymie wyraził żal, iż uznając TRJN rząd brytyjski „nie wyciągnął z tego konsekwencji i nie oddał (Wojska  Polskiego – Godziemba) rządowi polskiemu – choćby z zastrzeżeniem odejścia oficerów, którzyby się nie chcieli podporządkować, albo nie zarządził demobilizacji tych oddziałów, wobec której każdy żołnierz wybrałby wyjście według własnej decyzji”.
Jednocześnie zastrzegł, iż żadnej rząd w Warszawie nie dopuści w żadnym wypadku „do wpływów żywiołów dyktatury czy zamachu stanu”. W tej sytuacji otoczenie gen. Andersa nie mając szansy na powrót do kraju, postanowiło „przygotować przewrót w Polsce dla wzięcia władzy w swoje ręce”. W tym celu „puszczono w ruch całą machinę propagandową utrwalającą w nich (żołnierzach II Korpusu – Godziemba) rozżalenie do Rosji, rozbudzającą nienawiść do tych, którzy by byli skłonni do porozumienia z Rosją”. Pisał to b. ambasador RP w Moskwie, który naocznie przekonał się o skali terroru sowieckiego wobec Polaków po 1939 roku.

   Polityka gen. Andersa podważająca legalność rządu w Warszawie miała – zdaniem ambasadora –  utrudniać normalizację stosunków w Polsce, a „jego utopistyczne plany rządzenia Polską, wciąż zapowiadanego marszu do Polski oraz plany zamachu stanu są źródłem niepożądanych trudności i winne być uważane za nonsens z punktu widzenia narodowej racji stanu”. Kot sugerował tym samym, że działalność Andersa była przyczyną aresztowań i ograniczania wolności przez komunistów w Polsce.

   Ambasador insynuował także Andersowi sympatie proniemieckie „już to z powodu zagalopowania się w nienawiści do Rosji Sowieckiej, już to przez protegowanie skrajnie prawicowych czynników /np. tzw. Narodowe Siły Zbrojne/, które w pewnej mierze współpracowały z Niemcami, a dziś są pod ochroną nieświadomych ich przeszłości Aliantów oraz gen. Andersa. Zresztą w Korpusie znalazła schronienie pewna ilość Ukraińców, którzy w czasie wojny zajmowali stanowisko antypolskie i antyalianckie, a jest opinia, że schowali się tam Niemcy, obciążeni wrogim zachowaniem się przeciw Polakom”.

   Kot, podobnie jak Mikołajczyk, miał skłonność do oskarżania wszystkich krytyków ich linii politycznej o faszyzm, nacjonalizm, sympatie proniemieckie i antysowietyzm. Realną ocenę sytuacji utrudniała mu niezwykle silna fobia antysanacyjna i antynacjonalistyczna, która sprawiała, iż odmawiał prawa piłsudczykom oraz politykom narodowym prawa do udziału w życiu politycznym.

   Bardzo mocno zaangażował się w działania na rzecz likwidacji II Korpusu, co po części korespondowało z polityką Londynu przekonanego o konieczności rozwiązania problemu żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. W maju 1946 roku rząd brytyjski podjął decyzję o utworzeniu Polskiego Korpusu Przysposobienia i Rozmieszczenia, a w następnym miesiącu rozpoczęła się ewakuacja II Korpusu do Wielkiej Brytanii.

   Wykorzystując początek ewakuacji zasugerował Brytyjczykom zabranie razem z nimi z Włoch „kilkudziesięciu Polaków, którzy zwalczają Rząd Polski i którzy tu będą utrudnieniem dla dobrych stosunków między pozostałą ludnością polską a Ambasadą”. Wśród tych osób znajdujących na czarnej liście Kota znaleźli się między innymi: Józef Czapski, Jerzy Giedroyć, Adam Ronikier, Jerzy Stypułkowski, ks. Semkowski i Jan Matyasik. Żądanie Kota zostało jednak zbagatelizowane przez brytyjskiego ambasadora w Rzymie.   

   W podobny sposób Brytyjczycy potraktowali inny wniosek ambasadora, dotyczący rzekomego pobytu w II Korpusie kilkunastu tysięcy zbrodniarzy wojennych – Ukraińców, Gruzinów, Niemców i Rosjan z oddziałów gen. Własowa. Wszyscy oni wyjechali następnie do Wielkiej Brytanii. Pozostawiono jedynie – wedle Kota – prostytutki, złodziei „wstydząc  się ich wysłać do Anglii i zapowiadając, że się ich zrzuci na głowę Ambasadzie RP w Rzymie”.

   Brak sukcesów Kota w sprawie II Korpusu sprawił, iż wspomniany szef Polskiej Misji Wojskowej w Rzymie zarzucił mu bezczynność i kierowanie się wyłącznie interesem PSL. W raporcie dla centrali oskarżył go wręcz o zdradę sugerując, iż „Ambasada stała się źródłem szpiegostwa przeciwko państwu polskiemu. Funkcjonariusze Ambasady opłacani przez Rząd Polski przekazują wiadomości obcemu wywiadowi, a Ambasador nie tylko że patrzy na te rzeczy przez palce, ale stara się jeszcze stworzyć dla nich alibi i utrzymać ich jak najdłużej”.

   Niewątpliwym jest, iż wywiad II Korpusu posiadał precyzyjne informacje o działaniach Kota oraz treści jego meldunków do kraju. Znając jednak stosunek ambasadora do II Korpusu bezprzedmiotowym było oskarżanie go o tolerowanie ewentualnej współpracy jego pracowników z gen. Andersa.

   Działalność Kota jako ambasadora w Rzymie przebiegała w cieniu sytuacji w kraju, gdzie komuniści nie zamierzali traktować PSL jako partnera. Koncepcja Mikołajczyka pozyskania zaufania Kremla i przejęcia władzy w Polsce w wyniku sukcesu wyborczego, stała się nierealna wobec bezwzględnego poparcia Moskwy dla swych komunistycznych wasali.

   Po sfałszowanych przez komunistów wyborach z 19 stycznia 1947 roku, PSL zmuszony został do przejścia do opozycji. Po wyborach ujawniła się w stronnictwie grupa rozłamowa z Czesławem Wycechem na czele, która nawiązała ścisłą współpracę z komunistami. Po ustąpieniu PSL z rządu komuniści natychmiast usunęli jego przedstawicieli z administracji państwowej.

   Pomimo pozostawania na uboczu krajowej polityki, na przełomie 1946 i 1947 roku Kot stał się obiektem ostrej krytyki. Najpierw „Echo Krakowa” zamieściło artykuł pt. „Prof. Kot zamieszany w propagandę antyradziecką”, by w styczniu 1947 roku zaatakować go ponownie, oskarżając go o defraudację publicznych pieniędzy oraz zorganizowanie „Biura Studiów”, w którym „przy współudziale dwójkarzy zaczęły powstawać oryginalne „dokumenty” o życiu w Związku Radzieckim, oparte na specjalnie pisanych i odpowiednio preparowanych zeznaniach żołnierzy przybyłych od Andersa”.

   W dniu 24 czerwca 1947 roku  z oskarżeniem wobec Kota wystąpił w sejmie gen. Gustaw Paszkiewicz, były wysoki oficer PSZ na Zachodzie i bliski współpracownik gen. Sikorskiego. Generał zarzucił mu utrzymywanie bliskich relacji z Oddziałem II sztabu Naczelnego Wodza, wspieranie działań skierowanych przeciwko Związkowi Sowieckiemu, a także współodpowiedzialność za śmierć gen. Sikorskiego.

   Przemówienie to zostało odpowiednio nagłośnione w prasie krajowej. Oburzony Kot zaprotestował w liście do Modzelewskiego przeciwko tym insynuacjom, ale nie doczekał się odpowiedzi. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, iż w 1945 roku  Kot zdecydowanie bronił Paszkiewicza, gdy na łamach „Jutra Polski” zaatakował go Ksawery Pruszyński.

   Wystąpienie Paszkiewicza stało się dogodnym pretekstem do odwołania Kota z Rzymu. Formalna decyzja w tej sprawie zapadła na przełomie sierpnia i września 1947 roku. Jednocześnie na jego prośbę dziekan Wydziału Humanistycznego UJ prof. Jan Dąbrowski wystąpił z wnioskiem o mianowanie kota profesorem zwyczajnym historii kultury UJ. Senat uczelni zatwierdził ten wniosek w dniu 9 września 1947 roku.

   Kot zamierzał wrócić do kraju, jednak trudności ze znalezieniem jego następcy w Rzymie sprawiły, iż dopiero w lutym 1948 roku przekazał obowiązki nowemu posłowi.

   Jednocześnie ucieczka Mikołajczyka z kraju sprawiła, iż postanowił pozostać na emigracji, słusznie obawiając się o swój los po powrocie do kraju. Nie zrezygnował jednak z polskiego obywatelstwa,  posługując się początkowo paszportem dyplomatycznym, a potem uzyskując dokument uchodźcy politycznego. Został delegatem Mikołajczyka na Europę Zachodnią oraz przedstawicielem Międzynarodowej Unii Chłopskiej.

   Pomimo coraz słabszego zdrowia nie przerwał swojej aktywności naukowej i politycznej. Po wylewie krwi do mózgu, który przeszedł w 1964 roku, został umieszczony w szpitalu geriatrycznym w Anglii. Ostatecznie zmarł w dniu 26 grudnia 1975 roku i został pochowany w Londynie.
 
Wybrana literatura:
 
T. Rutkowski – Stanisław Kot 1885-1975. Biografia polityczna
E. Duraczyński – Rząd polski na uchodźstwie 1939-1945
A. Paczkowski – Stanisław Mikołajczyk czyli klęska realisty
W. Anders – Bez ostatniego rozdziału      

Img.: https://pl.wikipedia.org/wiki/Stanis%C5%82aw_Kot    @kot
        
5
5 (2)

6 Comments

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
piłsudczyk mogę spokojnie powiedziec:
Co za paskudna nacja, ci sikorczycy!

P.S.
Tylko dla formalności dodam, że Szary Kot nie ma nic wspólnego z tamtym Kotem wink
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba
Zgoda:))

Szary Kot to zupełnie inna rasa niż czerwony kot:))

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
czerwony (nie szary!) został niegdyś właściwie oceniony, również przez mego Tatka. Nie znałam wówczas szczegółów, Tatkowi zapewne były znane, choć z nami się nie dzielił.
Teraz zrozumiałam tamtą negatywną opinię o Kocie!
Wielkie dzięki, Godziembo!
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba
Obiecuję, iż jeszcze nie raz opiszę tego typa.

Notabene zrobiłby on zapewne wielką karierę, gdy przyszło mu żyć w tzw. III RP.

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
obie części wpisu, też nie mogłam się pozbyć natrętnej myśli, że Kot to genialny kandydat na działacza (bo nie polityka) IIIRP.
Jakieś takie podobieństwo do oślizłego Radka - nomen omen - Sikorskiego
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
że miał Kot jedną (bodajże jedyną) realną zasługę - chyba to on przyczynił się do małżeństwa Romana Brandstaettera z jego polską żoną. Pierwsza - żydowska - porzucila go. A druga była pracownicą polskiej ambasady w Rzymie, zdaje się że jakoś spokrewnioną z Kotem. I tę pannę "oddelegował" ambasador aby "zaopiekowala się" znanym polskim pisarzem, wracającym do Polski z Izraela. Tam pracowal w wojskowym nasłuchu radiowym. I tam przeżył konwersję. A potem - jeszcze przed przybyciem do Rzymu, podczas morskiej żeglugi na Morzu Śródziemnym - miał wizję przyszłości i - swej przyszłej żony. Gdy ją zobaczył - wiedział, że to ta. Oświadczył się! I choć ona miała wiele wątpliwości, zwłaszcza iż straciła dwu narzeczonych - jednego na Wschodzie, drugiego - na Zachodzie, przekonał ją krótkim "U Boga nie ma nic niemożliwego". Tę historię opisywał sam Brandstaetter - zdaje się, że W kręgu biblijnym. 
To było bardzo dobre małżeństwo.
Serdecznie pozdrawiam.
Czekam na dalszy ciąg - o Kocie.

Więcej notek tego samego Autora:

=>>