
Nad ranem przyśnił mi się ten facet z reklamy, który straszy telewidzów, że przyjdzie i im udowodni, że jego proszek do prania jest lepszy od innych. Kiedy otworzyłem oczy dzwonek ciągle dzwonił … Jeszcze nigdy tak mnie nie ucieszył widok listonosza!
Piszę o tym nie po to by się skarżyć, że miewam koszmary, lecz po to by zilustrować jak działa nachalnie powtarzany komunikat. Kampanie wyborcze rządzą się swoimi prawami, ale jedno z nich to z pewnością: nie przesadzaj! Nie znam planów sztabowców PiS i PO, ale – sądząc ze wstępnych potyczek – szykuje się niezła nawalanka. Jak dotąd przebiega w myśl znanej z dzieciństwa zasady: kto się przezywa, ten się sam tak nazywa …
Gdybym się nie obawiał, że potem będzie na mnie, poradziłbym spin doktorom PiS zupełnie odpuścić. Przeznaczyć kasę za billboardy, spoty i plakaty na jakiś szczytny cel i dać sobie spokój. Jak znam gostków z PO scenariusz byłby taki: zgłupieliby doszczętnie, a potem wysłaliby Misia Kamińskiego do mediów by ludziom wytłumaczył, że PiS zrejterował. Toż to gwóźdź do trumny – kto dziś w Polsce jest w stanie Misiowi uwierzyć? Najmniej się obawiam, że mogliby pomysł skopiować – przecież to nie w ich stylu: jak można wujków, kuzynów i kolesiów poutykanych w mediach i okolicach pozbawić takiej kasy!
Nie nalegam. Z przykrością przyznać muszę, że pomysł ma wadę. Choćby cel najszczytniejszy nie można wykluczyć, że ktoś – rozgrzany jak sędzia – znalazłby jakiś kruczek i potem tygodniami trąbiliby w mediach, że ten czek od PiS przeciez wypisany atramentem w niewłaściwym, ba, nielegalnym kolorze. Casus Sawickiej uczy, że brzydko kręcić lody, a jeśli już, to wiedzieć w którą stronę …
Swoją drogą bardzo jestem ciekaw jakie autorytety będą tym razem wspierać kampanię PO. Po przegranych politykach, zgranych aktorach i reżyserach oraz emerytowanych sportowcach przyszła ponoć pora pocałunek śmierci złożyć na czołach tzw „sympatyków”. Już widzę jak się cieszą ludziska, którzy zdobyli szacunek trzymając się z dala od taśmorwerskich patronów. Cóż, ciężki los sympatyka, ale odwaga jaka!
Skoro już na koalicję zeszło … Czy Was, kochani, nie bawi, że coraz więcej u nich takich, co na wyprzódki, jeden przez drugiego, wołają w mediach: mnie najbardziej zależy by dochodzenie organów ścigania zakończyło się jak najszybciej? Mnie bawi średnio – wolałbym, żeby wobec moich kandydatów żaden organ niczego nie dochodził i nie musiał się śpieszyć ...
Ach, prawie bym zapomniał...
Ten pan listonosz, co to z koszmarów nocnych mnie wybawił, przyniósł list z ZUS z wyliczoną przyszłą emeryturą. I po co komu kampania? Jaki koń jest każdy widzi.
2 Comments
@autor
22 August, 2014 - 10:18
Nie każdy, niestety, nie każdy :)
Mohairze,
23 August, 2014 - 09:20
Może rzeczywiście spokojniej, delikatniej, bez nawalanki, ale trzeba podtrzymywać.
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."