"Polska" część operacji "Trust"

 |  Written by Godziemba  |  6
Podjęcie współpracy polskiego wywiadu z rzekomą antysowiecką organizacją MOCR było jedną z największych porażek II Oddziału Sztabu Generalnego w okresie międzywojennym.
 
 
       Polski Oddział II Sztabu Generalnego nawiązał kontakt z Monarchistyczną Organizacją Centralnej Rosji (MOCR)  za pośrednictwem Estończyków. Estoński pracownik służby wywiadowczej, który potem przeszedł na służbę Sowietów, rekomendował latem 1922 roku kierownikowi polskiej placówki wywiadu w Tallinie, Wiktorowi Drymmerowi, współpracę z rzekomą potężną antysowiecką organizacją
 
        Po zaakceptowaniu tej współpracy przez warszawską centralę, powołano w Moskwie specjalną placówkę o kryptonimie „Czajka” do utrzymywania stałej łączności z MOCR. Polskim oficerem łącznikowym Oddziału II Sztabu Generalnego Wojska Polskiego przy MOCR został ppor. Władysław Michniewicz, a po jego zachorowaniu na tyfus Edward Czyżewski.

        Z kolei przedstawicielem rzekomych konspiratorów został czekista Edward Opperput, posługujący się nazwiskiem Kasatkin. Spotykał się z Czyżewski kilka razy w tygodniu „pozwalając” mu kopiować sowieckie dokumenty, przygotowane wcześniej na Łubiance. W celu uwiarygodnienia konspiratorów czekiści zaaranżowali spotkania Czyżewskiego z szefem sztabu MOCR - rzekomym generałem artylerii Wiktorem Wiktorowem w którego wcielił się Wiktor Steckiewicz.

        W centrali na Łubiance za „polską” część operacji „Trust” odpowiadali Polacy – wśród których najważniejsza rolę odgrywał  wspomniany Wiktor Steckiewicz, który był w młodości działaczem POW oraz  walczył z bolszewikami w wojnie 1920 roku. Następnie pełnił funkcję  rezydenta polskiego wywiadu w Moskwie, po dekonspiracji został przewerbowany przez sowiecki kontrwywiad i podjął służbę pod nowym nazwiskiem – Wiktor Kijakowski. Znał doskonale środowisko oficerów polskiego wywiadu, co ułatwiło sowiecką akcję dezinformacyjną.

      Po zajęciu Zagłębia Ruhry przez wojska francusko-belgijskie i wzroście napięcia w stosunkach sowiecko-polskich,  w styczniu 1923 roku „konspiratorzy” z MOCR zaproponowali polskiemu wywiadowi przeprowadzenie akcji dywersyjnych w przypadku wybuchu wojny sowiecko-polskiej. W zamian oczekiwali poparcia w nawiązaniu kontaktu z wywiadem francuskim. Szef Oddziału II ppłk Ignacy Matuszewski odrzucił tę propozycję, słusznie podejrzewając sowiecką prowokację. Jednocześnie zakazał jakiejkolwiek współpracy politycznej z MOCR, zezwalając jedynie na wykorzystanie tej organizacji do pracy wywiadowczej w przypadku wybuchu wojny z Moskwą.

       Wkrótce potem placówka wywiadowcza „Czajka” przestała istnieć, po dokonaniu jej dekonspiracji przez sowiecki kontrwywiad. Sowieci kontrolowali jej działalność od początku, gdyż została ona utworzona w celu utrzymywania kontaktów z kierowaną przez nich organizacją MOCR. Zapewne jej dekonspiracja miała na celu uwiarygodnienie prowokacji i osłabienie podejrzeń dotyczących MOCR.

       Jakkolwiek wspomniana dekonspiracja polskiej placówki w Moskwie wzbudziła w centrali polskiego wywiadu zrozumiałe wątpliwości, czego przejawem było podjęcie inwigilacji utworzonej w Warszawie placówki MOCR, kierowanej przez Jurija Artamonowa, to nie zaprzestano współpracy z „antybolszewickimi konspiratorami”. Wpływ na to miała zmiana szefostwa Oddziału II Sztabu Generalnego WP dokonana w połowie 1923 roku po wycofaniu się Piłsudskiego z aktywnego życia politycznego. Władza w wojsku przeszła w ręce antagonistów Marszałka, czego przykładem było objęcie szefostwa II Oddziału przez płk. Michała Bajera. Raport ww. ppor. Władysława Michniewicza jednoznacznie demaskujący MOCR jako sowiecką prowokację został zignorowany i odrzucony przez nowe kierownictwo Referatu Wschód Oddziału II, które uznało to za odwet ze strony piłsudczyków, usuniętych z centrali wywiadu.

         Do podobnych wniosków doszedł na początku 1924 roku kpt. Wiktor Drymmer, który w meldunku podkreślił, iż „nasz wywiad jest ślepym narzędziem w rękach sowieciarzy”. Także i ten meldunek został zignorowany. Jakkolwiek attaché wojskowy w Moskwie ppłk Ignacy Boerner zerwał w maju 1924 roku współpracę z MOCR, ale na polecenie centrali wznowił ją już miesiąc później. Głównym orędownikiem tej współpracy był kierownik Referatu Wschód kpt. Michał Talikowski, który umożliwił kurierom MOCR posługiwanie się polskimi paszportami, co znakomicie ułatwiło im podróżowanie po całej Europie.

        Pomimo tych ostrzeżeń kierownictwo II Oddziału Sztabu Generalnego WP kontynuowało współpracę z MOCR aż do kwietnia 1927 roku, gdy Sowieci oficjalnie zakończyli operację „Trust”. Można przypuszczać, iż przyczyną tego był opór oficerów, którzy zrobili piękne kariery na współpracy z MOCR i nie chcieli się przyznać, iż ich wieloletnie sukcesy były de facto bolesną klęską. Wspierani byli przez dyplomatów z MSZ, wywodzących się z rodzin arystokratycznych, łudzących się szansą odzyskania majątków utraconych na wschodzie.

        W końcu kwietnia 1927 roku Edward Opperput „zbiegł” do Finlandii i ujawnił, iż organizacja MOCR była sowiecką prowokacją. Dodatkowo oskarżając wielu przedstawicieli zachodnich służb wywiadowczych o współpracę z Sowietami doprowadził do kryzysu zaufania w wielu służbach.
 
        Przesłuchiwany przez przedstawicieli polskiego wywiadu potwierdził, iż GPU „posiada najdokładniejsze sprawozdania i jest o wszystkim poinformowane” co się dzieje w Oddziale II Sztabu Generalnego WP. Nie chciał jednak podać nazwisk sowieckich agentów w polskim wywiadzie, tłumacząc, że „nazwiska tajnych agentów zagranicznych są trzymane w ścisłej tajemnicy i poszczególnym pracownikom GPU nie są podawane”.
 
         Jednocześnie w czasie zeznań składanych przedstawicielom innych wywiadów o współpracę z sowieckim wywiadem oskarżył szereg polskich oficerów z ówczesnym szefem Sztabu Generalnego gen. Tadeuszem Piskorem na czele, czemu polski wywiad nie dał wiary, słusznie uznając to za ciąg dalszy sowieckiej operacji dezinformacyjnej.
 
         Tym niemniej znakomita znajomość środowiska polskiego wywiadu przez realizatorów „polskiej” części operacji pozwoliła na pozyskanie agentów wśród polskich oficerów. Bardzo wiele danych świadczy, iż agentami sowieckimi byli między innymi kpt. S. Próchnicki (wobec groźby dekonspiracji popełnił w 1933 roku samobójstwo) oraz mjr Tadeusz Kobylański (późniejszy bliski współpracownik ministra Becka w sprawach polityki wschodniej).
 
          Niewątpliwie byli także inni – nie udało się jednak ustalić ich nazwisk. Powołana specjalna komisja pod kierunkiem płk. Ludwika Bociańskiego nie znalazła winnych wywiadowczej klęski, w związku z czym nie wyciągnięto żadnych konsekwencji wobec oficerów II Oddziału. Kilkunastu jednak oficerów, zaangażowanych we współpracę z MOCR, przeniesiono do służby liniowej, odsuwając od spraw wywiadowczych.
 
        Niemniej marszałek Piłsudski zdawał sobie sprawę z konsekwencji prowokacji dla działalności polskiego wywiadu. W trakcie przemowy na Zjeździe Legionistów w Kaliszu w dniu 7 sierpnia 1927 roku, komentując sprawę powiedział:
 
Gdy Polska się zaczyna, zaczyna się polepszenie stosunków. My, legioniści, nie jesteśmy wtedy wcale jedynymi Polakami, którzy krew otwarcie przelewali. Idzie za nami całe mnóstwo ludzi, tak, że w tej masie płyniemy i nie możemy brać na siebie przedstawicielstwa tej krwi, którą Polacy na polach bitew i w szalonych wysiłkach przelali.

Lecz zwycięstwa nad agenturami nie odnieśliśmy wcale. Agentury, jak jakieś przekleństwo idą dalej bok w bok i krok w krok.

Moi panowie, gdym wziął za temat tę prawdę, wybrałem ją rozmyślnie i nie dla czego innego, jak dlatego, aby kropkę nad „i” postawić, aby nie było powiedzenie, że my musimy menażować prawdy agentury. Polskę, być może, czekają i ciężkie przeżycia. Podczas kryzysów – powtarzam – strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym”.
 
 
          Współpraca polskiego wywiadu z MOCR była największą jego porażką w okresie międzywojennym. Dzięki przeprowadzonej prowokacji sowiecki kontrwywiad rozpoznał w znacznym stopniu organizację polskiej sieci wywiadowczej w ZSRS, metody pracy oraz sposoby łączności. W konsekwencji czego w 1927 roku zreorganizowano sieć zakonspirowanych placówek wywiadowczych oraz dokonano zmian personalnych. Zmieniono także formy i metody pracy, kładąc większy nacisk na urozmaicenia źródeł informacji, większą wagę przywiązując do oficjalnych źródeł informacji – prasy, audycji radiowych, obserwacji w czasie oficjalnych defilad wojskowych i podróży po kraju. W konsekwencji zmniejszyła się rola agenturalnych źródeł informacji, co okazało się zabójcze dla dalszej pracy operacyjnej na Wschodzie.
 
 
 
Wybrana literatura:
 
 
 
K. Paduszek – Zajrzeć do mózgu Lenina. Wywiad II Rzeczypospolitej a postrewolucyjna Rosja
 
A. Krzak – Czerwoni azefowie. Afera MOCR-Trust 1922-1927  
 
A. Pepłoński – Wywiad polski na ZSRR w latach 1921-1939
 
M. Świerczek – Udział Wiktora Drymmera w aferze MOCR-Trust w świetle jego artykułu z 1965 r. pod tytułem Trust.

W. Drymmer - W służbie Polsce

W. Michniewicz - Wielki bluff sowiecki
5
5 (3)

6 Comments

Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
na moją historię rodzinną.
Otóż jeden z mych stryjów, Jerzy Jakub Tarnawski, był polskim attaché wojskowym w Rosji Sowieckiej, do roku 1927. Listy przekazywał w sposób "okrężny" - aby rodziny w Polsce nie narażać na niebezpieczeństwo. Używał przybranego nazwiska.
W ostatniej wiadomości, jaką przesłał, informował, że "korzystnie zakończył interesy" i wraca do Ojczyzny. Nie wrócił nigdy i nie było żadnych, dalszych wieści. Zginął zamordowany? Zesłany do gułagu? Wszelkie próby odnalezienia Go, ze względu na utajnienie misji politycznej, w czasach II Rzeczypospolitej były bezskuteczne.
Potem - wojna i czasy powojenne... Rodzeństwo wciąż wierzylo, że jednak wróci, albo chociaż - że dojdzie jakaś, jakakolwiek wiadomość o Nim...
Niekiedy sama się łudzę, że może jednak... Nie mniej nigdzie, w dostępnych wspomnieniach i dokumentach, żadnej wzmianki o Stryju nie spotkałam... Ci, którzy odeszli - Oni już wiedzą. Zapewne wkrótce ja też się dowiem...
Dziękuję - za wszystkie, niezwykle ciekawe zapisy historii współczesnej. To przecież nasze życie.
Pozdrawiam serdecznie!
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba

Niestety, bolszewicy w trakcie operacji "Trust" znakomicie rozpoznali polskie struktury wywiadowcze w Rosji Sowieckiej/

Pozdrawiam

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
"Zmieniono także formy i metody pracy, kładąc większy nacisk na urozmaicenia źródeł informacji, większą wagę przywiązując do oficjalnych źródeł informacji – prasy, audycji radiowych, obserwacji w czasie oficjalnych defilad wojskowych i podróży po kraju. W konsekwencji zmniejszyła się rola agenturalnych źródeł informacji, co okazało się zabójcze dla dalszej pracy operacyjnej na Wschodzie."

I o to właśnie oskarża prof. Cenckiewicz Marszałka, ale dodaje tu także małoduszność.
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba
To bzdurne oskarżenie - w totalitarnym państwie niezwykle trudno jest prowadzić aktywną agenturę. Nikt, nawet Niemcy, nie posiadali siatki wywiadowczej w Sowietach. Jedyną alternatywą było zwiększenie roli "białego" wywiadu.

Pozdrawiam
Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
albo też szpiegowanie sąsiadów Rosji, aby z wtórnych źródeł zorientować się, co knuje wróg. Może dlatego Piłsudski otwierał ambasady gdzie popadnie w Azji?
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba
Najważniejszą rolę odgrywała współpraca wywiadowcza z Japonią, zainicjowana przez Wacława Jędrzejewicza, gdy pełnił on funkcję attache wojskowego w Tokio.

Pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>