Czy jest jakiś sposób, może czarodziejskie zaklęcie, żeby oni przestali mnie rozśmieszać?
Bo ja, gdy o nich myślę, jestem z natury ponury i często widzę kołyszące się wokół latarni cienie.
A wtedy przychodzi Premiera w kapocie z kolorowymi guzikami, jak pajacyk, którym przed wielu laty bawiła się córka znajomego. Sprawdza z lekarskim wyczuciem ciepłotę kotlecika, stawia loda i zaczyna wymachiwać łapkami, jak ten pajacyk, gdy miał małą rozbawić.
Gdy już obeschną łzy po kolejnym ataku niepohamowanej wesołości, na ring wtacza się sojuszniczka ośmiorniczki. I tak dalej.
To jest, moim zdaniem, przemyślana strategia. Trudno chłostać, zanosząc się ze śmiechu. Niełatwo skazać kogoś, kto tak umiejętnie ciebie bawi. Coraz ciężej uwierzyć w skurwysyństwo osób tak nieporadnych, groteskowych, wykazujących wszelkie cechy muminków specjalnej troski.
Obyśmy tylko, przez te najjbliższe dwa miesiące, nie zapomnieli się ze szczętem i nie popili tego kotlecika barszczykiem Sosnowskiego. Nawet po naszym zwycięstwie w wyborach to nadal będzie śmiertelna trucizna.
Kopacz to nie Bronek. Tamten się puszył, nadymał, stroił w piórka mentora, najstarszego w rodzie, i tak dalej. To, w zestawieniu z jego walorami umysłowymi, arogancją i nieustającymi wpadkami budziło niechęć, rozdrażnienie i pogrążyło go ostatecznie.
Natomiast Kopacz jest osobą totalnie bezradną, zaliczającą wpadkę za wpadką, ale cały czas udającą, że się stara i próbuje być potrzebną i przydatną. To, przynajmniej u niektórych może budzić współczucie i - nawet odruchowo - chęć wsparcia.
Oczywiście, nie należy sądzić, że taki zestaw przyniesie PO zwycięstwo, ale warto pamiętać, z czym się wojuje, jeśli chce się wygrać przynajmniej samodzielną większość parlamentarną. A może nawet konstytucyjną, co pozwoliłoby na wejście z mopem w postpeerelowski wymiar niesprawiedliwości.
1 Comments
@Karlin
17 July, 2015 - 06:54