Czyją pracą narody się bogacą? I co z tego później wynika?

 |  Written by Lech 'Losek' Mucha  |  2
Salezjanin, ksiądz Dominik Chmielewski, w jednym ze swoich kazań przytacza wyniki ciekawych, a jednocześnie niepokojących badań statystycznych. Otóż według niego (powołuje się na wyniki badań Fundacji Crown) istnieje bezpośredni i bardzo znamienny statystycznie związek, między bogaceniem się a odrzucaniem wiary w Boga. Według przytoczonych przez niego wyników badań, na każde sto osób pozostających w głębokiej relacji z Bogiem, które dorobiły się majątku, zaledwie pięcioro pozostaje przywiązanych do wiary swych przodków.
Zaledwie pięć procent ludzi obdarzonych silną łaską wiary w Boga, zachowuje swoje przywiązanie do Niego po tym, gdy zaczyna się im finansowo lepiej powodzić!
To bardzo niepokojące dane, ale jeżeli się dobrze zastanowić, to chciwość jest jedną z trzech rzeczy, obok pychy i chęci posiadania władzy nad innymi, którymi Szatan kusił Pana Jezusa na pustyni. Jest to zatem, z całą pewnością, równie dobry sposób na oderwanie od Boga zwykłego człowieka i na pewno Szatan z niego umiejętnie i szeroko korzysta! Oczywiście, kościół katolicki nie potępia bogactwa jako takiego, ani też nie walczy w ogóle z zarabianiem pieniędzy. Jednak – jak widać z wyników badań - jest bardzo łatwo popaść w konflikt z Bogiem, gdy się ma za dużo pieniędzy. Głęboka prawda tkwi w przypowieści o wielbłądzie i igielnym uchu…
Skoro tak jest, że po wzbogaceniu się ludzie odrzucają Boga, to takie zjawisko można najpewniej odnieść również do całych społeczeństw. Na pewno będzie to jeden, choć zapewne nie jedyny powód, dla którego bogate społeczeństwa Europy zachodniej odrzuciły swe chrześcijańskie korzenie.
 Bardzo często usłyszeć można, że stajemy się społeczeństwem bogatym, a przynajmniej coraz bogatszym i w związku z tym my, Polacy, nie chcemy wykonywać niektórych prac. Jest to, zdaniem rządzących, ale i w opinii wielu zwykłych ludzi, z którymi się zetknąłem w mediach społecznościowych, uzasadnieniem dla sprowadzania do naszego kraju tanich pracowników z Ukrainy i z krajów położonych dużo bardziej na wschód. Jest to opinia i założenie bardzo niebezpieczne. Po pierwsze mitem jest twierdzenie, że ktoś tu do nas przyjedzie i za darmo nam zbuduje dobrobyt. Wystarczy spojrzeć na kraje Europy Zachodniej, by naocznie się przekonać, że za pracę, wykonaną nawet kilkadziesiąt lat temu, na rzecz bogatych, ale zdemoralizowanych i leniwych społeczeństw, rachunek wystawia drugie, albo trzecie pokolenie gastarbeiterów. Ale przede wszystkim, należy zwrócić uwagę na to, że to jest postawa pełna pychy. Nie wolno nam siebie samych uważać za lepszych, niż inne nacje! Nie możemy zgadzać się z twierdzeniem, że inne narody stworzone zostały do prac, które nam Polakom urągają, których nam się nie chce wykonywać. Jeśli pod jakimkolwiek względem jesteśmy lepsi od innych, to tylko – tak twierdzą niektórzy katoliccy publicyści – ze względu na to, że w porównaniu z resztą świata i Europy my się jeszcze od czasu do czasu spowiadamy w konfesjonałach! Dzięki temu mamy szansę poznać nasze grzechy i słabości i – niektórych z nich się wyzbyć. Ale nie dajmy sobie wmówić, że jesteśmy lepsi od innych, bo to się z całą pewnością źle dla nas skończy. A jak nie dla nas, to dla przyszłych pokoleń! Musimy bardzo uważać na takie przekonania i poglądy w nas samych, ale też trzeba bardzo pilnie patrzeć na ręce władzom, które  zamiast poprawiać opłacalność pracy dla Polaków, idą po linii najmniejszego oporu i łatają dziury na rynku pracy gastarbeiterami. To się źle skończy!
Jeżeli chcemy być bogaci, to  po pierwsze pamiętajmy o tym, by pieniądz nie stał się bożkiem i nie odciągnął nas od prawdziwej wiary, ale przede wszystkim osiągajmy nasze cele własnymi rękami, własną ciężką pracą, bo tylko owoce własnej pracy są warte zachodu. Wymagajmy od władz naszego kraju takich rozwiązań, by każda praca się opłacała. By się opłacała nam - Polakom. By każda praca była godna i godnie wynagradzana. Nie łudźmy się, nie liczmy na to, że ktoś za nas coś zrobi! Nie zmarnujmy tego, co Katolicka Nauka Społeczna w nas wykształciła – czyli etosu pracy – nawet, jeśli dziś ta nauka w całości stosowana nie jest! Mówię to jako mieszkaniec Śląska, człowiek, który oprócz tego, że czuje się Polakiem, ma też w sobie tę śląskość, której to śląskości ważnym elementem jest właśnie etos pracy! Dbajmy o to, by etos pracy u następnych pokoleń rozwijać, a nie bałamućmy ich i nas samych tym, że na nasz dobrobyt zarobią inni. Ludzie i społeczeństwa bogacą się oszczędnością i PRACĄ, ale najbardziej swoją własną. Wszyscy inni za pracę wystawiają rachunek! I to często zawyżony.
Na koniec chcę poruszyć jeszcze jedną sprawę. Na pewno znacie Państwo te starą anegdotę, w której woźnica, siedzący na koźle wozu do którego zaprzęgnięto konia woła: „Węgiel przywiozłeeeeem!”  A koń się na to odwraca i mówi cicho do siebie: „Taaaa… Ty żeś, kruca fuks, węgiel przywiózł…”. Przy okazji ostatniej kampanii wyborczej, zwolennicy rządzącej nami pozornej prawicy, jak i sami politycy, jako jedno z osiągnięć rządu promowali takie hasło:
„Zlikwidowaliśmy biedę”
Chodziło im, jak należy przypuszczać o to, że dzięki programom socjalnym, zwłaszcza dzięki 500+, wydatnie zmniejszył się poziom i zasięg biedy. I to prawda. I ja osobiście nie mam nic przeciwko temu, żeby biednym pomagać. Wiem, że trzeba. Ale po pierwsze, powinno się to robić nie tylko poprzez dawanie pieniędzy, ale też i stwarzaniem możliwości i szans na samodzielne ich zarabianie, a tego w polityce rządu bardzo brakuje. I dwa, absolutnie nie zgadam się na to, by jakikolwiek rząd, jakikolwiek prezes, premier, czy w ogóle jakikolwiek polityk, przypisywał sobie tę zasługę. Zasługę likwidacji biedy.
To MY, ludzie, to MY, społeczeństwo, MY, płacący podatki, to MY zlikwidowaliśmy biedę, a nie rząd, partia, politycy itp.! Bo to nasze pieniądze posłużyły do tego celu. Nie rządowe, nie państwowe, bo ani państwo, ani żaden rząd swoich pieniędzy nie mają!
MY byśmy sobie ze zwalczaniem biedy poradzili BEZ rządu, a żaden rząd nie poradziłby sobie z niczym, a już najbardziej z likwidowaniem biedy bez NAS! Nie dajmy się, Szanowni Czytelnicy nabierać!  To nie żadni tam oni, kruca fuks, tę biedę zlikwidowali!
Oni, to nas tylko poganiają siedząc sobie wygodnie na koźle! To my ten węgiel wozimy.
 
Lech Mucha
Tekst ukazał się w miesięczniku Polska Niepodległa.
 
5
5 (3)

2 Comments

Obrazek użytkownika katarzyna.tarnawska

katarzyna.tarnawska
bo - mają już "wszystko". Pana Boga nie potrzebują. To jest mniej węcej tak, jak z Niemcami czy Szwedami.
Natomiast "koń", w każdym kraju - nie radzi sobie zazwyczaj w sprawach "organizacyjnych". No i mamy w Polsce "organizatorów" - chcą nam właśnie "zreorganizować" system. "Samorządowy". Znają się lepiej, od "konia", na "logistyce".
Broń nas, Panie Boże!
Pozdrawiam,
Obrazek użytkownika ro

ro
Oczywiście, to MY zlikwidowaliśmy biedę (no prawie).
Żadna w tym zasługa PiS i rządu.
To MY, płacący podatki i tylko NASZA nie rządu zasługa.
Do likwidacji biedy rząd nie jest nam potrzebny...

Tylko, kurka wodna, dlaczego tak poźno? 
Dlaczego nie zlikwidowaliśmy biedy w czasach, gdy do jej likwidacji "nie był nam potrzebny" rząd PO/PSL?
     

Więcej notek tego samego Autora:

=>>