
Z początku byłem zaskoczony, że Kaczyński tak łatwo zgodził się na 3/5, w praktyce wywalające wszystkie próby zreformowania SN i KRS do kosza. Ale dość szybko wszystko stało się jasne. Duda specjalnie tak długo, do ostatniej chwili czekał ze swoim ultimatum.
Chodziłoo o to, żeby PIS zareagował nerwowo i - najlepiej - je odrzucił. Jednak Kaczyński może nie zna się, czasami, na ludziach, ale takie gry operacyjne prowadzących Jondrusia ma w małym palcu. I Duda przerżnął pierwszą rundę, będąc zmuszony, mimo zaakceptowania jego warunków, ustawy zawetować. One od samego początku nie miały prawa zostać wprowadzone w życie, a jedynym celeml działań prowadzących było, i jest w dalszym ciągu, obarczenie winą za wszystko PISu. Co się za pierwszym podejściem nie udało.
Drugaa runda to - "prowadzący sami ustawy wyszykują". Sugerując po raz kolejny, że będą takie, iż PIS będzie zmuszony je uwalić. Kontra Kaczyńskiego była szybka - ich nowe projekty za kilka dni. Wtedy zebrała się Polska Razem, czyli kolejny, genialny projekt personalny Kaczyńskiego. Sugerując, że propozycji nie uzgodnionych z prowadzącymi nie poprze. Pat? Pozornie, bo to jest wstęp do rozmontowania PIS i próby powołania nowego rządu pod sztandarem koalicji ocalenia Polski przed kłótniami i awanturami.
Moim zdaniem, PIS powinien zostawić prowadzących z ich ustawami, których oni najprawdopodobniej nie mają ochoty przygotować. Po ich przedstawieniu byłoby bowiem jasne, o co im chodzi. Niech Jondruś w cieniu tych ustaw gnije. Kaczyński musi się zająć gowiniadą oraz agresywną i bezwzględną wobec zdrajców, polityką informacyjną. W tej chwili należy przyjąć, że Duda po prostu wypowiedział PIS współpracę, i liczy się niemal wyłącznie wojna propagandowa. Nie wiem, czy jest sens poprawiać notowania Dudy, dajac mu szansę na podpisywanie bardziej neutralnych ustaw. No i nastawienie się na długi marsz. Do nowych wyborów i nowego prezydenta.
I
jeszcze kilka słów o "braku współpracy", o czym od paru dni bredzą prowadzący oraz powtarzają za nimi, słabi i zdezorientowani. Jakiej współpracy? Konstytucyjne sprawy Prezydenta to wojsko i polityka zagraniczna. Może chodzi o taką współpracę i koordynację, jak ostatnie awantury Dudy w obronie usuwanych przez Macierewicza, postsowieckich generałów? Albo wielomiesięczne blokowanie przez niego mianowania nowych ambasadorów lub blokowanie ustawy, usuwającej esbecję ze służby dyplomatycznej?
Współpracyy z kim? Z "ekspertami", których Duda zostawił w Kancelarii po Komorowskim, albo z przerażoną zbiorem zastrzeżonym Zofią Romaszewską? Poza tym prezydent ma prawo inicjatywy ustawodawczej, z którego do tej pory nigdy nie skorzystał. Czy to nie daje do myślenia?
Kaczyński ma powtórkę z 2007 r. Tym razem jednak opozycja zaryzykuje nowe wybory wyłącznie wtedy, gdy będzie miała pewność, że PIS udało się skompromitować, a wybory zostaną sfałszowane. Podniesienie kosztów takiej operacji, lub wręcz jej uniemożliwienie, to zadanie numer jeden, a może nawet jedyne.
4 Comments
Szczególnie
25 July, 2017 - 15:20
Podobał mi się dziś szef klubu PiS. Spoko, czekamy na projekty, Duda nie ma wakacji.
No, ale jest już Zespół w Kancelarii i projekt tej spółdzielni sędziowskiej.
BTW: czyżby Puszcza Białowieska została już sprzedana, skoro wyrębem kornika aż tak się troskliwie przejmują Guy'e?
Pozdrawiam
<p>"...upon all us a little rain must fall."</p>
Jawohl
25 July, 2017 - 15:31
A Głąbsdorf zostanie dożywotnim prezesem SN. Z dziedziczeniem dla jej rodziny.
A co do Białowieży. Nie wiem, ale korniki pewnie noszą pikielhauby.
Ulica i zagranica to za dużo na
26 July, 2017 - 20:13
Obecne
27 July, 2017 - 11:38
zachowanie Dudy, bo za takie należy uznać popisy jego błaznów o koszmarnej aparycji, świadczy o tym, że to wszystko jest erupcją od dawna szykowanej i kotłującej się w trzewiach, które go wydały, magmy. Nic tutaj nie stało się na skutek jednostkowego zbiegu okoliczności. Po prostu nie mogli dłużej czekać. Nie ma więc co liczyć na "opamiętanie się" i "szukanie kompromisu". Chyba że prowadzący dojdą do wniosku, że warto zrobić krok do tyłu, żeby wciągnąć PIS w pułapkę. Kaczyński stanął chyba przed najtrudniejszym zadaniem w swojej karierze. Żeby ocalić cokolwiek, będzie musiał bardzo szybko zmienić więcej w zachowaniu całego, swojego obozu, niż to mu się kiedykolwiek udało.
Chciałbym mieć nadzieję, że to Kaczyński, wiedząc co się szykuje, całe przesilenie w pewnym sensie sprowokował. Bo to by znaczyło, że ma jakiś plan.