Ewa Kopacz działa na szkodę Donalda Tuska?

 |  Written by Recenzent JM  |  6
Desygnowana na premiera Ewa Kopacz zalicza kolejne wpadki. Raz wypowiedzianych słów już się nie cofnie, można jedynie podjąć próbę zminimalizowania wywołanych przez nie strat.
Jednak niewiele da się zrobić, jeśli połowa internetu śmieje się w głos z niefortunnych zachowań i wypowiedzi Ewy Kopacz, a pozostali wyrywają sobie włosy ze strachu, czy zdenerwowania.
To, że Ewa Kopacz nie jest przygotowana do pełnienia tej nowej i tak wymagającej funkcji – to „widać, słychać i czuć”.
Ludzie władzy i zaprzyjaźnione media próbują więc powstałemu problemowi jakoś zaradzić.
Odłączenie polskiego społeczeństwa od internetu, jak na razie nie wchodzi w grę, zaś odcięcie Ewy Kopacz od dźwięku i obrazu – też wzbudziłoby falę krytyki i raczej niekorzystnych dla aktualnej władzy komentarzy.

Cóż więc w takiej sytuacji można zrobić?
Sprawa nie jest trywialna. Wiemy, że proces nauczania i wszelkiego rodzaju terapie wymagają czasu. Premierem człowiek się nie rodzi. Do odpowiedzialnego pełnienia takiej funkcji trzeba się odpowiednio przygotować, a Pani Kopacz została jakby wrzucona na głęboką wodę bez karty pływackiej. Uprawnione wydaje się nawet przekonanie, że i bez podstawowych umiejętności w zakresie pływania. I można by to zbyć wzruszeniem ramion, gdyby chodziło tylko o to, że sama może się „utopić”, ale doskonale wiemy, że nieodpowiedzialny premier może pociągnąć na dno również cały kraj. A, że taki scenariusz jest prawdopodobny, świadczy o tym chociażby fakt, że do wyboru ministrów użyła klucza partyjnego.
I nie zmienią tego faktu zapewnienia Ewy Kopacz, że są oni merytoryczni, bo po jej zapewnieniach w sprawach tragedii smoleńskiej - te w sprawie ministrów mnie np. jakoś specjalnie nie przekonują.
Nie zdziwiło mnie więc, że szybko podjęto działania, które mogłyby przynajmniej jakoś zminimalizować straty wizerunkowe, jakie pojawiły się na postrzeganiu władzy w związku z działaniami Ewy Kopacz.
Niestety u nas władza dba przede wszystkim o wizerunek.

Jak wiemy, prezydent Komorowski niezwłocznie zaapelował o 100 dni spokoju i kredyt zaufania dla nowopowstającego rządu. Ale bądźmy poważni – czy to faktycznie „nowy” rząd? Ta sama koalicja sprawuje władzę już od siedmiu lat. W rządzie, w zdecydowanej większości ci sami ludzie.
Ot zwykłe mydlenie oczu, abyśmy zapomnieli o tym, co wyczyniała władza Platformy i PSL-u przez poprzednie siedem lat.
I myślę, że nie należy też zapominać, że Panią Ewę Kopacz na to odpowiedzialne stanowisko desygnował nie kto inny, a właśnie Pan Prezydent Komorowski.

Znacznie ciekawszą próbę „usunięcia rozlanego mleka” podjęła telewizja TVN 24.
Myślę, że w zamyśle chodziło o uspokojenie widzów i próbę przekonania ich, że sama Ewa Kopacz podjęła już działania w celu ograniczenia, a nawet wyeliminowania w przyszłości jej nieporadnych i nieodpowiedzialnych zachowań oraz bezmyślnych wypowiedzi.
Jak pisze dziennik.pl – telewizja TVN24 podała, że: -
„Desygnowana na premiera Ewa Kopacz poprosiła, by sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Igor Ostachowicz nie wyjeżdżał do Brukseli razem z Donaldem Tuskiem”.

Dla Ewy Kopacz może to byłoby i dobre rozwiązanie. Ale czy pomyślała ona o Donaldzie Tusku - człowieku, któremu w największej mierze zawdzięcza swoją polityczną karierę?
Jeśli nie pomyślała, to źle o niej świadczy. Jeśli zaś pomyślała, to świadczy to o niej jeszcze gorzej. Bo to znaczy, że chcąc pozbawić Donalda Tuska w Brukseli jego najlepszego „pijarowca”, przedkłada swoją prywatę nad dobro swojego mentora. Czy nie rozumie, że w ten sposób Donaldowi Tuskowi szkodzi, utrudniając mu działanie na stanowisku, które wg działaczy jej partii jest dla Polski największym międzynarodowym osiągnięciem wszechczasów?
Przecież Ostachowicz się nie rozdwoi. A Donald Tusk potrzebuje w Brukseli najlepszych zawodników. Aby stworzyć dobrą drużynę - dziesięciu, nie licząc rezerwowych.
Ja rozumiem, że Donald Tusk wyłączając telefon zachował się wobec Ewy Kopacz nie „fair”, ale - żeby tak od razu brać za to odwet?

Jakby na to nie patrzeć – takie zachowanie damie nie przystoi. Chociaż, jeśli to dama z Platformy?
5
5 (4)

6 Comments

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
napisałeś: "do wyboru ministrów użyła klucza partyjnego"
We wpółczesnej polityce, pewnie w wielu krajach, właśnie klucz partyjny jest stosowany przy obsadzie rządowych. PiS po wygranych wyborach również tym kluczem będzie się kierował i raczej trudno sobie wyobrazić, aby postąpił inaczej.
Tylko, na litość boską, czy w całej PO nie można było znaleźć ludzi chociaż odrobinę bardziej kompetentnych?
Ten dobór ludzi świadczy raczej o przyjacielsko-kawiarnianych układach (Piotrowska, Wasiak, Grabarczyk), próbie godzenia frakcji partyjnych (Schetyna, Halicki) i skrętu w lewo (wyrzucenie Biernackiego).
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Może kotko Szara inaczej rozumiemy pojęcie "klucz partyjny". Jest chyba dla każdego oczywiste, że jeśli partia ma w swoich szeregach odpowiedniego człowieka do zarządzania danym ministerstwem, to z jego wiedzy i umiejętności korzysta dając mu tekę ministra. 
Jeśli tekiego nie posiada, to dla dobra państwa powierza to stanowisko kompetentnej osobie spoza układu politycznego (tzw. ekspertowi). 
Takiego zestawiania rządu, ja przynajmniej nie nazywam wyborem z klucza partyjnego.
Wybór z klucza partyjnego - rozumiem, jako wybór jakiegoś prominentnego, albo całkowicie oddanego człowieka z partii na ministra, a potem kombinowanie, w jakim ministerstwie mógłby być szefem. Bez zważania na to, czy się nadaje, czy nie.
Co do PiS-u, to pewnie pamiętasz, że miał ministrów również spoza swojej formacji politycznej.
Nie mam oczywiście na myśli ówczesnych koalicjantów.
Serdecznie Cię pozdrawiam
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
że faktycznie najpierw trzeba było określić rozumienie pojęć wink

Jedno jest pewne, materiału do kpin w najbliższym czasie nam nie zabraknie. Nawet jeśli Ostachowicz zostanie, to nie on będzie odpowiadał na pytania dziennikarzy.
Najgorsze, że te kpiny, żarty, to będzie śmiech przez łzy...
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Tu jak widzę osiągnęliśmy całkowitą zgodność w "oglądzie" nadchodzących wydarzeń z zakresu polityki polskiej. "Śmiech przez łzy" - a może śmiech do łez.  Tak, przy tym samym efekcie - chyba brzmi optymistyczniej.
Jeszcze raz pozdrawiam.
Obrazek użytkownika Ellenai

Ellenai
Pani Kopacz może się przeliczyć. Wątpię, by Ostachowicz chciał się brać za coś, co niereformowalne i tym samym podkopywać swoją karierę.
Obrazek użytkownika Recenzent JM

Recenzent JM
Tak to prawda, że Ostachowicz może nie chcieć. Gdyby się zgodził, na pewno sporo by ryzykował.
Ale z kolei może ma tak wielką wiarę w swoje umiejętności, że ta wiara poparta odpowiednią gratyfikacją wystarczy, aby się zgodził. Pożyjemy - zobaczymy.
Serdecznie pozdrawiam. 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>