Wyścigi na osłach

 |  Written by Lech 'Losek' Mucha  |  9
Na początek dzisiejszego felietonu, proponuję Wam, Szanowni Czytelnicy, zagadkę logiczną. Zagadka nie jest nowa, więc wielu z Was zapewne zna jej rozwiązanie. A oto ona:
Był raz sobie bogaty włościanin, który  miał piękną córkę na wydaniu. O jej rękę starało się dwóch kandydatów, z których niestety żaden nie przypadł ojcu do gustu. Ponieważ jednak obaj dręczyli go i męczyli, wymyślił konkurs, który - jak sądził - pozwoli mu zapewnić sobie święty spokój. Otóż zarządził wyścigi na osłach. Nagrodą w wyścigu miała być ręka jego córki. Metą miała być brama do jego podwórka. Ale, żeby nie było zbyt prosto, rękę jedynaczki zdobyć miał ten z dwóch kandydatów, którego osioł przybiegnie na metę wyścigu jako drugi. Po tym, jak wymyślił tę absurdalną regułę wyścigu, ojciec pięknej dziewczyny zasiadł sobie wygodnie w fotelu przed domem, ćmiąc fajkę i popijając piwko, pewien, że okpił obu absztyfikantów. Jakież było jego zdziwienie, gdy po krótkiej chwili zobaczył że dwaj kandydaci pędzą na osłach okładając je kijami z całej siły, pragnąc jak najszybciej dobiec do mety. Pytanie brzmi: dlaczego? Włościanka była naprawdę ładna i miła. Dlaczego więc kandydaci do ręki pięknej włościanki, mimo tego absurdalnego regulaminu wyścigu, poganiali swojej osły? Oczywiście zagadka jest bardzo stara i na pewno większość z was Szanowni Czytelnicy dobrze zna odpowiedź. Tym, którzy się jakoś uchowali i nie znają odpowiedzi odpowiem: otóż sprytni młodzieńcy zamienili się osłami. Przecież regulamin, wymyślony przez ojca mówił wyraźnie: że rękę pięknej córki zdobędzie ten kandydat, którego osioł minie linię mety jako drugi!
Jak się zapewne Państwo domyślacie nie zacząłem felietonu od fajnej, choć starej zagadki logicznej powodowany kaprysem. Oczywiście, nie. Ta historia z osłami i wyścigami doskonale sprawdza się jako analogia do polskiej sceny politycznej i zbliżających się wyborów. Dwie główne siły polityczne, koalicja rządząca i Platforma Obywatelska, które jako jedyne mają realną szansę na wygranie wyborów, są jak dwaj kandydaci pędzący na swoich elektoratach w stronę mety na ulicy Wiejskiej. Ale nie na swoich. Oni – tak jak kandydaci do ręki włościanki – dosiadają i okładają kijami elektorat strony przeciwnej! Zapewne zgodzicie się ze mną, Szanowni Czytelnicy, że od kilku już zmian u sterów władzy, sytuacja wygląda tak, że wybory wygrywa się w Polsce opierając się na niechęci do oponentów politycznych bardziej niż na przekonywaniu do własnych pomysłów. Platforma Obywatelska zdobyła, i dzierżyła przez osiem lat władzę, nie dlatego, że – tak, jak na przykład Orban na Węgrzech – była skuteczna w rządzeniu, nie dlatego, że dbała o interes narodowy itp., a przede wszystkim dlatego, że umiejętnie straszyła Kaczyńskim i Macierewiczem. Prawo i Sprawiedliwość wyszło zwycięsko z wyborów też w dużej mierze dlatego, że ludzie mieli dość poprzedników. Dziś, trzy lata po wyborach, na znaczną część zarzutów, wysuwanych wobec rządzącej koalicji, jej wyznawcy odpowiadają którąś z odmian jednego i tego samego argumentu: „a za PO było gorzej…”
Zapewne wielu Czytelników powie, że nie jesteśmy jedynym krajem, rządzonym na zmianę przez dwie partie polityczne. Ale nasza scena polityczna ma jedną zasadniczą wadę. Jest nią zjawisko znane od stuleci jako „targowica”, czyli uciekanie się przez jedną ze stron sporu, wszyscy wiemy, o którą dziś chodzi, do sił zewnętrznych. Coś absolutnie nie do pomyślenia w USA, czy Wielkiej Brytanii. Po drugie, ten duopol władzy jest znacznie bardziej szkodliwy niż gdzie indziej ze względu na całkowity brak możliwości współpracy pomiędzy władzą, a totalną opozycją jaki występuje w Polsce. Trzeba uczciwie powiedzieć, że został on wywołany przede wszystkim przez totalną opozycję i jej postawę. Dla przykładu - rozsądna i rzetelna reforma systemu ochrony zdrowia, jako, że musi być długofalowa, wymaga, poza przekazaniem społeczeństwu prawdziwych informacje wstępnych, porozumienia  dużych sił politycznych. W przeciwnym wypadku, po zmianie władzy wszystko zaczynane jest od nowa i to - najczęściej - w przeciwnym kierunku. Podobnie wygląda sprawa innych zagadnień, choćby systemu oświaty, a przede wszystkim polityki zagranicznej. Jedyne, praktycznie, co może zrobić wyborca, to odebrać głos politykowi i oderwać go od władzy. W systemie gdzie dwóch kandydatów, raz na cztery lata, ściga się do mety na osłach, taka kara jest stosunkowo mało groźna. Wiadomo, że - mniej więcej - raz na cztery, a już na pewno na osiem lat - polityk odstawiony od koryta znów się do niego dorwie.
Jeśli kogoś z Was, Szanowni Czytelnicy dziwi, że rządząca nami od trzech lat koalicja, nie próbuje wspomóc powstania na scenie politycznej sił, które mogłyby i powinny zastąpić niesławną Platformę i jej wszystkie popłuczyny raz, na zawsze - a wręcz przeciwnie, zwalcza i torpeduje wszelkie takie próby, to proszę zwrócić uwagę, że właśnie zasada wyścigu na cudzych osłach ten fakt tłumaczy. Politycy PiS uważają zapewne, że zdobycie władzy przez straszenie opozycją jest pewniejsze i łatwiejsze, niż normalna polityka! Ale nie wolno pozwolić na to by skazywano nas na wybór pomiędzy dwoma niezbyt chcianymi kandydatami do ręki pięknej włościanki. No, chyba że rację miał niesławnej pamięci profesor który nazwał Polskę brzydką panną na wydaniu…
Przede wszystkim, nie bądźmy jak te osły, dosiadane przez zalotników z pierwszego akapitu! Nie dajmy się okładać kijem, przez wyznawców żadnej ze stron sporu. To, że mniejsze partie nie mają szansy na wygranie wyborów nie znaczy, że nie mają szans na wejście do  parlamentu. A nawet, jeśli nie mają szans na wejście do parlamentu, nie znaczy to, że nie należy oddać na nich głosu. Nie jest tak, że głosowanie na mniejsze partie jest marnowaniem głosów. To głosowania na mniejsze zło, głosowanie nie: „z powodu poparcia dla jednych”, tylko: „ze strachu przed kimś innym”, jest nieuczciwe i jest marnowaniem głosów.
 
Lech Mucha
 
Tekst ukazał się w dwutygodniku Polska Niepodległa (16.01.2019.)
5
5 (1)

9 Comments

Obrazek użytkownika ro

ro
ale to mnie nie przekonuje. 
Istotnie, ważniejszym dla mnie argumentem by głosować na PiS nie jest program tej partii, który obiecany, w zakrsie najbardziej mnie interesującym akurat nie jest realizowany (naiwnie liczę, że w następnej kadencji), lecz strach przed powrotem "tamtych". A właściwie nie przed samym powrotem, tylko przed dalszymi skutkami tego powrotu. 
Strach jest jednym z najsilniejszych, jeżeli nie najsilniejszym "afrodyzjakiem".

Tymczasem ruch narodowy (piszę małą literą, nie żeby umniejszać, ale by nie wskazywać konkretnie) nie oferuje niczego poza... strachem. Strachem że jeśli nie oni, to usque ad defecatam będzie rządzić któraś z tamtych partii. Tylko że to nie jest strach, a tylko taki sobie straszek.
To trochę za mało, by pozyskać głosy, kiedy "z drugiej strony alternatywy" stoi prosta kalkulacja: oddam głos na trzecią siłę - żeby się wdrapała na balkon i pokazala, co potrafi, to muszę osłabić zaporę chroniącą przed tamtym, który raczej nie utraci w podobny sposób głosów. 
 


 
Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

Lech 'Losek' Mucha
Możesz oczywiście głosować z dowolnego powodu na kogo chcesz. Ale żeby głosowanie było w pełni demokratyczne, to wyborca musi wiedzieć o kandydatach wszystko. PiS ewidentnie blokuje dostęp do mediów, dla RN, a na przykład zaprasza komunistów. 
I właśnie efektem tego działania będzie - bez najmniejszych wątpliwości - powrót PO do władzy!. Przecież Pis nie będzie rządzić wiecznie! W końcu musi władzę oddać. I jeśli do tego czasu nie wyrośnie więcej sił, więcej kandydatów, to wygra własnie PO, którego się tak - słusznie - boisz.  
To PiS wyniesie PO ponownie do władzy. Albo pod tą, albo pod inną nazwą...
 
Lech "Losek" Mucha
Obrazek użytkownika ro

ro
PiS miałby zapraszać RN do mediów - partię która obecnie ma szansę dostać się do Sejmu jedynie poprzez odbieranie głosów właśnie PiSowi? No bo komu innemu?
Platformie, czy lewicy Ruch nie odbierze nawet pół procenta. Za to komuniści pokazywani na tle PiSu mogą odebrać głosy PO. I niech im odbierają na zdrowie, byle za bardzo nie urosli, a najlepiej nie przekroczyli progu wyborczego.
PiS był także blokowany przez monopol medialny, a jakoś sobie poradził. 

Najpierw powinna zostać "zatopiona" Platforma. W obecnym układzie  zrobić to może jedynie PiS i jemu należy pomagać.
A jeżeli uda się ten zbożny cel osiągnąć, wtedy będzie można zastanawiać się nad porządną narodową alternatywą dla PiS. 
Coś takiego jak było w 1656 roku i dziesięć lat później (bez Mątew oczywiście).

 
Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

Lech 'Losek' Mucha
A jakie prawo ma PiS do cenzurowania mediów?
Telewizja publiczna ma obowiązek pokazywania rzeczywistości!
PiS miał GP, miał przede wszystkim PIENIĄDZE. Podobnie jak reszta beneficjentów okrągłego stołu. Prawdziwa prawica nie brała udziału w podziale zysków...
To, że sobie PiS w tej sytuacji  poradził, nie daje mu prawa do cenzury. 
I - wspomnisz moje słowa - to działanie sprawi, że PO dojdzie do władzy. Bo za PO jak i za PiSem stoją pieniądze, siły zewnętrzne i media i - mówię to z przykrością- PiS jest duzo za cienki w uszach i zbyt nieudolny, by wykończyć PO. A nawet  jeśli, to PO sie przepoczwarzy i pod jakimś innym szyldem będzie rządziło. Projekt Nowoczesna nie udał się tylko dlatego, że Petru jest zbyt głupi.
Naturalnym działaniem rozsądnych ludzi, było by budowanie na prawo od siebie. Ale przede wszystkim PiS to socjaliści i im budowanie prawicy przez gardło przejść nie może. I to sie na nich zemści... Ale i na nas też
Lech "Losek" Mucha
Obrazek użytkownika ro

ro
(Z jakiegoś powodu nie mogę pisać pod ostatnim komentarzem).

Takie samo, jakie będzie miał Ruch, gdy zdobędzie władzę - wątpię, czy oprze się pokusie...
Zresztą, oglądam czasem "wRealu24" (co wszystkich wzięło na ten postfiks "24"?) i nie trafiłem tam jeszcze na polityka PiS, nie mówiąc o innych ugrupowaniach. Gardzą zaproszeniami, czy nie są zapraszani? 

Być może będzie tak, jak piszesz, ale na razie jest teraz. A owo teraz wygląda tak, że - mimo szumnych, marzycielskich zapowiedzi o zwrocie Europy w prawo, LewLib ma się dobrze i najprawdopodobniej wygra kolejne cztery lata w cuglach, a przy realnej władzy zostaną może nie ci sami, ale z pewnością tacy sami Junckersowie, Timmermansowie i Guye. Być może liczba europosłów prawicowych lub jak wolisz - pseudoprawicowych nieco się zwiększy, być może Polska i Węgry będą miały takich posłów większość (bo co do Włoch czy Austrii raczej nie mam złudzeń), ale to będzie powodem jeszcze większej frustracji, bo kolejne porażki w walce o przywrócenie w Europie jako takiej normalności, chrześcijańskiej normalności, będą tym boleśniejsze, im mniejszą różnicą głosów. I nie będzie to zapowiedzią, że w 23 nastąpi przełom. "Normalność" na Zachodzie przywróci islam (oby moje przewidywania obróciły się w najczęściej używane angielskie słowo), którego przedstawiciele już należą do... CDU (chrześcijańskich demokratów), a nawet zasiadają we władzach partii. "Tommorow belongs to IS" 

W tej sytuacji podejmowanie próby zamiany "cienkich w uszach" na tych których "uszu" prawie nie widać, jest moim zdaniem ryzykowne i niepotrzebne. Owszem, gdyby PiS przegrał, lub jak wolisz - gdy przegra, wtedy bedzie pora na dokonywanie roszady.
 
Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

Lech 'Losek' Mucha
Ależ wtedy będzie za późno!!!
Teraz trzeba budować prawą stronę. Tak jak to robi Orban. Który przecież nie zwalcza Jobbiku, tylko z nim współpracuje. 
Ale przede wszystkim - wybacz - agrument, że Ruch też się czemuś nie oprze, jest argumentem z kategorii jasnowidztwa... To, że ktoś w przyszłości - być może - zrobi źle, jest tak samo nonsensownym agrumentem na wytłumaczenie robienia  teraz źle, jak to, że ktoś inny kiedyś zrobił żle...
W ten sposób argumentując nie można dojść do żadnych rozsądnych wniosków...
Lech "Losek" Mucha
Obrazek użytkownika ro

ro
nie krzyczy przy każdej okazji "PiS PeO samo zło".

Ale zostawmy, bo ani szukanie pierwszego winnego, ani antycypowanie nie ma sensu. To drugie zresztą nie jest w moim wydaniu żadnym argumentem, tylko zwykłym przypuszczeniem, in spe uzasadnionym lepiej czy gorzej znajomością polskiej duszy (i obecnym niedosytem obecności posłów PiS u Roli).

Może jestem niesprawiedliwy, ale cały czas odnoszę wrażenie, że jedyną strategią, którą stosuje RN jest wtórowanie z dwururki Platformie i reszcie totalnych - "PiS jest dziki, PiS jest zły". Tyle że z prawej lufy .
PiS gdy nie mógł się przebić w mediach (umówmy się, "Gazeta Polska" to jest medium takie sobie - wiecej zdziałały Kluby, niż sama gazeta), to Kaczyński stanął na mównicy sejmowej z e-Glińskim. Nikt nie słuchał o czym bajdurzy Premier Techniczny, ale wiele osób zauważyło, że aby się przebić przez zaporę czersko - wiertniczo - woroniczą, PiS musię się uciekać do jakichś dziwnych sztuczek. Kto wie, czy tamten happening nie był ważną pra-przyczyną sukcesu PiS w 2015 roku.

Może więc Ruch Narodowy znajdzie jakiś równie efektowny (ale już nie tak nudny) pomysł, żeby przeciętny Kowalski (bez wycieczek) zapytany jaki jest program Ruchu Narodowego nie odpowiadał:
-Eee... odsunąć PiS od władzy?
Obrazek użytkownika Lech 'Losek' Mucha

Lech 'Losek' Mucha
No to wracamy do punktu wyjścia. Skoro RN nie różni się od PO, to czemu Kurski do TVP wpuszcza polityków PO, a nie wpuszcza RN?
Lech "Losek" Mucha
Obrazek użytkownika ro

ro
devil
Czy z faktu, że Rosja sowiecka walczyła z "Giermancem" i robiła to także Ameryka wynika, że ruscy i Yankesi niczym się nie różnią?
Po prostu: PO może przejąć część elektoratu PiS, a Ruch Narodowy musi.
 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>