Ja też bywałem u Sowy

 |  Written by Everyman  |  2

Słowo daję. Tyle tylko, że wtedy lokal nazywał się „Karczma Słupska”, a zamiast ośmiorniczek podawano tam pomidorową i schabowego z mizerią. Sporo czasu minęło, karczma się zmieniła (że nie wspomnę o Słupsku!), lecz choć całkiem jak bohaterowie ostatnich dni bywałem tam prywatnie, nie mogę wykluczyć, że mnie wówczas nie nagrano nielegalnie i zdradziecko.

Jako potencjalna ofiara powinienem więc podać się do dymisji. Nie podam się, bo - po pierwsze - nie mam komu tej dymisji złożyć. Nawet żona nie może się dąsać, bo jeszcze wtedy moją żoną nie była. Po drugie, po co? Nikt przecież aktu tak strzelistej odwagi ode mnie nie oczekuje, w końcu nie każdego stać na pełen poświęcenia gest Arłukowicza, który zrezygnował z teki ministra tylko dlatego, że wpadł do Sowy na kolację. Po trzecie – at last but not least – tych dymisji naprawdę można było uniknąć!

Wystarczyło kiedyś tych gości na opustoszałe dziś stołki nie powoływać …

Wiem, przyjdą następni. Kraj przecież musi się rozwijać, osierocony naród krzepnąć w dobrobycie, złoty wiek trwać jeszcze przez cztery miesiące, koalicja zwierać szeregi, a Platforma …

No właśnie, co z Platformą? Jeszcze chwila a procentów będą mieli tyle, co „Piccolo” - szampan bezalkoholowy …

Co ja gadam! Wciąż daję się wkręcać w paplaninę o słupkach, które PO spadają, innym rosną, a jeszcze innym wykopują sejmowe stołki spod tyłków ...

To przecież my wybieramy, a nie oni nas mamiąc zmianą wizerunku i obietnicą lepszej komunikacji z narodem. Rychło w czas! Przez osiem lat mieli nas gdzieś by teraz głaskać po głowach. Stare numery, zgrane triki, nowe twarze różniące się od starych tylko ilością zmarszczek – ja sobie zwyczajnie nie życzę by mnie ktoś poklepywał po plecach brudną łapą!

Mamy się przejmować, że ktoś dostał w czoło jakimś pendrivem z nagranymi świństwami? Albo asteroidą w kształcie sztabki złota? A czort z nimi! Niech idą do diabła!

Nam dziś nagrania z knajpy wcale nie są potrzebne. Od dawna wiemy swoje. Pendrivy, twarde dyski, skany akt  są potrzebne lemingom. My tylko możemy się cieszyć, że lemingoza okazuje się schorzeniem ciężkim, ale uleczalnym. A jeszcze bardziej z tego, że arogancja i buta to jedna z lepszych szczepionek, która uchroniła sporą część populacji przed tą wstydliwą chorobą.

Przed nami wiele pracy. Dopilnować wyborów, dać ludziom nadzieję, a to, że tamci nagle chcą zabłysnąć „godnościom i kulturom osobistom” pozostawmy frajerom.

Ja się nie obawiam. Prezydent Andrzej Duda to nie tylko przyczółek.

To zapowiedź lepszej Polski.

I przykład jaka Polska już wkrótce nastanie.



img: http://www.sowaiprzyjaciele.pl/bryla-pl-historia-miejsc-warszawska-siela...

5
5 (3)

2 Comments

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Było coś takiego w zruinowanej kamienicy z lat 20-tych na Placu Trzech Krzyży w Warszawie. Okrutna melina, głównie podawano wódkę. Relikt PRL. Czy karczma słupska to było coś w tym stylu?
Obrazek użytkownika Everyman

Everyman
Niezupełnie. Był to dość ponury lokal, urządzony z PRL-owskim zadęciem. Niedawno przeczytałem gdzieś, że było to także ulubione miejsce spotkań członków gangu mokotowskiego.
Krótko mówiąc i wtedy i dziś spotykało się tam szemrane towarzystwo.
Pozdrawiam
 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>