
Wiem, że nie powinno się mieszać materii, lecz gdy pytaniem dnia staje się być albo nie być Charlie - może to zagłuszyć inne pytania o równej doniosłości i zepchnąć je na peryferie naszej uwagi.
Jeśli rzeczywiście stoimy w obliczu starcia systemów wartości to sprawa jest poważna, ale można się pocieszyć, że raczej nam nie grozi upadek jednej cywilizacji i zastąpienie jej inną z dnia na dzień.
Górnicy strajkujący pod ziemią i ich rodziny na powierzchni stoją przed znacznie pilniejszym problemem: ich świat może się zawalić jutro. Nie chciałbym wdawać się w dyskusje na temat zasłużonych lub niezasłużonych przywilejów, chciałbym ominąć wymianę argumentów o słusznej lub niesłusznej roli związkowców – można o tym rozmawiać, lecz niekoniecznie dzisiaj.
Dziś znacznie ważniejszym zagadnieniem wydaje mi się pytanie: czy to już? Czy to początek przesilenia?
Zwolennikom roztrzygnięć chirurgicznych chciałbym przypomnieć "restrukturyzację" PGR-ów, stoczni, innych gałęzi przemysłu, których już w Polsce nie ma lub jeśli są, to są w obcych rękach. Ewentualne zarzuty o tani populizm tak się mają do samopoczucia ludzi, którym grozi nędza jak samouwielbienie durniów szukających katarskiego inwestora w internecie do rzeczywiście sprawnego zarządzania.
O ile łatwiej byłoby rozmawiać, gdyby były przykłady modelowych zmian, za którymi nie stoi ludzkie nieszczęście z jednej strony, a z drugiej dogmaty o wszechmocy wolnego rynku, szczególnie wolnego dla swoich. Lee Iacocca, gdy przejmował zarządzanie upadającym Chryslerem, przez rok brał pensję 1 dolara, prezes zadłużonej Kompanii Węglowej - miesiąc w miesiąc – 80 000 PLN + kilkumilionową odprawę, gdy sprawa się rypnie.
Nie znam się na górnictwie ani ekonomii. Nie muszę. Gdzie są ci, którzy się znają, którym za to płacimy, a przede wszystkim, którym można ufać, że przy pisaniu ustawy własną nieudolność nie zechcą zepchnąć na barki pracowników i jeszcze na tym zarobić. Czyż to nie przy likwidacji stoczni, majstrujący przy ustawie poseł nie zgarnął dla własnej firmy pięciu milionów na szkolenia zwalnianych stoczniowców, których chciał szkolić jak pisać CV?
Minęło kilka dni nowego roku. Czy to przypadek, że wśród spotkanych dziesięciu znajomych, ośmioro się obawia „restrukturyzacji”, która ich może pozbawić pracy?
Jasne, że im najłatwiej powiedzieć: gdy wykosimy górników, wam będzie się lepiej żyło.
Czy ja czasem już kiedyś tego nie słyszałem?
ilustracja z:http://i.wp.pl/a/f/jpeg/23315/afp_000_par2393398.jpeg
Hun
1 Comments
@Mohair
13 January, 2015 - 07:24
Im dalej wgłąb kontynentu, tym trudniej o opłacalny handel, bo bariery rosną, a możliwości wymuszania dobrych cen przy użyciu floty maleją. W efekcie kraje takie jak Polska czy Rosja mają trudności ze zgromadzeniem kapitału.
Jedyną drogą jest udział państwa w bankowości i inwestycje banków państwowych. Inne jeszcze rozwiązanie stosowała I RP - czyli tzw. kontrakty lwowskie. Bez pośrednictwa banków szlachta udzielała sobie tam pożyczek pod zastaw majątków. System działał nieźle, bo ograniczano koszty pośrednictwa. Ale to wymaga dużego zaufania społecznego. Bez tego zaufania konieczny jest pośrednik w postaci banku, najlepiej banku państwowego.
U nas po komuniźmie brak zaufania, więc bank państwowy i państwowe inwestycje są konieczne. Jak się gospodarka rozkręci, można myśleć o innych rozwiązaniach.