Latem 1939 roku zarówno Niemcy jak i Polska opracowywali plany zbliżającej się wojny.
23 maja Hitler podczas spotkania z najwyższymi dowódcami wojskowymi przyznał, iż trudne położenie niemieckiej gospodarki sprawia, że wojna jest konieczna w celu zdobycia zasobów. Oświadczył, że „dalszych sukcesów nie można osiągnąć bez rozlewu krwi. Polska zawsze będzie po stronie naszych przeciwników. Mimo traktatów o przyjaźni Polska zawsze skrycie miała zamiar wykorzystać każdą okazję, by nam zaszkodzić. Temat Gdańska w ogóle nie podlega dyskusji. To jest kwestia rozszerzenia naszej przestrzeni życiowej na wschodzie i zapewnienia dostaw żywności, kwestia rozstrzygnięcia problemu bałtyckiego. Nie możemy się spodziewać powtórzenia sprawy czeskiej. Będzie wojna. Naszym zadaniem jest odizolowanie Polski. Osiągnięcie tego celu zadecyduje o wszystkim. Nie może być jednoczesnego konfliktu z mocarstwami zachodnimi. Jeśli nie będzie pewne, że konflikt niemiecko-polski nie doprowadzi do wojny z Zachodem, wówczas należy walczyć głównie przeciwko Anglii i Francji. Co więc najważniejsze: konflikt z Polską – rozpoczęty od ataku na Polskę – zakończy się sukcesem tylko wtedy, jeśli mocarstwa zachodnie się nie włączą. Jeśli to będzie niemożliwe, lepiej jest uderzyć na zachodzie i jednocześnie policzyć się z Polską”.
Hitler oznajmił również generałom, że Niemcy muszą być gotowe na długą i ciężką wojnę. Jak zaznaczył, „jeśli Anglia zamierza interweniować w wojnie polskiej, musimy błyskawicznie opanować Holandię. Musimy zmierzać do utworzenia nowej linii obrony na terytorium Holandii aż po Zuiderzee. Wojna z Anglią i Francją będzie starciem na śmierć i życie. Pomysł, że może nam pójść łatwo, jest niebezpieczny; nie ma takiej możliwości. Musimy spalić za sobą mosty i nie jest to już kwestia sprawiedliwości czy niesprawiedliwości, ale życia lub śmierci 80 milionów ludzi. Siły zbrojne lub rządy każdego kraju muszą starać się o szybką wojnę. Rząd jednak musi być też przygotowany na wojnę trwającą 10–15 lat”.
Miesiąc później, 23 czerwca Göring zwołał spotkanie Rady Obrony Rzeszy celem koordynowania totalnej mobilizacji zasobów ludzkich i materiałowych Niemiec na nadchodzącą wojnę. W trakcie spotkania Göring ogłosił decyzję Hitlera o powołaniu do wojska 7 milionów mężczyzn. Niedobory siły roboczej miano uzupełnić dzięki pracy przymusowej, wykonywanej między innymi przez Czechów i więźniów obozów koncentracyjnych.
Podczas gdy Hitler spędzał czas w Obersalzbergu, sztab OKH w swej siedzibie w położonym 30 kilometrów na południe od Berlina Zossen trudził się nad dopracowaniem Fall Weiss.
Ogólna jego koncepcja przewidywała zmasowane jednoczesne uderzenie dwustronne z północy i południa, zmierzające do szybkiego zdobycia Warszawy. Atakiem od północy kierować miał generał pułkownik Fedor von Bock; jego Grupa Armii „Północ” miała uderzać z Prus Wschodnich siłami 3. Armii i z Pomorza siłami 4. Armii. Przed mobilizacją siły Bocka nosiły nazwę Dowództwo Grupy Wojsk 1. Na dowódcę południowego ramienia wyznaczono sześćdziesięcioletniego generała pułkownika Gerda von Rundstedta, który przed Monachium przeszedł w stan spoczynku. Po mobilizacji Rundstedt miał dowodzić głównym uderzeniem prowadzonym przez Grupę Armii „Południe” ze Śląska, Moraw i Słowacji siłami 8., 10. i 14. Armii.
Oberkommando der Luftwaffe (OKL, Dowództwo Lotnictwa) także planowało działania w ramach Fall Weiss. Luftwaffe miała wspierać ofensywę dwiema flotami powietrznymi – 1. i 4.
Reszta Wehrmachtu miała pozostać na zachodzie w celu obrony Wału Zachodniego.
Równocześnie minister propagandy Joseph Goebbels zajmował się prowadzeniem kampanii prezentującej Polskę jako złowrogiego prześladowcę mniejszości niemieckiej na pograniczu. 17 czerwca Goebbels udał się do Gdańska, gdzie podczas wojowniczego przemówienia do wielotysięcznego tłumu stwierdził, że „Gdańsk jest miastem niemieckim”, a jego powrót do Rzeszy jest przesądzony. Ostrzegł też, że każde państwo, które będzie próbowało temu przeszkodzić, popełni błąd.
W Gdańsku Niemcy zaczęli tworzyć miejscową jednostkę SS, nazwaną SS Heimwehr Danzig, stanowiącą oficjalnie jednostkę policyjną. Himmler posłał do Gdańska wzmocniony batalion (III batalion 4. pułku SS) pod dowództwem Obersturmbannführera Hansa-Friedemanna Götzego, którego żołnierze batalionu przybyli do Gdańska po cywilnemu, oficjalnie po to, żeby wziąć udział w zawodach sportowych.
Wehrmacht w tajemnicy zaopatrzył SS Heimwehr Danzig w lekką artylerię i samochody pancerne z zapasów w Prusach Wschodnich.
Jednocześnie SA sformowały jednostkę ochrony pogranicza, Verstärkter Grenzaufsichtsdienst (VGAD), która zaczęła wznosić wokół miasta zasieki i przeszkody przeciwczołgowe. Wzmocnieni tymi oddziałami Forster i Greiser starali się ze wszystkich sił podsycać napięcia z Polską, by doprowadzić do poważnego incydentu. Gdańska SA coraz bardziej agresywnie prześladowała polskich strażników granicznych i urzędników celnych. 20 lipca polski strażnik graniczny Witold Budziewicz został zastrzelony przez członków SA. Komisarz generalny RP Marian Chodacki złożył protest w przedstawicielstwie Ligi Narodów i w gdańskim senacie, został jednak zignorowany.
W rezultacie polscy strażnicy graniczni zostali uzbrojeni, a 25 sierpnia w kolejnym incydencie zastrzelony został SA-Rottenführer Joseph Wessel.
Goebbels wykorzystywał to do przedstawiania Polaków jako brutalnych zbirów. Głosił przy tym, że „tysiące [rodowitych Niemców] uciekło przed polską przemocą pod opiekę Rzeszy”.
W tym samym czasie z inspiracji SS utworzono wśród Niemców zamieszkałych Polskę Volksdeutscher Selbstschutz (Samoobrona Niemiecka), której celem było wsparcie Wehrmachtu po przekroczeniu polskiej granicy. Członkowie Selbstschutzu prowadzili działania wywiadowcze (szpiegowskie), donosząc Berlinowi o stanie polskiej obrony.
W odpowiedzi na te działania niemieckie Rydz-Śmigły oświadczył 17 lipca, że Polska nie wyrzeknie się swoich praw w Gdańsku bez walki. I zapowiedział, iż „jeśli Niemcy będą nadal forsować swój plan Anschlussu, Polska będzie walczyć, nawet jeśli będzie walczyć sama, bez sojuszników. Cały naród, do ostatniego mężczyzny i kobiety, jest gotów do walki o niepodległość Polski, ponieważ gdy mówimy, że pójdziemy na wojnę z powodu Gdańska, będziemy walczyć o niepodległość Polski. Gdańsk jest niezbędny Polsce. Kto panuje nad Gdańskiem, ten panuje nad naszym życiem gospodarczym. Zabranie Gdańska przez Niemców będzie aktem, który przywiedzie na myśl rozbiory Polski. W przypadku wojny każdy mężczyzna i każda kobieta niezależnie od wieku będzie polskim żołnierzem”.
W tym czasie w bólach rodził się polski plan obrony. Logika wojskowa nakazywała stawić opór za linią Wisły, to jednak oznaczałoby porzucenie bez walki znacznej części terytorium Polski i zachęcała Niemców do zastosowania „taktyki salami” (zajęcia niebronionych terenów, a potem przerwania walk i domagania się negocjacji).
W rezultacie Armia „Poznań”, składająca się z czterech dywizji piechoty i dwóch brygad kawalerii, znalazła się na eksponowanych pozycjach wzdłuż granicy. Podobnie niedogodne było rozwinięcie Armii „Pomorze”, która miała odstraszyć Niemców przed próbą zaskakującego ataku na Gdańsk lub Pomorze.
Rydz-Śmigły obawiał się także, że obecność Niemców na Słowacji grozi oskrzydleniem pozycji obronnych w rejonie Krakowa, pozwalając na szybkie uderzenie przez Przełęcz Dukielską do Galicji i opanowanie kluczowego Centralnego Okręgu Przemysłowego. By zapobiec temu zagrożeniu, 11 lipca Rydz-Śmigły zarządził utworzenie nowej Armii „Karpaty”, która miała zabezpieczyć niemal dwustukilometrowy odcinek górski.
Była to armia jedynie z nazwy, składała się z dwóch brygad górskich, samodzielnego pułku piechoty i pułku KOP, łącznie ledwie 10 tysięcy żołnierzy, i małej liczby rezerwistów, którzy mieli napłynąć po mobilizacji powszechnej. Tak więc w rzeczywistości Armia „Karpaty” była właściwie tylko słabym ubezpieczeniem.
Z drugiej strony jedna z najlepszych jednostek Wojska Polskiego – 1. Dywizja Piechoty Legionów (1. DPLeg) – została w odległym Wilnie aż do wybuchu wojny, by odstraszyć Litwę od prób zajęcia miasta.
W ramach przygotowań ogólnych oddziały polskie od początku lipca zaczęły budowę fortyfikacji polowych. 20. DP zbudowała szczególnie silne pozycje obronne pod Mławą, o 100 kilometrów na północ od Warszawy.
CDN.
23 maja Hitler podczas spotkania z najwyższymi dowódcami wojskowymi przyznał, iż trudne położenie niemieckiej gospodarki sprawia, że wojna jest konieczna w celu zdobycia zasobów. Oświadczył, że „dalszych sukcesów nie można osiągnąć bez rozlewu krwi. Polska zawsze będzie po stronie naszych przeciwników. Mimo traktatów o przyjaźni Polska zawsze skrycie miała zamiar wykorzystać każdą okazję, by nam zaszkodzić. Temat Gdańska w ogóle nie podlega dyskusji. To jest kwestia rozszerzenia naszej przestrzeni życiowej na wschodzie i zapewnienia dostaw żywności, kwestia rozstrzygnięcia problemu bałtyckiego. Nie możemy się spodziewać powtórzenia sprawy czeskiej. Będzie wojna. Naszym zadaniem jest odizolowanie Polski. Osiągnięcie tego celu zadecyduje o wszystkim. Nie może być jednoczesnego konfliktu z mocarstwami zachodnimi. Jeśli nie będzie pewne, że konflikt niemiecko-polski nie doprowadzi do wojny z Zachodem, wówczas należy walczyć głównie przeciwko Anglii i Francji. Co więc najważniejsze: konflikt z Polską – rozpoczęty od ataku na Polskę – zakończy się sukcesem tylko wtedy, jeśli mocarstwa zachodnie się nie włączą. Jeśli to będzie niemożliwe, lepiej jest uderzyć na zachodzie i jednocześnie policzyć się z Polską”.
Hitler oznajmił również generałom, że Niemcy muszą być gotowe na długą i ciężką wojnę. Jak zaznaczył, „jeśli Anglia zamierza interweniować w wojnie polskiej, musimy błyskawicznie opanować Holandię. Musimy zmierzać do utworzenia nowej linii obrony na terytorium Holandii aż po Zuiderzee. Wojna z Anglią i Francją będzie starciem na śmierć i życie. Pomysł, że może nam pójść łatwo, jest niebezpieczny; nie ma takiej możliwości. Musimy spalić za sobą mosty i nie jest to już kwestia sprawiedliwości czy niesprawiedliwości, ale życia lub śmierci 80 milionów ludzi. Siły zbrojne lub rządy każdego kraju muszą starać się o szybką wojnę. Rząd jednak musi być też przygotowany na wojnę trwającą 10–15 lat”.
Miesiąc później, 23 czerwca Göring zwołał spotkanie Rady Obrony Rzeszy celem koordynowania totalnej mobilizacji zasobów ludzkich i materiałowych Niemiec na nadchodzącą wojnę. W trakcie spotkania Göring ogłosił decyzję Hitlera o powołaniu do wojska 7 milionów mężczyzn. Niedobory siły roboczej miano uzupełnić dzięki pracy przymusowej, wykonywanej między innymi przez Czechów i więźniów obozów koncentracyjnych.
Podczas gdy Hitler spędzał czas w Obersalzbergu, sztab OKH w swej siedzibie w położonym 30 kilometrów na południe od Berlina Zossen trudził się nad dopracowaniem Fall Weiss.
Ogólna jego koncepcja przewidywała zmasowane jednoczesne uderzenie dwustronne z północy i południa, zmierzające do szybkiego zdobycia Warszawy. Atakiem od północy kierować miał generał pułkownik Fedor von Bock; jego Grupa Armii „Północ” miała uderzać z Prus Wschodnich siłami 3. Armii i z Pomorza siłami 4. Armii. Przed mobilizacją siły Bocka nosiły nazwę Dowództwo Grupy Wojsk 1. Na dowódcę południowego ramienia wyznaczono sześćdziesięcioletniego generała pułkownika Gerda von Rundstedta, który przed Monachium przeszedł w stan spoczynku. Po mobilizacji Rundstedt miał dowodzić głównym uderzeniem prowadzonym przez Grupę Armii „Południe” ze Śląska, Moraw i Słowacji siłami 8., 10. i 14. Armii.
Oberkommando der Luftwaffe (OKL, Dowództwo Lotnictwa) także planowało działania w ramach Fall Weiss. Luftwaffe miała wspierać ofensywę dwiema flotami powietrznymi – 1. i 4.
Reszta Wehrmachtu miała pozostać na zachodzie w celu obrony Wału Zachodniego.
Równocześnie minister propagandy Joseph Goebbels zajmował się prowadzeniem kampanii prezentującej Polskę jako złowrogiego prześladowcę mniejszości niemieckiej na pograniczu. 17 czerwca Goebbels udał się do Gdańska, gdzie podczas wojowniczego przemówienia do wielotysięcznego tłumu stwierdził, że „Gdańsk jest miastem niemieckim”, a jego powrót do Rzeszy jest przesądzony. Ostrzegł też, że każde państwo, które będzie próbowało temu przeszkodzić, popełni błąd.
W Gdańsku Niemcy zaczęli tworzyć miejscową jednostkę SS, nazwaną SS Heimwehr Danzig, stanowiącą oficjalnie jednostkę policyjną. Himmler posłał do Gdańska wzmocniony batalion (III batalion 4. pułku SS) pod dowództwem Obersturmbannführera Hansa-Friedemanna Götzego, którego żołnierze batalionu przybyli do Gdańska po cywilnemu, oficjalnie po to, żeby wziąć udział w zawodach sportowych.
Wehrmacht w tajemnicy zaopatrzył SS Heimwehr Danzig w lekką artylerię i samochody pancerne z zapasów w Prusach Wschodnich.
Jednocześnie SA sformowały jednostkę ochrony pogranicza, Verstärkter Grenzaufsichtsdienst (VGAD), która zaczęła wznosić wokół miasta zasieki i przeszkody przeciwczołgowe. Wzmocnieni tymi oddziałami Forster i Greiser starali się ze wszystkich sił podsycać napięcia z Polską, by doprowadzić do poważnego incydentu. Gdańska SA coraz bardziej agresywnie prześladowała polskich strażników granicznych i urzędników celnych. 20 lipca polski strażnik graniczny Witold Budziewicz został zastrzelony przez członków SA. Komisarz generalny RP Marian Chodacki złożył protest w przedstawicielstwie Ligi Narodów i w gdańskim senacie, został jednak zignorowany.
W rezultacie polscy strażnicy graniczni zostali uzbrojeni, a 25 sierpnia w kolejnym incydencie zastrzelony został SA-Rottenführer Joseph Wessel.
Goebbels wykorzystywał to do przedstawiania Polaków jako brutalnych zbirów. Głosił przy tym, że „tysiące [rodowitych Niemców] uciekło przed polską przemocą pod opiekę Rzeszy”.
W tym samym czasie z inspiracji SS utworzono wśród Niemców zamieszkałych Polskę Volksdeutscher Selbstschutz (Samoobrona Niemiecka), której celem było wsparcie Wehrmachtu po przekroczeniu polskiej granicy. Członkowie Selbstschutzu prowadzili działania wywiadowcze (szpiegowskie), donosząc Berlinowi o stanie polskiej obrony.
W odpowiedzi na te działania niemieckie Rydz-Śmigły oświadczył 17 lipca, że Polska nie wyrzeknie się swoich praw w Gdańsku bez walki. I zapowiedział, iż „jeśli Niemcy będą nadal forsować swój plan Anschlussu, Polska będzie walczyć, nawet jeśli będzie walczyć sama, bez sojuszników. Cały naród, do ostatniego mężczyzny i kobiety, jest gotów do walki o niepodległość Polski, ponieważ gdy mówimy, że pójdziemy na wojnę z powodu Gdańska, będziemy walczyć o niepodległość Polski. Gdańsk jest niezbędny Polsce. Kto panuje nad Gdańskiem, ten panuje nad naszym życiem gospodarczym. Zabranie Gdańska przez Niemców będzie aktem, który przywiedzie na myśl rozbiory Polski. W przypadku wojny każdy mężczyzna i każda kobieta niezależnie od wieku będzie polskim żołnierzem”.
W tym czasie w bólach rodził się polski plan obrony. Logika wojskowa nakazywała stawić opór za linią Wisły, to jednak oznaczałoby porzucenie bez walki znacznej części terytorium Polski i zachęcała Niemców do zastosowania „taktyki salami” (zajęcia niebronionych terenów, a potem przerwania walk i domagania się negocjacji).
W rezultacie Armia „Poznań”, składająca się z czterech dywizji piechoty i dwóch brygad kawalerii, znalazła się na eksponowanych pozycjach wzdłuż granicy. Podobnie niedogodne było rozwinięcie Armii „Pomorze”, która miała odstraszyć Niemców przed próbą zaskakującego ataku na Gdańsk lub Pomorze.
Rydz-Śmigły obawiał się także, że obecność Niemców na Słowacji grozi oskrzydleniem pozycji obronnych w rejonie Krakowa, pozwalając na szybkie uderzenie przez Przełęcz Dukielską do Galicji i opanowanie kluczowego Centralnego Okręgu Przemysłowego. By zapobiec temu zagrożeniu, 11 lipca Rydz-Śmigły zarządził utworzenie nowej Armii „Karpaty”, która miała zabezpieczyć niemal dwustukilometrowy odcinek górski.
Była to armia jedynie z nazwy, składała się z dwóch brygad górskich, samodzielnego pułku piechoty i pułku KOP, łącznie ledwie 10 tysięcy żołnierzy, i małej liczby rezerwistów, którzy mieli napłynąć po mobilizacji powszechnej. Tak więc w rzeczywistości Armia „Karpaty” była właściwie tylko słabym ubezpieczeniem.
Z drugiej strony jedna z najlepszych jednostek Wojska Polskiego – 1. Dywizja Piechoty Legionów (1. DPLeg) – została w odległym Wilnie aż do wybuchu wojny, by odstraszyć Litwę od prób zajęcia miasta.
W ramach przygotowań ogólnych oddziały polskie od początku lipca zaczęły budowę fortyfikacji polowych. 20. DP zbudowała szczególnie silne pozycje obronne pod Mławą, o 100 kilometrów na północ od Warszawy.
CDN.
Brak głosów