
Dosięgło to i kolonii. także i tych, na których byli Łukaszek, Gruby Maciek i okularnik. - Nic na to nie poradzę - rozłożyła ręce pani kierownik turnusu. - Jest dwudziesty stopień zasilania. - Że co? - zdumiała się pani kucharka. - Co, gazet pani nie czyta? - Czytam "to, Co Jest". - To jest szmata a nie gazeta. Gdyby pani kupowała w kiosku "Wiodący Tytuł Prasowy"... - Się nie da. - Jak, najważniejszej gazety w tym kraju nie ma w kiosku? - Nie ma kiosku. - To gdzie pani kupuje "To, Co Jest"? - W naszym wiejskim sklepie spożywczo-monopolowo-dopalaczowym. Ale tam nie ma "wiodącego Tytułu Prasowego". Ajent mówił, że kiedyś zamawiał, ale nikt nie kupował i nie będzie więcej wywalał kasy na jakieś niszowe pisemka dla... - Dobrze, już dobrze! - przerwała poirytowana pani kierownik turnusu. - Dwudziesty stopień zasilania wprowadzono w całym kraju. Jest to spowodowane falą upałów, od dawna jest powyżej dwudziestu pięciu stopni Celsjusza. - No ale co z tym prądem? - jęknęła pani kucharka. - Będzie? - No przecież cały czas tłumaczę pani, że nie będzie! To znaczy będzie, jak tylko dogadają się z Libią i będziemy mieć świetny, nowy libijski prąd. Ale niestety, prezydent Dudrzej-Anda przeszkadza jak szalony i zamiast poważnie zając się energetyką, on odwraca uwagę i marnuje budżet na jakieś grosze dla rzekomo głodnych dzieci! - A propos głodnych dzieci. Jak nie włączą prądu to lodówki się rozmrożą, jedzenie szlag trafi i juro dzieci będą głodne. - To jak pani gospodaruje! Jedzenie powinno być w żołądkach dzieci, a nie w lodówkach! Potem jakieś ploty krążą, że dzieci głodne! Jak mogą być najedzone, skoro kisi pani żarcie po lodówkach! Co pani tam ma? - Mięso... - Ognisko! - zabłysnęła pomysłem jedna z pań opiekunek, dotychczas przysłuchująca się w milczeniu. - Zróbmy ognisko i upieczmy to mięso! - Ognisko - skrzywiła się pani kierownik turnusu. - To taki atawistyczne, wręcz samcze. - Ale raz, że się dzieci najedzą, dwa, że się jedzenie nie zmarnuje, trzy, wpleciemy jakiś element edukacyjny! - A co z tym prądem? - zapytała znów pani kucharka. Ale pani kierownik turnusu żywo omawiała pomysł z panią opiekunką. Pani kucharka westchnęła cicho i poszła do kuchni. Wiadomość o ognisku szybko się rozeszła wśród kolonistów. - A gdzie patyki do smażenia? - spytał Gruby Maciek. - Jeszcze czego! - oburzyła się pani kierownik turnusu. - Ja tu wszystko koordynuję, walczę o wasze umysły, a wy mi tu o jakichś patykach. Sami se zorganizujcie! - Te kolonie są w ruinie - westchnął Łukaszek czym doprowadził do furii panią kierownik turnusu. - Gdzie jest przewodnicząca rady kolonijnej?! - Jestem - odezwała się dziewczyna o imieniu Julia. - Natychmiast organizować kijki! - Ale czym? - spytała bezradnie Julia. - Są jakieś noże? - Są. Plastikowe - odparła z satysfakcją pani kucharka. - Zetnij pilnikiem do paznokci - poradził okularnik, a Julia spojrzała na niego z nienawiścią. Okazało się, że chłopacy jako jedyni wzięli scyzoryki. I tak Gruby Maciek ściął kij dla pulchnego długowłosego dziewczęcia, które ciągle za nim chodziło. A Łukaszek wręczył patyk krótko ostrzyżonej brunetce o kocich oczach. Później dołączyli do okularnika i zaczęli ścinać kijki dla wszystkich dziewczyn. Jeden z nich okularnik wręczył Julii. - Dziękuję się mówi - upomniał ją. - Umrzyj w bólu! - warknęła na odchodnym Julia, ale kijek wzięła. - Lubi cię - Łukaszek i Gruby Maciek pocieszali okularnika. Wieczorem wszystkie dzieci zasiadły na polanie koło ośrodka. Był też personel kolonijny, a nawet, co ciekawe, kilka osób ze wsi. Pani kierownik turnusu wygłosiła kilka słów o rychłym zwycięstwie gender nad prawami natury i dała sygnał do rozpalenia. Niestety, pani opiekunce nie udało się wzniecić ognia. Wtedy wstała jedna z kolonistek i sypnęła czegoś na tlące się płomyczki. W ognisku grzmotnęło, płomień strzelił wysoko, ku ciemniejącemu niebu poszybowały kolorowe iskierki, a po okolicy rozszedł się potworny smród i gryzący, siwy dym. - Co to było? - zaciekawiła się pani kierownik turnusu. - Mocarz - odparła dziewczyna. Ognisko zaczęło się palić. Pani opiekunka próbowała przejść do elementu edukacyjnego, ale nikt jej ni słuchał. Dopiero, kiedy wszyscy już wszystko zjedli, a płomień zaczął przygasać, pani opiekunka oznajmiła, że gościem specjalnym jest pewien mieszkaniec wsi, pan Wiesław. - Ja??? - zdumienie pana Wiesława nie miało granic. - Tak, pan. Niechże nam pan opowie o sobie. Nie jest zapewne panu lekko, co? - Tak, ale... - Katolicki zabobon, ciemnogród, duszący wszelkie przejawy tego co inne... - Nie no... - Niechże pan nie zaprzecza, musi być panu ciężko, musi się pan ukrywać, chociaż zrobił pan odważny coming out... Jak pan to robi? Prowadzi pan w sukience? Nienawidzi pan swojego ciała? - Ale o co chodzi? - spytał z rozpaczą pan Wiesław. - Jak to o co, przecież jeździ pan cysterną z napisem "TransWiesław", więc zapytuję pana, jak to jest, być osobą transseksualną na wsi. - Trans to skrót od transport, proszę pani. -------------- https://twitter.com/MarcinBrixen https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
(3)
4 Comments
Zadyma
14 August, 2015 - 01:10
Płakałam - ze śmiechu, zwłaszcza że wpierw, na TV Trwam, oglądnęłam retransmisję z zaprzysiężenia p. Prezydenta Dudy i z przejęcia przez Niego zwierzchnictwa Narodowych Sił Zbrojnych.
Piękne!
Autorze! Dzięki - za "całokształt"!
Serdecznie pozdrawiam!
"TransWiesław". Dobre!
14 August, 2015 - 09:36
Wysyłam lnk znajomemu, który w nazwie swojej firmy ma po "Trans" swoje nazwisko.
Ja od prawie od początku...
14 August, 2015 - 10:21
Pzdr, Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
Jakby się pojawiła
14 August, 2015 - 18:57
Wysoka Delegacja Unijna to sytuację uratuje przewodnicząca rady kolonijnej: zgłosi chęć uzgodnienia swojej płci (zwłaszcza po ostatnim doświadczeniu z ogniskiem) a także - zadeklaruje nowe imię - Stefan, adekwatne do prezentowanej "mowy miłości".
Czyli - fu...rda płeć biologiczna. I Centrum Kolonijne nie będzie już Feministyczne!
Być również może, iż - ze względu na 20-ty stopień zasilania - Julia-Stefan zaoferuje delegacji spécialité de la maison - czyli szczaw i mirabelki. Choć szczaw już nieco podstarzały. Za to mirabelki świeżutkie
!