Kadrówka i "rząd narodowy" (1)

 |  Written by Godziemba  |  2
W dniu 6 sierpnia 1914 roku kompania kadrowa wyruszyła z Oleandrów, kierując się ku granicy austriacko-rosyjskiej.

    W czasie dorocznego posiedzenia Związku Walki Czynnej w dniu 28 czerwca 1914 roku nadeszła wiadomość o zamordowaniu w Sarajewie arcyksięcia Franciszka Ferdynanda. Nie wywarła ona na uczestnikach zebrania większego wrażenia, Piłsudski nie wierzył w wybuch wojny i dopiero ultimatum Austro-Węgier do Serbii spowodowało zmianę nastrojów. Nastąpiła mobilizacja oddziałów strzeleckich, które w wypadku wybuchu wojny z Rosją miały według wcześniej uzgodnionych planów wkroczyć do Królestwa Polskiego

   2 sierpnia 1914 roku Wiedeń pozwolił Józefowi Piłsudskiemu na przekroczenie przez oddziały strzeleckie granicy zaboru rosyjskiego. Już w 1910 roku szef austriackiego sztabu generalnego gen. Conrad podkreślał, iż „ponieważ w razie wojny Monarchii z Rosją działalność organizacji Polska Partia Rewolucyjna (faktycznie PPS-Frakcja Rewolucyjna – Godziemba) mogłaby nam przynieść wielkie korzyści, leży w interesie wojska zaniechanie systematycznego prześladowania tej partii. Konieczne jest natomiast czuwanie nad obecną działalnością tej partii i nieprzerwana obserwacja jej rozwoju, ponieważ ewolucja tego rodzaju organizacji bywa często nieobliczalna. Energiczne wystąpienie przeciwko partii i przerwanie jej działalności odpowiadałoby rosyjskim interesom państwowym, co — biorąc pod uwagę rosyjską propagandę wśród ludności rusińskiej Monarchii, obliczoną na systematyczne szkodzenie naszym interesom państwowym — oznaczałoby działanie na korzyść przypuszczalnego przeciwnika”.

    Tego samego dnia Piłsudski  wydał rozkaz o mobilizacji, nakazujący tajne powołania członków organizacji wytypowanych oddziałów, którzy w ciągu kilku dni mieli stawić się w Krakowie. Objął on główną kadrę dowódczą i strzelców z predyspozycjami na podoficerów. Zebrani żołnierze zamieszkali w barakach w Oleandrach. Kierownikiem mobilizacji w Krakowie został Mieczysław Neugebauer.
 
    Następnego dnia do Krakowa przybył oddział uczestników kursu instruktorskiego Polskich Drużyn Strzeleckich  w Nowym Sączu, ze Stanisławem Burchardtem na czele. Z wytypowanych z niego drużyniaków oraz strzelców ze Związku Strzeleckiego, którzy znajdowali się w Oleandrach, Józef Piłsudski utworzył 1 kompanię kadrową. Pierwszej zbiórce kompanii w dniu 3 sierpnia 1914 roku nadał uroczysty charakter. W przemówieniu stwierdził, iż „odtąd nie ma ani Strzelców, ani Drużyniaków. Wszyscy, co tu jesteście zebrani, jesteście żołnierzami polskimi. Znoszę wszelkie odznaki specjalnych grup. Jedynym waszym znakiem jest odtąd orzeł biały.(…) Żołnierze! Spotkał was ten zaszczyt niezmierny, że pierwsi pójdziecie do Królestwa i przestąpicie granicę rosyjskiego zaboru, jako czołowa kolumna wojska polskiego idącego walczyć za oswobodzenie ojczyzny. Wszyscy jesteście równi wobec ofiar, jakie ponieść macie. Wszyscy jesteście żołnierzami. Nie naznaczam szarż, każę tylko doświadczeńszym wśród was pełnić funkcje dowódców. Szarże uzyskacie w bitwach. Każdy z was może zostać oficerem, jak również każdy oficer może znów zejść do szeregowców, czego oby nie było (…). Patrzę na was, jako na kadry, z których rozwinąć się ma przyszła armia polska, i pozdrawiam was, jako pierwszą kadrową kompanię”.

    Wymarsz pierwszej kadrowej poprzedził wypad siedmiu kawalerzystów – tzw. „Siódemki Beliny”. 2 sierpnia szef sztabu Komendy Głównej „Strzelca” Kazimierz Sosnkowski dokonał odprawy patrolu Władysława Beliny-Prażmowskiego. Patrol miał dokonać napadu na lokal rosyjskiej komisji poborowej w Jędrzejowie oraz przeprowadzić rozpoznanie sił rosyjskich. Sosnkowski żegnając wyruszających powiedział: „Choć będziecie wisieć, ale za to spełnicie pięknie swój obowiązek żołnierski i historia o was nie zapomni”.
 
    Oprócz Beliny, ubranego jako jedyny w mundur ułański, w patrolu wzięli udział: Stanisław Grzmot-Skotnicki, Janusz Głuchowski, Zygmunt Karwacki, Stefan Kulesza, Antoni Jabłoński oraz Ludwik Skrzyński.
 
    W nocy z 2 na 3 sierpnia patrol wyruszył z Krakowa jadąc na dwóch furmankach i o godzinie 2.45 przekroczył granicę austriacko-rosyjską pod Baranem, koło Kocmyrzowa. Następnie zatrzymano się w majątku Goszyce należącym do Zofii Zawiszanki, członkini Polskich Drużyn Strzeleckich. Po kilkugodzinnym odpoczynku, przez Działoszyce skierowano się ku Jędrzejowie. W odległości 10 km od miasta, napotkano wracających do domów rezerwistów, którzy poinformowali „siódemkę”, że członkowie rosyjskiej komisji poborowej w Jędrzejowie, na wieść o rzekomym wkroczeniu lwowskiego Sokoła, uciekli z miasta, rezygnując z mobilizacji. W tej sytuacji „Belina” postanowił skierować się do Słomnik, gdzie stacjonował oddział rosyjskiej straży granicznej. Próba zorganizowania zasadzki na szosie nie udała się, gdyż Rosjanie udali się inną drogą.
 
    W drodze powrotnej „siódemka” otrzymała od ziemianina z majątku Krzeszowice pięć koni, dzięki czemu prawie cały patron powrócił konno do Krakowa.
 
    Tuż po północy 6 sierpnia 1914 roku granicę pod Trojanowiczami przekroczył Tomasz Arciszewski, który na czele wywiadowców, miał za zadanie zabezpieczyć wkroczenie pierwszych kolumn strzelców.

   Około godziny 2 w nocy 6 sierpnia łącznik od Piłsudskiego obudził Tadeusza Kasprzyckiego, wręczając mu pisemny rozkaz szefa Sztabu Głównego Kazimierza Sosnkowskiego „Józefa”, zgodnie z którym „kompania Wasza ma być zebrana na placu zbiórki do wymarszu dzisiaj o godz. 3. Zbiórka winna być dokonana cicho i bez rozgłosu.”

    Kasprzycki błyskawicznie zebrał swoich podkomendnych, podoficerowie rozdali strzelcom amunicję oraz racje żywnościowe (chleb i dwie puszki konserw) na dwa dni. Przed godziną trzecią kompania staje w dwuszeregu. Piłsudski przedstawia Kasprzyckiemu stojące przed nim zadanie:  „Maszerować na Miechów przez Michałowice. Wyjaśnić sytuację. Przy kompanii patrol konny, będzie ją poprzedzał. Nic pewnego o nieprzyjacielu; większych sił w pobliżu, zdaje się, nie ma – wiadomości sprzed dwu dni od patrolu Beliny. Po zajęciu Miechowa przesłać pisemny raport; dostanie go austriacka komenda, dlatego podpisać jako porucznik i używać tego stopnia w stosunkach z Austriakami”.

    O pół do czwartej przed frontem kompanii pojawili się Piłsudski, Sosnkowski i kilku innych oficerów. Kasprzycki składa raport, a Komendant powoli przechodzi przed frontem kompanii. „Każdemu z nas – wspominał „Wieniawa” – zajrzał w oczy, przechodząc i każdemu z nas od tego spojrzenia w piesiach zakipiało”. Z kolei Pomarański zapamiętał, iż Komendant „przeszedł, patrząc nam w oczy i żegnając jednym słowem: „Winszuję”.

    Przed godziną czwartą 6 sierpnia 1914 roku – w 50. rocznicę stracenia Romualda Traugutta - kompania dowodzona przez Tadeusza Kasprzyckiego opuszcza Oleandry, skręca w prawo, a Piłsudski z Sosnkowskim odprowadzają ją kilkadziesiąt metrów. „Bywajcie zdrowi! – żegna Komendant.  Na jej czele znajduje się pięciu konnych, dwóch pozostałych z siodłami na plecach maszeruje na końcu kolumny. Oddział nie ma taborów, kuchni polowej, zapasowej amunicji i żywności. W wielu tornistrach znajdują się natomiast tomiki poezji oraz grube książki naukowe.

    Aby uniemożliwić Austriakom powstrzymanie strzelców, Piłsudski polecił Kasprzyckiemu obejście Krakowa bokiem, a następnie skierowanie się w stronę Łobzowa, tak jakby miała maszerować do Krzeszowic. Tuż za miastem kompania zbacza z szosy, maszeruje na północ, obchodzi Prądnik Biały, następnie kierując się na wschód dochodzi do szosy warszawskiej.

   Pierwszy pluton zaczyna śpiewać starą pieśń powstańców styczniowych „O ojców grób bagnetów wyostrz stal”, a następnie drugi dopiero co skomponowaną przez Tadeusza Ostrowskiego „Ostera”: „Raduje się serce, raduje się dusza, gdy Pierwsza Kadrowa na wojenkę rusza”. Na koniec czwarty pluton zaczął śpiewać piosenkę ułożoną przez Wieniawę: „Człek mądry był jak rabin, na szczyt się wiedzy piął, do ręki wziął karabin, a mądrość diabeł wziął, więc naprzód z pieśnią zuchu, a smutek jechał sęk, ma człek gnić z dziurą w brzuchu, lepiej, by z śmiechu pękł”.

     W ten sposób kompania dochodzi do granicy z Rosją. Po stronie austriackiej znajduje się kilkunastu konnych dragonów oraz kilku celników, którzy zaskoczeni są przybyciem strzelców. Nie przeszkadzają w przejściu granicy, salutując maszerującym strzelcom. Po przejściu granicy strzelcy siekierami niszczą rosyjskie słupy graniczne z czarnym dwugłowym orłem.

   Tuż przed jedenastą Kasprzycki ustawia kompanię w szeregu i mówi urywanymi zdaniami: „Koledzy, weszliśmy na ziemię Królestwa Polskiego (…) Otrząsnąć z siebie powłokę pokoju (…) Przed nami ziemia od lat w niewoli, idziemy ją wyzwolić (…) Od dziesiątków lat pierwszy oddział regularny wojska polskiego (…) W imieniu Rządu Narodowego ogłaszam stan wojny”.

    Konstanty Srokowski wspominał, iż „wszystko to odbyło się po cichu, niemal w tajemnicy. Kraków, obudziwszy się w czwartek o zwykłej porze, dowiedział się, że Polska już rozpoczęła operacje wojenne przeciwko Rosji”.

    Spośród stu sześćdziesięciu pięciu żołnierzy kompanii kadrowej w czasie walk Legionów Polskich, a następnie w wojnach lat 1918-1921 zginęło 34 z nich, w czasie II wojny światowej dalszych dwudziestu jeden.

Cdn.


ilustracja z: http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/0/0a/Odznaka_1_Kompanii_Ka...
Hun
5
5 (3)

2 Comments

Obrazek użytkownika Szary Kot

Szary Kot
niby znam fakty, ale ze wzruszeniem przeczytałam tekst. Nasuwa się pewna analogia - teraz też często spotykamy zamknięte okna, ale w końcu przyszło zwycięstwo, więc jest jakaś nadzieja smiley

I jeszcze nieśmiertelna:

 
 

"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba
Też taką mam, niewielką, ale zawsze nadzieję.

Pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>