Zaistniałe położenie napawa mnie najwyższym niepokojem. Niemniej nie powinniśmy robić nic gdyż sytucja jest niekorzystna:
Izrael:
- Izrael ma do nas konkretne żądania, chyba nawet 2 bilionów (europejskich bilionów) złotych sięgające,
- w związku z powyższym prowadzi politykę polonofobiczną, dopuszczając się exscesów,
- premier Netanjahu też ma swoje za uszami,
- wycieczki tamtejszej młodzieży do Polski wywołały szereg skandali,
- z nienawiścią odnoszą się do naszych tam, np. zakonników,
- mają atom.
Palestyna:
- nie ma do nas konkretnych wątów żadnych (Iran też),
- nie ma atomu.
W związku z powyższym nie powinniśmy składać żadnych deklaracji, ani robić czegokolwiek, chyba że w zamian za coś. Najpierw niech do nas przyjdą i poproszą. Bo może nie chcą wcale żadnych deklaracji? Niech deklaracja Izraela przyjdzie z konkretnymi załącznikami i nie z deklaracjami, ale z konkretnymi działaniami mającymi nas udobruchać w związku z odkręceniem skutków, negatywnych dla nas, powyższych działań. Palestyna też może z jakimiś propozycjami przyjechać, równie konkretnymi. Ale oni uważają nas za pachołków Ameryki, więc nie przyjadą.
Jak nikt nie przyjedzie to nie robimy nic, widocznie nie potrzebują naszego wsparcia, mamy ważniejsze sprawy na głowie. Ale dla naszej władzy - która zacznie nieokiełznanie kłapać paszczą przed wyborami - jest to zbyt trudna materia. Oni muszą walczyć o wszechświatowy ład moralny. Przez co zostaną znowu wyślizgani tak jak przy okazji zboża ukraińskiego.
**
Nikt (prawie nikt) nie przedstawi wam przyczyn obecnego kryzysu. Np. ciężko znaleźć na Wikipedii informację o liczebności ludności żydowskiej w Palestynie na początku XIXw:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Osadnictwo_żydowskie_w_Palestynie
Jest jedynie nieco zagadkowa informacja:
Stary Jiszuw odnosi się do wszystkich Żydów żyjących w Palestynie przed aliją[3] rozpoczętą w 1882 roku przez ruch syjonistyczny[4]. Ludzie Starego Jiszuwu byli ortodoksyjnymi Żydami żyjącymi najczęściej w Jerozolimie, Safedzie, Tyberiadzie i Hebronie. Niewielkie społeczności były w Jafie, Hajfie, Peki’in, Akka i Nablusie. Większość z nich koncentrowała się na studiowaniu Tory. Utrzymywali się dzięki pomocy finansowej Żydów z diaspory.
Na samym początku XIX wieku w Palestynie nie było praktycznie Żydów i nie powiedzą wam dlaczego? Nikt im nie zabraniał specjalnie mieszkania tam poza Talmudem: przykazania Talmudu dzielą się na obowiązujące w Palestynie i nie obowiązujące w Palestynie. Te obowiązujące Żyda mieszkającego w Palestynie były tak uciążliwe, że praktycznie uniemożliwiały prowadzenie normalnego życia. Spytajcie się o to jakiegoś gardłującego za Izraelem to zobaczycie, co wam powie. Ważne jest, abyście pojęli, że nie mogli mieszkać w Palestynie. Od XIX wieku już mogli i zaczęli się zjeżdżać i tu stawiamy zagadnienie fundamentalne:
Co sądzić o próbie zmiany struktury narodowościowej danego obszaru z 0% na docelowe 100%?
I jakimi metodami można to osiągnąć? Gdyby wykupili miejscowych, oferując wysokie ceny za nieruchomości to byłoby jeszcze pół biedy. Tymczasem mamy sytuację taką, jakby Irlandczycy stwierdzili, że kiedyś Polskę zamieszkiwali Celtowie, oni też są Celty więc Polacy są napływowi i won z Polski. Nie bronilibyśmy się? No bronili. Albo przylatuje UFO i mówi, że mieszkało tu miliard lat temu i Ziemianie won z Ziemi.
Dalej: musimy ustalić jaki stan rzeczy tam uznajemy: Jest Państwo Izrael które uznajemy ale w granicach z 1966 roku chyba? Okupuje ono tzw Zachodni Brzeg Jordanu i jeszcze coś tam chyba. Nie uznajemy tych terenów za część Izraela. I stąd ważne jest ustalenie, gdzie się biją? Jak na terenach okupowanych to nie w Izraelu. A jak w Izraelu to znaczy że przenieśli działania na teren przeciwnika.
**
Jak uważnie spojrzycie na mapę to dostrzeżecie, że plan założenia nowego państwa żydowskiego w Palestynie miał kilka słabych punktów. Pierwszym są autochtoni, którym może się to nie spodobać. Drugim są sąsiedzi, o których przychylność zapomnieli zabiegać. I tak sobie siedzą na beczce prochu. Przecież ich nikt nie zmuszał.
Galopujący Major podzielił się tu ideą na Xsie, że państwo żydowskie powinno powstać po wojnie wydzielone z terytoriów Niemiec. Np. Prusy Wschodnie mają 36000km2 powierzchni a państwo Izrael ma 20 000 km2 i by było nawet lepiej. Ale oni nie chcieli. Chcieli do Palestyny. Przy czym postulowane granice w Starym Testamencie to od Nilu po Eufrat (wiele zatem jeszcze przed nami). A za czasów Jezusa mieli tylko Judeę i Galileę, w środku była Samaria – nie ich. Wnioski są takie: jak słusznie mawiał Zagłoba Izrael może wygrać 100 bitew a Arabowie wygrają sto pierwszą i koniec. Powinniśmy zadeklarować, że nie uznamy tego i będziemy wysyłać co jakiś czas potępiające rezolucje ONZ. Na więcej nie mogą liczyć. Kraje europejskie nabyły ostatnio liczne grupy zwolenników Palestyny i umyją ręce, aby uniknąć kolejnej rozróby wewnętrznej. Izrael obudził demona i straszy nas, że ten demon nas zje jak nie będziemy mu pomagać. Ale może się przeliczyć. Nasi luminarze myślą (?) że wystarczy że będą mili to tamci też będą mili. I wszystko to są nieporozumienia.
Gdyby nielegalne osadnictwo na terenach okupowanych zastąpili legalnym, stosując nawet przymusowe wywłaszczenie za grube odszkodowanie to inaczej byśmy rozmawiali.
Arabowie z kolei nie byli w stanie wygrać żadnej z kilku wojen. I czyja to wina? Nasza nie.
Podsumowując: nie dajcie się oszukiwać,że ktoś ma pomysł jak to zakończyć. Chyba tylko kolonizacja kosmosu pomoże, jak się część ludności przeniesie do luksusowych kolonii na Księżyc. Trzecia Wojna Światowa na naszych oczach uzyskała nowe ognisko walk.
Na zdjęciu: Mur oddzielający Izrael od terytoriów okupowanych.
PS: Jak ktoś chce dialektycznie wywodzić, że ponieważ Iran nie ma wątów do nas a ma do USA to ma też do nas to niech se w ogóle daruje komentowanie.