...podprowadzajcie ich! Tylko powoli. Ażeby tam któremu do głowy nie przyszło im prawdę powiedzieć . Żeby którego nie podkusiło mieczy i tarcz im dać . Na nich trza chłodnym okiem patrzać. A mnie się widzi, że oni jeszcze nie gotowi. Za zimni są. Za mało ich. Nic z nich jeszcze nie będzie. Na wojnę iść to i nam się nie spieszy.
Ale dawajcie, dawajcie! Podprowadzajcie ich! O! Już szemrają. Dobrze! Ale za mało jeszcze rozgrzani. Wojna, rzecz straszna. Z nich jeszcze wojska nie będzie.
Co!? A, pytają dokąd idą. Przecie widzą, że wysoko siedzę i widzę.
Że co!? Mieczów z prawdy nie mają ani tarcz z prawdy nie mają? Nie godni jeszcze. Nie gotowi. Póki co, póty im koszuliny z domysłów za zbroję wystarczyć muszą. A i od domysłów im się w głowie miesza. Że król obecny to Tyran i morderca, przeczuwają. I tegoż Tyrana myślą w plebiscycie przegłosować. Takim widać koszuliny wystarczyć muszą.
Że jak!? Że wiedzą pewnie, a nie przeczuwają? Jakby wiedzieli pewnie, to w plebiscycie nie pokładaliby nadziei. Dlatego pewien ich nie jestem.
Że co!? Że im plebiscytu jako nieodwołalnej farsy nie przepowiedziałem. Ano tak… Smutno mi. Słaby się czuję z rzadka.
Że co!? Że w pole poszli by? Toż oni na własne oczy widzieli rzeź swoich królów, generałów, biskupów, sejmowych posłów. I wtedy w pole nie poszli. Nie.
Że jak? Że rzezi nie nazwałem przed nimi rzezią? Że nie wezwałem? Ano tak… Smutno mi. Słaby się czuję momentami. Tu wódz zamyślił się i ujrzał siebie samego galopującego na koniu w morzu krwi i ognia. Wzdrygnął się na tę myśl, która wydała mu się nieprzyjemną i zakaszlał .
Żebym tak mógł być pewien, że oni godni dostać w rękę miecze i tarcze z prawdy. Tak patrzę na nich i nic nie widzę…
Że co!? A tak. Idziem, idziem! Zamyśliłem się tylko… Podprowadzajcie ich! Podprowadzajcie…
Ale dawajcie, dawajcie! Podprowadzajcie ich! O! Już szemrają. Dobrze! Ale za mało jeszcze rozgrzani. Wojna, rzecz straszna. Z nich jeszcze wojska nie będzie.
Co!? A, pytają dokąd idą. Przecie widzą, że wysoko siedzę i widzę.
Że co!? Mieczów z prawdy nie mają ani tarcz z prawdy nie mają? Nie godni jeszcze. Nie gotowi. Póki co, póty im koszuliny z domysłów za zbroję wystarczyć muszą. A i od domysłów im się w głowie miesza. Że król obecny to Tyran i morderca, przeczuwają. I tegoż Tyrana myślą w plebiscycie przegłosować. Takim widać koszuliny wystarczyć muszą.
Że jak!? Że wiedzą pewnie, a nie przeczuwają? Jakby wiedzieli pewnie, to w plebiscycie nie pokładaliby nadziei. Dlatego pewien ich nie jestem.
Że co!? Że im plebiscytu jako nieodwołalnej farsy nie przepowiedziałem. Ano tak… Smutno mi. Słaby się czuję z rzadka.
Że co!? Że w pole poszli by? Toż oni na własne oczy widzieli rzeź swoich królów, generałów, biskupów, sejmowych posłów. I wtedy w pole nie poszli. Nie.
Że jak? Że rzezi nie nazwałem przed nimi rzezią? Że nie wezwałem? Ano tak… Smutno mi. Słaby się czuję momentami. Tu wódz zamyślił się i ujrzał siebie samego galopującego na koniu w morzu krwi i ognia. Wzdrygnął się na tę myśl, która wydała mu się nieprzyjemną i zakaszlał .
Żebym tak mógł być pewien, że oni godni dostać w rękę miecze i tarcze z prawdy. Tak patrzę na nich i nic nie widzę…
Że co!? A tak. Idziem, idziem! Zamyśliłem się tylko… Podprowadzajcie ich! Podprowadzajcie…
(4)
5 Comments
@autor
24 November, 2014 - 11:51
Polfilc
24 November, 2014 - 14:54
Boldandcharm
24 November, 2014 - 12:09
@Ellenai
24 November, 2014 - 14:50
Ellenai
24 November, 2014 - 14:52
Jeśli staną, Tyran już spocone, wystarszone i popędliwe paluchy trzyma na spuście.
Trudno decydowac.
Na szczęście to nie nasz dylemat. My sami w większości niezdecydowani, albo zdecydowani, ale w domu zostac.
A tak po prawdzie, czas na prawdę.
I nie ma nad czym sie zastanawiac.