Domyślam się, że zdaniem niektórych powinienem teraz pisać o czymś zupełnie innym a temat, którym się zająłem to margines i na dodatek wrzutka, by odwrócić uwagę.
Że wrzutka to nie mam wątpliwości. Jednak bagatelizowanie materiału „Faktu” nie byłoby zbyt rozsądne. Ostatnie wypadki zdają się bowiem wskazywać, że, przynajmniej na razie, jeśli PiS miałby się o coś potknąć i przewrócić to chyba tylko o własne nogi. A takie upadki, jak pokazuje osobliwe „love story” w .Nowoczesnej, kosztują wyjątkowo drogo. Tak więc to, co dzieje się wewnątrz PiS nie może nie być ważne.
Jeśli przypadek Bartłomieja Misiewicza zostanie zbagatelizowany przez zwolenników i, co nie daj Boże, polityków PiS, bardzo możliwe, że przyjdzie się im mierzyć z niezbyt przyjemnym deja vu.
Dość dawno, w dość podobnej sytuacji ostrzegałem już PiS przed jednym z młodych polityków tej partii, któremu też dano władzy zbyt dużo w stosunku do jego doświadczenia i dojrzałości. Było to wówczas, gdy media upubliczniły zdjęcia z nocnej eskapady ówczesnego rzecznika PiS, Adama Hofmana po Elblągu. Wtedy potępienie dotknęło bardziej mnie niż „odcedzającego kartofelki” za jakimś śmietnikiem ale przed obiektywami aparatów prominentnego polityka. Podobnie było zresztą gdy Hofmann znów trafił na strony tabloidów za sprawą wyjazdowego posiedzenia klubu PiS gdzieś w Świętokrzyskiem. Tym razem miał przechwalać się koleżankom wielkością przyrodzenia.
Po tym także nasłuchałem się mało przyjemnych uwag pod swoim adresem i dość licznych deklaracji zaufania i poparcia dla Hofmana. Takich w duchu „Trzymaj się Adam!”
A później była sławna „wyprawa madrycka”.
Wygląda na to, że PiS i Misiewicz są dokładnie na tej samej ścieżce co wcześniej PiS i Hofman. Jeśli i tym razem PiS okaże się nadmiernie pobłażliwy sprawa skończy się co najmniej tak samo kompromitująco i kłopotliwie.
Misiewicz jest a raczej był w sytuacji znacznie lepszej niż swego czasu Hofman. Tamten przecierał nieznane szlaki i był w swej eskapadzie ku ostatecznej kompromitacji niejako pionierem. Misiewicz natomiast wie a właściwie powinien wiedzieć czym ryzykuje. Publikacja „Faktu” pokazuje, że nawet jeśli wie, wniosków z tego nie wyciągnął żadnych. Podobnie jak Hofman Misiewicz powinien doskonale zdawać sobie sprawę, że od jakiegoś czasu jest na celowniku. Że media, przynajmniej te przedkładające skuteczność ponad estetykę, czyhają właśnie na takie okazje z jego udziałem. Jeśli publikacja „Faktu” nie okaże się wyssana z palca, wyjdzie na to, że obecny rzecznik MON przejął się tym dokładnie tak, jak lecący na koszt podatnika były rzecznik PiS, pozwalający sobie i innym uczestnikom tamtego lotu na zachowanie, które musiało mocno utkwić w pamięci świadkom.
By było jasne, nie uważam, że to, co w Białymstoku odstawił Misiewicz było na bakier z prawem. O ile pod klub rzecznik MON nie podjechał służbowym autem, o ile jego towarzysz nie był funkcjonariuszem na służbie a rachunek za zabawę Misiewicz uiścił z własnych pieniędzy, żadnego naruszenia prawa się nie dopuścił. Jednak to co zrobił nie musiało być przestępstwem by oceniać, że popełnił błąd. A jak wiadomo błąd to gorzej niż zbrodnia.
Ten błąd, o którym piszę, to w mniejszym stopniu błąd niedoświadczonego szczeniaka a bardziej tych, którzy tego szczeniaka wynieśli tak wysoko, obdarzyli taką władzą i zostawili bez kontroli. I, jak widać, bez sprawnych hamulców.
Rozumiem, że obecna sytuacja stępia czujność mocno dominującego nad reszta politycznej konkurencji PiS-u. Jednak czekanie z rozwiązywaniem sytuacji podobnych do tej, w jakiej znalazł się człowiek wyniesiony do roli „drugiej osoby w armii” do czasu aż dominacja zelżeje to prosta droga ku (mniejszej lub większej) katastrofie.
ilustracja z:http://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/RDpktkqTURBXy8wYzYwMzIxZWU5Y2ZkZmJiY...
Hun
Że wrzutka to nie mam wątpliwości. Jednak bagatelizowanie materiału „Faktu” nie byłoby zbyt rozsądne. Ostatnie wypadki zdają się bowiem wskazywać, że, przynajmniej na razie, jeśli PiS miałby się o coś potknąć i przewrócić to chyba tylko o własne nogi. A takie upadki, jak pokazuje osobliwe „love story” w .Nowoczesnej, kosztują wyjątkowo drogo. Tak więc to, co dzieje się wewnątrz PiS nie może nie być ważne.
Jeśli przypadek Bartłomieja Misiewicza zostanie zbagatelizowany przez zwolenników i, co nie daj Boże, polityków PiS, bardzo możliwe, że przyjdzie się im mierzyć z niezbyt przyjemnym deja vu.
Dość dawno, w dość podobnej sytuacji ostrzegałem już PiS przed jednym z młodych polityków tej partii, któremu też dano władzy zbyt dużo w stosunku do jego doświadczenia i dojrzałości. Było to wówczas, gdy media upubliczniły zdjęcia z nocnej eskapady ówczesnego rzecznika PiS, Adama Hofmana po Elblągu. Wtedy potępienie dotknęło bardziej mnie niż „odcedzającego kartofelki” za jakimś śmietnikiem ale przed obiektywami aparatów prominentnego polityka. Podobnie było zresztą gdy Hofmann znów trafił na strony tabloidów za sprawą wyjazdowego posiedzenia klubu PiS gdzieś w Świętokrzyskiem. Tym razem miał przechwalać się koleżankom wielkością przyrodzenia.
Po tym także nasłuchałem się mało przyjemnych uwag pod swoim adresem i dość licznych deklaracji zaufania i poparcia dla Hofmana. Takich w duchu „Trzymaj się Adam!”
A później była sławna „wyprawa madrycka”.
Wygląda na to, że PiS i Misiewicz są dokładnie na tej samej ścieżce co wcześniej PiS i Hofman. Jeśli i tym razem PiS okaże się nadmiernie pobłażliwy sprawa skończy się co najmniej tak samo kompromitująco i kłopotliwie.
Misiewicz jest a raczej był w sytuacji znacznie lepszej niż swego czasu Hofman. Tamten przecierał nieznane szlaki i był w swej eskapadzie ku ostatecznej kompromitacji niejako pionierem. Misiewicz natomiast wie a właściwie powinien wiedzieć czym ryzykuje. Publikacja „Faktu” pokazuje, że nawet jeśli wie, wniosków z tego nie wyciągnął żadnych. Podobnie jak Hofman Misiewicz powinien doskonale zdawać sobie sprawę, że od jakiegoś czasu jest na celowniku. Że media, przynajmniej te przedkładające skuteczność ponad estetykę, czyhają właśnie na takie okazje z jego udziałem. Jeśli publikacja „Faktu” nie okaże się wyssana z palca, wyjdzie na to, że obecny rzecznik MON przejął się tym dokładnie tak, jak lecący na koszt podatnika były rzecznik PiS, pozwalający sobie i innym uczestnikom tamtego lotu na zachowanie, które musiało mocno utkwić w pamięci świadkom.
By było jasne, nie uważam, że to, co w Białymstoku odstawił Misiewicz było na bakier z prawem. O ile pod klub rzecznik MON nie podjechał służbowym autem, o ile jego towarzysz nie był funkcjonariuszem na służbie a rachunek za zabawę Misiewicz uiścił z własnych pieniędzy, żadnego naruszenia prawa się nie dopuścił. Jednak to co zrobił nie musiało być przestępstwem by oceniać, że popełnił błąd. A jak wiadomo błąd to gorzej niż zbrodnia.
Ten błąd, o którym piszę, to w mniejszym stopniu błąd niedoświadczonego szczeniaka a bardziej tych, którzy tego szczeniaka wynieśli tak wysoko, obdarzyli taką władzą i zostawili bez kontroli. I, jak widać, bez sprawnych hamulców.
Rozumiem, że obecna sytuacja stępia czujność mocno dominującego nad reszta politycznej konkurencji PiS-u. Jednak czekanie z rozwiązywaniem sytuacji podobnych do tej, w jakiej znalazł się człowiek wyniesiony do roli „drugiej osoby w armii” do czasu aż dominacja zelżeje to prosta droga ku (mniejszej lub większej) katastrofie.
ilustracja z:http://ocdn.eu/pulscms-transforms/1/RDpktkqTURBXy8wYzYwMzIxZWU5Y2ZkZmJiY...
Hun
(6)
21 Comments
Proponuję, by gdzieś ogłosić,
23 January, 2017 - 20:12
Czego nauczyła przygoda Hofmana? Że ludzie maja na dłuższą metę gdzieś! Patrzą, czy mają co do garka włożyć i czy ogólnie się poprawia.
Wobec wszelkich zrealizowanych dotąd obietnic + zapowiedzi odbudowy stoczni + zbliżającym się terminie odtajnienia zbioru zastrzeżeonego, to - faktycznie - Misiewicz urasta do ranfi problemu nr1!
Nie będe dziś przez to spać.
Ossala
@Ossala
23 January, 2017 - 20:42
Bagatelizuję, bo gdyby nie ta
23 January, 2017 - 21:08
Jeśli już piszę na tematy bieżące, to punktuję debili z opozycji. PiS ma dość krytykantów i ja nie zamierzam do tego ręki przykładać. Tak mam.
Ossala
Słusznie. Ja pisałam to samo, gdy
23 January, 2017 - 21:11
Hoffman był śWIETNYM rzecznikiem prasowym, któremu potem już NIKT nie dorównał. Dziś myślę, że Misiewicz musi być ZNAKOMITYM pomocnikiem Macierewicza, skoro poluje się na niego jak na grubego zwierza. Przeszkadza chłopak bardziej chyba, niż Ziobro :)
Chyba nie było w Polsce
23 January, 2017 - 21:27
Nie przykładałam do tego ręki, co nie oznacza wcale, że nie widziałam błędów. I przykładać nie zamierzam.
Ossala
Czy tak było?
23 January, 2017 - 21:06
@ossala&Animela&Pyzolina
23 January, 2017 - 21:19
Ufam, że ktoś nad tym czuwa w
23 January, 2017 - 21:30
Gdyby, Tł, była w Polsce od lat jakakolwiek (!!!) medialna równowaga, to masz rację, ale jej nie ma.
Ossala
@Ossala
23 January, 2017 - 21:39
Macierewicz, nie my.
23 January, 2017 - 21:51
Ossala
@ossalaa
23 January, 2017 - 21:59
Tł: "Brukowiec opisuje
23 January, 2017 - 23:03
Nie moje. Cytat z TT.
Ossala
Tł, to dawaj ten opeer.
23 January, 2017 - 22:34
Ja nie zamierzam.
Głosował na PiS, bo mam do nich zaufanie. Załatwią tę sprawę.
Ossala
@ossala
23 January, 2017 - 22:49
Jakoś nie czuję się
23 January, 2017 - 22:55
Przecież mówię: krytykuj. Twoja wola, Twoje prawo.
Ja nie zamierzam. Tyle.
Ossala
Na razie
23 January, 2017 - 22:41
Skoro tak skandalicznie się zachowywał, dlaczego nie ma innych zdjęć?
Bo wystarczył jeden świadek anonimowy, który drugiemu świadkowi anonimowemu, a tamten anonimowemu dziennikarzowi akurat niemieckiego Faktu? W czasie gdy ma być opublikowana część zbioru zastrzeżonego? Na krótko przed wizytą Merkel w Polsce?
Mnie ta sprawa śmierdzi. Albo niech pokażą konkretne dowody, albo spadać i to w podskokach. Mam sporą wyobraźnię, więc w ramach akcji "anonimowy świadek" mogę sporo wymyślić na dowolną postać. Gdyby tak, zupełnie przypadkowy, anonimowy Schmidt, widział doradcę ważnego niemieckiego ministra w podejrzanym klubie sado-maso. A że Schmidt był bardzo anonimowy, zdążył się był już zagubić i nie można do niego dotrzeć, aby jednoznacznie zweryfikować opowiadanko...... hmmmmm
Zupełnie inna sprawa to osobowość i predyspozycje pana Barteczka. Podobno jest zarozumiały i arogancki, a takie cechy mogą go doprowadzić do jakiejś większej afery. Możliwe, że Antoni Macierewicz powinien zastanowić się nad przyhamowaniem temperamentu dużego Misia, ale na swoich warunkach i we właściwym czasie. Na razie brak konkretnych dowodów, a uleganie tego typu akcjom i chowanie kogokolwiek, tylko dlatego, że jakiemuś niemieckiemu szmatławcowi się on nie podoba, byłoby błędem (czyli gorzej niż zbrodnią ).
Nie mogą jakieś tam Fakty meblować nam ministerstw.
P.S.
Żeby było jasne, nie lubię Misiewicza, patrzę na tę sprawę na zimno. Zastanawiam się tylko, jak piarowo należy to rozegrać.
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Ja zaś, Szary Kocie,
23 January, 2017 - 22:58
Jak słusznie piszesz - niewiele wiadomo. A że Misiewicz jest pod obstrzałem, to całkiem inna sprawa.
Ossala
Oczywiście, Rosemann,
24 January, 2017 - 09:24
To pytanie retoryczne, bo widzę, że "publikujesz", ale nie czytasz komentarzy.
PS
Nie znajduję w sobie zadnej sympatii do Misiewicza, ale to nie ma nic do rzeczy.
Tabloidów nie mozna lekceważyć, ale... Nie powinno się też po nich powtarzać i kręcić z g.na bata.
No dobra, to tylko Targalski:
24 January, 2017 - 17:35
http://www.fronda.pl/a/jerzy-targalski-picie-wodki-i-podrywanie-kobitek-...
Lubię Targalskiego -
25 January, 2017 - 09:07
Ossala
Mam nadzieję, że czytelnie!
26 January, 2017 - 15:22
Ossala