Komunikat o błędzie

User error: Failed to connect to memcache server: 127.0.0.1:11211 in dmemcache_object() (line 415 of /usr/share/nginx/www/blog-n-roll.pl/sites/all/modules/memcache/dmemcache.inc).

Kandydaci na wykopach

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  1
Kolejny tydzień kampanii znów przyniósł wpadki Bronisława Komorowskiego. Andrzej Duda lekko wytracił impet, choć odniósł kilka sukcesów. Najważniejsze mogą jednak okazać się informacje, dotyczące nieprawidłowości w procesie wyborczym. Dotąd pojawiające się pojedynczo, zaczynają układać się w niepokojącą całość.

W zeszłym tygodniu odbył się mało udany hangout (transmitowane na żywo spotkanie z udziałem gości i internautów) z Komorowskim, zorganizowany przez portal gazeta.pl. Jednym z miejsc zbierania pytań od internautów był Twitter, gdzie faktycznie, przez cały wieczór i poranek poprzedzający to mocno reklamowane wydarzenie pełno było pytań do urzędującego prezydenta. Przez brak trudnych pytań od internautów i zbyt okrągłe, mdłe odpowiedzi hangout musiał być jednak tak dużym rozczarowaniem, że jego kolejna edycja nie wzbudziła już takiego zainteresowania. Co prawda niektórzy śmiali się, że tym razem redaktorzy nauczeni poprzednim doświadczeniem nie będą unikać trudnych pytań, jednak, co zaskakujące, rozmowa z Andrzejem Dudą przebiegła w zupełnie normalny sposób. Być może wpływ na to miał fakt, że prowadził ją dziennikarz spoza Agory – Łukasz Mężyk z portalu 300polityka. Mężyk ocenił, że Duda jest bardzo żywym rozmówcą, ten zaś odpowiadał rzeczowo i konkretnie na pytania zaproszonych przez organizatorów aktywistów oraz internautów. Prawie wszyscy obserwatorzy zauważyli dużą różnicę na plus pomiędzy Dudą, a urzędującym prezydentem. Niestety tego typu imprezy wciąż pozostają u nas sztuką dla sztuki. Pokazują, że kandydat nie boi się kontaktu z ludźmi i nowymi mediami, o ile oczywiście nie przyjmuje to karykaturalnego obrotu, jak tydzień wcześniej, natomiast docierają do niewielkiej liczby odbiorców. Poprzez portal Youtube spotkanie z Dudą śledziło zaledwie 2 tysiące osób.

We wtorek ukazał się też nowy spot kandydata PiS, tym razem dotyczący głównie spraw gospodarczych. Spot na swój sposób ryzykowny. Kandydat spokojnie i rzeczowo przedstawia propozycje, co ilustrowane jest odpowiednio dobranymi niepokojącymi danymi statystycznymi. Umacnia to niewątpliwie wizerunek Dudy jako kandydata merytorycznego, mającego konkretne propozycje dotyczące rozwiązania problemów, nie dostrzeganych przez władzę. Od tej strony reklamówkę należy uznać za udaną. Brakuje jej jednak odrobiny życia, co powoduje, że nieprzekonany widz może poczuć znużenie zamiast oczekiwanego zainteresowania. Być może zrównoważą to nowe, kolorowe plakaty, w których część obserwatorów dopatruje się nawiązań do estetyki disco polo. Internauci nie wypowiadają się o nich zbyt dobrze, sam również nie jestem fanem tej konwencji, niemniej, kto wie – może w niej właśnie leży klucz do serc kolejnych grup wyborców?

 Andrzej Duda pojawił się też w TVN24, gdzie, według opinii widzów, nie dał się sprowokować przepytującemu go Grzegorzowi Kajdanowiczowi. Tego samego dnia w „Kropce nad i” gościem Moniki Olejnik był Bronisław Komorowski. Dzięki tej, jak za chwilę się przekonamy, nieprzypadkowej koincydencji, co bardziej usłużni dziennikarze mogli napisać, że mieliśmy do czynienia z debatą prezydencką. Redaktor Krzysztof Skórzyński ogłosił nawet, że jej zwycięzcą jest urzędujący prezydent. Warto odnotować, że przepytująca Komorowskiego Monika Olejnik zdobyła się tym razem na poruszenie niewygodnej dla gościa kwestii tzw. „banku Palucha”, czyli piramidy finansowej, w którą prezydent zaangażowany był u progu III RP.

W środę głośniej, niż o programie Olejnik zrobiło się o gospodarskiej wizycie Bronisława Komorowskiego w Inowrocławiu. Kilka lat temu prezydent zapowiedział tam wybudowanie autostrady, jednak w tej sprawie nic się już później nie działo. Do wtorku. Tuż przed jego przyjazdem w miejscu, w którym powstać miała droga nagle pojawił się cały sprzęt, zebrany najwyraźniej według zasady „wszystko, co jest potrzebne na budowie” i bez dbałości o jakiekolwiek pozory puszczono w ruch pojazdy, normalnie wykorzystywane na różnych etapach prac. Prezydent w przemówieniu mówił o potrzebnej inwestycji, za jego plecami koparki przerzucały ziemię z hałdy na hałdę. 

W czwartek Andrzej Duda kolejny raz spotkał się z internautami. Tym razem w systemie AMA (czat z osobą o potwierdzonej tożsamości pod hasłem „ask me anything” – spytaj mnie o wszystko) rozmawiał z użytkownikami popularnego serwisu Wykop. Kandydat PiS wypadł dość dobrze, niestety całość wyglądała mocno chaotycznie. W odróżnieniu od hangoutów nie było tu żadnej selekcji pytań, w związku z czym ich ilość wykluczyła udzielenia odpowiedzi każdemu zainteresowanemu. Niejako w odpowiedzi spotkanie Bronisława Komorowskiego z kilkoma dziennikarzami zorganizowane przez portal Na Temat również określono jako „AMA”, choć z od tej formuły było bardzo odległe – ot, kolejne grzeczne rozmówki o niczym, częściowo złożone z pytań, które padły już tydzień wcześniej na gazeta.pl. Zaproszenia na Wykop prezydent jak na razie nie przyjął, w trzygodzinnym czacie wziął natomiast udział inny z kandydatów, Janusz Korwin-Mikke. Prezydent nie przesłał też odpowiedzi na pytania dotyczącego programu stronie Latarnik Wyborczy, która pomagać ma wyborcom w znalezieniu kandydata najbliższego ich poglądom.

Zeszły tydzień przyniósł kilka wydarzeń, stawiających w złym świetle rządzącą Platformę Obywatelską. Podpisanie kontrakty na dostawy zagranicznych śmigłowców, pomimo możliwości zakupienia sprzętu produkowanego w Polsce wywołały dyskusję o podejściu PO do polskiego (lub przynajmniej miejscowego) przemysłu. Pojawiły się też wątpliwości co do samej procedury przetargowej. Wreszcie odezwały się głowy, że intratne zamówienie to zapłata za poparcie dla Donalda Tuska w walce o brukselskie stanowisko. Bronisław Komorowski całą rzecz skomentował w sposób obraźliwy dla polskich pracowników, mówiąc „To nie jest czas, aby kupować sprzęt gorszy, ale tańszy”. Związkowcy ze Świdnika poczuli się dotknięci na tyle mocno, że rozważają pozew do sądu. Słowa prezydenta są według nich działaniem na szkodę ich firmy. Tymczasem Andrzej Duda dzień po ogłoszeniu niekorzystnej dla polskich pracowników decyzji pojechał spotkać się z nimi w Mielcu.

Kolejne kłopotliwe dla Platformy sprawy również łączą się z naszymi relacjami z Unią Europejską. Na tzw. plan Junckera, mający zwalczać emisję CO2 (będący kontynuacją szkodliwej dla Polski polityki dekarbonizacji) przeznaczymy 8 miliardów Euro. Polska zobowiązała się też do przyjmowania kontyngentu uchodźców z krajów afrykańskich, choć nie była w stanie skutecznie pomóc Polakom z Donbasu.
Przebieg kampanii, tak, jak wszystkie wspomniane wyżej czynniki stanowią zagrożenie dla reelekcji prezydenta Komorowskiego. Czy ostentacyjne wykorzystanie na użytek gry wyborczej pogrzebu Władysława Bartoszewskiego, nie mające żadnego uzasadnienia obchody 7 maja na Westerplatte, wysłanie do domów wolontariuszy czy zdjęcia z sierotami pomogłyby w odniesieniu sukcesu już w pierwszej turze? Cały czas nie jest to pewne. Po śmierci przyjaciela i współpracownika Komorowski nie zawiesił kampanii i w kolejnych miastach Polski spotkał się ze złym przyjęciem. Pojawił się również na Jasnej Górze, co – niezależnie od pytań o brak konsekwencji ze strony hierarchii kościelnej – nie musi podobać się lewicowym wyborcom, na których prezydent skupia ostatnio swoją uwagę.

Okazuje się jednak, że poza normalnymi elementami gry wyborczej znów pojawiają się ordynarne, zakulisowe machinacje. Utrudnia się oddanie głosu Polakom z zagranicy, fałszuje się losowania składu komisji wyborczych, zaś media prywatne i państwowe konsultują terminy rozmów z innymi kandydatami ze sztabem prezydenta. Równocześnie ze wszystkich sił kreuje się w społeczeństwie poczucie, że w wyborach istnieje tylko jeden poważny kandydat, którego wygrana jest czymś naturalnym i oczywistym, jedna tura natomiast to rzecz nieuchronna. Przypomina to nastroje społeczne z roku 2000, gdy o drugą kadencję walczył Aleksander Kwaśniewski. Niestety, strategia ta odnosi pewne skutki. Najmniej wyrobieni wyborcy, kierując się zwykłym konformizmem lub złudnym poczuciem stabilizacji, zapowiadają głosowanie na Komorowskiego, bo „nic złego nie robi”, „już jest”, a czasem nawet uzasadniają to… uczciwością prezydenta. Pamiętajmy o tym, słuchając miłych dla ucha głosów, mówiących, że x lub y nie zna ani jednej osoby, która głosowałaby na Komorowskiego. Istnieje bowiem duże ryzyko, że x lub y 15 lat temu nie znali ani jednego wyborcy Kwaśniewskiego. 

Tekst ukazał się we wczorajszym wydaniu Gazety Polskiej Codziennie
5
5 (2)

1 Comments

Więcej notek tego samego Autora:

=>>