
Do tej pory poważni ludzie w poważnych analizach poważnie tłumaczyli, że ludzie często wybierali Platformę dlatego, że bali się Prawa i Sprawiedliwości. Wziąwszy pod uwagę całe lata nasilenia propagandy III RP lub też zwykłe ludzkie antypatie, na pewno w dużym stopniu tak właśnie było. Trudno mi jednak poważnie podchodzić do tych analiz, które dziś, musząc wyjaśnić, jak to się stało, że ów niewybieralny PiS jednak wygrał, opierają się na tezie, że tym razem ludzie wybrali tę partię, wierząc, że nie będzie już PiS-em. Że nie zaangażuje na kluczowe stanowiska swoich czołowych polityków, że nie wróci, choćby personalnie, do lat 2005-2007.
Tymczasem lata 2005 – 2007 nie były tak naprawdę żadną porażką. Przypomnijmy, że w wyborach 2007 roku PiS zdobył więcej głosów, niż dwa lata wcześniej. Platforma oczywiście zyskała jeszcze więcej i po ośmiu latach rządów poparcie to traci, bo swoich wyborców rozczarowała. PiS natomiast zdaje się podejmować przerwane przez zmianę władzy wątki, powierzając je zbliżonej lub tożsamej do poprzedniej ekipie. Naprawdę nie rozumiem, czemu miałoby mnie to jakoś specjalnie niepokoić. Ministrów na razie dzielę na tych, do których mam zaufanie, którzy moje zaufanie dopiero muszą zyskać, bo niewiele dziś o nich wiem, wreszcie tych, którzy muszą je odzyskać, bo ich wybory polityczne po roku 2007 uważam za szkodliwe. Mają jednak szanse na naprawienie kilku swoich błędów, więc poczekam, może je naprawią.
Nie chcę w kółko pisać wyłącznie o reakcjach środowiska dziennikarskiego, ale jakoś nie udaje mi się od tego na razie uciec. Ot, oglądałem, z pewnym poślizgiem, niedzielny Salonik Ziemkiewicza i ja naprawdę nie wiem – to prowadzi ten sam facet, który tak demonstracyjnie świętował wygraną PiS i przegraną PO dwa tygodnie wcześniej? Trzy kwadranse, której ton nadawał oślizgły redaktor Stankiewicz, zaś pozostali uczestnicy po prostu dodawali swoje krytyczne uwagi do jego krytycznych uwag. Nominacje rządowe złe, sprawa Gowina fatalna, a polityka prezydenta Dudy według wzorców Kwaśniewskiego i Komorowskiego. Przecież to wszystko, gdyby wyciąć obraz i nie podpisać uczestników, można by wrzucić jako zapis dyskusji choćby w Tok FM. Czy za następne dwa tygodnie któryś z dziennikarzy z tej grupy rzuci hasło „Platformo wróć?”. Cóż, o ile my w 2007 roku głosowaliśmy w swej większości na Prawo i Sprawiedliwość, o tyle wielu z dziennikarzy kojarzonych z prawą stroną wybierało wówczas PO, licząc na to, że okaże się być tylko nowym, lepszym, sprawniejszym wizerunkowo i technicznie PiSem. Dziś narzekają, że partia Kaczyńskiego niczego się nie nauczyła, ale warto zastanowić się, czego nauczyli się sami dziennikarze. Czytam, że PiS nie spełnia oczekiwań, że nie ma nowej jakości, że brzydko, niefachowo, porażka totalna. Czy to nie są te Panów oczekiwania z jesieni 2007?
Na rozczarowania czas zapewne przyjdzie, ale najwyraźniej niektórzy nie mogą się doczekać.
http://wpolityce.pl/polityka/271289-semka-pis-ma-szanse-pokazac-sie-jako...
https://twitter.com/karnkowski
Tymczasem lata 2005 – 2007 nie były tak naprawdę żadną porażką. Przypomnijmy, że w wyborach 2007 roku PiS zdobył więcej głosów, niż dwa lata wcześniej. Platforma oczywiście zyskała jeszcze więcej i po ośmiu latach rządów poparcie to traci, bo swoich wyborców rozczarowała. PiS natomiast zdaje się podejmować przerwane przez zmianę władzy wątki, powierzając je zbliżonej lub tożsamej do poprzedniej ekipie. Naprawdę nie rozumiem, czemu miałoby mnie to jakoś specjalnie niepokoić. Ministrów na razie dzielę na tych, do których mam zaufanie, którzy moje zaufanie dopiero muszą zyskać, bo niewiele dziś o nich wiem, wreszcie tych, którzy muszą je odzyskać, bo ich wybory polityczne po roku 2007 uważam za szkodliwe. Mają jednak szanse na naprawienie kilku swoich błędów, więc poczekam, może je naprawią.
Nie chcę w kółko pisać wyłącznie o reakcjach środowiska dziennikarskiego, ale jakoś nie udaje mi się od tego na razie uciec. Ot, oglądałem, z pewnym poślizgiem, niedzielny Salonik Ziemkiewicza i ja naprawdę nie wiem – to prowadzi ten sam facet, który tak demonstracyjnie świętował wygraną PiS i przegraną PO dwa tygodnie wcześniej? Trzy kwadranse, której ton nadawał oślizgły redaktor Stankiewicz, zaś pozostali uczestnicy po prostu dodawali swoje krytyczne uwagi do jego krytycznych uwag. Nominacje rządowe złe, sprawa Gowina fatalna, a polityka prezydenta Dudy według wzorców Kwaśniewskiego i Komorowskiego. Przecież to wszystko, gdyby wyciąć obraz i nie podpisać uczestników, można by wrzucić jako zapis dyskusji choćby w Tok FM. Czy za następne dwa tygodnie któryś z dziennikarzy z tej grupy rzuci hasło „Platformo wróć?”. Cóż, o ile my w 2007 roku głosowaliśmy w swej większości na Prawo i Sprawiedliwość, o tyle wielu z dziennikarzy kojarzonych z prawą stroną wybierało wówczas PO, licząc na to, że okaże się być tylko nowym, lepszym, sprawniejszym wizerunkowo i technicznie PiSem. Dziś narzekają, że partia Kaczyńskiego niczego się nie nauczyła, ale warto zastanowić się, czego nauczyli się sami dziennikarze. Czytam, że PiS nie spełnia oczekiwań, że nie ma nowej jakości, że brzydko, niefachowo, porażka totalna. Czy to nie są te Panów oczekiwania z jesieni 2007?
Na rozczarowania czas zapewne przyjdzie, ale najwyraźniej niektórzy nie mogą się doczekać.
http://wpolityce.pl/polityka/271289-semka-pis-ma-szanse-pokazac-sie-jako...
https://twitter.com/karnkowski
(2)
3 Comments
@Budyń
10 November, 2015 - 13:19
Bo oni cały czas chcieliby,
10 November, 2015 - 16:17
GG
budyn
10 November, 2015 - 17:01
Mozesz to dokladnie przesledzic w ciagu lat w felietonach drukowanych w starej Rzepie.
A ponadto jest folksdojczerem odmawiajacym Polsce prawa do niepodleglosci, Polakom prawa do posiadania wlasnego niepodlego panstwa. Promuje Polske jako niemiecka prowincje.. i dlatego rowniez marsz z hitlerem nalezy do jego ulubionych tematow, podobnie jak Zychowicza i innych ojkofobow na prawicy, posrodku i lewicy.
Tak ze nie dziw.
Lata 2005 a wlascie 2006 -2007 byly okresem polskiego cudu gospodarczego, byly rowniez okresem olbrzymiego wzrostu znaczenia Polski na arenie miedzynarodowej. Polska zaczynala byc powaznym faktorem reprezentujacym wlasne, nie niemieckie interesy gospodarcze i polityczne.
I tak np. decyzja o budowie Nord Streamu mogla zostac podjeta dopiero po zamordowaniu Lecha Kaczynskiego, tak skutecznie blokowal Niemcy i Rosja!
Nie mowiac juz o interwencji w Gruzji czy wakacjach spedzanych przez prezydenta Busha z zona z prezydentem Kaczynski i zona na Helu.
edit: wysluchalem pierwsze 6 min 37 sec.
totalny belkot