Powszechnie wiadomo, że aby powstanie mogło odnieść sukces, należy dobrze rozpoznać siły przeciwnika a sam jego wybuch musi nastąpić niespodziewanie.
Decyzję o wybuchu powstania podjęto na podstawie niepełnej i błędnej oceny położenia wroga. Polacy widzieli panikę wśród jednostek tyłowych w Legionowie oraz przybycie Dywizji Spadochronowo-Pancernej „Herman Göring”, która zgodnie z rozkazem demonstracyjnie przemaszerowała przez Warszawę.
Dowództwo AK nie widziało nic o niemieckich wojskach na północny wschód od Warszawy. 19. Dywizja Pancerna, którą przed kilku dniami specjalnie sprowadzono do Warszawy, 31 lipca 1944 roku w polskim rozpoznaniu w ogóle się nie pojawiła.
O Sowietach wiedziano jeszcze mniej niż o Niemcach. Sowieckie czołgi, które pojawiły się w podwarszawskich miejscowości położonych na linii prowadzącej z południowego wschodu na północny zachód, uznano za posuwające się od wschodu przednie oddziały głównych sił Rokossowskiego.
O ile AK była w stanie, za pomocą swojego systemu rozpoznania i raportowania, podczas okupacji niemieckiej zadziwiająco precyzyjnie rozpracować rozlokowanie niemieckich wojsk w Polsce i przekazać dane o tym do Londynu, to począwszy od 24 lipca 1944 roku w obliczu wojny manewrowej kiedy jednostki poruszały się zbyt szybko, konspiracyjny aparat wywiadowczy zawiódł. Pod Warszawą Armia Krajowa błądziła po omacku, ponieważ nie potrafiła stosować nowoczesnych metod rozpoznania wroga.
Wkrótce po wojnie L. Orłowski w „The insurrection of Warsaw”, opublikowanej w „Journal of Central European Affairs” napisał, iż „Niemcy zostali zaskoczeni, zauważyli wprawdzie, że coś się dzieje i mieli się na baczności, ale prawdopodobnie nie oczekiwali, że zacznie się to tak szybko. Ta chwila zaskoczenia przyniosła Powstaniu nieoczekiwany sukces”.
Gen. Komorowski w swoich pamiętnikach w 1951 roku napisał natomiast, iż 1 sierpnia, idąc ulicami Warszawy, spotkał tak wielu zdążających na miejsca koncentracji młodych Polaków, że „bał się o zachowanie tajemnicy na temat naszej Godziny „W”.
„Generalnie Niemcy zostali zaskoczeni” – stwierdził Komorowski. Niemieckie dowództwo nie przejęło się stanowiącymi przedwczesny wybuch powstania „ kilkoma głupimi pukaninami” i potraktowało je jako lokalne zajścia. „Dzięki temu podejściu nasz plan zaskoczenia Niemców o godzinie 5 po południu powiódł się”, choć przyznaje , iż zaledwie 15 minut po godzinie 17.00 Niemcy ogłosili alarm dla wszystkich swoich oddziałów.
W „Polskich Siłach Zbrojnych w drugiej wojnie światowej” - oficjalnej pracy Komisji Historycznej byłego Sztabu Głównego Wojska Polskiego także uznano, iż dzień i godzina wybuchu powstania były dla Niemców zaskoczeniem.
W rzeczywistości Niemcy liczyli się z powstaniem w Polsce od co najmniej od 1943 roku. Ponadto działania bojowe Armii Krajowej pozwoliły Niemcom zapoznać się z taktyką i metodami możliwego polskiego powstania. Akcje zbrojne podejmowane przez AK w ramach planu „Burza” w pełni uzmysłowiły nie tylko niemieckiemu dowództwu, ale i całemu wojsku oraz wszystkim jego żołnierzom, czego można oczekiwać po Polakach w miejscowościach, do których zbliżała się sowiecka armia. W ten sposób moment zaskoczenia został w znacznym stopniu, jeśli nie całkowicie, wykluczony.
To, że niemieckie dowództwo w Warszawie liczyło się z powstaniem, było się oczywiste dla wszystkich mieszkańców Warszawy.Dowodem na to mógł być choćby widok niemieckich placówek wszelkiego rodzaju, które latem 1944 roku coraz silniej otaczane były zasiekami, barykadowane, wyposażane w betonowe zapory i uliczne bunkry. Po inwazji aliantów na kontynent oraz doświadczeniach wyniesionych z walk we Francji stały się one normalnym elementem ochrony przed działaniami powstańczymi i zgodnie z rozkazami rozmaitych dowództw Wehrmachtu od dawna były stosowane przez wojska niemieckie.
Od maja 1944 roku 6. Flota Powietrzna liczyła się w wypadku powstania z próbami lądowania na warszawskich lotniskach.
W sposób oczywisty najlepiej poinformowane o zamiarach powstania były niemiecka policja i jej rozmaite oddziały. Ówczesny dowódca Policji Bezpieczeństwa w Warszawie, dr Ludwig Hahn poznał, jak twierdził, „generalny plan powstania” wiele tygodni przed jego wybuchem i zameldował o tym swojemu zwierzchnikowi Paulowi Otto Geiblowi. Ponadto Hahn podał Geiblowi termin wybuchu powstania, informując, że wybuchnie ono 1 sierpnia 1944 roku między godziną 11.00 a 12.00. W związku z tym do gmachu Policji Bezpieczeństwa ściągnięto dowódców stacjonujących w Warszawie oddziałów policyjnych, które „czekały już” na wybuch powstania.Po wojnie Geibel zaprzeczył jednak tej wersji.
O przygotowaniach Polaków do wybuchu powstania w Warszawie poinformowano także, mianowanego 27 lipca 1944 roku na stanowisko szefa Nadkomendantury Polowej Wehrmachtu w Warszawie, Reinera Stahela, który jednak wątpił w ich wiarygodność.
Przebywająca w tym czasie w rejonie Warszawy niemiecka 9. Armia na bieżąco rejestrowała informacje o przygotowaniach do powstania. I tak gdy 22 lipca 1944 roku Komenda Główna Armii Krajowej skierowała do dowódcy okręgu warszawskiego, Antoniego Chruściela, zarządzenie o wprowadzeniu z dniem 25 lipca stanu czujności do powstania, następnego dnia w Dzienniku Wojennym 9. Armii napisano: „Polski ruch oporu nakazał swoim członkom stan gotowości bojowej. Reakcja strony niemieckiej: wzmocniona ochrona obiektów”.
26 lipca 1944 roku dowództwo 9. Armii zwróciło uwagę podległych jej związków na możliwy wybuch powstania, jako źródło wiadomości podając komendanta Policji Bezpieczeństwa w Warszawie. Jednocześnie dowódca 9. Armii zarządził na 26 lipca na godzinę 12.00 regulaminową służbę, która wykluczała zaskoczenie. „Wszystkie względy osobiste muszą ustąpić. Wszelkie niedbalstwo będę traktował z całą surowością” – polecił.
29 lipca 1944 roku konfidenci Wehrmachtu meldowali, że powstanie „planowane jest na godzinę przed północą”.
30 lipca 1944 roku Grupa Armii „Środek” w swoim raporcie dziennym zaznaczała, że w Warszawie wzmógł się niepokój i że w niektórych punktach miasta doszło do strzelaniny. 1 sierpnia 1944 roku w dziennikach wojennych 9. Armii i Grupy Armii „Środek” niemal z ulgą stwierdzono: „Oczekiwane powstanie Polaków rozpoczęło się”. Tak więc wybuch powstania nie był zaskoczeniem dla Niemców.
CDN.
Decyzję o wybuchu powstania podjęto na podstawie niepełnej i błędnej oceny położenia wroga. Polacy widzieli panikę wśród jednostek tyłowych w Legionowie oraz przybycie Dywizji Spadochronowo-Pancernej „Herman Göring”, która zgodnie z rozkazem demonstracyjnie przemaszerowała przez Warszawę.
Dowództwo AK nie widziało nic o niemieckich wojskach na północny wschód od Warszawy. 19. Dywizja Pancerna, którą przed kilku dniami specjalnie sprowadzono do Warszawy, 31 lipca 1944 roku w polskim rozpoznaniu w ogóle się nie pojawiła.
O Sowietach wiedziano jeszcze mniej niż o Niemcach. Sowieckie czołgi, które pojawiły się w podwarszawskich miejscowości położonych na linii prowadzącej z południowego wschodu na północny zachód, uznano za posuwające się od wschodu przednie oddziały głównych sił Rokossowskiego.
O ile AK była w stanie, za pomocą swojego systemu rozpoznania i raportowania, podczas okupacji niemieckiej zadziwiająco precyzyjnie rozpracować rozlokowanie niemieckich wojsk w Polsce i przekazać dane o tym do Londynu, to począwszy od 24 lipca 1944 roku w obliczu wojny manewrowej kiedy jednostki poruszały się zbyt szybko, konspiracyjny aparat wywiadowczy zawiódł. Pod Warszawą Armia Krajowa błądziła po omacku, ponieważ nie potrafiła stosować nowoczesnych metod rozpoznania wroga.
Wkrótce po wojnie L. Orłowski w „The insurrection of Warsaw”, opublikowanej w „Journal of Central European Affairs” napisał, iż „Niemcy zostali zaskoczeni, zauważyli wprawdzie, że coś się dzieje i mieli się na baczności, ale prawdopodobnie nie oczekiwali, że zacznie się to tak szybko. Ta chwila zaskoczenia przyniosła Powstaniu nieoczekiwany sukces”.
Gen. Komorowski w swoich pamiętnikach w 1951 roku napisał natomiast, iż 1 sierpnia, idąc ulicami Warszawy, spotkał tak wielu zdążających na miejsca koncentracji młodych Polaków, że „bał się o zachowanie tajemnicy na temat naszej Godziny „W”.
„Generalnie Niemcy zostali zaskoczeni” – stwierdził Komorowski. Niemieckie dowództwo nie przejęło się stanowiącymi przedwczesny wybuch powstania „ kilkoma głupimi pukaninami” i potraktowało je jako lokalne zajścia. „Dzięki temu podejściu nasz plan zaskoczenia Niemców o godzinie 5 po południu powiódł się”, choć przyznaje , iż zaledwie 15 minut po godzinie 17.00 Niemcy ogłosili alarm dla wszystkich swoich oddziałów.
W „Polskich Siłach Zbrojnych w drugiej wojnie światowej” - oficjalnej pracy Komisji Historycznej byłego Sztabu Głównego Wojska Polskiego także uznano, iż dzień i godzina wybuchu powstania były dla Niemców zaskoczeniem.
W rzeczywistości Niemcy liczyli się z powstaniem w Polsce od co najmniej od 1943 roku. Ponadto działania bojowe Armii Krajowej pozwoliły Niemcom zapoznać się z taktyką i metodami możliwego polskiego powstania. Akcje zbrojne podejmowane przez AK w ramach planu „Burza” w pełni uzmysłowiły nie tylko niemieckiemu dowództwu, ale i całemu wojsku oraz wszystkim jego żołnierzom, czego można oczekiwać po Polakach w miejscowościach, do których zbliżała się sowiecka armia. W ten sposób moment zaskoczenia został w znacznym stopniu, jeśli nie całkowicie, wykluczony.
To, że niemieckie dowództwo w Warszawie liczyło się z powstaniem, było się oczywiste dla wszystkich mieszkańców Warszawy.Dowodem na to mógł być choćby widok niemieckich placówek wszelkiego rodzaju, które latem 1944 roku coraz silniej otaczane były zasiekami, barykadowane, wyposażane w betonowe zapory i uliczne bunkry. Po inwazji aliantów na kontynent oraz doświadczeniach wyniesionych z walk we Francji stały się one normalnym elementem ochrony przed działaniami powstańczymi i zgodnie z rozkazami rozmaitych dowództw Wehrmachtu od dawna były stosowane przez wojska niemieckie.
Od maja 1944 roku 6. Flota Powietrzna liczyła się w wypadku powstania z próbami lądowania na warszawskich lotniskach.
W sposób oczywisty najlepiej poinformowane o zamiarach powstania były niemiecka policja i jej rozmaite oddziały. Ówczesny dowódca Policji Bezpieczeństwa w Warszawie, dr Ludwig Hahn poznał, jak twierdził, „generalny plan powstania” wiele tygodni przed jego wybuchem i zameldował o tym swojemu zwierzchnikowi Paulowi Otto Geiblowi. Ponadto Hahn podał Geiblowi termin wybuchu powstania, informując, że wybuchnie ono 1 sierpnia 1944 roku między godziną 11.00 a 12.00. W związku z tym do gmachu Policji Bezpieczeństwa ściągnięto dowódców stacjonujących w Warszawie oddziałów policyjnych, które „czekały już” na wybuch powstania.Po wojnie Geibel zaprzeczył jednak tej wersji.
O przygotowaniach Polaków do wybuchu powstania w Warszawie poinformowano także, mianowanego 27 lipca 1944 roku na stanowisko szefa Nadkomendantury Polowej Wehrmachtu w Warszawie, Reinera Stahela, który jednak wątpił w ich wiarygodność.
Przebywająca w tym czasie w rejonie Warszawy niemiecka 9. Armia na bieżąco rejestrowała informacje o przygotowaniach do powstania. I tak gdy 22 lipca 1944 roku Komenda Główna Armii Krajowej skierowała do dowódcy okręgu warszawskiego, Antoniego Chruściela, zarządzenie o wprowadzeniu z dniem 25 lipca stanu czujności do powstania, następnego dnia w Dzienniku Wojennym 9. Armii napisano: „Polski ruch oporu nakazał swoim członkom stan gotowości bojowej. Reakcja strony niemieckiej: wzmocniona ochrona obiektów”.
26 lipca 1944 roku dowództwo 9. Armii zwróciło uwagę podległych jej związków na możliwy wybuch powstania, jako źródło wiadomości podając komendanta Policji Bezpieczeństwa w Warszawie. Jednocześnie dowódca 9. Armii zarządził na 26 lipca na godzinę 12.00 regulaminową służbę, która wykluczała zaskoczenie. „Wszystkie względy osobiste muszą ustąpić. Wszelkie niedbalstwo będę traktował z całą surowością” – polecił.
29 lipca 1944 roku konfidenci Wehrmachtu meldowali, że powstanie „planowane jest na godzinę przed północą”.
30 lipca 1944 roku Grupa Armii „Środek” w swoim raporcie dziennym zaznaczała, że w Warszawie wzmógł się niepokój i że w niektórych punktach miasta doszło do strzelaniny. 1 sierpnia 1944 roku w dziennikach wojennych 9. Armii i Grupy Armii „Środek” niemal z ulgą stwierdzono: „Oczekiwane powstanie Polaków rozpoczęło się”. Tak więc wybuch powstania nie był zaskoczeniem dla Niemców.
CDN.
(2)