Mam prawo przepić 500+

 |  Written by Marcin Brixen  |  0
Łukaszek wraz z tatą robili coś przy samochodzie na osiedlowym parkingu, gdy zaobserwowali intrygującą scenkę. Otóż koło bloku pani Sitko, dozorczyni, rozmawiała z mamą Łukaszka. Prosto na nie, od strony sklepu spożywczego, szedł pochyłym krokiem mąż dozorczyni. Pan Sitko dźwigał siatkę z zakupami. Kiedy mijał obie panie małżonka zatrzymała go, zajrzała mu do siatki, a potem zaczęła krzyczeć i machać rękami. Mama Łukaszka też zajrzała do siatki i też zaczęła robić to, co pani Sitko. A pan Sitko stał biedny, przygarbiony, bez słowa i malał w oczach. - Tego nie można tak zostawić - rzekł tata do Łukaszka. - Idziemy? - Idziemy! No i poszli. Z początku pani nie zauważały ich obecności, ale tata Łukaszka krzyknął "dość dyktatury kobiet!" i zostali zauważeni. - A wy tu po co? - mama Łukaszka była niezadowolona. - Słyszałaś o pojęciu "solidarność jajników"? - Łukaszek wyszczerzył zęby. - Oj... Oj... - pokiwała głową mama Łukaszka. - Żebyś ty lepiej uważał na lekcjach to byś wiedział, że faceci nie mają jajników tylko kobiety... - Żebyś ty lepiej mnie słuchała... Nie powiedziałem, że faceci mają jajniki. Spytałem tylko czy znacie takie pojęcie. - Znamy - burknęła pani Sitko. - Bo co? - Bo zastosujemy je odwrotnie - uśmiechnął się tata Łukaszka. - Co się stało? - Jak to co? Wysłałam go po zakupy, a on co kupił?! Pan Sitko drżącą ręką wyciągnął z siatki półlitrówkę z przezroczystym płynem. - Wódkę kupił! - zawyła pani Sitko. - O co chodzi, przecież ma prawo... - Nie! Nie ma! Bo, proszę pana, to są pieniądze z pięćset plus!!! Pan Sitko się zgarbił jeszcze bardziej pod przeszywającym spojrzeniem mamy Łukaszka. - Wstyd na cały świat! - zasyczała mama Łukaszka. - Potem piszą o takich jak pan w gazetkach sieci handlowej niemieckich drogerii! Wie pan co o panu myślą na przykład w Kuala Lumpur? Pan Sitko nie wiedział. - A co myślą? - zaciekawił się Łukaszek. - Nie czytałam więc nie wiem - wybrnęła mama. - Ale na pewno nic dobrego! - No tak, bo czy niemieckie drogerie mogą pisać dobrze o Polakach? - zadał filozoficzne pytanie tata Łukaszka. - Nie o to chodzi! Chodzi o to, że jest to patologia! Nie wolno wydawać tych pieniędzy na alkohol! - Ale dlaczego? - Bo te pieniądze dostają dzieci! I to nawet nie wszystkie! - Te pieniądze dostaje rodzina - upierał się tata Łukaszka. - Nie dzieci, tylko ich rodzice bądź opiekunowie. - Dzieci!! - Rodzice. - Dzieci!!! - Rodzice. - Dzie...!!! Co ty mi tu pokazujesz? - mama urwała po pierwszej sylabie i spojrzała na telefon komórkowy podsunięty przez Łukaszka. - Od pięciu lat ciągniecie na mnie kasę z tego pięćset plus. Dzieci to dostają, tak? Grosza z tego nie widziałem. Gdzie są moje pieniądze pytam się?! Tyle by było z pięciu lat. I to bez odsetek! Mama gwałtownie przyznała tacie rację, że pieniądze dostają rodzice. Ale nie wolno ich wydawać na wódkę. - Tak, te pieniądze są ich własnością. A ze swoją własnością można zrobić wszystko. Owszem, moralnie nakazane jest aby wydać to na dzieci. Ale formalnie rzecz biorąc mam prawo wydać to nawet na wódkę i nikomu nic do tego. Poza tym, kupując spirytualia, część tej kwoty wpływa jako podatek do budżetu państwa! - Hm - mama wyjęła z torebki kieszonkowe wydanie "Wiodącego Tytułu Prasowego" w poszukiwaniu argumentów. - Ale proszę pana, chyba sam pan przyzna, że wódka to nie jest nic dobrego - wtrąciła się pani Sitko. - To trucizna! Szkodzi na mózg, na nerwy, na wątrobę... - Ale to jest jego mózg, jego nerwy i jego wątroba - ripostował błyskawicznie Łukaszek. - Kim wy jesteście, żeby pouczać alkoholika o piciu? Pijecie wódkę? Nie. Więc jakie macie podstawy, żeby mu cokolwiek nakazywać? To jest jego ciało. Pan Sitko lekko się wyprostował, a w jego oczach pojawił się błysk. Pani Sitko się to nie spodobało. - A ty co?! Niech ci się nie wydaje, że wszystko jest w porządku! Ty byś tylko tę wódkę pił! I spojrzała na niego z miażdżącą pogardą. A pan Sitko, rzecz ciekawa, jeszcze bardziej się wyprostował i oświadczył lekko zachrypniętym głosem: - Pragnę oznajmić, że zapiałem się do stowarzyszenia Jawnych Alkoholików... - To coś jak odwyk? - spytała podejrzliwie pani Sitko. - Wręcz przeciwnie! - i pan Sitko rozpiął marynarkę nie pierwszej świeżości, pod którą był pierwszej świeżości czarny podkoszulek z napisem: "Drunk & proud". - Mamy szkolenia z pozytywnej roli alkoholu w życiu człowieka! Ty - zwrócił się do żony. - Ty tak mówisz "tylko wódka, tylko wódka". A wiesz co naprawdę jest w tej butelce? - Wódka - rzuciła pani Sitko przez zaciśnięte zęby. - Wódka i co jeszcze? Pani Sitko była zaskoczona. - No... Tylko wódka! To chyba oczywiste, prawda? Pan Sitko wyjął butelkę i wskazał etykietę. - Co ci będę czytać, okularów nie wzięłam! Łukaszek zaofiarował się, że on przeczyta. - Alkoholu czterdzieści procent. - Nawet nie połowa! - triumfował pan Sitko. - Czterdzieści procent! A wiesz czego w tym jest sześćdziesiąt procent?! - Czego? - Wody. A ty tylko wódka i wódka. Właściwie to powinnaś powiedzieć, że piję wodę. A wódka jest tylko dodatkiem. - Żartujesz chyba! - pani Sitko była autentycznie wstrząśnięta. - Tak by oszukiwali? - A jak jest z rybami mrożonymi? Ta, no... Glazura? Ile leci wody z ryby jak ją rozmrażasz? - Tak człowieka oszukują... - pani Sitko obracała butelkę w palcach. - Tyle pieniędzy wyciągają... Tak dalej być nie może. Musisz kupować większe butelki. W nich jest więcej wódki. -------------- Nowe: grunt-rola.blogspot.com http://www.wydawnictwo-lena.pl/brixen3.html - blog w formie książki https://twitter.com/MarcinBrixen https://pl-pl.facebook.com/marcin.brixen http://kaktus-i-kamien.blogspot.com
5
5 (3)

Więcej notek tego samego Autora:

=>>