![](https://blog-n-roll.pl/sites/default/files/bor.png)
Prawda, że niepokoimy się o naszego prezydenta? Najbardziej obawiamy się znanego nam dobrze przemysłu pogardy. Nauczyliśmy się odpowiadać pięknym za nadobne, ale w istocie potrzebujemy prawdziwej zmiany na lepsze.
Zanim założysz kaburę z wirtualnym rewolwerem i siądziesz przed internetowym „okienkiem nienawiści”, przede wszystkim zastanów się, dlaczego właściwie znalazłeś się w grupie zwolenników Andrzeja Dudy i dlaczego chcesz się odgryzać jego przeciwnikom w sieci. To pytanie wbrew pozorom wcale nie jest banalne. Skąd na przykład wiesz, że Andrzej Duda czy Jarosław Kaczyński albo Antoni Macierewicz mówią prawdę i nie okłamują nas, wyborców? Dogmat „walki ze złą III RP” wbiliśmy sobie do głowy tak dalece, że tak zwani „obiektywni obserwatorzy” łatwo mogą nas złapać na wypowiedziach trącących niepotrzebnym fanatyzmem, sprawiających wrażenie skrajnych. Łatwo też mogą rozłożyć nas na łopatki tzw. „racjonalnym rozumowaniem”, podawaniem faktów pochodzących z „rzetelnych” i „sprawdzonych” źródeł. Nie przekonamy ich cytatami z „Gazety Polskiej”, „Warszawskiej Gazety” czy „Naszego Dziennika”.
Pytanie drugie, pokrewne, brzmi: dlaczego właśnie identyfikujesz się z grupą wyborców, popierających Prawo i Sprawiedliwość? Gdyby tak poskrobać choćby nas, blogerów, to wyjdzie na to, że rozmaitość poglądów jest wśród nas ogromna, ba, często są to poglądy mniej lub bardziej sprzeczne z programem Prawa i Sprawiedliwości. A jednak z jakichś powodów popieramy tę partię „bardziej”, niż inne, a nawet „jeszcze bardziej” – zwłaszcza po 10 kwietnia 2010.
Pytanie trzecie brzmi: czy nie lepiej być obserwatorem niezależnym, swego rodzaju arbitrem? Każdy z nas zna takich „sędziów”, którzy wchłaniają zawartość całego kiosku z gazetami i następnie z tej mieszaniny informacji i dezinformacji próbują wyłowić wiadomości istotne i ważne dla nich samych oraz dla państwa polskiego. Podejmują bez wątpienia ogromny wysiłek poszukiwania Prawdy, jednak zestawiając informację z dezinformacją i szukając Prawdy „gdzieś pośrodku” na pewno schodzą na manowce. Wszyscy jesteśmy podatni na manipulację, ale „niezależni poszukiwacze prawdy” są na nią skazani w dwójnasób. Sądzę, że podstawowa zasada BHP w rozpoznawaniu rzeczywistości niestety polega na tym, że lepiej być w jakiejś grupie i poznawać świat oczami grupy. Nawet jeśli liderzy grupy nami manipulują, to przynajmniej wiemy, kto manipuluje, i wiemy do kogo ewentualnie mieć pretensje. Natomiast w przypadku „niezależnego poszukiwania prawdy” jestem nie tylko manipulowany, ale nawet nie wiem, kto mną manipuluje. A często „niezależny poszukiwać prawdy” manipuluje przede wszystkim samym sobą...
Moje zatem pragmatyczne założenie jest następujące: wybrałem grupę wyborców, popierających Prawo i Sprawiedliwość, gdyż narracja tej partii nakierowana jest na szeroko rozumiany Patriotyzm i Państwo Polskie. Zakładam, że liderzy tej partii potrafią ludźmi manipulować – bez tego nie sposób wyobrazić sobie polityki. Wiem jednak, że jeśli zostanę zmanipulowany – to przez nich właśnie, a nie przez twórców „kontrolowanych przecieków”.
Kolejna zasada, która obowiązuje internetowego „BOR-owca” to zasada ograniczonego zaufania do „naszych”, nawet jeśli są bardziej „nasi” od nas samych. Próżno byśmy bronili tych decyzji naszych polityków, które są dla nas niezrozumiałe. Lepiej je delikatnie skrytykować, niż bronić niepewnej sprawy. Forma krytyki może być aluzyjna i utkana w komplementach – przodkowie nasi przemawiając do króla doskonale znali zasady etykiety i wiedzieli, jak grzecznie ochrzanić monarchę, by nie ucierpiał Majestat Rzeczypospolitej. Mamy od kogo się uczyć – naprawdę warto!
Trzecia zasada internetowego „BOR-owca” to zasada umiaru w obelgach wobec przeciwników. Najskuteczniejsze są takie obelgi, które mają formę omowną. Unikać trzeba też słów-łatek w rodzaju „Żydo-banderowców” czy „Der Dziennik”, bo określenia takie niczego nie wnoszą do rozmowy, mają charakter w istocie dezinformujący i to nie tylko dla rozmówców, ale i dla nas samych. Musimy mieć świadomość, że świat jest trochę bardziej skomplikowany i ma wiele odcieni szarości. Rytualna grzeczność jest warunkiem demokracji i społeczeństwa obywatelskiego. Mogą nas ponieść emocje – mamy do tego prawo – ale po opadnięciu emocji powinniśmy odkryć w sobie przede wszystkim głębokie pokłady kultury osobistej.
Ochrona Andrzeja Dudy przed agresją słowną i przylepianiem mu łatek to czwarta zasada internetowego „BOR-owca”. Nie wszystko o Dudzie wiemy, właściwie nie poznaliśmy go jeszcze w publicznym działaniu, ale wiemy na pewno, że prezentuje umiar i legalizm. Fakt ten trzeba podkreślać i kontrastować go z zajadłością i fanatyzmem jego przeciwników. Trzeba też podkreślać jego energię i entuzjazm wobec wyzwań, które go czekają. W tym kontekście nie atakować wprost Komorowskiego czy innych liderów reżimu, ale raczej mówić „czego Duda na pewno nie zrobi” albo „jak Duda na pewno się nie zachowa”. Trzeba zmusić hejterów do grzeczności, skłonić ich do szacunku wobec prezydenta i do tego, by wyrażali się o nim w sposób stosowny do Majestatu Rzeczypospolitej. Dopuszczalna jest najgłębsza krytyka prezydenta, ale pod warunkiem, że nie zawiera obelg i łatek-przyklejek.
Jako piątą zasadę wymieniłbym nade wszystko unikanie pyskówek, przerzucania się oskarżeniami, uprawiania ping-ponga. Żadnych przekrzykiwań typu „bo Komorowski to, a Duda tamto”. Wszyscy chyba mamy już tego dosyć. Zgoda buduje, prawda? Jednak to my wyznaczamy pole konsensusu. Gdy ktoś atakuje Dudę, trzeba wręcz unikać jakichkolwiek argumentów ad personam. Zawsze bronić prezydenta, ale nigdy nie oczerniać jego krytyków w blogosferze, nie snuć podejrzeń o ich złe intencje.
Jeśli coś pominąłem, chętnie usłyszę Państwa opinie.
Jakub Brodacki
Post scriptum:
Powodów do ataku na nowego prezydenta będzie wiele, a z czasem będzie ich coraz więcej. Chcę zwrócić tylko na ten najbardziej aktualny, który często dzieli nawet nas, jego zwolenników. Chodzi oczywiście o nabrzmiałą sprawę Ukrainy. W sumie podzielam zadowolenie tych, którzy cieszą się, że Duda nie spotkał się z Poroszenką, choć nie dlatego, że Poroszenko jest jakoby „neobanderowcem”.
Powód 1. Duda nie został jeszcze zaprzysiężony, a więc wszelkie spotkania z politykami powinny mieć charakter prywatny i bez błysku fleszy. Byłoby fatalnie, gdyby całe to spotkanie było „lansem”, który Poroszenko urządza sobie na koszt Dudy.
Powód 2. Poroszenko prowadzi politykę zgodną z interesem Niemiec, a to jest tradycyjnie niezgodne z polityczną linią Prawa i Sprawiedliwości, o interesie Polski nie wspominając.
Powód 3. Popularność Poroszenki na Ukrainie spada. Prowadzi on politykę wykrwawiania Ukraińców, osłabiania ich obronności. Być może lepszym partnerem do rozmów dla Dudy byłby Jaceniuk, a i to w zaciszu gabinetu.
Powód 4. Z uwagi na demoralizację elit władzy na Ukrainie, polityka Polski powinna być wobec Ukrainy dwutorowa: osobno należy rozmawiać z ukraińskim społeczeństwem i jego przesądami, z ukraińską armią ochotniczą i niektórymi ukraińskimi politykami niezależnymi od obozu władzy, a osobno z politykami władzy i aparatem państwa. Podobną politykę prowadzić zresztą należy w stosunku do Rosji.
Powód 5. Ewentualne spotkanie z Poroszenką musi być dobrze przygotowane i poprzedzone warunkami wstępnymi ze strony Dudy. Trzeba powiedzieć jasno: im bardziej władze ukraińskie będą brnęły w populistyczny kult Bandery, tym droższe będą koszta sojuszu z Polską. Tego sojuszu, rzecz jasna, nie możemy im odmówić, bo jest on w naszym interesie, ale warunki współdziałania podlegają negocjacjom. Trzeba polityków ukraińskich uświadomić, że koszty sojuszu będą dla nich tańsze, jeśli polityka historyczna państwa ukraińskiego będzie dla nas przyjazna. Nie znaczy to jednak, że należy zwalczać ideowych Ukraińców walczących w jednostkach ochotniczych, nawet jeśli głoszą kult Bandery. Konieczne jest nawiązywanie z nimi przyjaźni. Na razie państwo polskie powinno im udzielać pomocy nieoficjalnej, bez rozgłosu, i poprzez osoby prywatne.
4 Comments
@alchymista
29 May, 2015 - 07:14
Moja następna notka będzie nawiązaniem do tego.
@polfic
29 May, 2015 - 08:53
Czasami mysle, że podstawową przyczyna naszych klęsk i niepowodzeń jest organiczny brak kultury politycznej. Prawica działa przecież w obcym dla siebie środowisku demokracji liberalnej. Natomiast język uzywany przez prawicowców pochodzi często ze świata ustrojów autorytarnych. W tym problem.
@alchymista
29 May, 2015 - 08:56
@polfic
29 May, 2015 - 21:15
Poza tym ci wyborcy nie atakują Dudy. A mi chodzi tylko i wyłącznie o te sytuacje, gdy atakowany jest Duda.