Jak Putin zarabia na wojnie w Donbasie

 |  Written by alchymista  |  6
Handel antracytem to przekręt na gigantyczną skalę, który jednak pokazuje, że prowadzenie wojny jest dla Rosji dochodowym biznesem. Nie tylko dla Rosji zresztą.

Dzisiaj obejrzałem wywiad Romana Skrypina i Natalii Jakimowicz z posłanką do ukraińskiego parlamentu Tetianą Czornowoł. Podaję to jako wpis, bo na "nie przegap" mało kto zagląda.
Dla leniwych, wyjasniam o co w aferze chodzi, w najwiekszym skrócie i uproszczeniu. Znawców tematyki energetycznej proszę o uwagi krytyczne.

Formalnie rzecz biorąc Ukraina nie jest w stanie wojny z Rosją, a jedynie prowadzi "operację antyterrorystyczną" (ATO). Donbas znajduje się w "strefie ATO", choć de facto jest okupowany przez wojska Federacji Rosyjskiej. Dlaczego Ukraina udaje, że nie ma wojny? To temat na osobne rozważania, ale nie czuję się kompetentny, by ogarnąć całość problemu. Na pewno jednak dla części ukraińskiej oligarchii taka sytuacja jest wygodna, bo wirtualna rzeczywistość prawna daje możliwości do łgarstw i przekrętów na niebywałą skalę.

W punktach:

1. kopalnie Donbasu sprzedają Ukrainie antracyt jako "ukraiński", choć Donbas jest okupowany, gdyż Ukraina nie uchwaliła prawa, że Donbas jest okupowany ;-) Taka wirtualna rzeczywistość :-)))

2. skoro antracyt jest "ukraiński", to kopalnie (należące do Achmetowa) płacą podatki do ukraińskiego budżetu. Oczywiście nie można skontrolowac, czy te podatki płacone są w odpowiedniej wysokości, bo kopalnie znajdują się na terytorium okupowanym... które formalnie nie jest okupowane.

3. Chociaż Ukraina może sprowadzić Antracyt poprzez Rotterdam, sprowadza go z Donbasu, przepłacając trzykrotnie, bo Achmetow zawyża cenę.

4. cena antracytu jest tak wysoka, bo Achmetow musi zapłacić haracz Putinowi, żeby Putin nie pozbawił go własności. Tym samym Achmetow jest w istocie rosyjskim, nie ukraińskim oligarchą, gdyż jego pomyślność jest uzalezniona od cara.

5. Podatki, które jakoby płacą do ukraińskiego budżetu kopalnie Achmetowa zasilają jakoby armię ukraińską. Domyślamy się, że sumy te sa nędznymi ochłapami w porównaniu z tym, co zarabia Putin i Achmetow.

6. Poroszenko zezwala na ten przekręt, bo najwyraźniej ma jakiś układ z Putinem.

7. Obywatele ukraińscy płacą wygórowane kwoty za antracyt po to, żeby Putin mógł zarobić, Achmetow mógł zarobić, a ukraiński budżet dostał nędzne ochłapy.

I tak kręci się ta wojna, a ludzie giną. Mam wrażenie, że Majdan III jest kwestią czasu.

JB
 
5
5 (1)

6 Comments

Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
6. Poroszenko zezwala na ten przekręt, bo najwyraźniej ma jakiś układ z Putinem.

Jakiś? Czekoladki po-ROSHEN-ko przez cały czas także w Rosji produkuje i sprzedaje. Dobrze, że wreszcie zaczyna Pan coś zauważać. Jak dwa lata temu pisałem, że na tych majdanach to Ukraińcy tylko stracą i w tyłek dostaną, a my przy okazji, jeśli damy się w ten szemrany cudzy interes wrobić, to Pan był skłonny uważać mnie za agenta Putina.

Dopóki Ukraińcy nie będą w stanie wyłonić prawdziwie ukraińskich elit - a tych nie mają i wielbiąc Banderę, Kłaczkiwśkoho czy Doncowa się nie dorobią - to będą skazani na kompradorski kapitalizm i neokolonialny status, jak Polska przez blisko trzy dekady po 1989 roku. Wzięli sobie Balcerowicza i Nowaka, dobrze im tak. Wyślijmy im jeszcze Ryszarda Rumuna i batiara lwowskiego Grzecha S. :)
 

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
to że ukraińska elita jest parszywieńka zauwazyłem juz dość dawno temu, jednak moje wnioski sa zgoła inne, niz Pańskie. Nalicencji umieszczam komentarz do Pańskiego komentarza, który mi napisał w liscie mój Przyjaciel (skądinad krytyczny wobec moich opinii):

1. Z tego, że Poroszenko ma działający zakład na terenie Rosji nie wynika, że na tych majdanach to Ukraińcy tylko stracą i w tyłek dostaną. Owszem, jeszcze parę majdanów przed nimi, ale kierunek mają dobry, a podążają jedyną możliwą drogą.

2. Z tego, że nie powinniśmy dać się wrobić w szemrany, cudzy interes ani nie wynika, że mamy nic nie robić i siedzieć cicho, ani nie wynika, że nie powinniśmy współpracować z innymi, którzy mają interes w tym, żeby Ukraina była normalnym, demokratycznym państwem.

3. Z półprawdy, że Polska przez trzy dekady była skazana na kompradorski kapitalizm i neokolonialny status ani nie wynika, że mieliśmy siedzieć cicho i nie robić trudności naszej przewodniej sile narodu, ani nie wynika, że teraz mamy gorzej niż za PRL.

4. To nie Ukraińcy wzięli sobie Balcerowicza i Nowaka. To oligarchowie ukraińscy wzięli polskie pieniądze wraz z tymi, którym one też się należą :)

5. A to jest klasycznym przykładem pomylenia przyczyny i skutku:
"Dopóki Ukraińcy nie będą w stanie wyłonić prawdziwie ukraińskich elit - a tych nie mają i wielbiąc Banderę, Kłaczkiwśkoho czy Doncowa się nie dorobią"... Oligarchowie aplikują Ukraińcom kult Szuchewycza and co. po to, żeby Ukraińcy nie mogli wyłonić innych elit i żeby byli skłóceni z wszystkimi naokoło. Ukraińcy nie wielbią Bandery, wprost przeciwnie. To oligarchowie Banderę wciskają... No i jak to się oligarchom uda, to faktycznie Ukraińcy prawdziwie ukraińskiej elity się nie dorobią.


Tyle Przyjaciel. Ja bym sprawy bardziej zniuansował a nawet wyostrzył. I znów w punktach:

1. postulat przynalezności do NATO zgłosił Jan Olszewski, ale zrealizowany został za prezydentury... no przeciez nie Wałęsy :-) Inaczej mówiąc, nie nalezy oczekiwac, że sprawy błyskawicznie sie wyjaśnią i oczyszczą, ale tez nie należy sie obrażać na ukraińskie władze i społeczeństwo, tylko stale drążyć temat. Obecny ukraiński parlament jest zabawny, ale poprzedni był bardziej zabawny - a więc coś się jednak zmieniło na lepsze. Dobre i to. Beata Szydło przeforsowała umowę stowarzyszeniową z UE, ale NATO jest sto razy wazniejsze dla Ukrainy.

2. Ukraina może być dla nas dobrym partnerem tylko wtedy, gdy bedzie silna i bogata. Państwo buforowe z burdelem na kółkach to najgorszy scenariusz, ale Gadającemu Grzybowi i nie tylko bardzo sie taki scenariusz podoba. Nie pojmuję, dlaczego? Może Pan wie?
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
Różnimy się tym, że ja Koledze wytykam brak wrażliwości na niewygodne fakty, dotyczące Ukrainy, a Kolega mnie to, że się z nim  w bezwarunkowym umiłowaniu ukraińskiego państwa nie solidaryzuję : )

Mnie nie szło głównie o to, że buszujące tam elity są parszywieńkie (to eufemizm), lecz o to, że nie są ukraińskie… Np. przywołany przez Kolegę Rinat Achmetow.

Pański przyjaciel, do którego tożsamości mam pewną hipotezę, albo nie dostrzegł deep throat mojego komentarza, albo ma dużą zdolność konstruowania paralogizmów w oderwaniu od kontekstu.

Swoją drogą, jeśli się z Panem nie zgadza, to dlaczego polemizuje ze mną, a nie z Panem? Nb. Oponenci naszych polemistów nie muszą być naszymi sprzymierzeńcami, co widać powyżej : )

Kuriozalność np. pktu 2. w wersji Przyjaciela, polega na tym, że nie wskazano żadnych tych innych, którzy mają interes, żeby Ukraina była normalnym, demokratycznym państwem. To taka pobożna retoryka. Co więcej, powodzenie interesów czynników zewnętrznych zależy od stanu permanentnej niestabilności, korupcji, czyli wyprzedaży interesu narodowego Ukraińców.

Więcej majdanów? Pewnie, pierwszy za pieniądze Sorosa wzbogacił (na pomarańczowych gadżetach) syna Juszczenki. Następny, z panią Nuland w tle, oraz Niebiańską Sotnią rozstrzeliwaną w bardzo charakterystyczny sposób, wyniósł mołdawskiego Jaceniuka, Hrojsmana, naszych Kwaśniewskiego czy Nowaka, a nawet Bidena juniora.

Ad.5
Oligarchowie aplikują Ukraińcom kult Szuchewycza and co. po to, żeby Ukraińcy nie mogli...

Fakty są inne. Kult Szuchewycza zaczął promować Juszczenko (wsparła go w tym Tymoszenko), zwłaszcza po kontaktach z ukraińską diasporą w Kanadzie, od której otrzymał zresztą poważną pomoc finansową. Trudno uwierzyć, żeby sowiecki, a w konsekwencji rosyjski wywiad nie miał mocno spenetrowanych tamtejszych środowisk szowinistów ukraińskich, stąd wnioski nasuwają się same. 

To tak, a propos Przyjaciela, który szermuje zarzutem mylenia przyczyn ze skutkami : )  

Szanowny Alchymisto, dzięki za podkreślenie w punkcie pierwszym, że procesy historyczne są... procesami właśnie.

Państwo buforowe z burdelem na kółkach to najgorszy scenariusz, ale Gadającemu Grzybowi i nie tylko bardzo sie taki scenariusz podoba. Nie pojmuję, dlaczego? Może Pan wie?

To raczej pytanie do Gadającego Grzyba, ale o ile znam jego poglądy w tej kwestii, to jest on jedynie przeciwny temu, byśmy się – jako państwo – dali wmanewrować w wyciąganie z ognia cudzych gorących kartofli. Bo to nie my będziemy odnosić korzyści z rozwoju wydarzeń na Ukrainie, lecz środowisko i zaplecze panu Nuland.

Co gorsza, nie skorzystają na tym również rdzenni Ukraińcy, więc jeśli Pan im naprawdę dobrze życzy, to proszę jeszcze raz przejrzeć fakty, postudiować Jacka Bartosiaka, rozważyć mechanizmy globalne, przypomnieć sobie, kto np. robił Ukraińcom promajdanową telewizję i zreflektować swoje oceny i sympatie.

Ukraińcy u nas już dziś są dobrze traktowani. A jak wygląda sytuacja Polaków na Ukrainie?
 

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Przyjaciel naprawde istnieje i to nie ja nim jestem. Nie jest to też Ukrainiec.

Pisze Pan: "nie wskazano żadnych tych innych, którzy mają interes, żeby Ukraina była normalnym, demokratycznym państwem. To taka pobożna retoryka. Co więcej, powodzenie interesów czynników zewnętrznych zależy od stanu permanentnej niestabilności, korupcji, czyli wyprzedaży interesu narodowego Ukraińców."

To jest tylko Pańska opinia, nie poparta niczym. A w zasadzie raczej Pańskie wierzenie, nie opinia. Pan nie podaje, komu zalezy na zniszczeniu Ukrainy. (I co to znaczy "wyprzedaż interesu narodowego"? Nie spotkałem sie z tym pojęciem.)

Pisze Pan: "Więcej majdanów? Pewnie, pierwszy za pieniądze Sorosa" etc.. To dostarczę Panu jeszcze kilku argumentów. Po co nam była ta cała Solidarność? Dostarczyła nam całą furę Bolków i zalegalizowała rządy postkomuny. A 1956? a 1970? Trzeba było siedzieć cicho i sadzić buraki.wink

Jacek Bartosiak coraz bardziej idzie w stronę ścisłego sojuszu polsko-ukraińskiego, a może czegoś nie rozumiem. Ale projekt pomostu B-C wymaga właśnie takiego sojuszu. Nie twierdze, że na obecnym etapie to jest możliwe. Ale dlaczego przywołuje Pan Bartosiaka, dla którego Ukraina jest oczkiem w głowie?

Czy Polacy na Ukrainie są przesladowani? Zna Pan jakies fakty, bo może mnie cos omineło?
Obrazek użytkownika Waldemar Żyszkiewicz

Waldemar Żyszkiewicz
Przyjaciel naprawde istnieje...

Jestem przekonany, że istnieje. Napisałem też, że mam pewien domysł, kim on jest. Nie napisałem przecież, że to Pan, ani że jakiś Ukrainiec, więc... Napisałem jedynie, że znajduje upodobanie w paralogizmach.

To jest tylko Pańska opinia, nie poparta niczym. A w zasadzie raczej Pańskie wierzenie, nie opinia. Pan nie podaje, komu zalezy na zniszczeniu Ukrainy.

Alchymisto, tak się nie da rozmawiać. Pan jest dwustandardowy. Jak Przyjaciel napisał: powinniśmy współpracować z innymi, którzy mają interes w tym, żeby Ukraina była normalnym, demokratycznym państwem – nie podając ani żadnych argumentów za, ani żadnego przykładu, to dla Pana było  wystarczająco dobre, żeby cytować. Dlaczego wtedy nie mówił Pan o braku przykładów i wierzeniach Przyjaciela? Pierwszy zapytałem o przykłady, słucham zatem.

Pamięta Pan o Memorandum Budapeszteńskim? Kilka poważnych państw zagwarantowało wtedy Ukrainie integralność terytorialną. Polski wśród nich nie było. Niech więc te państwa-gwaranci, jeśli tak dobrze życzą Kijowowi, jak Pan twierdzi, zadbają teraz o wypełnienie swoich zobowiązań.

Analogia między Solidarnością z Majdanami jest kompletnie kulawa. 1) Polska miała już za sobą tysiąc lat państwowości, Ukraina przed pierwszym Majdanem kilka lat. 2) Jeśli nie dostrzega Pan różnic między karnawałem „S”, z utworzeniem ogólnokrajowej struktury, demokratycznym wyborem władz, dwuczęściowym zjazdem etc., a kilkunastoma tygodniami dość amorficznych przecież majdanów, to już na to niewiele mogę poradzić. Cóż, humaniści nieraz tak mają.

Jackowi Bartosiakowi – który od lat mówi, żebyśmy się nie nabierali na różne chwilowe pomysły amerykańskich administracji, bez rozeznania co nam może służyć, a co zaszkodzić – leży teraz na sercu raczej Jedwabny Szlak, umiejętna kooperacja i z USA, i z Chinami. Byłem na spotkaniu z nim nie dalej jak dwa tygodnie temu. Ma Pan jakiś link do konceptu tego „ścisłego sojuszu polsko-ukraińskiego”?

Czy Polacy na Ukrainie są przesladowani? Zna Pan jakies fakty, bo może mnie cos omineło?

Wiele rzeczy omija tego, kto w imię apriorycznych założeń ignoruje fakty. Czy ja wspomniałem o prześladowaniach, czy raczej mówiłem o braku symetrii między licznymi przywilejami, jakimi cieszą się Ukraińcy w Polsce, a mizernym statusem Polaków na Ukrainie? Wie Pan chociaż, ile jest czynnych kościołów katolickich we Lwowie?
 

Waldemar Żyszkiewicz

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Na początek ustalmy hierarchię wartości. Z powodów etycznych powinniśmy chcieć, żeby Ukraińcy mogli żyć w pokoju, w kraju o nienaruszalnych granicach, w normalnym, demokratycznym państwie i pomagać im w osiągnięciu tego stanu w sposób rozsądny.
Dla Europejczyka i Polaka to aksjomat, nie wymaga dowodu. Pomaganie w sposób rozsądny wyklucza odwrócenie się plecami i udawanie, że nas nie ma.

Wychodząc z tego punktu wyjścia w naturalny sposób wszystkie fakty widać w innym świetle. Mozna też łatwiej rozpoznać fakty od faktoidów. Można też nie wdawać się w dyskusję typu "a wie Pan po ile ziemniaki w Kijowie? To Pan tego nie wie? To co Pan wie???".laugh

Idąc w hierarchii niżej, losy Polaków na Ukrainie są ważne, ale nienajwazniejsze i nie pierwszorzędne. Moim zdaniem bardziej należy zadbać o archiwalia i zabytki - ale to zadanie dla nas, a dopiero potem dla Ukraińców (jeśli w ogóle będa na to mieli pieniądze). Te archiwalia i zabytki z czasem dotra do świadomości społecznej Ukraińców i uświadomią im prawdę i fałsz w historiografii, a przez to zbliżą ich do nas. Ale nie oczekuję tu zbyt wiele i zbyt szybko.

Niżej od wartości etycznych można postawić pragmatyzm. I tu oczywiście można robić kroki w przód i w tył. Pomagać oligarchom trzeba wtedy, gdy akurat ich interes jest zbieżny z naszym interesem, czyli z tym, żeby Ukraina była normalnym, zamoznym państwem. Cofać tę pomoc wtedy, gdy oligarchowie utwierdzaja sie w przekonaniu o swej niezbędności dla nas. Przez cały czas inwestować w zalążki ukraińskiej "klasy średniej", tak jak to ostatnio robi chociażby Saakaszwili (dac linka? Po ukraińsku/rosyjsku?). prowadzić zawsze politykę dwutorową: inaczej rozmawiac z oligarchami, inaczej ze społeczeństwem.

Z tego, że polityczne losy Ukrainy były bardziej skomplikowane, niż Polski nie wynika, że nie istnieje państwo Ukraina zamieszkałe przez Ukraińców. Przecież to oczywiste, że takie państwo istnieje :) Przy okazji trzeba zauważyć, że Polska nie tak dawno temu też była nazywana państwem sezonowym. Wcześniej zaś, nawet wtedy, gdy mieliśmy długą tradycje państwową, oświecona Jewropa uważała nas za Irokezów.
Ukraina wcześniej była sowiecką republiką, jej sytuacja rozpatrywana w kategoriach historycznych jest podobna do sytuacji republik nadbałtyckich. Rumunia też nie powstała tysiąc lat temu. Bułgaria jako państwo miała bardzo długą przerwę. Słowacja w ogóle nie miała państwa, o ile mi wiadomo. Inne kraje, z długa tradycja państwową, weszły częściowo pod przymusem w skład wiekszych organizmów państwowych. Taka specyfika Intermarium.

Poglądy Bartosiaka ewoluują. A o pomoście bałtycko-czarnomorskim tutaj:

Opublikowane w marcu tr. Pewnie też Pan tam był.

Memorandum budapeszteńskie to w czasie dyplomatycznym prehistoria. W owym czasie nikomu sie nie sniło, zeby Ukraina aspirowała do EWG, czy NATO. Zreszta nie rozumiem, jaki to w ogóle ma związek z rola Polski i pozycją Polski wobec Ukrainy?

Więcej notek tego samego Autora:

=>>