
Wśród spamu, który od czasu do czasu spływa mi na pocztę pojawił się anons nowej metody nauczania języka angielskiego z gwarancją uzyskania płynności w 10 dni. Znam inny, lepszy adres pod którym ta zachęta może wywołać entuzjazm lub przynajmniej ukoić ból wynikły z narastającej obawy, że żeby coś polerować najpierw to coś musi być.
Ja się odcinam. Póki pora oświadczam, że z tą masakrą nie mam i nie chcę mieć nic wspólnego. Nie wybierałem, wręcz głosowałem przeciw temu, który za chwilę zacznie nas kompromitować. Tak, tak – słyszałem, że to sukces, powód do dumy, że brawa powinniśmy bić …
Nie kieruje mną małostkowość. A niech się Shakespeare obraca w grobie, co mi tam! Nie każdy przecież musi być lingwistą, ale ja nie chcę być kojarzony z Boratem z Polski, a Polska z groteskowym Kazachstanem …
Informuję, że nad Wisłą są tacy, którzy na szefie Grasia się poznali wcześniej niż biedna Europa. Chwilowo nie są w stanie podnieść dłoni by zgłosić sprzeciw, bo trudno przecież protestować z ręką ugrzęzłą w nocniku, ale spokojnie – przyjdzie pora, że – jeśli Graś nie ma tu co robić bez pryncypała, pryncypał z Grasiem, lub bez Grasia też nie będzie miał co u nas szukać …
A Europa – sama chciała! Ten mars na czole marszczony w trosce o Polaka, ten zniewalający uśmiech ojca narodu, któremu tenże ojciec wmawiał, że miraż zielonej wyspy zastąpi troskę o to, czy starczy do pierwszego, te umizgi do większych i ważniejszych graczy oraz występy w drużynie piłkarskich oldboyów, to wszystko razem odbije się czkawką jak Europa długa i szeroka.
Co by nie mówić o naszych wadach i zaletach, to po naszych plecach wspiął się na szczyt wydrukowany w 3D plastikowy bohater, produkt rodzimego PR, któremu – nie wiem czemu – przypisuje się nasze cechy: pracowitość, skłonność do wyrzeczeń i zdrowy rozsądek. Już był taki taki jeden, z tą tylko różnicą, że tamten chciał się wydrukować sam, ale nie ten przycisk nacisnął i wyszło co wyszło ...
Niech więc o tym tzw „osobistym sukcesie” byłego premiera trąbi garstka klakierów, ale mnie proszę do tego nie mieszać. Ja się upieram, że jego zasługi tak się mają do obrazu kraju, którym zarządzał jak zasługi fiakra, którego kobyła ciągle wóz ciągnie, mimo że zamiast owsem karmiono ją sieczką.
Zamiast więc życzeń i pokłonów na drogę:
Tusk z wozu – koniom lżej!
Img,: http://www.polishexpress.co.uk/nie-zna-francuskiego-kiepsko-mowi-po-angi... @kot
1 Comments
Mohairze,
01 November, 2014 - 21:19
Czy Unia chce porządnych, wartościowych polityków, którzy będą mądrze nią zarządzać z prawdziwym pożytkiem dla państw - członków? Musieli by wybrać kogoś o konserwatywnych poglądach, a to przecie dla nich zło wcielone...
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."