
Nie tak dawno pisałem już na blogu o felietonach pana Antoniego Kopffa. Zawsze miło jednak pana Antoniego poczytać, więc wrócę do jego radosnej twórczości. Oto bowiem żona, dbając o mój rozwój intelektualny i dobry humor, przyniosła do domu kolejny numer lokalnej gadzinówki „Południe”. Jak pamiętamy, zasadą pisma jest niemieszanie się do polityki, znajdziemy więc w nim apolityczne narzekania na to, że Ursynów nie ma gospodarza, co martwi niezmiernie radnych Platformy i dowiemy się, że Henryka Krzywonos popiera Tadeusza Rossa. Na deser zostaną nam felietony dawnego komunistycznego aparatczyka, Marcina Święcickiego, który aktualnie odnalazł się w Platformie i pana Kopffa, autora muzyki do wielu przebojów, z których najbardziej znany był „Do zakochania jeden krok”, właśnie.
W ostanim numerze Kopff daje odpór rodzicom, protestującym w sejmie, choć tu daleko mu i tak do wszystkich, którym poświęciłem swój poprzedni tekst sprzed kilku dni. Szukając jednak wersji internetowej, trafiłem na blog pana Antoniego, gdzie ten już sobie nie żałuje.
„Pan poseł Mularczyk, który wsławił się prześladowaniem bezdomnego sąsiada, zorganizował b.ciekawą imprezę w Sejmie. Zaprosił mianowicie rodziców niepełnosprawnych dzieci, by tam przy pomocy strajku okupacyjnego wymusić na premierze natychmiastową podwyżkę świadczeń. Uczynił to z pełną premedytacją wiedząc, że w tym czasie premier uczestniczy w obradach Rady Europy, rozpatrującej sprawę Ukrainy, pierwszorzędnej ze względu na panujące napięcie po zajęciu Krymu przez Rosję. Wiedział również, że podwyżki dla potrzebujących finansowego wsparcia opiekunów zgodnie z dotychczasowymi ustaleniami są realizowane terminowo. Ale przecież los dzieci wyciska nam łzy z oczu, a niepełnosprawnych w szczególności. Więc - łubudu!
Dobór "protestantów" był bezbłędny. Takiego chamstwa z ich strony od czasów niezapomnianych występów posłanki Pawłowicz dawno nie widziano. Jazgot podsycany przez niezawodne w propagowaniu takich postaw media niósł się szeroką strugą błota, inwektyw, przeinaczeń i obrzydliwych kłamstw, a całości doglądał zadowolony z siebie lider Solidarnej Polski, który w tej hucpie upatruje szansy na przekroczenie wyborczego progu.
Być może jacyś niezorientowani ludzie załapią się na tę hecę. Ja chciałbym zaproponować właściwą nazwę dla nędzników z SP: Skurwysyńska Polska. I dobrze, że znikająca.
PS. Uwaga po obejrzeniu całego wieczornego widowiska -Tusk stawił czoła temu zbiegowisku i wyszedł z czołem, mimo potwornego zmęczenia wydarzeniami tego dnia.”
Nie to, żebym cenił sobie Solidarną Polskę, ale pan Antoni tym wpisem zawstydziłby samego Niesiołowskiego. Godnie konkurować może z nim prędzej Andrzej Celiński, któremu ostatnio zdarzyło się zwyzywać od „chciwych kurew” Julię Tymoszenko. Abstrahujac zresztą od tego, na ile dawna premier zasłużyła sobie na taką ocenę, od polityków wymagamy jednak pewnego panowania nad myślą i słowem. Choć zdziwiłem się, że i od Celińskiego ktoś (nie mające czasami litości dla swoich czytelników wpolityce.pl pisze, że „zdawałoby się, że to dżentelmen”) tego wymaga, bo pamiętam dobrze, że był to jedyny polityk, którego blog w Salonie24 funkcjonował jako treść ukryta. Zdarzało się bowiem panu Andrzejowi pojechać po bandzie i nazwać rozmówcę „świnią, ludzką świnią” – wiadomo, poseł.
Wróćmy jednak do Kopffa. Ten oprócz oburzania się, potrafi też marzyć – na emeryturze ma na to sporo czasu. Wzruszający jest jego wpis, poświęcony Ukrainie. Tzn miał być Ukrainie, a wyszedł na końcu o PiS. Taka choroba, co poradzić, wiadomo, ile się czeka na wizytę u specjalisty…
Kopff otóż, choć w innych wpisach boleje nad antyrosyjską nagonką, równocześnie zachwyca się dążeniem Ukraińców do Unii Europejskiej. I choć spora część prawicowych wyborców uważa PiS za partię zbyt zauroczoną, zwłaszcza ostatnio, tą zmurszałą strukturą, felietonista przeciwstawia proeuropejskich uczestników Majdanu Prawu i Sprawiedliwości, dla emerytowanego kompozytora symbolowi eurosceptycyzmu. „Niedawne, krwawe wydarzenia na Ukrainie - u naszego wschodniego sąsiada, pragnącego wejść do europejskiej wspólnoty - przypominają nam, że droga do niej nie obywa się bez ofiar i wyrzeczeń. My ponieśliśmy, co prawda nie tak bolesne, koszty akcesji i odzywają się jeszcze głosy malkontentów, próbujących zbijać polityczny kapitał na podważaniu sensu przynależności do Unii -u nich słychać huk wystrzałów i jest możliwa perspektywa podziału kraju. My narzekamy na rzeczywiste i wyimaginowane niedostatki -oni upatrują w wejściu do Unii szansy na lepsze życie . Takie, jak nasze to dla nich powód do zazdrości. Z Kijowa widać Polskę lepiej niż z Nowogrodzkiej?” – pisze więc Kopff, wyrażając nadzieję, że historia zmiecie tych „chorych z nienawiści” ze wspomnianej ulicy.
Pan Kopff. Za darmo, w stałej dystrybucji, w sklepach spożywczych stolicy.
http://1944kopff.bloog.pl/id,340496319,title,Co-to-jest-SP,index.html
http://www.wyskrobki2.republika.pl/1402Unia.html
W ostanim numerze Kopff daje odpór rodzicom, protestującym w sejmie, choć tu daleko mu i tak do wszystkich, którym poświęciłem swój poprzedni tekst sprzed kilku dni. Szukając jednak wersji internetowej, trafiłem na blog pana Antoniego, gdzie ten już sobie nie żałuje.
„Pan poseł Mularczyk, który wsławił się prześladowaniem bezdomnego sąsiada, zorganizował b.ciekawą imprezę w Sejmie. Zaprosił mianowicie rodziców niepełnosprawnych dzieci, by tam przy pomocy strajku okupacyjnego wymusić na premierze natychmiastową podwyżkę świadczeń. Uczynił to z pełną premedytacją wiedząc, że w tym czasie premier uczestniczy w obradach Rady Europy, rozpatrującej sprawę Ukrainy, pierwszorzędnej ze względu na panujące napięcie po zajęciu Krymu przez Rosję. Wiedział również, że podwyżki dla potrzebujących finansowego wsparcia opiekunów zgodnie z dotychczasowymi ustaleniami są realizowane terminowo. Ale przecież los dzieci wyciska nam łzy z oczu, a niepełnosprawnych w szczególności. Więc - łubudu!
Dobór "protestantów" był bezbłędny. Takiego chamstwa z ich strony od czasów niezapomnianych występów posłanki Pawłowicz dawno nie widziano. Jazgot podsycany przez niezawodne w propagowaniu takich postaw media niósł się szeroką strugą błota, inwektyw, przeinaczeń i obrzydliwych kłamstw, a całości doglądał zadowolony z siebie lider Solidarnej Polski, który w tej hucpie upatruje szansy na przekroczenie wyborczego progu.
Być może jacyś niezorientowani ludzie załapią się na tę hecę. Ja chciałbym zaproponować właściwą nazwę dla nędzników z SP: Skurwysyńska Polska. I dobrze, że znikająca.
PS. Uwaga po obejrzeniu całego wieczornego widowiska -Tusk stawił czoła temu zbiegowisku i wyszedł z czołem, mimo potwornego zmęczenia wydarzeniami tego dnia.”
Nie to, żebym cenił sobie Solidarną Polskę, ale pan Antoni tym wpisem zawstydziłby samego Niesiołowskiego. Godnie konkurować może z nim prędzej Andrzej Celiński, któremu ostatnio zdarzyło się zwyzywać od „chciwych kurew” Julię Tymoszenko. Abstrahujac zresztą od tego, na ile dawna premier zasłużyła sobie na taką ocenę, od polityków wymagamy jednak pewnego panowania nad myślą i słowem. Choć zdziwiłem się, że i od Celińskiego ktoś (nie mające czasami litości dla swoich czytelników wpolityce.pl pisze, że „zdawałoby się, że to dżentelmen”) tego wymaga, bo pamiętam dobrze, że był to jedyny polityk, którego blog w Salonie24 funkcjonował jako treść ukryta. Zdarzało się bowiem panu Andrzejowi pojechać po bandzie i nazwać rozmówcę „świnią, ludzką świnią” – wiadomo, poseł.
Wróćmy jednak do Kopffa. Ten oprócz oburzania się, potrafi też marzyć – na emeryturze ma na to sporo czasu. Wzruszający jest jego wpis, poświęcony Ukrainie. Tzn miał być Ukrainie, a wyszedł na końcu o PiS. Taka choroba, co poradzić, wiadomo, ile się czeka na wizytę u specjalisty…
Kopff otóż, choć w innych wpisach boleje nad antyrosyjską nagonką, równocześnie zachwyca się dążeniem Ukraińców do Unii Europejskiej. I choć spora część prawicowych wyborców uważa PiS za partię zbyt zauroczoną, zwłaszcza ostatnio, tą zmurszałą strukturą, felietonista przeciwstawia proeuropejskich uczestników Majdanu Prawu i Sprawiedliwości, dla emerytowanego kompozytora symbolowi eurosceptycyzmu. „Niedawne, krwawe wydarzenia na Ukrainie - u naszego wschodniego sąsiada, pragnącego wejść do europejskiej wspólnoty - przypominają nam, że droga do niej nie obywa się bez ofiar i wyrzeczeń. My ponieśliśmy, co prawda nie tak bolesne, koszty akcesji i odzywają się jeszcze głosy malkontentów, próbujących zbijać polityczny kapitał na podważaniu sensu przynależności do Unii -u nich słychać huk wystrzałów i jest możliwa perspektywa podziału kraju. My narzekamy na rzeczywiste i wyimaginowane niedostatki -oni upatrują w wejściu do Unii szansy na lepsze życie . Takie, jak nasze to dla nich powód do zazdrości. Z Kijowa widać Polskę lepiej niż z Nowogrodzkiej?” – pisze więc Kopff, wyrażając nadzieję, że historia zmiecie tych „chorych z nienawiści” ze wspomnianej ulicy.
Pan Kopff. Za darmo, w stałej dystrybucji, w sklepach spożywczych stolicy.
http://1944kopff.bloog.pl/id,340496319,title,Co-to-jest-SP,index.html
http://www.wyskrobki2.republika.pl/1402Unia.html
(2)