Jaki prezydent...

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  3
Tekst, napisany 5 lat temu, opublikowany jeszcze w Salonie 24, 11 kwietnia 2010. Pamiętam, że część osób miało do mnie żal i przewidywalo inny rozwój wypadków. Niestety, to nie oni mieli rację. Szkoda tylko, że cytowany na końcu tekstu Marek Migalski dość szybko zadbał o to, by jego nazwisko było w nim bardzo dużym zgrzytem.

Jaki prezydent, taka katastrofa

"Jaki prezydent, taki zamach" był uprzejmy powiedzieć nasz od wczoraj p.o. Prezydenta, Bronisław Komorowski, po zamachu na prezydenta Kaczyńskiego w Gruzji. "Jaki Prezydent, taka katastrofa" - dopowiedział los, jednocześnie umieszczając na wymarzonym fotelu marszałka Bronisława Komorowskiego. Ten zaś wygłosił mowę do narodu, równie wyważoną i zarazem szczerą, jak wcześniejsze słowa o zamachu w Gruzji.
"Nie ma już lewicy i prawicy" - mówi marszałek Komorowski, co tłumaczy się jako słowa o pojednaniu w godzinie próby. "Nie ma lewicy" - nie ma już lewicowego kontrkandydata dla marszałka (Jerzego Szmajdzińskiego), nie ma też pani, która zawsze budziła moją wielką irytację, jednak dla lewicy była postacią istotną, i która również brana była pod uwagę jako kandydatka. (Jolanta Szymanek-Deresz). "Nie ma już prawicy." Nie ma najbardziej liczącego się kandydata na prezydenta, nie ma też co najmniej dwóch osób, typowanych w różnych rozważaniach na ewentualnych kandydatów (Grażyny Gęsickiej i Macieja Płażyńskiego), w przypadku rezygnacji Lecha Kaczyńskiego z kandydowania. Nie ma szefa IPN, nie ma poważnej części czołowych polityków PiS, nie ma najlepszych urzędników kancelarii prezydenta. "Nie ma lewicy ani prawicy" - to jednak nie rekord specyficznego wyczucia naszego nowego męża opatrznościowego. W pierwszej publicznej wypowiedzi pan Komorowski, z mistrzowskim wyczuciem powiedział narodowi, że oto "spadły na niego obowiązki". Fakt, idealne określenie - spadły - razem ze szczątkami płonącego samolotu i fragmentami ciał ofiar.

Co myślą dziś wszyscy ci, którzy jeszcze niedawno straszyli nas "polskim Putinem" czy "polskim Łukaszenką", dziś zaś mówią nam w mediach o swoich uczuciach, o stracie, o wieloletniej przyjaźni? Ciekawe, z jakimi uczuciami najwięksi przeciwnicy Kaczyńskiego zdejmowali wczoraj liczniki odmierzające czas do końca kadencji? Czy Radosław Sikorski z przyjaciółmi przypomniał sobie prawyborczą konwencję, podczas której skandowano "Były prezydent Lech Kaczyński"? Czy może do kogoś dotrze, że jednak wcześniej trochę przesadził? Rozjeżdża się jednak góra z dołem, który wystawia niskie noty nagraniu z Michnikiem na stronach gazety i zakłada na facebooku grupy, potępiające histerię wokół śmierci "tak zwanych elit" czy walczące z okazywaniem żałoby w internecie.

Zdaję sobie sprawę, że mój tekst zbudzi sprzeciw. Zdaję sobie sprawę, że mogę być bardzo niesprawiedliwy - chciałbym, by moje oceny okazały się mylne. Chcę widzieć dookoła ludzi, nie hieny. Wiem, że rozmiar tragedii, który wciąż jeszcze dopiero sobie uświadamiamy, może, nawet musi, wywołać w wielu osobach autentyczną zmianę - jest to nieuniknione. Jednak pamiętam słowa, które słyszałem bez przerwy przez ostatnie kilka lat. Pamiętam zdjęcia Lecha Kaczyńskiego z mediów - małej, złośliwej karykatury. Chytrego gnoma. Trzeba było wczorajszego dnia, by okazało się, że istnieją też inne zdjęcia - te, na których Kaczyński wygląda poważnie i godnie. Marek Migalski na swoim blogu napisał: "trzeba było śmierci Lecha Kaczyńskiego by wszyscy dostrzegli Go takim, jakim był naprawdę: ciepłym człowiekiem, trochę nieśmiałym, wspaniałym ojcem i mężem, oddanym Polce, odważnym wojownikiem całe życie walczącym o innych. Dopiero śmierć zdarła wszystkim bielmo z oczu i naród zobaczył Go w obrazie prawdziwym, a nie w karykaturze. I obyśmy zapamiętali Go właśnie takim, zasługuje na to, to mu się należy!"

PS, Chciałbym podziękować proboszczowi naszej parafii św. Michała Archanioła w Warszawie, ks. prałatowi Józefowi Hassowi, za piękne, porywające kazanie. Kazanie, w którym znalazło się wszystko, co powinniśmy w tych dniach usłyszeć w kościele. Również - nazwanie po imieniu tych spraw, które umykają w wystąpieniach polityków, dziennikarzy, a nawet kapłanów. Dziękuję.

5
5 (3)

3 Comments

Obrazek użytkownika max

max
To było te kilka dni, gdy większość z nas miałą nadzieję, że "oni" choć raz zachowają się przyzwoicie.

"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Obrazek użytkownika Animela

Animela
A ja z kolei pamiętam Wałęsę, który jedenastego kwietnia w jakiejś tv mówił, mądrze kiwając głową: tak, to mógł być zamach.
Szybko go naprostowano!
Obrazek użytkownika JaN

JaN
Liczniki tykały jak na filmie sensacyjnym a kiedy marszałek herbu Bul ogłosił "Prezydent gdzieś poleci i ..." wtedy licznik zaczął się szybciej kręcić jak wtedy gdy aktor przetnie nieodpowiedni kabelek. 
 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>