Letnie przesilenie (2)

 |  Written by Godziemba  |  0
Wkrótce po nominacji gen. Sosnkowskiego na Naczelnego Wodza, Mikołajczyk podjął próbę ograniczenia jego kompetencji.

    Nie zważając na interes Polski Mikołajczyk i Popiel próbowali doprowadzić do swoistego zamachu stanu i pozbawić prezydenta jego konstytucyjnych uprawnień. Wspomniana umowa paryska nie pozbawiała bowiem prezydenta wyłącznej prerogatywy mianowania Naczelnego Wodza. 

    O swojej demonstracyjnej dymisji Mikołajczyk poinformował Radę Ministrów w dniu 8 lipca 1943 roku, jednak ta odroczyła decyzję do następnego dnia, uchwalając – co bardzo ważne – że nie ma zastrzeżeń wobec oficjalnego ogłoszenia nominacji generała Sosnkowskiego.

    Następnego dnia na kolejnym posiedzeniu rządu Mikołajczyk, wsparty przez Popiela oraz innych ministrów z SL oraz SP, oświadczył, że nominacja naczelnego wodza narusza umowę paryską. Ewentualne przyjęcie misji tworzenia nowego rządu uzależnił od zmiany następcy prezydenta (był nim gen. Sosnkowski), ograniczenia uprawnień naczelnego wodza, przy jednoczesnym rozszerzeniu kompetencji ministra obrony narodowej, podporządkowania spraw krajowych ministrowi spraw wewnętrznych oraz potwierdzenia umowy paryskiej. Tym samym skoro nie udało mu się zapobiec nominacji gen. Sosnkowskiego, podjął próbę zmuszenia prezydenta do ustępstw. Poza wsparciem SL i SP nie miał jednak innych atutów.

    Po intensywnych konsultacjach doszło do załagodzenia sporów i w dniu 10 lipca 1943 roku Mikołajczyk wycofał swój list do prezydenta, Raczkiewicz natomiast, nie zdoławszy przekonać socjalistów do utworzenia rządu, powierzył mu misję tworzenia gabinetu. Wiadomość ta zaskoczyła gen. Sosnkowskiego, który „usiłował do ostatniej chwili odwieść go od tego fatalnego kroku”. Wysiłki Generała sprawiły, iż Raczkiewicz odłożył zaprzysiężenie nowego gabinetu i chcąc zademonstrować stanowczość krytycznie wyraził się o zaproponowanym składzie rządu. Jednak w dniu 15 lipca skapitulował i zatwierdził nominację nowego rządu. 

   Gen. Sosnkowskiemu udało się jedynie zapobiec oddaniu teki wojskowej cywilowi i pozostawieniu na czele MON gen. Mariana Kukiela. Choć obu generałów wiele różniło, jednak gen. Sosnkowski uważał go za ponadpartyjnego fachowca, z którym będzie mógł współpracować. Mikołajczykowi nie udało się także przeforsować osławionego gen. Izydora Modelskiego na wiceministra obrony narodowej. Obaj generałowie, Sosnkowski i Kukiel, solidarnie sprzeciwili się tej kandydaturze.

    W pierwszym swym rozkazie jako Naczelny Wódz gen. Sosnkowski oddał hołd zmarłemu poprzednikowi, podkreślając, iż „był to wybitny żołnierz, znakomity pisarz wojskowy, człowiek ogromnej pracy i wielkiego talentu, mąż stanu, który dobrze zasłużył się Ojczyźnie”. Tym samym wykazał, iż obca jest mu zajadłość polityczna – w latach 1941-1943 roku doświadczył od Sikorskiego wiele zniewag.

   Dając odpór złośliwym plotkom dotyczącym jego rzekomych ambicji politycznych, zaznaczał, iż „żołnierz jest obywatelem swojej Ojczyzny i troska o Jej los i honor serce jego przepełnia. Lecz armia nie uprawia polityki. Wykonuje ona decyzje prezydenta i rządu”. Za wzór cnoty żołnierskiej stawiał Armię Krajową, a jako główny cel walki stawiał odbudowę Rzeczpospolitej „wolnej, całej, niepodległej, silnej i bezpiecznej”, w której „człowiek pracy znajdzie pełnię praw politycznych i społecznych, cały naród zaś podstawy dobrobytu i warunki szczęśliwego życia osobistego”.

   Nie omieszkał także mocno nawiązać do najbliższego mu symbolu, pisząc, iż „myśl moja biegnie spod świeżej mogiły do trumny Marszałka Piłsudskiego, pod rozkazami którego mój Zmarły Poprzednik zapisał tak chlubną kartę w dziejach oręża polskiego”.

   Cały jego rozkaz, napisany w duchu pojednania i współpracy został pozytywnie powitany także przez jego krytyków – ludowcy w kraju stwierdzili, iż rozkaz ten „zdaje się rozpraszać obawy co do nominacji NW”. Natomiast Stanisław Grabski, sojusznik premiera, miał mu powiedzieć: „Generale, co było, to było, ale wobec takiej strasznej katastrofy wszyscy musimy się zespolić”.

    Ta wola pojednania obca była jednak Mikołajczykowi, który należał do zupełnie innego świata niż Sosnkowski – wybitny intelektualista w mundurze, znawca poezji (w wolnych chwilach tłumaczył wiersze Paula Verlaine’a)  i poważnej muzyki. W opinii wielu mu współczesnych premier był „analfabetą politycznym”, symbolem „ciasnoty i parafiańszczyzny partyjnej”, a jego błyskawiczna kariera w Londynie budziła zdumienie i niepokój. Znakomicie scharakteryzował go Karol Estreicher pisząc: „Obraźliwy, niezbyt głęboki, o niskim, nie wyrobionym sposobie myślenia, pchał się do wielkiej polityki”.

   Jednym z pierwszych posunięć Mikołajczyka jako premiera było opracowanie projektu zmiany dekretu z maja 1942 roku o organizacji naczelnych władz wojskowych w czasie wojny. W swoim projekcie zaproponował rozszerzenie prerogatyw rządu przez  wprowadzenie przepisu, zgodnie z którym to rząd „decyduje we wszystkich sprawach z prowadzeniem wojny związanych, z wyjątkiem zastrzeżonych Wodzowi Naczelnemu”. Rząd miał także otrzymać prawo zatwierdzania ogólnych planów działań wojennych, a wszystkie dekretu prezydenta w zakresie zwierzchnictwa nad Siłami Zbrojnymi musiałyby być kontrasygnowane przez premiera lub odpowiedniego ministra. Dodatkowe kompetencje miał otrzymać także minister obrony narodowej, który nie tylko miał administrować „zasobami materialnymi” i kontrolować wydatki, ale także reprezentować Siły Zbrojne w rządzie i na zewnątrz oraz zarządzać sprawami organizacji i szkolenia armii, i co najważniejsze kierować pracami wojskowymi w kraju z wyjątkiem działań operacyjnych. Naczelny Wódz miał odtąd jedynie dowodzić „Siłami Zbrojnymi oddanymi do jego dyspozycji” i kierować całością operacji wojennych.

   Gen. Sosnkowski zdecydowanie negatywnie ustosunkował do tego projektu, słusznie wskazując, iż „projekt ten właściwie znosi stanowisko Naczelnego Wodza” oraz podkreślając ścisły związek między organizacją i szkolenie wojska a jego użyciem na polu walki. Odebranie mu dowództwa nad AK uznał za naruszenie jedności Sił Zbrojnych i jednolitego dowodzenia operacyjnego. W podsumowaniu zarzucił projektowi niezgodność z konstytucją.

   Jakkolwiek Mikołajczyk w swoim expose deklarował, iż „obowiązująca Konstytucja Rzeczypospolitej jest prawną podstawą działalności władz państwowych z prezydentem i rządem na czele”, to jednak osobiście uważał ją za „sanacyjnego potworka”, z którym nie należało się specjalnie liczyć. W odpowiedzi na ten zarzut gen. Sosnkowskiego odparł, że „nie był on może zgodny z autorytatywnymi tendencjami projektodawców Konstytucji, nie wykraczał jednak nigdzie poza literę prawa”. Samouk, gospodarz spod Krotoszyna, uznał się tym samym za autorytet prawniczy, który jest w stanie interpretować przepisy Konstytucji. Jednocześnie ustrój prawny II RP porównał do ustroju państw totalitarnych i przeciwstawił mu demokratyczne rządy Winstona Churchilla i  Franklina Roosevelta. I dowodził, iż „rząd (…) nie chce i nie może się bawić w formalistyczne interpretowanie takich czy innych przepisów z punktu widzenia prestiżu personalnego, lecz opiera się na intencji tych przepisów i harmonizuje je z zasadami demokratycznymi”. Zdumiewająca argumentacja, pod którą zapewne podpisałby się sam Andriej Wyszynski.

   W kolejnym piśmie gen. Sosnkowski trafnie zauważył, iż „wojnę totalną w państwie demokratycznym” nie prowadzą rządy, lecz prowadzi ją cały naród pod przewodem swych przywódców, takich jak Churchill czy Roosevelt. Równocześnie przypominał premierowi, iż Naczelny Wódz „odpowiada za akty związane z dowództwem bezpośrednio przed Prezydentem, a nie przed Rządem”, a także ponosi odpowiedzialność konstytucyjną za dysponowanie całością Sił Zbrojnych i tej odpowiedzialności „żadna zwykła ustawa nie może zdjąć z jego bark”.

   Warto wspomnieć, iż przeciwnikiem proponowanych przez Mikołajczyka zmian był również gen. Kukiel, odgrywający rolę swoistego pośrednika między Naczelnym Wodzem a premierem.

   Kres temu sporowi położył prezydent komunikując w dniu 24 lipca premierowi swoje „ujemne stanowisko” wobec tego projektu.

   Jakkolwiek próba ograniczenia roli naczelnego wodza zakończyła się porażką Mikołajczyka, to wrogi jego stosunek do gen. Sosnkowskiego był złym prognostykiem dla Polski w decydujących momentach jej dziejów w czasie II wojny światowej.
 
Wybrana literatura:

I. Wojewódzki – Kazimierz Sosnkowski podczas II wojny światowej. Książę niezłomny czy Hamlet w mundurze?
W. Babiński – Przyczynki historyczne do okresu 1939-1945
K. Sosnkowski – Materiały historyczne
E. Raczyński – W sojuszniczym Londynie. Dziennik ambasadora 1939-1945
T. Katelbach – Rok złych wróżb
E. Duraczyński – Między Londynem a Warszawą. Lipiec 1943 – lipiec 1944
M. Dymarski – Stosunki wewnętrzne wśród polskiego wychodźstwa politycznego we Francji i w Wielkiej Brytanii 1939-1945
 

ilustracja z:http://s.ciekawostkihistoryczne.pl/uploads/2015/07/Sosnkowski.jpg
Hun

 
5
5 (2)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>