Kłopoty z koalicjantem

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  6
"Też Wam się wydaje, że po wyborach rządzić może koalicja PO ze Zjednoczoną Lewicą??" - zapytała dziś rano na Twitterze Kataryna. Kataryna specjalizuje się w złych przeczuciach i ostatnio często nie trafia, jednak postanowiłem pochylić się nad tą jej obawą. Na tymże samym Twitterze odpisałem, cytując i Katarynę, i piosenkę Kultu "Tak, przez rok. Potem gaz, gaz, gaz, gaz, gaz, gaz, gaz na ulicach.". Bo trochę koresponduje to z myślą, która dopadła mnie dwa dni temu, podczas jazdy podmiejskim autobusem. Takim, którym do prawda dojadę tam, gdzie chcę dojechać, ale z przesiadką, za 9 zł i w połtorej godziny, a nie w 40 minut za połowę tej kwoty, jak było jeszcze kilka lat temu. Pomyślałem sobie, czytając akurat na telefonie o gangsterskiej sprzedaży PKP Energetyka firmie z kapitałem 5 tys. zlotych, że jest pewna możliwość, że dzięki festiwalowi obietnic, populizmu i rujnujących ostatecznie państwo działań, PO jakoś się jeszcze z tego wszystkiego wygrzebie i po jesiennych wyborach uratuje władzę. Tyle, że będzie to władza na rok właśnie. Oto bowiem, używając militarnych porównań, Platforma zdaje sobie sprawę, że właśnie traci broniony przez ostatnich 8 lat przyczółek - pałacyk, który pomału rozsprzedawali, rozkradali, który niszczał, ale wciąż przedstawia pewną wartość - strategiczną i sentymentalną. Traci, więc minuje ogródek i zastawia pułapki na kolejnych piętrach, sobie zostawiając już tylko przytulny salonik. Wróg nadciąga a okoliczna ludność, dotąd gotowa chwycić za grabie i siekiery, tylko patrzy, a czasem nawet zabłakanych żołnierzy zupą poczęstuje, niektórzy już z kwiatami czekają, niczym  Mordechaj Mozes na Sowieta, tylko z odwrotnych pobudek. Ale i w pałacyku czasem nagle komuś coś się przyśni, kogos poniesie fantazja, więc wyjdzie bratać się z ludem, coś obieca, coś sprzeda, coś odda za darmo, wiedząc, że jeśli obroni pałacyk za chwilę znów siłą odbierze. Nagle okazało się, że do bitwy trochę więcej czasu, więc może jeszcze tych naiwnych nieszczęśników, gotowych obronić złodziei z pałacu zbierze się wystarczająco dużo, zwłaszcza, że i rozmaici szabrownicy z okolicy nie chcą tracić tak dobrego miejsca do ubijania interesów...  Karta może się więc jednak odwrócić, ale za dużo już tych min i pułapek, a codziennie montują kolejne, w szale niszczenia w miejsce instynktu samozachowawczego i jeśli w tym dworze cudem zostaną, to za chwilę sami zostaną przygnieceni jego ruinami. Tyle dobrego, gorsza wiadomość, że my z nimi.

Tu pora odejść od przenośni i zastanowić się, czy jednak zagrożenie kontynuacji rządów Platformy po wyborach jest realne. Uczciwie napisze, że nie wiem, choć z tym zastrzeżeniem, że jeśli, to na krótko i do wybuchu rozbudzonych jeszcze większą wściekłością protestów społecznych. Ale też pamiętać trzeba, że Platforma ma jeszcze mniejsze niż PiS (a jeszcze dwa lata temu było odwrotnie, przypominam) szanse na zdobycie samodzielnych rządów, potrzebować więc będzie koalicjanta. PSL nie musi dostać się do sejmu, wracamy więc do prognozy Kataryny. Czy SLD, które  w czasie kampanii prezydenckiej wystawiło dość konserwatywną i przyjętą z pewną sympatią przez prawicę Magdę Ogórek, a następnie w pewnej częsci (OPZZ) poparło Andrzeja Dudę zyska coś na gwałtownym zwrocie w poprzek nastrojów społecznych i wygra życie na Palikocie, antyklerykalizmie i atakowaniu Dudy po każdej wizycie w kościele? Wątpię, ponieważ te emocje rodem z IV departamentu dawno już przejęła Platforma Obywatelska. I w ten sposób, jak dziś widzimy, zjadła swoje przystawki nie czekając na chwilę, gdy mogłyby uratować jej życie. My oczywiście nie będziemy płakać z tego powodu, zauważmy tylko, że lewica na własne życzenie komplikuje sobie los, powołując do życia koalicję, ta bowiem potrzebuje nie 5 a 8 % głosów, by wejść do sejmu. Nie oni pierwsi na tym mogą sie wyłożyć i tylko dziwi, że w kolejnych wyborach kolejne środowiska nie mające do tego podstaw wykazują się zbyt dużą pewnością siebie.I w tym - obok słabego wyniku PO - nadzieja na odsunięcie Platformy od władzy.

Niestety, ten sam kłopot ma też PiS, bo o ile Kukiz z poparciem ok. 10% mógłby uzupełnić skład obozu zmiany i byłby zapewne bardziej przewidywalny, niż dysponując siłą z wyborów prezydenckich, zresztą - trochę widać to po zmianie retoryki wobec PiS, o tyle Kukiz poza sejmem nie musi być dobrą wiadomością. Wiem, że dla części moich czytelników jest to co prawda wizja kusząca, ale w takiej sytuacji pojawia się ten sam problem, co u PO - potrzeba osiągnięcia samodzielnej większości. A to jest, pierwszy raz od dawna, możliwe, ale przecież nie pewne. Zarówno lewica, jak Kukiz tymczasem robią wszystko, by jesienią 2015 w Polsce ostatecznie usankcjonować system dwupartyjny. Burze z ostatnich dni to naprawdę nic przed tym, co nas jeszcze czeka.
5
5 (5)

6 Comments

Obrazek użytkownika ro

ro
Ciesząc się ze zwycięstwa Andrzeja Dudy i uradowani obciachem* pani Premiery, zapominamy, że nie tylko Platforma ma swoje przystawki.
Nie wiem jak będzie z Gowinem, ale w Drugiej Sprawie jakiś złośliwy skrzat nuci mi do ucha:
Choć kawał odgrzany, podobno nie w cenie,
Lecz silny jest bezwład i przyzwyczajenie.


To jest jednak strona medalu, a druga...
Podobno napisana w pośpiechu ustawa "owocowa" ma jakiś poważny feler prawny i trzeba będzie ją dopracować. Do jesieni chyba już nie zdążą. W tej sytuacji Kataryna może mieć rację. 
 
* chyba jednak kontrolowanym
Obrazek użytkownika polfic

polfic
O co chodzi z tą "owocową" ustawą? Ostatnio nie śledzę nowinek i nie wiem co się dzieje.
Obrazek użytkownika ro

ro
To ta zmiana Kodeksu Karnego, z nieuznawaniem dowodów zdobytych w drodze przestępstwa, zwanych "owocami zatrutego drzewa" ("ustawa owocowa" to mój wymysł).
Ta rzekoma afera z nagraniami, to była jedna z lepszych zagrywek Rodziny: chłopaki wyspowiadały się publicznie z grzechów*, ktoś to "nielegalnie" nagrał... I hulaj dusza bez kontusza! Tylko pilnować, żeby któryś się nie sypnął, że wiedział o nagrywaniu. 
Chodzą słuchy, że dla uwiarygodnienia pojawią się wkrótce taśmy z kimś z PiSu - będzie to  albo faktyczna ofiara losu, albo "śpioch" (uwaga na wybory, zwłaszcza "jednomandatowe").

Ale ponoć na drodze do pełnego szczęścia pojawiła się jakaś nierówność i  "nielegalność" samych nagrań czy ich użycia mogłaby stać się problematyczna. Dlatego odpuściwszy wybory prezydenckie (na pewno zdawali sobie sprawę z walorów Komorowskiego), będą kłami i pazurami bronić większości w parlamencie, żeby to załatać, bo przed 6 sierpnia już raczej nie zdążą. 

 
*Chłopaki, które odruchowo wyłączają komórki i chodzą pogadać na cmentarz, albo koło śmietnika, nagle w publicznym miejscu zapominają o ostrożności i chwalą się swoimi "podbojami"- w to można wierzyć przez tydzień, no, jeżeli ktoś bardzo lubi wierzyć politykom - to przez miesiąc.
 
Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
"ustawa owocowa", świetne!!! Łapka tylko jedna przy komentarzu, więc dodaję: yes  yes  yes
laugh
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."

Więcej notek tego samego Autora:

=>>