Jeszcze głupota czy już gangrena?

 |  Written by Everyman  |  1

Niekiedy podziwiam, a częściej zdumiewa mnie odwaga niektórych znanych osób, które dla zaznaczenia własnej obecności podejmują karkołomne wysiłki by choć przez chwilę przypomnieć się publiczności. Niektórym w żaden sposób nie może się to udać, bo choćby Tomasz Lis czy Jacek Żakowski dawno już przekroczyli granice dziwactwa i kroczą tą drogą budząc reakcje, wśród których pukanie się w czoło to najłagodniejszy wyraz społecznego odzewu.

Z przykrością muszę stwierdzić, że tuż za nimi podąża od pewnego czasu niegdyś lubiana przeze mnie Jadwiga Staniszkis, a ostatnio wkroczył na tę ścieżkę Marcin Meller, który urządza sobie tamże efektowne przebieżki.

10 listopada na FB napisał tak :

W następnych i jeszcze następnych wyborach wybierzemy czy chcemy być Rosją czy Niemcami. W tym miejscu świata nie ma trzeciej opcji. Reszta, czyli tak zwane programy to sranie w banię. Ja chcę do Niemiec.

Ośmielony zawadiackim tonem wpisu pozwolę sobie zauważyć, że wśród komentarzy przaśne „Wypierdalaj!” przeważało jednak nad eleganckim „Auf wiedersehen!”. Nie zamierzam jednak przyłączać się do głosów życzących panu Mellerowi mniej lub bardziej szczęśliwej drogi w przekonaniu, że ten tekst to zaplanowany zabieg, spotykany w starych radzieckich filmach z serii „Dawaj, agoń na mienia!”. Jakże miło się potem pochwalić tefałenowskim kumplom pokaźną kolekcją pisowskiego hejtu …

Nie zrażony jego licznymi porażkami, choćby w doborze gości do kolejnych Śniadań Mistrzów, muszę przyznać, że skrót myślowy zawarty w tym utrzymanym w krotochwilnej konwencji wpisie ma jednak odwzorowanie w rzeczywistości. Oddaje on chęć niektórych do rzucenia się w ramiona Niemiec jako alternatywę do podporządkowania się rosyjskiej hegemonii, nieuniknionej według Marcina Mellera już za kilka lat.

Żarty żartami, ale nawet gdyby przyjąć, że to z jego strony jedynie deklaracja woli utożsamienia się z kulturą zachodnią w przeciwieństwie do zagrożenia najazdem wschodniej dziczy – ten wpis i wspierające go „lajki” - budzą niesmak i sprzeciw.

Po pierwsze dlatego, że odrzucają a priori trzecią drogę, z silną i niezależną Polską, zamiast popychadła potężnych sąsiadów. W tym miejscu świata, szanowny panie Meller, jest trzecia opcja, a sranie w banię – to właśnie pański wariant. Nawet za grosz nie trzeba patosu, by panu wytknąć, że gdyby znalazł pan większość myślącą podobnie w przeszłości, nie musiałby pan do Niemiec wędrować, byłby pan już na miejscu. Długo pan myślał by spłodzić tego knota? Myślą tego czegoś nijak nie da się nazwać!

Po drugie – zakładając, że znany celebryta nie trafi w Niemczech na tubylca, który potraktuje go jak cwela i idiotę, co zdarza się nagminnie pewnemu znanemu w Polsce niemieckiemu przedsiębiorcy, który wszystkich Polaków traktuje tak właśnie – można by panu Mellerowi zazdrościć świetlanej przyszłości w objęciach braci Germanów, gdyby nie pewien szczegół …

Otóż, gdyby nie resztki nadziei, że ten wpis, to jednak wyłącznie przykład głupawej zabawy słowami, a nie objaw tej samej choroby, która kilku idiotom każe na podstawie kilku idiotycznych haseł na transparentach nazywać wczorajszy Marsz Niepodległości marszem faszystów – trzeba by zacząć poważnie się martwić ...

Bo to już nie żarty – ta choroba to początki politycznej gangreny.


ilustracja: http://i.iplsc.com/marcin-meller/0002DXA4VMGGV1JL-C122-F4.jpg
Hun

 

5
5 (4)

1 Comments

Obrazek użytkownika krisp

krisp
Wyglada na to, że sprawdza się stara prawda, że jak Pan Bóg chce kogoś pokarać, to rozum jej/jemu/im, ale też czasami mnie, albo tobie (to nie personalne stwierdzenie wink), albo nam, odbiera.  

Pozdrawiam

krisp

Więcej notek tego samego Autora:

=>>