W listopadzie 1939 roku gen. Sikorski podjął decyzję o likwidacji Służby Zwycięstwu Polski i zbudowaniu na jej podstawie Związku Walki Zbrojnej.
Przed opuszczeniem Polski we wrześniu 1939 roku gen. Sikorski powierzył Witoldowi Orzechowskiemu i Ryszardowi Świętochowskiemu misję utworzenia własnej organizacji politycznej, grupującej osoby związane z przedwojennym Frontem Morges i zdecydowanych przeciwników sanacji. Aby jednak montowana przez nich organizacja miała rację bytu należało nie dopuścić do utrwalenia dominacji SZP oraz wprowadzić zasadę nadrzędności emigracji nad krajem.
Środowiska związane z Sikorskim wysyłały do Francji meldunki żądające likwidacji „sanacyjnej” SZP. „Wszyscy ci działacze – wspominał gen. Klemens Rudnicki – twierdzą, ze gen. Tokarzewski jest samozwańcem. (…) Za nim kryje się sanacja, ta sama, która okazała całą swą nieudolność we wrześniu. Nie ma mowy, aby się jemu „podporządkować”. Wysłany przez te środowiska kurier – por. Włodzimierz Ledóchowski, przywiózł raport, w którym wskazywano jednoznacznie „że osoba gen. Tokarzewskiego jest zupełnie niestosowna dla odłamu narodowego przede wszystkim, jak dla szerokich mas społeczeństwa, które ze zrozumiałym krytycyzmem obarczają sanację czy legionistów reżimowych odpowiedzialnością za klęskę”. Równocześnie wysunięto kandydaturę gen. Andersa jako naczelnego dowódcy w kraju, „ponieważ jego nazwisko jest w pełni stosowne dla wszystkich grup i opinii”. Autorzy tej propozycji nie wiedzieli, iż gen. Andres przebywał wówczas w sowieckiej niewoli.
Taka była geneza powołania w dniu 13 listopada 1939 roku przez Sikorskiego Związku Walki Zbrojnej, którego Komendantem Głównym został członek rządu gen. Kazimierz Sosnkowski. Został on jednocześnie przewodniczącym utworzonego w Paryżu Komitetu Ministrów dla Spraw Kraju, w skład którego – poza Generałem – weszli: Aleksander Ładoś, Marian Seyda, Jan Stańczyk oraz zausznik premiera - gen. Marian Kukiel.
W dniu 4 grudnia 1939 roku gen. Sosnkowski opracował, zatwierdzoną przez Sikorskiego „Instrukcję dla Obywatela Rakonia”, którą przywiózł do kraju kolejny kurier w końcu grudnia. W instrukcji określono, iż celem ZWZ miało być „poprzez „skupienie w związkach konspiracyjnych jednostek najstaranniej dobranych stworzyć ośrodki czynnego oporu narodowego, przeciwdziałającego załamaniu się sił moralnych polskiego społeczeństwa” oraz „współdziałać w odbudowie Państwa na drodze walki orężnej”.
Związek Walki Zbrojnej miał być „organizacją ogólnonarodową, ponadpartyjną i ponadstanową, skupiającą w swych szeregach, bez względu na różnicę przekonań politycznych i społecznych, wszystkich prawych Polaków, pragnących walczyć orężnie z okupantem w warunkach konspiracyjnych i odpowiadających pod każdym względem wysokim moralnym wymaganiom, jakie stawia wobec jednostki podobna praca”. Jednocześnie podkreślono, iż „ZWZ jest organizacją ścisłą, tajną, wojskową, opartą o bezwzględnie pojęte zasady hierarchii, karności i dyscypliny”.
Na mocy tej Instrukcji, płk. Stefan Rowecki został komendantem okupacji niemieckiej oraz otrzymał „pełnomocnictwo do przeprowadzenia scalenia na terenie swojej komendy obszaru poczynań w zakresie tajnej organizacji wojskowej”, co oznaczało podporządkowanie mu innych organizacji konspiracyjnych. Twórca i dotychczasowy dowódca SZP gen. Tokarzewski został komendantem okupacji sowieckiej.
Jednocześnie, nie wiedząc o ww. podjętych decyzjach w meldunku z 7 grudnia 1939 roku dla gen. Sikorskiego, komendant SZP pisał: „Stoję na czele organizacji skupiającej wszystkie wysiłki Polaków (…) nad odtworzeniem kadr wojskowych i przygotowaniem władz administracyjnych do opanowania Kraju w chwili załamania się Niemiec. Organizacja na wzór POW pod nazwą Służba Zwycięstwu Polski utworzona została na rozkaz gen. Rómmla z polecenia Naczelnego Wodza i Rządu, opuszczającego granice Polski. (…) Na terenie Polski roi się od poczynań organizacyjnych na wzór POW. Jedne powstają jakoby na rozkaz Pana Generała, inne na rozkaz dawnego rządu itp. Organizacje te likwiduję lub wcielam do SZP. Proszę o rozkazy odnośnie organizacji powołujących się na imię Pana Generała. Tu, w Kraju, tylko jedna organizacja może reprezentować nasz Rząd i interesy polskie”.
W dniu 31 grudnia 1939 roku do płk. Roweckiego zgłosił się kurier gen. Sikorskiego Feliks Szymański, przywożąc m.in. ww. Instrukcję. „Rowecki wyszedł z rozmowy – wspominała Janina Karasiówna – z kurierem „Konarskim” wieczorem 31 grudnia zmieszany i wstrząśnięty. W kilku słowach zorientował mnie w sytuacji, polecił natychmiast przystąpić wraz z Konarskim do rozszyfrowania rozkazów (…). Powiedział mi wtedy, że dowództwa przyjąć nie może, że mianowanie go Komendantem Obszaru Nr 1 z zadaniem regulowania spraw pozostałych obszarów ma okupacji niemieckiej w praktyce oddaje mu dowództwo w ręce, że wyjazd „Doktora” – gen. Tokarzewskiego do Lwowa jest niemożliwy. Uważał ponadto, że decyzja leży w ręku „Doktora”, którego jest szefem sztabu”. Można sobie wyobrazić w jak trudnym położeniu rozkaz Sikorskiego postawił płk. Roweckiego, będącego dotąd podwładnym gen. Tokarzewskiego. Więzy przyjaźni pomiędzy nimi zadzierzgnięte w okresie legionowym, kontynuowane w okresie międzywojennym, a przede wszystkim ponad dwumiesięczna współpraca konspiracyjna, przekształciły się w serdeczną zażyłość, której towarzyszyło wzajemne zaufanie i pełna zgodność poglądów.
Janina Karasiówna trafnie ocenia, iż „tekst rozkazów przywiezionych z Angers oraz sposób przeprowadzenia rozmów przez kuriera robiły wrażenie chęci poróżnienia „Jana” z „Doktorem” i całkowitego rozbicia istniejącej organizacji wojskowej i politycznej”. Oburzające było nie tylko pozbawienie Tokarzewskiego dowództwa, ale przede wszystkim mianowanie go komendantem obszaru lwowskiego, a więc wysłanie go na teren, gdzie był osobą doskonale znaną jako wieloletni dowódca DOK Lwów.
„Zmiana na stanowisku Komendanta Głównego – wspominał Emil Kumor – odbiła się bardzo ujemnie na stanie psychicznym członków Armii Podziemnej. Przyczynę decyzji przeniesienia „Doktora” upatrywano w rozgrywkach personalnych na wyższym szczeblu. (…) Ogólnie uważano, że „Doktorowi” wyrządzono wielką krzywdę. Nikt, zarówno w kraju, jak i za granicą, nie mógł zaprzeczyć, że inicjatorem, organizatorem i twórcą Armii Podziemnej był nie kto inny, tylko „Doktór”.
Z kolei sam zainteresowany uważał po latach, iż „sposób potraktowania mnie – przyjąłem spokojnie i (…) nie przyjąłem oferty Grota, że decyzję co do wykonania zostawia on w moim ręku. Odrzuciłem poważną propozycję autorytatywnych przedstawicieli dwóch stronnictw w Radzie naszej (PPS i SN – Godziemba), aby utworzyć Rząd w kraju, a współpracować z Angers w zakresie obrony naszych interesów na zewnątrz”.
Komendant SZP nie zgodził się jednak na natychmiastowy wyjazd do Lwowa, najpierw prosząc Sikorskiego o możliwość pozostania w Warszawie i objęcia funkcji zastępcy i szefa sztabu u Grota, a gdy Naczelny Wódz pozostał nieugięty przy swym zdaniu, prosząc o opóźnienie terminu wyjazdu do Lwowa.
Sam generał udając się do Lwowa, zwierzył się bliskiemu współpracownikowi, iż „przeniesienie swoje uważam za wielki nonsens, o ile nie za złośliwość. Ale jestem żołnierzem, rozkaz jest dla mnie święty, pomimo, że się z nim nie zgadzam. Mam jednak dziwne przeczucie, że tam nie dotrę, i to wbrew mojej woli”. I tak się stało – został aresztowany przez Sowietów przy przekraczaniu granicy, w nocy z 6 na 7 marca 1940 roku.
Niezależnie od rozwiązania SZP oraz utworzenia ZWZ, który miał scalić wszystkie organizacje konspiracyjne, gen. Sikorski przez kolejne miesiące, do upadku Francji, wspierał, nie tylko finansowo, ale także swym autorytetem grupy stojące wobec ZWZ w opozycji. Przekonany o bliskim zwycięstwie Francji nie przywiązywał większej wagi do sprawy utworzenia w kraju silnej i skonsolidowanej organizacji wojskowej. Zależało mu natomiast na powstaniu dyspozycyjnego, antysanacyjnego ośrodka politycznego, prowadzącego działania propagandowe na rzecz objęcia władzy w nowej Polsce przez gen. Sikorskiego i jego sojuszników.
Naiwne przekonanie Naczelnego Wodza o potędze Francji, kontrastuje z trzeźwą, niezwykle trafną analizą gen. Roweckiego z marca 1940 roku. „Wszystko wskazuje na to - mówił do mnie - wspominał Leon Chrzanowski – że na zachodzie panuje obawa i że alianci są nadal nie przygotowani, a takimi atutami wojny się nie wygrywa. Gdy Niemcy ruszą, stłuką wszystko, co jest na lądzie. (…) To nie znaczy, że wojnę wygrają. Przeciwnie, wojnę przegrać muszą, ale zwycięstwo aliantów w tej wojnie będzie trudniejsze i potrwa dłużej niż w 1914 roku”.
Na emigracji, a także w kraju nadal wierzono w niezwyciężoność armii francuskiej, krzepiono się nadzieją bliskiego końca okupacji, czego wyrazem było popularne hasło: „Im słoneczko wyżej, tym Sikorski bliżej”.
Wybrana literatura:
M. Tokarzewski-Karaszewicz – Jak powstawała Armia Krajowa, „Zeszyty Historyczne” 1964 z. 6
Armia Krajowa w dokumentach 1939-1945 t. 1
D. Bargiełowski – Po trzykroć pierwszy. Generał Michał Tokarzewski-Karaszewicz t.2
J. Karasiówna – Pierwsze półrocze Armii Podziemnej (SZP-ZWZ), „Niepodległość” 1948 t. 1
T. Szarota – Stefan Rowecki „Grot”
K. Rudnicki – Na polskim szlaku
Przed opuszczeniem Polski we wrześniu 1939 roku gen. Sikorski powierzył Witoldowi Orzechowskiemu i Ryszardowi Świętochowskiemu misję utworzenia własnej organizacji politycznej, grupującej osoby związane z przedwojennym Frontem Morges i zdecydowanych przeciwników sanacji. Aby jednak montowana przez nich organizacja miała rację bytu należało nie dopuścić do utrwalenia dominacji SZP oraz wprowadzić zasadę nadrzędności emigracji nad krajem.
Środowiska związane z Sikorskim wysyłały do Francji meldunki żądające likwidacji „sanacyjnej” SZP. „Wszyscy ci działacze – wspominał gen. Klemens Rudnicki – twierdzą, ze gen. Tokarzewski jest samozwańcem. (…) Za nim kryje się sanacja, ta sama, która okazała całą swą nieudolność we wrześniu. Nie ma mowy, aby się jemu „podporządkować”. Wysłany przez te środowiska kurier – por. Włodzimierz Ledóchowski, przywiózł raport, w którym wskazywano jednoznacznie „że osoba gen. Tokarzewskiego jest zupełnie niestosowna dla odłamu narodowego przede wszystkim, jak dla szerokich mas społeczeństwa, które ze zrozumiałym krytycyzmem obarczają sanację czy legionistów reżimowych odpowiedzialnością za klęskę”. Równocześnie wysunięto kandydaturę gen. Andersa jako naczelnego dowódcy w kraju, „ponieważ jego nazwisko jest w pełni stosowne dla wszystkich grup i opinii”. Autorzy tej propozycji nie wiedzieli, iż gen. Andres przebywał wówczas w sowieckiej niewoli.
Taka była geneza powołania w dniu 13 listopada 1939 roku przez Sikorskiego Związku Walki Zbrojnej, którego Komendantem Głównym został członek rządu gen. Kazimierz Sosnkowski. Został on jednocześnie przewodniczącym utworzonego w Paryżu Komitetu Ministrów dla Spraw Kraju, w skład którego – poza Generałem – weszli: Aleksander Ładoś, Marian Seyda, Jan Stańczyk oraz zausznik premiera - gen. Marian Kukiel.
W dniu 4 grudnia 1939 roku gen. Sosnkowski opracował, zatwierdzoną przez Sikorskiego „Instrukcję dla Obywatela Rakonia”, którą przywiózł do kraju kolejny kurier w końcu grudnia. W instrukcji określono, iż celem ZWZ miało być „poprzez „skupienie w związkach konspiracyjnych jednostek najstaranniej dobranych stworzyć ośrodki czynnego oporu narodowego, przeciwdziałającego załamaniu się sił moralnych polskiego społeczeństwa” oraz „współdziałać w odbudowie Państwa na drodze walki orężnej”.
Związek Walki Zbrojnej miał być „organizacją ogólnonarodową, ponadpartyjną i ponadstanową, skupiającą w swych szeregach, bez względu na różnicę przekonań politycznych i społecznych, wszystkich prawych Polaków, pragnących walczyć orężnie z okupantem w warunkach konspiracyjnych i odpowiadających pod każdym względem wysokim moralnym wymaganiom, jakie stawia wobec jednostki podobna praca”. Jednocześnie podkreślono, iż „ZWZ jest organizacją ścisłą, tajną, wojskową, opartą o bezwzględnie pojęte zasady hierarchii, karności i dyscypliny”.
Na mocy tej Instrukcji, płk. Stefan Rowecki został komendantem okupacji niemieckiej oraz otrzymał „pełnomocnictwo do przeprowadzenia scalenia na terenie swojej komendy obszaru poczynań w zakresie tajnej organizacji wojskowej”, co oznaczało podporządkowanie mu innych organizacji konspiracyjnych. Twórca i dotychczasowy dowódca SZP gen. Tokarzewski został komendantem okupacji sowieckiej.
Jednocześnie, nie wiedząc o ww. podjętych decyzjach w meldunku z 7 grudnia 1939 roku dla gen. Sikorskiego, komendant SZP pisał: „Stoję na czele organizacji skupiającej wszystkie wysiłki Polaków (…) nad odtworzeniem kadr wojskowych i przygotowaniem władz administracyjnych do opanowania Kraju w chwili załamania się Niemiec. Organizacja na wzór POW pod nazwą Służba Zwycięstwu Polski utworzona została na rozkaz gen. Rómmla z polecenia Naczelnego Wodza i Rządu, opuszczającego granice Polski. (…) Na terenie Polski roi się od poczynań organizacyjnych na wzór POW. Jedne powstają jakoby na rozkaz Pana Generała, inne na rozkaz dawnego rządu itp. Organizacje te likwiduję lub wcielam do SZP. Proszę o rozkazy odnośnie organizacji powołujących się na imię Pana Generała. Tu, w Kraju, tylko jedna organizacja może reprezentować nasz Rząd i interesy polskie”.
W dniu 31 grudnia 1939 roku do płk. Roweckiego zgłosił się kurier gen. Sikorskiego Feliks Szymański, przywożąc m.in. ww. Instrukcję. „Rowecki wyszedł z rozmowy – wspominała Janina Karasiówna – z kurierem „Konarskim” wieczorem 31 grudnia zmieszany i wstrząśnięty. W kilku słowach zorientował mnie w sytuacji, polecił natychmiast przystąpić wraz z Konarskim do rozszyfrowania rozkazów (…). Powiedział mi wtedy, że dowództwa przyjąć nie może, że mianowanie go Komendantem Obszaru Nr 1 z zadaniem regulowania spraw pozostałych obszarów ma okupacji niemieckiej w praktyce oddaje mu dowództwo w ręce, że wyjazd „Doktora” – gen. Tokarzewskiego do Lwowa jest niemożliwy. Uważał ponadto, że decyzja leży w ręku „Doktora”, którego jest szefem sztabu”. Można sobie wyobrazić w jak trudnym położeniu rozkaz Sikorskiego postawił płk. Roweckiego, będącego dotąd podwładnym gen. Tokarzewskiego. Więzy przyjaźni pomiędzy nimi zadzierzgnięte w okresie legionowym, kontynuowane w okresie międzywojennym, a przede wszystkim ponad dwumiesięczna współpraca konspiracyjna, przekształciły się w serdeczną zażyłość, której towarzyszyło wzajemne zaufanie i pełna zgodność poglądów.
Janina Karasiówna trafnie ocenia, iż „tekst rozkazów przywiezionych z Angers oraz sposób przeprowadzenia rozmów przez kuriera robiły wrażenie chęci poróżnienia „Jana” z „Doktorem” i całkowitego rozbicia istniejącej organizacji wojskowej i politycznej”. Oburzające było nie tylko pozbawienie Tokarzewskiego dowództwa, ale przede wszystkim mianowanie go komendantem obszaru lwowskiego, a więc wysłanie go na teren, gdzie był osobą doskonale znaną jako wieloletni dowódca DOK Lwów.
„Zmiana na stanowisku Komendanta Głównego – wspominał Emil Kumor – odbiła się bardzo ujemnie na stanie psychicznym członków Armii Podziemnej. Przyczynę decyzji przeniesienia „Doktora” upatrywano w rozgrywkach personalnych na wyższym szczeblu. (…) Ogólnie uważano, że „Doktorowi” wyrządzono wielką krzywdę. Nikt, zarówno w kraju, jak i za granicą, nie mógł zaprzeczyć, że inicjatorem, organizatorem i twórcą Armii Podziemnej był nie kto inny, tylko „Doktór”.
Z kolei sam zainteresowany uważał po latach, iż „sposób potraktowania mnie – przyjąłem spokojnie i (…) nie przyjąłem oferty Grota, że decyzję co do wykonania zostawia on w moim ręku. Odrzuciłem poważną propozycję autorytatywnych przedstawicieli dwóch stronnictw w Radzie naszej (PPS i SN – Godziemba), aby utworzyć Rząd w kraju, a współpracować z Angers w zakresie obrony naszych interesów na zewnątrz”.
Komendant SZP nie zgodził się jednak na natychmiastowy wyjazd do Lwowa, najpierw prosząc Sikorskiego o możliwość pozostania w Warszawie i objęcia funkcji zastępcy i szefa sztabu u Grota, a gdy Naczelny Wódz pozostał nieugięty przy swym zdaniu, prosząc o opóźnienie terminu wyjazdu do Lwowa.
Sam generał udając się do Lwowa, zwierzył się bliskiemu współpracownikowi, iż „przeniesienie swoje uważam za wielki nonsens, o ile nie za złośliwość. Ale jestem żołnierzem, rozkaz jest dla mnie święty, pomimo, że się z nim nie zgadzam. Mam jednak dziwne przeczucie, że tam nie dotrę, i to wbrew mojej woli”. I tak się stało – został aresztowany przez Sowietów przy przekraczaniu granicy, w nocy z 6 na 7 marca 1940 roku.
Niezależnie od rozwiązania SZP oraz utworzenia ZWZ, który miał scalić wszystkie organizacje konspiracyjne, gen. Sikorski przez kolejne miesiące, do upadku Francji, wspierał, nie tylko finansowo, ale także swym autorytetem grupy stojące wobec ZWZ w opozycji. Przekonany o bliskim zwycięstwie Francji nie przywiązywał większej wagi do sprawy utworzenia w kraju silnej i skonsolidowanej organizacji wojskowej. Zależało mu natomiast na powstaniu dyspozycyjnego, antysanacyjnego ośrodka politycznego, prowadzącego działania propagandowe na rzecz objęcia władzy w nowej Polsce przez gen. Sikorskiego i jego sojuszników.
Naiwne przekonanie Naczelnego Wodza o potędze Francji, kontrastuje z trzeźwą, niezwykle trafną analizą gen. Roweckiego z marca 1940 roku. „Wszystko wskazuje na to - mówił do mnie - wspominał Leon Chrzanowski – że na zachodzie panuje obawa i że alianci są nadal nie przygotowani, a takimi atutami wojny się nie wygrywa. Gdy Niemcy ruszą, stłuką wszystko, co jest na lądzie. (…) To nie znaczy, że wojnę wygrają. Przeciwnie, wojnę przegrać muszą, ale zwycięstwo aliantów w tej wojnie będzie trudniejsze i potrwa dłużej niż w 1914 roku”.
Na emigracji, a także w kraju nadal wierzono w niezwyciężoność armii francuskiej, krzepiono się nadzieją bliskiego końca okupacji, czego wyrazem było popularne hasło: „Im słoneczko wyżej, tym Sikorski bliżej”.
Wybrana literatura:
M. Tokarzewski-Karaszewicz – Jak powstawała Armia Krajowa, „Zeszyty Historyczne” 1964 z. 6
Armia Krajowa w dokumentach 1939-1945 t. 1
D. Bargiełowski – Po trzykroć pierwszy. Generał Michał Tokarzewski-Karaszewicz t.2
J. Karasiówna – Pierwsze półrocze Armii Podziemnej (SZP-ZWZ), „Niepodległość” 1948 t. 1
T. Szarota – Stefan Rowecki „Grot”
K. Rudnicki – Na polskim szlaku
(2)
2 Comments
@Godziemba
16 December, 2015 - 22:08
@tł
17 December, 2015 - 09:09
Pozdrawiam