
Mieszkałem kiedyś przy Myśliwieckiej. Wyścig Pokoju kończył się wtedy na stadionie Legii i wylegaliśmy na podwórko przy Agrykoli by witać mknących na stadion kolarzy. Nie mam dobrych wspomnien, bo pamiętam sąsiadkę, której dwaj synowie zginęli w Powstaniu, i która kazała mi zerwane kiście bzu rzucić w szprychy Niemcom, a jeśli się nie uda, Kacapom, jeśliby jakiś znalazł się na czele peletonu.
Przemknęli tak szybko, że ani Niemca, ani Kacapa nie zdążyłem dostrzec i rozryczałem się z naręczem bzu całkiem niewykorzystanym. Happy end był taki, że pani sprzedająca lody, gdy dowiedziała się dlaczego płaczę, dała mi mega loda za darmo i pocieszyła, że w następnym roku na pewno się uda.
Od tamtej pory mój kontakt z Kacapami był ograniczony. W Sojuzie nie bywałem, Ruskich widywałem tylko w telewizji, polubiłem Czechowa, Puszkin też mi się podobał, a Mistrza i Małgorzatę do dziś uważam za arcydzieło.
Kiedyś, zagranicą, spotkałem Kacapa. Kacapka właściwie, bo miał 10-12 lat i kiedy przegoniłem go spod balkonu bo darł się i nie pozwalał zasnąć mojej córce, odwrócił się i krzyknął: a my was Poliakow, wsio taki riezat' budziem … do dziś się zastanawiam, kto go tego nauczył.
Homo sovieticus pojawił się niespodziewanie. Nie pomnę kto go znalazł, ksiądz Tischner bodaj, ale tak skutecznie, że do dziś się oglądam z niepokojem czy nie czai się gdzieś za rogiem. Wydawać się mogło, że złamie go demencja starcza, że już nam nie grozi.
I nagle, ni stąd ni zowąd, pojawia się Kacap. Śmierdzący, brudny, na czołgach w Donbasie, na forach w polskim internecie, wyciągający ręce po nie swoje, wskrzeszony przez paranoika, który Kacapem będąc, chce nas Kacapami zrobić …
No pasaran!
Non possumus!
9 Comments
Acha
26 August, 2014 - 07:19
Mohairze,
26 August, 2014 - 09:20
Jedynie przy Wyścigu Pokoju, w dość wczesnej młodości, nie bez pomocy rodzicieli, połączyły mi się w głowie druciki: "pokój" - ruskie - 9. maja - propoaganda. I od tego czasu zupełnie mnie nie interesował. Wkurzała tylko ta charakterystyczna, wciskająca się do uszu z wszystkich stron melodia, nadawana przed rozpoczęciem każdej radiowej transmisji.
Literatury rosyjskiej też jakoś nie trawię, "Mistrz i Małgorzta" to wyjątek
Skoro nie miałam z nimi kontaktu, ktoś może powiedzieć - uprzedzenie. Wystarczy jednak zobaczyć do czego są zdolni i jak ochoczo popierają cara Putina. Zimno mi się robi na myśl, że dla nich Ukraina to tylko etap ...
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Mohairze
26 August, 2014 - 14:56
Moja Babcia się nie patyczkowała i kiedy jako dziecko pytałam ją o czasy wojny, zawsze odpowiadała, że to był straszny czas, ale prawdziwa groza zaczeła sie z momentem wkroczenia ruskich "wyzwolicieli".
O tym, co wtedy się działo, dowiedziałam się dopiero później, łacznie z tym, że na wieść o zbliżaniu się frontu sowieckiego, moich 5 ciotek w wieku od 11 do 19 lat, Dziadek zamurował na strychu, a jedzenie Babcia im podawała przez ruchomą cegłę w murze.
Ta zapobiegliwość, w kontekście wyczynów, jakich dokonywali tam sołdaci sowieccy, okazała się być zupełnie nie przesadzona.
Ruskich nie lubię zatem od dziecka, natomiast - jak wiele innych osób - robię wyjątek dla literatury. Podoba mi się Jesienin, Achmatowa i Dostojewski - ten ostatni mimo jego zdecydowanie wrogiego stosunku do Polaków. Szczególnie jego mało znana powieść "Wspomnienia z domu umarłych", w której po raz pierwszy zetknęłam się ze wspomnieniami kogoś, któ przezył katorgę w okolicach Omska. Herling-Grudziński czy Sołżenicyn byli długo potem. Oczywiście także "Mistrz i Małgorzata" to jedna z moich ulubionych książek.
Dobrze mi się czytało Bukowskiego. Lubię rosyjskich kompozytorów muzyki poważnej, ale nie lubię rosyjskiej muzyki ludowej ani też ich tańców.
Wyścigu Pokoju nie znosiłam, niezależnie od udziału w nim drużyny rosyjskiej i niemieckiej.
Mnie ów wyścig kojarzył się nieodłącznie z pochodem pierwszomajowym. Już jako dziecko nie trawiłam głosu spikera - tak na jednym, jak i na drugim. Widać od maleńkości cuchnęło mi to propagandą :))
Jednym słowem, kacap dzisiejszy całkiem pasuje mi do wizerunku kacapa, jaki miałam zawsze - jest głupi, brudny i prymitywny, a łeb ma przeorany przez propagandę.
Ruska kultura
27 August, 2014 - 00:26
To już bym raczej obstawiał "Szwejka"...
Zdarzyło mi się dwa razy rzucić książką o ścianę. Raz to był "Ulisses" Joyce'a - doszedłem gdzieś do 15 strony. Drugi raz - to była książka panny Mniszek.
Bułhakowa nie rzuciłem, przeczytałem całego - poświeciłem się, żeby nie było. Taka sobie - jak to ruska.
Jedyne chyba co po rusku trawię, to Okudżawa, choć polskie tłumaczenia uważam za lepsze od oryginału.
Muzyka? Rozpoznaję "Obrazki z wystawy" i coś tam z "Jeziora Łabędziego". Nie byłem, za bardzo mi słychać tuż za orkiestrą stepy Azji.
Natomiast rosyjscy laureaci Konkursów Szopenowskich - kompletne nieporozumienie. Fakt, zupełnie niedościgli w jeździe na czas. Zupełnie niewiarygodni jako odtwórcy.
Na studiach kolega rozwiązywał krzyżówkę.
-Wybitny malarz rosyjski?
Z innych haseł wychodziło mu RIE...
-Riembrant - podpowiedziałem.
-Nie pasuje, za dużo liter.
-No to nie wiem.
Czemuś zapamietałem ze szkoły wierszyk Jesienina o brzozie. Ładniutki - ale żeby zachwycał?...
Puszkin? Nie znam - chyba nic nie czytałem. Może w szkole - na "polskim" (sic!)
O! Jeszcze "Wilk i zając"
Ну погоди!
Ro,
28 August, 2014 - 10:45
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Może trochę poza tematem, ale
26 August, 2014 - 19:13
_________________
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków
Ciociubabciu
26 August, 2014 - 19:15
... ale ukazuje prawdę.
28 August, 2014 - 15:43
_________________
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków
Przeczytajcie...
26 August, 2014 - 19:23
"Tak się składa, że jestem urodzonym Dończaniniem..."