
Łukaszek wraz ze swoim tatą poszli jeszcze na jakieś szybkie zakupy do sklepu osiedlowego. Pod sklepem ustawiono specjalne stoisko z żywymi karpiami na sprzedaż. Nie cieszyło się specjalnym zainteresowaniem.
- Kiedyś to się kupowało... - westchnął tata Łukaszka. - Ale teraz większość woli kupić kawałki ryb. I pracy mniej przy tym i w ogóle...
Popatrzyli jeszcze chwilę i weszli do sklepu.
Kiedy wychodzili sytuacja była zupełnie inna. Stoisko było oblężone przez grupę na czarno ubranych pań, które szturmowały biednego sprzedawcę czarnymi parasolkami.
- Jak pan może! Jak pan śmie! - krzyczały na niego.
- Ale o co chodzi? - spytał tata Łukaszka i ostrze krytyki skierowało się ku niemu.
- Co pan? Nie widzi pan, że tu są sprzedawane żywe karpie? Tak nie można! Przecież taki karp też czuje stres czy strach, podobnie jak ssaki czy ryby.
- Karp to jest... - zaczął tata Łukaszka, ale nie dane mu było dokończyć.
- To jest nieludzkie barbarzyństwo, tak traktować żywe stworzenie! One czują to co my! - i tłum czarno ubranych pań zaczął skandować: "One czują to co my!".
Nie spotkało się to z przychylną reakcją społeczeństwa.
- Bo wy jesteście tacy sami! - jedna z czarnych pań szarpała się z jakąś panią objuczoną zakupami. - Niech pani pokaże co ma pani w tej siatce!
- Moja siatka, moja sprawa!
- Nie, nie pani sprawa! Gdyby każdy miał takie podejście świat byłby pełen braku karpi!
Pan sprzedawca patrzył na to wszystko wystraszonym wzrokiem i kto wie jak by to się skończyło, gdyby nie Łukaszek.
- Widzisz chłopcze te ryby? - jedna z czarnych pań zainteresowała się Łukaszkiem. - One krzyczą. Krzyczą o pomoc. A my ich nie słyszymy. Bo ich krzyk jest niemy. Tak, poruszyłby nasze serca...
- Co też za głupoty pani opowiada - przerwał jej brutalnie Łukaszek. Zapadła niemiła cisza.
- Głupoty? - policzki czarnej pani powoli rumieniły się z gniewu. - Uważaj do kogo mówisz! Mam doktorat z socjologii!
- A co pani miała z fizyki? Wie pani, że dźwięk ma postać fali? Wie pani, że w wodzie dźwięk też się roznosi? Nie wie pani! A takie głupoty pani gada!
- To dlaczego nie słyszymy krzyku tych ryb?! Co?! - czarna pani wskazała zamaszystym gestem zbiornik z rybami.
- Bo po prostu te ryby nie wydają dźwięków. Są nieme. A wie pani dlaczego?
Pani nie wiedziała.
- Bo to są karpie nienarodzone.
Zapadła taka cisza, że było słychać jak mróz tężeje.
- Coś ty powiedział? Że co? - spytała słabo czarna pani poruszając ustami podobnie jak ryby w zbiorniku.
- To są płody karpi. Po aborcji. Dlatego nie mają głosu. One niczego nie czują. Można z nimi zrobić co się chce.
Czarne panie popatrzyły na zbiornik i zaczęły masowo blednąć.
- A... Acha... No... To widzenia państwu...
--------------
http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
http://kaktus-i-kamien.blogspot.com
http://grunt-rola.blogspot.com
- Kiedyś to się kupowało... - westchnął tata Łukaszka. - Ale teraz większość woli kupić kawałki ryb. I pracy mniej przy tym i w ogóle...
Popatrzyli jeszcze chwilę i weszli do sklepu.
Kiedy wychodzili sytuacja była zupełnie inna. Stoisko było oblężone przez grupę na czarno ubranych pań, które szturmowały biednego sprzedawcę czarnymi parasolkami.
- Jak pan może! Jak pan śmie! - krzyczały na niego.
- Ale o co chodzi? - spytał tata Łukaszka i ostrze krytyki skierowało się ku niemu.
- Co pan? Nie widzi pan, że tu są sprzedawane żywe karpie? Tak nie można! Przecież taki karp też czuje stres czy strach, podobnie jak ssaki czy ryby.
- Karp to jest... - zaczął tata Łukaszka, ale nie dane mu było dokończyć.
- To jest nieludzkie barbarzyństwo, tak traktować żywe stworzenie! One czują to co my! - i tłum czarno ubranych pań zaczął skandować: "One czują to co my!".
Nie spotkało się to z przychylną reakcją społeczeństwa.
- Bo wy jesteście tacy sami! - jedna z czarnych pań szarpała się z jakąś panią objuczoną zakupami. - Niech pani pokaże co ma pani w tej siatce!
- Moja siatka, moja sprawa!
- Nie, nie pani sprawa! Gdyby każdy miał takie podejście świat byłby pełen braku karpi!
Pan sprzedawca patrzył na to wszystko wystraszonym wzrokiem i kto wie jak by to się skończyło, gdyby nie Łukaszek.
- Widzisz chłopcze te ryby? - jedna z czarnych pań zainteresowała się Łukaszkiem. - One krzyczą. Krzyczą o pomoc. A my ich nie słyszymy. Bo ich krzyk jest niemy. Tak, poruszyłby nasze serca...
- Co też za głupoty pani opowiada - przerwał jej brutalnie Łukaszek. Zapadła niemiła cisza.
- Głupoty? - policzki czarnej pani powoli rumieniły się z gniewu. - Uważaj do kogo mówisz! Mam doktorat z socjologii!
- A co pani miała z fizyki? Wie pani, że dźwięk ma postać fali? Wie pani, że w wodzie dźwięk też się roznosi? Nie wie pani! A takie głupoty pani gada!
- To dlaczego nie słyszymy krzyku tych ryb?! Co?! - czarna pani wskazała zamaszystym gestem zbiornik z rybami.
- Bo po prostu te ryby nie wydają dźwięków. Są nieme. A wie pani dlaczego?
Pani nie wiedziała.
- Bo to są karpie nienarodzone.
Zapadła taka cisza, że było słychać jak mróz tężeje.
- Coś ty powiedział? Że co? - spytała słabo czarna pani poruszając ustami podobnie jak ryby w zbiorniku.
- To są płody karpi. Po aborcji. Dlatego nie mają głosu. One niczego nie czują. Można z nimi zrobić co się chce.
Czarne panie popatrzyły na zbiornik i zaczęły masowo blednąć.
- A... Acha... No... To widzenia państwu...
--------------
http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki
https://twitter.com/MarcinBrixen
https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen
http://kaktus-i-kamien.blogspot.com
http://grunt-rola.blogspot.com
(4)
6 Comments
Zabójczy argument!
25 December, 2016 - 20:40
Pozdrawiam Bożonarodzeniowo
krisp
@krisp
26 December, 2016 - 23:13
Szczyt hipokryzji?
26 December, 2016 - 16:07
@JaN
26 December, 2016 - 23:14
Podobnie jak ssaki czy ryby...
27 December, 2016 - 08:56
Pamiętam, jak podczas kampanii prezydenckiej w 2010 - kandydat lewicy, którego nazwisko mi już umknęło, wybrał się na grzyby. To był ten sam, co jabłka rozdawał. Kurczę, jak on się nazywa? Nieważne.
Komentująca to grzybobranie dziennikarka TVP INFO zagaiła: "Ogary poszły w las - chciałoby się powtórzyć za Mickiewiczem".
Pozdrawiam.
Ossala
"W Tyńcu, w gospodzie Pod
27 December, 2016 - 20:02
Grunt to solidne, dziennikarskie wykształcenie
Z tej samej działki - teraz bez żartów - nie zapomnę dziennikarza TV, który mówiąc o obchodach Nowego Roku w kościele prawosławnym - anonsował je jako uroczystości Świętego Jordana.
Natomiast dziennikarka TV informując o południowym spotkaniu modlitewnym papieża z wiernymi - zapowiedziała modlitwę Regina Koëli. Przez chwilę miałam trudności w zrozumieniu.
Takie będą rzeczypospolite, jakie ich młodzieży chowanie. Mam nadzieję, że ci niedouczeni reprezentanci komuny odejdą już szybko "w mrok niepamięci".
Pozdrawiam