"High de Lucyferzyc" - przedstawiciel na Polskę

 |  Written by Stefan Bryś  |  0
Nagle, jak już od pewnego czasu bywa w Najjaśniejszej, zapaliło się dziwne światełko. Płomyk małego kaganka tajemnej wiedzy rozbłysnął w jednej z lóż na lewo od wejścia z napisem „Bith end coś tam coś tam”.
 
Bladolica Monika otworzyła oczy jeszcze szerzej i przetarła je ze zdumienia. Wrzask przerażenia uwiązł jej gdzieś głęboko w gardle a odrętwienie jęło systematycznie odejmować władzę w kolejnych członkach. Usztywniło je wraz z całym obszarem poniżej jej głowy i klatki piersiowej. Nawet tam…. w tej strefie gdzie zwykła nosić eleganckie do przesady obuwie.
Zobaczyła sympatycznego potwora. W jej eleganckim studiu, które znajdowało się gdzieś w Polonocordii, na górnym monitorze pojawił się teraz, dla lepszego kontrastu, osobnik przypominający… a właściwie nieprzypominający niczego bliżej znanego.
Pierzaste skrzydła, teraz co prawda sprytnie upchane gdzieś pod marynarką. Aczkolwiek lekko odstające, mogły przywodzić na myśl prehistorycznego prometejskiego latającego dinozaura. Z kolei wystające spod mankietów łapy okrywała sierść. Była gęsta i kosmata jak u kozy. Tak samo zresztą puszysta i prawdopodobnie tuż przed występem starannie wyprana w jakimś Perwolu. A twarz? Wyobraźmy sobie sympatycznego i prawie przystojnego lekko owłosionego u dołu naleśnika z dwoma ciemnymi jak węgielki oczyskami.
Proszę mi jeszcze tymczasowo wybaczyć. Nie chcę powiedzieć tego, co za chwilę powiem – mówiąc te słowa nie wydawał się jakoś szczególnie zmieszany lecz... jak by to napisać… hmm… podniecony? Rozemocjonowany?
Wiem, że nie powinienem przynosić już teraz tego kaganka wiedzy na oczach widzów lecz nie mogłem sobie odmówić chęci zobaczenia panienki… tzn. Ciebie.
- Jan Lucyferzyc mi na imię. Przedstawiciel handlowy na Polonocordię – tutaj dokonał prawdziwego telewizyjnego cudu. Tak, jak dziewczynka z długimi ciemnymi włosami przykrywającymi całą twarz w horrorze pt. "The Ring" (co ją wszyscy dobrze znają) wychylił się delikatnie przez studyjny monitor, wyciągnął rękę z bogato i misternie rzeźbionym kagankiem (sądząc z wyglądu miał chyba z kilkaset lub nawet kilka tysięcy lat) i postawił go tuż obok, do granic ludzkich możliwości przerażonej dziennikarki. Drugą ręką nonszalancko wyciągnął z klapy marynarki czerwoną różę, którą umieścił pomiędzy tlącym się kagankiem, rogiem stołu a zastygłą z niedowierzania kobietą. Przez chwilę widać było jak duże ma uszy. Prawie tak duże, jak średniej wielkości anteny satelitarne montowane teraz za darmo w ramach podpisania 24 miesięcznej umowy na dwa pakiety telewizyjne o nazwie „Złoty” i "Platynowy".
Wówczas bladolica Monika ku zaskoczeniu samej siebie, wiedziona chyba jakimś pierwotnym instynktem nieznanego jej dotąd uczucia, podniosła się z krzesła i rzekła:
Chwileczkę
Co proszę? - Lucyferzyc zatrzymał się w odwrocie pomiędzy monitorem z którego horrorowato wystawał a różą, którą tuż przed chwilą zalotnie złożył. Chyba zbyt niebezpiecznie blisko jej piersi.
Nie musi pan jeszcze… odchodzić. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Takiego cudu… i że to dla mnie? To wszystko jak w "The Ring", jak w "Teksańskiej masakrze piłą elektryczną" lub nawet "Matriksie"Łał!
Chwyciła go za rękę a sukienka jęła unosić się zbyt gwałtownie w przyspieszonym oddechu.
Teraz nie bardzo mam czas na szczerą rozmowę z tobą moja ty. Jeszcze nie teraz miła moja siostrzyco i wieszczko. Teraz jeszcze mogą nas zatłuc za tą zakazaną miłość. Lecz przylecę tu jeszcze...
- Nie raz - dodał prowokacyjnie.
Lecz nie odchodź tak. Właśnie teraz – w jej oczach pojawiły się łzy i jęły głośno kapać na mikrofon tkwiący pomiędzy jej bladą szyją a ostatnią fałdką dekoltu. Kap. Kap. Kap. Zabrzmiało głucho w high definition.
– Pocałuj mnie braciszku.
Monika kokieteryjnie wydęła usta i zamknęła oczy.
Regulamin zakazuje nam jeszcze oficjalnie pocałować się na wizji. I to w programie na żywo, tuż po dwudziestej. Zbyt dużo nieuświadomionych jeszcze dzieci nie śpi. Po za tym: za ładna jesteś. Już mnie nie ma.
Lecz Monika powstrzymała go. Dotknęła miękkiego koziego futerka. Lucyferzyc zadrżał cały.
Jest delikatniejsze niż moje norki - rozkosznie stwierdziła.
 
Ręka Moniki poczęła błądzić po owłosionych łapach…


Lecz w studiu zapanowała ciemność. Ktoś z reżyserki przytomnie wyłączył kamery.


https://www.youtube.com/watch?v=w5yHCWv3J_s
3
3 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>