Kneblowanie wczoraj i dziś

 |  Written by Krzysztof Karnkowski  |  2
 
Dwadzieścia jeden rozmów – z pisarzami, poetami, satyrykami, filmowcami, plastykami i samymi cenzorami składa się na pełny, choć niejednoznaczny obraz cenzury, działającej w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Dzięki takiemu przekrojowi rozmówców, poznajemy oddziaływanie złowrogiej instytucji Głównego Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk na bardzo różne dziedziny sztuki – nie tylko najbardziej oczywistymi literaturą, poezją czy satyrą, lecz i plastyką i muzyką włącznie (choć oczywiście chętnie poczytałbym więcej o relacjach z cenzurą twórców muzyki młodzieżowej lat 80-tych, Torański koncentruje się na twórcach na ogół zaczynających wcześniej). Od Zanussiego do Pietrzaka, od Zagajewskiego do Wolskiego - towarzystwo mocno mieszane, zarówno pod kątem wyborów ówczesnych, jak współczesnych, w jednej książce spotkamy więc zarówno krytyków, jak entuzjastów III i IV RP, lekkich konformistów i całkowitych outsiderów PRL. Taki będzie też przedstawiony przez nich obraz cenzury – dla jednych będzie instytucją, niszczącą ludzi i talenty, dla innych wręcz przeciwnie, specyficznym błogosławieństwem, wymuszającym kształtowanie warsztatu i wynoszącym sztukę na wyższy poziom poprzez wymuszenie specyficznej gry z pierwszymi odbiorcami – redaktorami, wydawcami, cenzorami.

Gra toczyła się na wielu poziomach, co dziś może być już pewnym zaskoczeniem. Cenzura, ciesząca się wieloma przywilejami, czasem podejmowała decyzje, od których, poleceniem lub sposobem, można było się uwolnić, wchodząc w układy z innymi „czynnikami decyzyjnymi” – ministrami, wojskiem, sekretarzami partii. Pod sam koniec można było (bardzo ciekawy jest tu casus Andrzeja Rosiewicza i jego piosenek z ostatnich chwil PRL) iść do sądu, nawet w tym sądzie wygrać. Wreszcie gra na linii państwo – kościół, w której z jednej strony mamy bardzo ostrą cenzurę pism katolickich, tu pokazaną przede wszystkim na przykładzie „Niedzieli”, z drugiej narzekania na komunistyczny konserwatyzm w rozmowie z prof. Zbigniewem Lwem-Starowiczem (i tu jednak największy zgrzyt dla konserwatywnego czytelnika, Torański w pierwszym pytaniu jako przykład PRL-owskiego myślenia o seksie podaje uznanie „skrobanki” za zbrodnię, jakby nie była ona zbrodnią dla większości potencjalnych, współczesnych czytelników).
Błażej Torański często idzie dalej, od swoich rozmówców – gdy wspominają o jakiejś sytuacji lub osobie, której nazwiska nie chcą podać, prawie zawsze sam przekaże tę wiedzę czytelnikom. Nie ucieka też od pytań o dzisiejszą, całkowicie oddolną cenzurę, o której chętnie opowiadają tacy twórcy, jak Andrzej Krauze, Rosiewicz, czy Pietrzak. Na końcu zaś da się wypowiedzieć dwóm, nietypowym cenzorom – znanemu tylko lokalnie katolikowi i uciekinierowi, który w swoim czasie wstrząsnął Polską. Nie z każdym i nie ze wszystkim będziemy się przy lekturze zgadzać, niemniej sporo się dowiemy. Niektóre historie będą całkiem zabawne, inne tragiczne, jak to w przypadku instytucji totalitarnych, w których wiedza (cenzorzy często wiedzieli więcej od cenzurowanych, którzy nie mieli nieraz pojęcia, że z ich tekstu znika fragment, który kojarzy się z wydarzeniami, o których sami nie wiedzieli) spotyka się głupotą, zaś specyficzna wrażliwość z przemocą.

Błażej Torański. Knebel. Cenzura w PRL, Zona Zero 2016
5
5 (1)

2 Comments

Obrazek użytkownika ossala

ossala
poszukam. Odkrycie polskiej księgarni wysyłkowej, która akceptuje płatność z zagranicy już pokonałam. Gorzej z wysyłką :-(
Co się zaś tyczy cenzury, to jakiś czas temu (ale nie później niż 5-6 lat) dostrzegłam ją na zaskakującym dla mnie samej poziomie.
Po jakimś wywiadzie w Plus Minus z Jarosławem Markiem Rymkiewiczem zaczęłam poszukiwanie jego książek. W domu miałam tylko dawne wiersze a mnie chodziło o "Kinderszenen", "Wieszanie" czy "Samuel Zborowski".
Przypadkiem byłam w Katowicach i weszłam do bodaj największego empiku w pobliżu dworca kolejowego - zawalonego po brzegi autobiografią Wałęsy i wypocinami Lisa. Pani w informacji wyszukała mi tomik wierszy, który już miałam i zaproponowała, że "innego" Rymkiewicza mi zamówi.
Pamiętam jak dziś, jak pomyślałam wściekła (i jakże nieświadoma zjawiska cenzury, które właśnie odkrywam!), że na Śląsku, jak zwykle - wszystko się dzieje z opóźnieniem, że to kulturalna sypialnia Polski etc. Łatwo mi było o taki osąd, bo podstawówkę i liceum kończyłam w Chorzowie.
Nie chcesz wiedzieć, ile księgarni w Warszawie złaziłam! Wszędzie to samo: "Droga do prawdy" Wałęsy i bodaj (jeśli mnie pamięć nie myli) "My, Naród" Lisa.
W końcu sobie zamówiłam wszystko, co chciałam Rymkiewicza a świadomość, że się mną manipuluje także na tej płaszczyźnie - dotarła do mnie z czasem.
I jest chyba gorsza od tamtej z PRL. Wtedy człowiek miał świadomość a i wróg był określony.

Ossala

Obrazek użytkownika Krzysztof Karnkowski

Krzysztof Karnkowski
problem znika... wraz z księgarniami. Ja korzystam z księgarni na rogu Marszałkowskiej i Hożej, tam chyba jest to, co potrzeba (co nie potrzeba, też).

Więcej notek tego samego Autora:

=>>