Dobra wojna

 |  Written by Warszawa1920  |  0

Na ulice Polski – „w obronie d. i przeciw P.” – wychodzą dziś ludzie, którzy obok zdaje się wrodzonych problemów z samodzielnym rozumowaniem, dostali w dodatku potężny, a nagły, zza węgła, cios w samą istotę ich lemingozy. Trwali dotąd w tych bankowych mieszkaniach z ciepłą wodą i Wiertniczą przez 24h, ufni, że ktoś czuwa nad ich ordnungiem. Że „to wszystko ma głęboki sens”, bo „autorytety nie mogą się mylić”. A szczególnie jeden, ten „drugi obok najbardziej rozpoznawalny na świecie”. Aż tu przychodzi wiadomość, że człowiek z wiadrem doktoratów i medali mógł dotychczas źle wypełniać swoje PIT-y, bo jego prawdziwe imię jest inne, niż Lech. Próby uporania się z „faktami”, oparte na dotychczas doskonale sprawdzającej się metodzie po prostu ordynarnego ich odrzucenia, napotkały na zaskakującą przeszkodę. Otóż paru „czołowych” i wiernych (jak sądzono …) utrwalaczy autorytetów z Magdalenki, na tem przykład Straszny Starzec i Nieładny Profesor Historii, otóż – ZDRADZIŁO! I powiedziało było, iż rzeczywiście te PIT-y powinny zostać skorygowane, i to prawie z 50 lat wstecz. No i zaczęły się problemy! Nie to, żeby od razu jakieś dylemata etyczno – poznawcze, nie, nie, tu wieloletnia edukacja z Czerskiej potwierdziła swą skuteczność. Chodziło o brak instrukcji operacyjnej na okoliczność pt. „Jak żyć?”. Think tanki, założone ongi w godzinach służbowych przez szachistów z klubów gwardyjskich i wojskowych, musiały skonsultować mądrość etapu najpierw z prowadzącymi, a ci z mądrzejszymi z okolic rzeki Klaźmy. A to, nawet w dobie dedykowanych światłowodów, okazało się co nieco czasochłonne. Zdaje się jednakowoż, iż znaleziono słupa. Znaczy, rewelacji to tu nie ma: znaleziono – wrócono do towarzyszy już wprowadzanych wcześniej do obiegu. A konkretnie to rozchodzi się o rzeplińskiego i nielegałów z Wenecji. To będzie (był) nowy (stary) zestaw drogowskazów dla zatrzymanych w życiu przez podłość IPN. Teraz mogą już spokojnie stanąć w jednym szeregu z ubekami, bandyterką z peo i zeteselu, osobopodobnymi zaprzeczeniami wiary w rozum człowieka od modernistów, alimenciarzami i resztą tego barachła poobwieszanego tytułami naukowymi, dotąd żrącego z koryt państwowych. Jest tylko jedno „ale”: ci chwilowo niepewni co do formuły wegetacji to (przeważnie) Polacy, mięso armatnie tego bolszewickiego sztabu, przy którym się tłoczą. Zasadniczym zatem pytaniem jest dziś czy, a jeśli – w jaki sposób tych Polaków wyrwać z tego pożytecznego idiotowania.

Powiem od razu: nie wierzę w żadne tam „ciekawe, twórcze” dyskusje, „miłe” rozmowy i inne takie cierpliwe tłumaczenia. To nie są dzieci, naturalnie podatne na perswazję intelektualną. Naprzeciw stoją, trzeba to sobie wyraźnie powiedzieć, polityczni debile, nie odróżniający patriotyzmu od faszyzmu. Kretyni kompletnie nie rozumiejący, że wybieranie złodziei nie może się skończyć inaczej, niż tylko ukradzeniem portfeli tych wybierających. Ludzie często po studiach, ale nie znający nie tylko historii Polski, ale nawet elementarnych praw fizyki. Traktujący swoje rycie mordami po podłogach korporacji nie jako zwyczajny efekt grawitacji ociężałego beretu, lecz biegłość w mądrościach balcermana i geniusza od PPP, czyli próbować „od pucybuta”. Nikt z tej masy nie pojmie, że mordor to jest szczyt tego, co może im zaoferować II prl, no może oprócz pracy w niemieckiej montowni albo jakimś „parku logistycznym”. To ludzie tak przemieleni przez goebbelsowską propagandę jüdische zeitung, tvn, polsat i podobne „opiniotwórcze” sanhedryny, że dla nich źródłem wszechwiedzy są różne niezbędniki inteligenta autorstwa michnika, czy innego passenta. Krótko mówiąc: spokojnie można sobie darować starania o zmianę tych osobników poprzez – zmianę tych osobników. Jedyną metodą ratunku dla nich jest odcięcie zasilania. Czyli wojna! Ale wojna nie z nimi, a z tym całym agregatem zaprzaństwa, które pustoszy naszą Ojczyznę od 1939 r. Do tej politycznej mierzwy nie dotrze żadne gadanie o tym, że ich idole kradli, kłamali, korumpowali, a również i zabijali. To są tak „pięknie” umeblowane gotowymi zestawami IKEI umysły, że nie starcza w nich już miejsca na rozumowanie. Póki jeden z drugim bandyta (moja gramatyka jest polska, stąd mam tu na myśli nie tylko rodzaj męski), dziś wykrzykujący na trybunach wieców, nie znajdzie się pod celą, póty nici z normalnej roboty na rzecz odbudowy Polski.
 
Kluczowa jest kwestia czasu, w jakim można doprowadzić (PiS doprowadzi?) do umieszczenia w miejscach trwałego odosobnienia towarzystwa zarządzającego Polską na podstawie umowy magdalenkowej. Oczywiście podniosą się tu głosy doradców z laikatu: „O jejku, jejku! Tak nie wolno, nie wolno! Żyjemy w demokratycznym państwie prawa coś tam coś tam urzeczywistniającym. Musimy przeprowadzać 3 – instancyjne 15 – letnie procesy, by mieć pewność skierowania wniosku o wstępne rozpoznanie sprawy przez 2 sędziów trybunału w Strasburgu, przed badaniem jej przez 5 …”. W efekcie otrzymamy rozwleczony niemiłosiernie w czasie, rozwodniony i bez żadnego wpływu na sanację życia publicznego cykl notek prasowych o kolejnych odroczeniach rozpraw. Czyli powtórkę z wielkich rozliczeń choćby AWS po latach 1993 – 1997. Czyli fikcję sprawiedliwości. I jest to jedna droga. Donikąd! Ale jest też inna droga. Znacznie szybsza, i wynikająca ze zwykłej (a nie jakiejś prawnospołecznodemokratycznej) sprawiedliwości. Na początek (ale to powinien być NAPRAWDĘ sam początek!) Aneks do Raportu z weryfikacji WSI. Likwidacja zbioru zastrzeżonego w IPN, to dwa. Ponowne otworzenie śledztwa w sprawie mordu na ks. Jerzym … Trzy. Totalny bojkot wszystkich związanych ze zdradą okrągłostołową i owocami tego podłego źródła. Żadnych rozmów, żadnego podawania ręki, a już absolutnie wykluczone, choćby najbardziej nawet symboliczne, jakiekolwiek finansowanie ... Kompletne zignorowanie wszelkich audycji w radio i telewizjach rodem z SB i WSI, żadnych wywiadów z gadzinówkami typu jz, polityka, czy newsweek ... Ale nie dlatego, że „Nie!” i kropka, koniecznie powiedzieć z jakiego powodu. Że kłamstwo i manipulacja to narzędzia goebbelsa. Że obrona Magdalenki, komunistycznych zbrodniarzy, agentury i kolaborantów prl to tak, jakby ukrywać eichmanna, tłumaczyć szmalcowników i uzasadniać konferencję w Wannsee. Że domaganie się w Brukseli sankcji dla Polski to się nazywa zdrada Ojczyzny. I że nie trzeba wyroku sądu, by odróżnić szambo od łąki. Jasno stwierdzić: Dziś nie ma mowy o tym, że po, psl, kody, nowoczesne to jakaś opozycja! Wytłumaczyć, że opozycja musi równocześnie spełniać dwa kryteria: a) być patriotyczną i b) nie być chorą umysłowo. Dla jasności dodać, że każda z tych służb (tak dokładnie ich nazwać!) oddzielnie i wszystkie razem nie spełniają żadnego. Oczywiście, z hukiem odpalić setki śledztw i komisji śledczych w sprawach sięgających jeszcze 1989 r. Wyprowadzać w kajdanach w świetle kamer co większych bydlaków. Pokazywać ich gęby, gdy pobierają żarcie na stołówkach aresztów śledczych. Wypieprzać z co bardziej strategicznych instytucji wszystkich, ze sprzątaczkami włącznie. Postawić precyzyjną granicę: Tu jest Polska! A tamci z Polską nie mają nic wspólnego, więc – o ile nie mają zarzutów! – WON! Po trzykroć: WON!!!
 
Polsce jest potrzebna wojna. Wojna, która tak naprawdę powinna mieć miejsce już po zdradzie okrągłostołowej. Ale trudno … jeszcze Polska nie jest stracona. Czy jednak chcemy szansę na Jej odzyskanie znowu stracić, bo boimy się powiedzieć otwarcie: Mamy w naszym domu pleśń, która nie tylko cuchnie, ale też grozi śmiertelnymi chorobami? Są, owszem, pleśnie jadalne, DOMOWE, ale Polskę oblazł jej gatunek trujący, najgorszy sort. Obcy, nie DOMOWY. W każdym szanującym się narodzie ani przez chwilę nie postoi myśl, by próbować stworzyć, a potem chronić jakieś „prawa” dla wrogów tego narodu. Pleśń żywi się chlebem. Wcale nie musi być tak, że po wycięciu skalpelem gangreny, reszta chleba jest bezużyteczna. Nawet jeśli są to tylko kruszyny, należy im się z ziemi podjęcie. Zwłaszcza w polskiej tradycji.
 
Zatem: „Bij [kulturalnie angel] bolszewika!”. Po trzykroć: Bij!!!
 

 

O Polsce warto myśleć. I dla Niej pracować.
5
5 (3)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>