Jaka ona brzydka

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
W bloku, w który mieszkali Hiobowscy, mieszkała pewna pani. Ładna nie była, ale za to była niesłychanie czuła na punkcie opinii o swej urodzie. Niestety, większość opinii była szczera (jaka ona brzydka) i pani czuła się bardzo niekomfortowo. Aż wreszcie trafił się ON. - Ech! - westchnęli mieszkańcy bloku. - Przecież wiadomo, że to oszust matrymonialny i hochsztapler! - Niby po czym? - obruszyła się pani. - Przecież jest taki piękny i krasomówczy! To wystarczy każdej kobiecie! On mi prawi same komplementy! - Właśnie po tym! Pani obraziła się i stopniowo zaczęła zrywać kontakty z tymi, którzy krytykowali JEGO. A ON prawił jej coraz bardziej wyszukane komplementy. A z panią działo się coraz gorzej. Żyła na samych komplementach i zapuszczała się coraz bardziej. - Patrzeć na nią nie można - sarkała babcia Łukaszka. - Zawsze się kiepsko ubierała, ale ostatnio przekracza wszelkie granice. Powiedziałam jej, a jakże. Odparła mi, że to TEN jej go kupił. Coś takiego! Gdyby mi ktoś kupił takie szmaty to dostałby nimi po łbie! Kompletne bezguście! Za to jej się podobają, bo ON jej tak powiedział. - Żeby tylko! - prychnęła mama Łukaszka. - ON jej podobno nagadał, że w tych szmatach to się bardzo podoba na sąsiednich osiedlach! Biedna kobieta, nie dociera do niej, że wszyscy się z niej śmieją! Ale do pani coś docierało, bo mieszkając w bloku nie da się żyć w kompletnej pustce. Docierało to, że jej ulubieniec potajemnie źle się o niej wyraża. Docierało, ale nie trafiało, bo słodkie słówka oszusta potrafiły zażegnać każde niebezpieczeństwo. - On ją oszukuje! - pienił się dziadek Łukaszka. - Ale jak pięknie! - wzdychała mama Łukaszka. Piękno się skończyło, kiedy pewnego popołudnia pani wyszła za blok i przypadkiem posłyszała rozmowę swego ulubieńca z kimś z mieszkańców. Hochsztapler śmiejąc się w głos opowiadał komuś jaka to pani jest brzydka. W panią jakby strzelił grom. Zmusiła się i z godnością czekała pod wejściem bloku, aż ON pojawi się na osiedlowej alejce. - Wszystko słyszałam - oświadczyła mu bez zbędnych wstępów. - Pakuj się i wypad z mojego mieszkania! Oszust na początku był zaskoczony, ale potem szybko wrócił do formy. Najpierw się wszystkiego wyparł, następnie przyznał, że owszem mówił, potem że go zmusili, a na końcu - że przecież to żadna tajemnica i wszyscy to wiedzą. - Że jesteś strasznie brzydka - dodał patrząc cynicznie. - Wynocha! - Wyrzucisz mnie i co zrobisz? Przecież ty nie zniesiesz pustki w swoim życiu. Samej źle, samej niebezpiecznie... A z kim się zwiążesz? Z kimś ze sąsiadów? Przecież oni uważają, że jesteś brzydka i cię obgadują! - Ty też tak robisz - odparła z godnością urażona pani. - Tak, ale ja cię kocham! Pani wybuchnęła śmiechem podszytym rozpaczą i ponowiła żądanie wyprowadzki. Oszust matrymonialny został wystawiony na klatkę schodową i był to dla niego wielki szok. Nie przewidywał bowiem takiego wariantu rozwoju wydarzeń. -Co tu robić? Co zawiodło? - zastanawiał się gorączkowo. I doszedł do wniosku, że zaniedbał kwestię sąsiedzkich podszeptów. Kto wie, co taki jeden z drugim mogli podszepnąć. Pewno nic dobrego o nim. O niedoczekanie! I oszust matrymonialny wynajął pięćdziesięciu słupów reklamowych, którzy w ciągu dnia przychodzili do pani i opowiadali jacy to sąsiedzi są źli. - I co z tego - chlipała pani. - Ja i tak do niego nie wrócę. - Ale on jest piękny i krasomówczy! - To nie wystarczy żadnej kobiecie! On... mnie nie kocha! O! -------------- https://twitter.com/MarcinBrixen https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
5
5 (3)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>