Majstersztyk

 |  Written by Everyman  |  2

Znacie ten gest? Ramię zgięte w łokciu, dłoń kciukiem wspierająca brodę, zgięty palec wskazujący na wargach, zmarszczone czoło i ten wzrok przenikliwy …

Nie, nie! To nie opis „Myśliciela” Rodina, to tylko szkic jednej z fotografii Wojciecha Pszoniaka, których galeria zdobi wywiad udzielony przez znanego aktora bliżej mi nieznanej dziennikarce Newsweeka.

Pretensjonalna poza i mina dość nachalnie sugerująca głębię nie pozostawia złudzeń: oto bywały w świecie erudyta rozprawia się z wszechogarniającą mierzwą, z którą przychodzi mu się zmagać ilekroć zawita w nasze skromne progi.

Z tym większym niepokojem muszę się podzielić przemożnym wrażeniem, że gdyby miarę miernoty miał wyznaczyć sam wywiad, to poziom przemyśleń mistrza sztuki aktorskiej nie odbiega wcale od mentalnych mielizn, przypisywanych przez niego zgoła komu innemu.

No bo jak uznać za myśl strzelistą wynurzenia w stylu: ... miernoty i karierowicze zmuszają nas do tego, żebyśmy byli tacy jak oni, bo tylko zniżając się do ich poziomu, można próbować prowadzić dialog. Dla ludzi kultury to nie do przyjęcia ...

Kapujesz miernoto bezmyślnie wspierająca dobrą zmianę? On, człowiek kultury, prekursor tak wysublimowanych środków wyrazu jak wiekopomne rzyganie na ekranie utrwalone w „Ziemi Obiecanej”, powielane potem z sukcesem w wielu polskich filmach – nie będzie się zniżał! To dla niego i jemu podobnych luminarzy kultury zabieg nie do przyjęcia …

Jako żywo już widzę cierpienia aktora Pszoniaka, który – jakimś cudem – zniżywszy się jednak do poziomu profesorów Glińskiego, Legutki czy Krasnodębskiego, prowadzi z nimi dialog o Polsce. Z jakim trudem musiałby on, ucieleśnienie mądrości wszelakich, schodzić ze szczytów intelektu by z tymi miernymi karierowiczami zmierzyć się w debacie!

Czyżby ta niechęć to objaw nostalgii za ucztą duchową serwowaną niegdyś przez bywalców „Sowy i Przyjaciół”?

Najciekwszym fragmentem wywiadu jest jednak ten, w którym Pszoniak podaje tytuł, który mu pozwala tak oryginalne sądy formułować. Pisze, między innymi, tak: Jarosław Kaczyński jest zaburzonym człowiekiem, nie trzeba być psychoanalitykiem ani psychiatrą, żeby to widzieć. Jestem aktorem i widzę to w jego oczach, w sposobie zachowania, w mowie ciała …

Ciekawe, prawda? Aktorstwo źródłem wszechwiedzy i nieomylności. Jeszcze chwila i wyłoni się nam jeszcze jedna nadzwyczajna kasta. Interesujące, czy Pszoniak dostrzega objawy intelektualnej omnipotencji tylko u siebie, czy widzi je także wśród innych kolegów z branży – na przykład tej pani co to lubi wspominać, co jej się zdarzyło robić na golasa, lub pana, który odkrył przed narodem prawdziwy przebieg bitwy pod Cedynią.

To prawda – nie trzeba być psychoanalitykiem ani psychiatrą. Wystarczy być blogerem by dostrzec, że starzejący się aktor, mający w dorobku kilka niezłych ról obleśnych, odrażających facetów podjął się nowej, ryzykownej roli. Tym razem roli żałosnego bufona, gardzącego ludźmi, myślącego według stereotypów poprawności politycznej, zgorzkniałego starca, którego rozbuchane ego pozbawiło resztek zdrowego rozsądku …

Jeśli uznać, że ta rola to rola życia Wociecha Pszoniaka to – gratulacje!

Brawo, brawo, brawo!

Prawdziwy majstersztyk!

5
5 (5)

2 Comments

Obrazek użytkownika tł

Drogi Everymanie, ja też dość często ulegam pokusie, aby przelecieć się po jakimś Wybitnym Idiocie. Ale nie warto ;-)!

Znalezione obrazy dla zapytania Myśliciel 
Obrazek użytkownika krisp

krisp
On chyba tak bredzi, bo z jego obecnym aktorstwem, jakkolwiek jego przeszłe role były, powiedzmy, znaczące, nikt go teraz chyba nie chce. Poza może lewacką stroną filmowej Muzy (teatralnej nie śledziłem, przyznaję).

Rację ma tł, że chyba lepiej spuścić zasłonę milczenia na starego pajaca. Mój Świętej Pamięci Dzidunio mawiał: Po co go bić, jak go bieda bije. smiley 

Pozdrawiam

krisp

Więcej notek tego samego Autora:

=>>