
Cieszył się rano w Radiu Wnet pan Krzysztof Wyszkowski, że sądy w Polsce normalnieją, bo doczekał się sprawiedliwego wyroku w swojej sprawie. Chciałbym cieszyć się razem z nim, kłopot w tym, że gdy w Gdańsku dobrze skończyła się po tylu latach sądowa odyseja Wyszkowskiego, z tego samego miasta dotarła do nas wiadomość o skazaniu Marii Kołakowskiej, lat 17. Kołakowska poszła według sądu drogą Grzegorza Brauna i tak, jak reżyser w swoim czasie pobił kilku policjantów, tak Kołakowska sama poradziła sobie z kilkoma łysymi sympatykami z Krytyki Politycznej i to z workiem na głowę. Worek na głowie dziewczyny umieściła jedna z łysych ofiar, dokładnie był to pan Filip Gąsiorek, producent z firmy reklamowej festekipa. Ciekawe, czy oprócz spotów, można też zamówić w tej firmie obicie komuś ryja? Zdaje się, że tak, skoro Gąsiorek tak ceniony jest przez miejscowy wymiar niesprawiedliwości. Firma zaś przez urzędy, instytucje i ogólnie – imponujące ma portfolio. Warto je zresztą od czasu do czasu monitorować.
Ok, starczy wygłupów, choć humor sytuacja budzi we mnie wisielczy, nie wydaje się specjalnie zabawna. Portal Radia Maryja sytuację opisuje tak: Marysia Kołakowska wzięła udział w proteście przeciw czytaniu scenariusza „Golgoty Picnic” w Gdańsku. W trakcie manifestacji, czterech mężczyzn rzuciło się na nastolatkę i wykręcało jej ręce. Następnie przewrócili ją na szklany stolik, a na głowę zarzucono jej worek. Marysia broniąc się rozpyliła dezodorant, który poza nieprzyjemnym zapachem nikomu nie mógł wyrządzić krzywdy. Sprawa jest o tyle kuriozalna, że śledztwo wobec jednego z mężczyzn, którzy napadli na dziewczynę umorzono. Jej z kolei wymierzono karę. Podsumowując: Dziewczyna coś rozpyliła, ponoć dezodorant, jeśli wziąć w nawias fakt, że z nią ideowo możemy sympatyzować, sprawa mogłaby być dyskusyjna, ale przecież wszyscy, którzy mają sprawną parę oczu, widzieli zdjęcia i nagrania, na których to jej dzieje się krzywda. Jest coś takiego, jak obrona konieczna i jej granice. Gdyby ktoś potraktował włamywacza tak, jak mentalny esbek potraktował Marię Kołakowską, na pewno zostałby skazany. Do tego wszystkiego śmiem sądzić, że dziarski kontynuator misji Grzegorza Piotrowskiego z Krytyki Politycznej nie dał ujścia swoim instynktom dlatego, że poczuł się zagrożony, a dlatego, że zwęszył słabszą ofiarę i uznał, że mu wolno. Podobnie uznała prokuratura i śledztwo w sprawie Gąsiorka umorzyła. Inaczej stało się w przypadku Kołakowskiej. Tutaj sąd, rezygnując z zachowania jakichkolwiek pozorów, nie przeprowadził procesu (burżuazyjny przeżytek, dziadziuś zawsze powtarzał, gdy wzięło mu się na wspominki), odmówił przesłuchania świadków obrony. I, przywołując miłą zapewne części przynajmniej polskich sędziów tradycję procesów kiblowych po prostu wydał wyrok, oczywiście również z tą tradycją zgodny.
Nie dziwi mnie to kompletnie, bo choć nie twierdzę, że nie ma w Polsce przyzwoitych sędziów, to jednak jakoś tak się dzieje, że co chwila wyskoczy jakiś Igor, jakaś Agnieszka lub jeszcze ktoś, obrażający elementarne poczucie sprawiedliwości osób, które pechowo nie miały w rodzinie nikogo w UB, ani nawet w PZPR. Niestety żadne medium jak dotąd nie podało, jak nazywa się kolejna osoba, która zapisała się złotymi zgłoskami w czerwonej księdze polskiego sądownictwa. A szkoda, szkoda, bo pewnie nie tylko ja chętnie bym się dowiedział. Nic przecież tak nie cieszy, jak przywiązanie do tradycji, zwłaszcza, gdy jest to tradycja rodzinna.
Ok, starczy wygłupów, choć humor sytuacja budzi we mnie wisielczy, nie wydaje się specjalnie zabawna. Portal Radia Maryja sytuację opisuje tak: Marysia Kołakowska wzięła udział w proteście przeciw czytaniu scenariusza „Golgoty Picnic” w Gdańsku. W trakcie manifestacji, czterech mężczyzn rzuciło się na nastolatkę i wykręcało jej ręce. Następnie przewrócili ją na szklany stolik, a na głowę zarzucono jej worek. Marysia broniąc się rozpyliła dezodorant, który poza nieprzyjemnym zapachem nikomu nie mógł wyrządzić krzywdy. Sprawa jest o tyle kuriozalna, że śledztwo wobec jednego z mężczyzn, którzy napadli na dziewczynę umorzono. Jej z kolei wymierzono karę. Podsumowując: Dziewczyna coś rozpyliła, ponoć dezodorant, jeśli wziąć w nawias fakt, że z nią ideowo możemy sympatyzować, sprawa mogłaby być dyskusyjna, ale przecież wszyscy, którzy mają sprawną parę oczu, widzieli zdjęcia i nagrania, na których to jej dzieje się krzywda. Jest coś takiego, jak obrona konieczna i jej granice. Gdyby ktoś potraktował włamywacza tak, jak mentalny esbek potraktował Marię Kołakowską, na pewno zostałby skazany. Do tego wszystkiego śmiem sądzić, że dziarski kontynuator misji Grzegorza Piotrowskiego z Krytyki Politycznej nie dał ujścia swoim instynktom dlatego, że poczuł się zagrożony, a dlatego, że zwęszył słabszą ofiarę i uznał, że mu wolno. Podobnie uznała prokuratura i śledztwo w sprawie Gąsiorka umorzyła. Inaczej stało się w przypadku Kołakowskiej. Tutaj sąd, rezygnując z zachowania jakichkolwiek pozorów, nie przeprowadził procesu (burżuazyjny przeżytek, dziadziuś zawsze powtarzał, gdy wzięło mu się na wspominki), odmówił przesłuchania świadków obrony. I, przywołując miłą zapewne części przynajmniej polskich sędziów tradycję procesów kiblowych po prostu wydał wyrok, oczywiście również z tą tradycją zgodny.
Nie dziwi mnie to kompletnie, bo choć nie twierdzę, że nie ma w Polsce przyzwoitych sędziów, to jednak jakoś tak się dzieje, że co chwila wyskoczy jakiś Igor, jakaś Agnieszka lub jeszcze ktoś, obrażający elementarne poczucie sprawiedliwości osób, które pechowo nie miały w rodzinie nikogo w UB, ani nawet w PZPR. Niestety żadne medium jak dotąd nie podało, jak nazywa się kolejna osoba, która zapisała się złotymi zgłoskami w czerwonej księdze polskiego sądownictwa. A szkoda, szkoda, bo pewnie nie tylko ja chętnie bym się dowiedział. Nic przecież tak nie cieszy, jak przywiązanie do tradycji, zwłaszcza, gdy jest to tradycja rodzinna.
(7)
1 Comments
Witaj Krzysztofie
11 October, 2014 - 19:01
Niech się wstydzą ci co się uważają za ludzi wierzących,a pozwalają by tą wiarę profanować,a dotyczy to zarówno ludzi świeckich i kapłanów.
Twoie credo powono być przykładem dla innych
My w Pożnaniu,mimo że POlszewia rządzi,nie dopuściliśmy,by Golgota Picnic,oraz wypierdek diabła Darski,koncertowali w Poznaniu.
Pozdrawiam serdecznie