Dymisja czyli beton też się kruszy

 |  Written by Rosemann  |  4
Nie mam zamiaru analizować merytorycznej strony zmiany na stanowisku Ministra Obrony Narodowej. Nie znam się na obronności i równie łatwo byłoby mnie pewne przekonać, że był Antoni Macierewicz najlepszym naszym ministrem wojny od czasu Józefa Piłsudskiego jak też i do tego, że był zupełnie do dupy. Pozwolę sobie na drobną złośliwość czyli na sugestię, że dzielę to swoje ograniczenie ze sporą częścią tych, którzy dziś gotowi są stawać „murem za Macierewiczem”. Nawet jeśli ten mur przyszłoby im stawiać przed samym Jarosławem Kaczyńskim.

I o tym „murze za Macierewiczem” i „przeciwko Kaczyńskiemu” właśnie pozwolę sobie kilka słów.

Jarosławowi Kaczyńskiemu, właśnie jemu skoro tak długo i skutecznie nas przyzwyczajał, że tylko jego głos w PiS ma tak naprawdę moc wiążącą i siłę sprawczą, należą się te wszystkie krytyczne a czasami obraźliwe wręcz komentarze po dymisji Antoniego Macierewicza pojawiające się wcale nie w odosobnionej liczbie w przestrzeni publicznej. Jemu, choć adresowane są najczęściej do Prezydenta. Myślę, że są tak adresowane bo jeszcze nie przelała się czara na tyle by „najtwardsi z twardych” (poza Ściosem, który jak wyszło jest „najtwardszy” i już sobie pozwala) rzucili się na Kaczyńskiego, bez którego zgody Morawiecki ani nikt inny Macierewiczowi by się nie ośmielił powiedzieć „dziękuję”.

Należą się Kaczyńskiemu bo po raz kolejny nie wywiązał się z, być może rzeczywiście nieprzyjemnego, obowiązku wyjaśnienia wyborcom czemu robi się to, co się robi. Tylko mi nie mówcie, że to nie Kaczyński powinien wyjaśniać tylko rzeczniczka PiS Mazurek. O nie! Ona jak dotąd przekonująco nie wyjaśniła nawet czemu to jej przypadło zadanie wyjaśniania stanowisk i postępków rządzącej partii.

Nie wywiązał się Jarosław Kaczyński wywołując ferment wśród najzagorzalszych zwolenników.

W końcu przecież z jakiegoś powodu doszło do zmian w rządzie, odbyły się one (bo inaczej przecież być nie mogło) za wiedzą i zgodą kierownictwa partii. I ten powód i tę zgodę chyba nie jest, nie było trudno zwerbalizować.

Zamieszanie z dymisją Macierewicza każe mi stawiać pytanie już nie o to czemu PiS nie potrafi nauczyć się właściwej komunikacji z obywatelami a już szczególnie z własnymi wyborcami. Każe mi się zastanawiać czy nie robi tego specjalnie.

Oczywiście przesadzam ale jakoś trudno mi przyjąć do wiadomości zarówno tę możliwość, że PiS oraz Jarosław Kaczyński nie widzi jak bardzo ryzykuje wystawiając takim ignorowaniem elektoratu na próbę jego cierpliwość jak i tę, że wystawia na próbę bo ma cierpliwość elektoratu gdzieś.

Ta, zamierzona czy też nie, niefrasobliwość PiS to coś naprawdę irytującego. I jest to, sądząc z reakcji „pisowskiego betonu” a więc części elektoratu, z którą teoretycznie PiS może sobie pozwolić na najwięcej, działanie może jeszcze nie autodestrukcyjne ale bez wątpienia ryzykowne.
Cierpliwość wiernych ma w sobie bowiem coś w rodzaju „wewnętrznej pamięci”, taki „emocjonalny RAM”, który przy kolejnym takim samym czy też podobnym zagraniu zaowocuje tym, że wkurzony „beton” obrazi się od razu za wszystko. Za Beatę, za Antoniego i za to coś jeszcze. I będzie miał całkowitą rację. Nic PiS przecież nie kosztuje drobny wysiłek, owocujący poczuciem elektoratu, że jest traktowany poważnie.

I tym drobnym wysiłkiem powinno być, zarówno w przypadku zamiany Szydło na Morawieckiego jak też teraz z odwołaniem Macierewicza, stworzenie takiego sztafażu, w którym wszystko i wszyscy, w tym Macierewicz i Szydło, powinni przekonywać, że tak właśnie miało być i tak właśnie jest najlepiej. Słowem, że taki jest i zawsze był plan.

Milczenie wobec dezorientacji tych najwierniejszych to oddawanie ich na pastwę wszelkich „smoczych języków”, które już stają do wyścigu by przekonywać, że mamy do czynienia z „zemstą Kaczyńskiego” czy czymś równie złowrogim.

Więc skoro ja się na obronności nie znam i pewnie nigdy nie poznam, tyle choć mogliby mi tam w PiS-ie wyjaśnić po co było to wszystko. I to tak wyjaśnić żebym spokojnie pokiwał głową ze zrozumieniem. Nawet, jeśli w rzeczywistości było po nic albo po coś całkiem innego.
3.666665
3.7 (6)

4 Comments

Obrazek użytkownika stronnik

stronnik
Tylko z jednym nie mogę się zgodzić. Gdyby probowano wyjaśnić nam przy pomocy kłamstwa, przekonywującego, ale jednak kłamstwa, to jestem out. W ten sposób zrozumiałem ostatnie zdanie. Kłamstwo jest zaczątkiem każdego zła. Co nie znaczy że milczenie jest złotem. Obawiam się że to milczenie z którym mamy teraz do czynienia (Macierewicz też milczy) jest milczeniem złowrogim. A w najlepszym razie zło odczujemy za jakiś czas i nie koniecznie będziemy je kojażyć. Nawiasem, dziś w TVPinfo do poludnia o Macierewiczu ani mru mru. Znamienne, bo ponoć w Polsce huczy.
Obrazek użytkownika boldandcharm

boldandcharm

Tylko z jednym nie mogę się zgodzić. Gdyby probowano wyjaśnić nam przy pomocy kłamstwa, przekonywującego, ale jednak kłamstwa, to jestem out. W ten sposób zrozumiałem ostatnie zdanie
 

Stronniku, dobre i mocne.
Ja zrozumiałem cały ten tekst jako uniwersalną deklarację dobrego obywatela III RP:
Niewiele rozumiem i rozumem wiele objąć nie potrafię.
Ufam jednak, a jesliby jakis niepokój w sercu mym powstał
Rządam aby lepki balsam przekonywająego kłamstwa spłynął i wygładził wszystko.
Stanowcze "Nie" pytaniom,  które niosą zamęt naszym sercom.
My niegodni prawdy, rządamy przeto jedynie spokoju.
 
Obrazek użytkownika Torpeda Wulkaniczna

Torpeda Wulkaniczna
Mam do tego całego "milczenia" trochę inną konstatację. Prymitywną i oczywistą:

Być może wyborcy PiS nie mogliby strawić /przyjąć/zaakceptować prawdy.
Wtedy - o wiele lepiej jest milczeć, niż kłamać.

No, można jeszcze "prosić o zaufanie..."  Kaczor, w jakim ty się punkcie znalazłeś, że w ten sposób ratunku szukasz ?

Tam wyżej pisze Stronnik, a cytuje Boldandcharm. Właśnie o to chodzi - stracą Stronnika, jeśli skłamią.
Dlatego milczą.

Możemy się domyślać, w jakimż gównie siedzimy. Możemy narzekać np. na brak informacji o spotkaniach z Knesetem ( wszystkie nasze rządy ), na redaktorów nie potrafiących zadawać pytań, na niemożliwość osądzenia skurwysynów.

Ale dopóki nie złapiemy na jakimś dużym kłamstwie - będziemy trwać.
Z zaciśniętymi zębami, ale trwać.

Kłamstwo wysadzi wszystko w kosmos.
Podobnie może uczynić bardzo nieprzyjemna prawda.

Dlatego milczeli, milczą i będą milczeć.

Pozdrawiam niewesoło.

Jarek

<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>

Obrazek użytkownika ro

ro
Raz widziałem, jak się robi kiełbasę, ale to była dobra, domowa kiełbasa...

Kaczyński powie. Za pół roku, może za rok, między wierszami, jakimś cytatem, ale powie. Zawsze mówi. Albo ktoś mówi za niego, a on nie zaprzecza.
Póki co, możemy obstawiać. Ja obstawiam delfina.- wcześniaka. 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>