De profundis clamant…

 |  Written by tipsi1  |  2
Dziś, w oczekiwaniu na rozwój wypadków, może rzut oka na źródła tego zła, co nad nami wisi i kilka związanych z tym luźnych myśli. Również a propos św. Andrzeja Boboli, o którym sporo i niegłupio pisze coryllus. Także o Rosji, prawosławiu i ikonach.

Ks. Walerian Meysztowicz w swoich "Gawędach…", w rozdziale poświęconym żałosnej postaci imperatora Mikołaja II w pięknie skreślonych frazach -- nawet nie będę próbował ich powtarzać bez źródła -- pisze z przedziwną spokojną pewnością opinii, że to ten, którego Mickiewicz nazwał największym Boga nieprzyjacielem, był (i jest) faktycznym samodzierżawcą Rosji. I to jego sługą był Mikołaj II i mimo swej osobistej łagodności, nieśmiałości i delikatności, ponosi za to odpowiedzialność jako władca. Bo tylko on -- dopowiem od siebie -- mógł był się temu sprzeciwić, podjąć choć próbę. Nie podjął. Załamał się, upadł, a następnie wraz z całą rodziną został zmiażdżony racicą złego w tej niepojętej, szalonej egzekucji w piwnicach willi Ipatiewa, znacznie bardziej nieludzkiej i przerażającej (co słusznie Autor podkreśla) niż jakakolwiek wcześniejsza egzekucja głowy koronowanej, czy to w Paryżu, czy w Meksyku.

Co ważne, Meysztowicz, wytrawny znawca nie tylko teologii i prawa kanonicznego, ale też Rusi, prawosławia i stosunków społecznych na przedmurzu chrześcijaństwa, z powagą podkreśla, że Cerkiew poddała się złemu tak samo, jak imperator i imperium, była elementem układanki i -- wnioskuję -- nie ma już nic wspólnego z Bogiem chrześcijan. Dlatego nieustanne, stuletnie umizgi Watykanu do Moskwy są, moim zdaniem, szkodliwe i bezcelowe, mogą jedynie doprowadzić do dalszego zepsucia Kościoła i zgorszenia, a co gorsza -- krzywdy najwierniejszych i najbardziej bezbronnych wyznawców.

W kontekście tego zrozumienia, św. Andrzej Bobola, choć zakatowany nie przez Cerkiew jako taką, był jednak przez nią traktowany jako poważne zagrożenie. I z jakichkolwiek doczesnych, świeckich kalkulacji nie wynikałaby decyzja o jego kaźni, to Cerkiew i car wyciągnęli z niej największe korzyści. Jestem tego pewny tym bardziej, że sposób jej przeprowadzenia, staranne okrucieństwo i ściśle diabelska metodyczność zadawania bólu przywodzą mi na myśl inną, znacznie późniejszą egzekucję, o której przyczyny, przebieg i sens toczone są spory jeszcze dziś, a której źródeł nie kwestionuje nikt, kto pragnie prawdy. Wystarczy odrobina rozumu serca by dostrzec straszliwe analogie między męczeństwem św. Andrzeja i św. Jerzego. Rękoma tych samych sług szatan wydarł z nich obu życie i jeden cel mu przyświecał -- obrona ziemskich granic szeolu przed naciskiem Prawdy. I te same powody sprawiły, że Kościół mianował obu męczenników na oficerów Chrystusa, by świecili przykładem i służyli wspomożeniem każdemu z nas, który ośmieli się podjąć wyzwanie i walczyć.

Skoro zaś tak stało się z Cerkwią, to patrząc na piękne ikony, spoglądające smutnymi oczyma ze ścian mego domu, zastanawiam się czasami, czy ci, którzy je pisali, natchnieni byli Panem? Potem przypominam sobie, że żadna nie pochodzi z Rosji. Jednak przecież i Rosjanie pisali wspaniałe ikony. Czy są więc one autentyczne? Czy są święte czy bluźniercze? I kto spogląda na nas ich oczyma? Pocieszam się, że zły nie jest zdolny do tworzenia piękna. I nikt, kto jest nim opętany, także. Więc jeśli tak piękne, ikony te musiały były powstać pod wpływem tęsknoty osaczonej duszy, wołającej de profundis. I tym są prawdziwsze, że pisane w rozpaczy, w takim zapatrzeniu, które wzbrania oderwać wzrok od obiektu modlitwy, by odwracając się nie spoczął na tym, co kłębi się poza światłem, co jest znacznie bliżej i przeraża. Stąd też nieodłączny smutek tych oczu i powaga rysów. Bo malarz pisze w modlitewnym uniesieniu wpatrzony w Boga, ale przez to i Bóg może spojrzeć wstecz jego spojrzenia i widzieć, skąd ten patrzy. De profundis… Przeklinając Rosję z jej carem, knutem i popem pamiętajmy o tych, którzy tkwią za życia w tym piekle na ziemi, a mimo to nie tracą nadziei.

Img  http://bobolabukowno.pl
5
5 (3)

2 Comments

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
Trochę żałuję, że Twój tekst przemknął prawie niezauważony. Zapewne z powodu emocji towarzyszących taśmom i kłamstwom Tuska.
Andrzej Bobola to przecież bardzo ciekawa postać, a sojusz cerkwi z tronem.... temat rzeka.
Warto, w bardziej sprzyjającym, mnij obfitym w emocje czasie, do tego wrócić.
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>