Jestem niewierząca

 |  Written by Ufka  |  9

Nie, nie w Boga, w Arłukowicza. Bo wczoraj pani Kopacz (czyżby ostatnie zasoby ludzkie rzucono na front propagandy?) powiedziała: jestem wierząca. Wierzę, że (Arłukowicz) skróci kolejki do lekarzy. No ja niestety nie wierzę. Dlaczego? Bo pan Arłukowicz bohatersko walczy z problemami, które sam stwarza. To on unieważnił jednym pociągnięciem pióra obowiązujące druki recept. 1,5 miliona w błoto. To NFZ ustala ile milimetrów ma mieć recepta, ile jej margines i gdzie postawić kropkę. A wystawianie recept? W innych krajach lekarz może napisać nawet na serwetce w kawiarni, a stałe przesłać przez sieć do apteki. U nas tak nie można, ale lekarze jakoś sobie radzą. Sama nie chodzę do lekarza, ale moje sąsiadki w Warszawie i na wsi tak. I wszędzie jest ten sam system. Chory leci na piechtę do rejestracji ( w lepszych przychodniach dzwoni) i składa zapotrzebowanie na stały lek. Lekarz w wolnej chwili odwala papierkologię, czyli pisze w karcie pacjenta i zostawia receptę w rejestracji. Dzięki temu jest w stanie przyjąć 60 pacjentów na godzinę. Czy się tym gorszę? Oczywiście, że nie! Jeśli może w ten sposob poświęcić 15 minut na prawdziwie potrzebującego jestem za.
No bo pomijając te recepty u nas i lekarze i pielęgniarki pracują często PONIŻEJ swojego szczebla kompetencji. Lekarz mierzy ciśnienie, pisze te recepty i przede wszystkim śledzi następne pomysły NFZtu i ministerstwa. Z ekonomii skończył doktorat. Dlatego wie, że pacjenta "należy położyć" na co najmniej trzy dni - oczywiście natychmiast dając mu przepustkę. Bo samo badanie można przeprowadzić ambulatoryjnie, ale chyba nikt nie chce wpędzać swojego szpitala w długi? Lekarz jeżdżący na R-ce musi mieć w małym palcu nie drogę do najbliższego szpitala, ale listę znajomych lekarzy. Wtedy kolega może się zlituje i przyjmie zawałowca. Inny powie - sorry, wyczerpaliśmy limity.
A pielęgniarki? Skończyly studia po to, aby zmieniać pampersy, ścielić łóżka, wozić pacjentów na badania. Oczywiście, okazjonalnie mogą to robić, ale nie zawsze! Do podnoszena pacjenta wystarczy chyba przyuczony silny chłop?
A dlaczego tak się dzieje? Ktoś powie - to sprawa organizacji samego szpitala. Ale przy tych płacach pesronelu pielęgniarskiego ja też bym na wszystkich stanowiskach miała siostry! Bo one zrobią także zastrzyk, potrafią ocenić stan pacjenta, zaalarmują lekarza a chłop? Za te pieniądze po prostu do szpitala nie przyjdzie.
Oczywiście zmiany wymusi jak zwykle życie - ale nie minister. Bo w Polsce nie tylko brakuje lekarzy, ale także zaczyna brakować pielęgniarek. Jak sądzicie - ile studentek pielęgniarstwa wybiera się za granicę? Tak, zgadliście - 100 %. W Polsce pracują już tylko hobbistki i te bez studiów (kiedyś wystarczało studium policealne). Ale one zaczynają odchodzić na emeryturę.
No i ostatni pomysł ministra - "zielona karta" ( w USA się Agent zapatrzył?) Przewiduję gwałtowny wzrost zachorowań na nowotwory. No i jeszcze dłuższe kolejki do onkologów. Bo przecież to oni będą wystawiać te zielone karty a asystentem chorego też nie zostanie jakiś maturzysta (jak w gronie doradców ministra) tylko lekarz. A co nam pozostaje? Albo "ręce, które leczą" albo zdrowy tryb życia. Ale nawet zdrowej osobie może się zdarzyć wypadek albo kontuzja przy uprawianiu sportu. Więc bez lekarzy się nie obejdzie.
Najlepsi specjaliści powinni zostać skierowani do sfer rządowych. Niech przeszczepią rządowi serca a jak to nie wystarczy to w dalszej kolejności mózgi.

Ed. img SK  rys. Artur Krynicki / Wirtualna Polska
5
5 (7)

9 Comments

Obrazek użytkownika Traube

Traube
Moge tylko potwierdzic to, co piszesz.
W Szwecji nikt nie rejestruje sie do lekarza, kiedy mu sie skonczylo lekarstwo, ktore bierze w tej samej dawce od kilku lat.

Leki takie wypisuje sie czesto tak, aby starczyly nawet na rok. Teraz najczesciej elektronicznie, ale nie tak dawno robilo sie to glownie na zwyklych papierowych receptach np. opakowanie 100 tab., 1 tab x 3, do pobrania 12 razy. W aptece odnotowywano na recepcie kolejne odbiory. To przeciez mozna bez trudu wprowadzic i w Polsce. I nie pociagaloby to za soba zadnych kosztow.  
 
W przychodniach pacjenci z cukrzyca sa na codzien prowadzeni przez wyspecjalizowane pielegniarki. Do lekarza trafiaja raz do roku albo gdy cos zaniepokoi pielegniarke.

Inna sprawa, ze w Polsce bylby opor sporej czesci personelu, zarowno lekarzy, jak i pielegniarek, przeciwko rozwiazaniom przerzucajacym czesc odpowiedzialnosci na pielegniarki i pozostaly personel.

Kiedy jakies dwa lata temu odwiedzalem kolege ze studiow na duzym klinicznym oddziale, gdzie wowczas pracowal, uderzyla mnie bufonada bijaca z moich mlodszych kolegow po fachu. To bylo cos okropnego. Mlode nadete buce maszerowaly wsrod tlumu oczekujacych pacjentow i ich rodzin. Szybki krok, wzrok utkwiony w sufit, broda zadarta w gore i pewnosc siebie na obliczu.
Kiedy probowalem zapytac jednego takiego, gdzie znajde mojego kolege, to nawet nie raczyl wysluchac tylko mnie za drzwi wyprosil, bo niebieskiego worka na buty nie nalozylem. W tym samym czasie pozdrawial serdecznie dwoch innych bucow, tym razem przedstawicieli jakiejs firmy farmaceutycznej, ktorzy sie pojawili w trakcie naszej krotkiej "rozmowy". Im workow na nogi nie kazal nakladac, tak jakby bakterie sie repowskich butow nie imaly :-)
Jeszcze obrzydliwsze przyszlo potem, kiedy ta sama figura zobaczyla mnie razem z jednym ze swoich starszych kolegow. Aaa, wtedy juz nie wspominal o butach tylko sluzalczo sie dopytywal czy mi kawe czy herbate zrobic...

Takiemu balwanowi trudno jest potem przyjmowac krytyczne uwagi ze strony pielegniarki, bo to on konczyl studia i wie.

Pielegniarki tez w tym plywaja. Kiedys znajomi prosili mnie, abym sie dowiedzial o zasady przyjmowania na odtrucie alkoholowe w jednym ze szpitali psychiatrycznych. Wiesz, zasady sa rozne. Tu przyjmuja pijanych, tam tylko trzezwych, tu trzeba miec skierowanie, a tam wystarczy sie zglosic itd. Zadzwonilem wiec na Izbe Przyjec, aby sie o to zapytac. Nie o konkretnego chorego, ale o zasady przyjec do szpitala. Pielegniarka nie udzielila mi zadnej informacji. Kompletnie zadnej. Odmawiala odpowiedzi na moje proste pytania, bo tylko doktor moze o tym informowac. Czlowiek sie czuje, jakby sie na innej planecie znalazl, bo w Szwecji nie ma pielegniarki, ktora by doktorowi zawracala glowe takimi duperelami.

Ale to dotyczy wielu dziedzin zycia skomplikowanego i komplikowanego w Polsce, a prostego i upraszczanego w innych krajach. Wiele razy zdarzalo mi sie dyskutowac na blogach o procedurach sadowych. Te znane kazdemu z telewizji obrazy stolu sedziowskiego pokrytego trzydziestoma tomami akt, odczytywanie przez dwa dni aktu oskarzenia nawet jesli sprawca dopuscil sie stu identycznych przestepstw, odczytywanie przez sedziego wielogodzinnych protokolow z przesluchan...Toc w normalnym kraju uznano by prokuratora, co by te trzydziesci tomow do Sadu przywlokl za nieudolnego durnia. On powinien sprawe strescic, a kto z zainteresowanych stron chce wiedze poglebic, to sobie moze akta skserowac. I wiesz co? Zawsze trafiali sie obroncy tych idiotyzmow.
I to samo bedzie z tymi receptami. Jestem przekonany, ze znajdzie sie masa doktorow swiecie przekonanych, ze to bardzo wazne zeby obejrzec osobiscie pana Kowalskiego, co bierze ten sam lek na serce od pieciu lat i 10 razy do roku potrzebuje nowa recepte. I taki doktor bedzie bablal o odpowiedzialnosci, o wypisywaniu recept bez badania pacjenta itd. itp.

I jeszcze jedno. W Szwecji lekarze nie uzywaja pieczatek. Ile osob w Polsce wyobraza sobie funkcjonowanie systemu bez stempelkow? :-)

 
Obrazek użytkownika Ufka

Ufka
Nie istnieje - lekarz, urzędnik:) Dzięki za uzupełnienie notki. Tak, część lekarzy i pielęgniarek wyjeżdża właśnie z tych powodów - bo wśród personalu hierarchia co najmniej feudalna. W Skandynawii zupełnie inaczej bo jak wiesz stanowisko to raczej odpowiedzialność a nie władza czy pieniądze - bo im więcej się zarabia tym większe podatki, więc przy kasie niewielkie różnice

Ufka

Obrazek użytkownika Danz

Danz
Komentarz dłuższy niż niejeden wpis na blogu. yes A może by tak wpis na blogu?smiley  Oczywiście w podobnym temacie.
Pozdrawiam.

Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów. 
Empedokles

Obrazek użytkownika ciociababcia

ciociababcia
Ja też nie wierzę, zapewne wielu niewierzących w Arłukowicza, Kopacz i Tuska i.... wielu innych, pojawi się. I nie dlatego, że nie bo nie, ale dlatego, że jest wiele przeszkód. Od pieniędzy począwszy, poprzez brak lekarzy, pielęgniarek, a zapewne i łóżek w szpitalach...
Żałosne, że premier, ministrowie, Marszałek Sejmu -  zamiast być Mężami Stanu urządzają krotochwile w najpoważniejszych dla ludzi sprawach.

_________________
Naród dumny ginie od kuli , naród nikczemny ginie od podatków

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
niestety Twoje informacje dotyczące możliwości zamawiania recept na stale przyjmowane leki, bez wizyty u lekarza, są już nieaktualne. Przez większość roku muszę brać lekarstwa, więc korzystałam z tej możliwości i przynajmniej nie musiałam bez sensu wysiadywać w poczekalni. Niestety skończyło się, NFZ zakazał takiego trybu, teraz każda recepta to wizyta u lekarza i min. 2-3 godz. "w plecy". Taka wizyta trwa oczywiście krócej, lekarze nie badają, wypisują recepty (najczęściej na kilka opakowań) i tyle, nie ma więc żadnej różnicy, gdyby wypisali nie oglądajac pacjenta, ale swoje trzeba odsiedzieć, a lekarzowi może zabraknąć czasu dla kogoś pilnie potrzebującego pomocy.
Ale jakby się ktoś pytał, Arłukowicz reformuje. "Co by tu jeszcze sp...., Panowie"
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
oddział dolnośląski NFZ wyszedł przed szereg???
Może mają nadmiar lekarzy i ci się nudzą na ten przykład??? surprise
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika JaN

JaN
Już dawno Arłukowicz wprowadził zarządzenie że nie można wypisać recepty bez wizyty u lekarza. U na w przychodni w rejestracji były druczki które wypisywałaś sobie - co się kończy z leków stale przyjmowanych a na drugi dzień w tej samej rejestracji odbierałaś receptę. Teraz muszę stać w kolejce po leki dla żony bo przecież ona i tak by nie dała rady kilku godzin koczować pod gabinetem. 

Więcej notek tego samego Autora:

=>>