
Mariusz Błaszczak, rzecznik klubu parlamentarnego "Prawa i Sprawiedliwości", oznajmił był dziś miastu i światu, że premier Orban chciał się spotkać z Jarosławem Kaczyńskim, ale ten dumnie odmówił.
I teraz tak: jedni się zastanawiają, czy dobrze zrobił, że się nie spotkał, czy źle zrobił, że się nie spotkał.
A ja mówię tak: to, czy dobrze, czy źle, że się nie spotkał, to rzecz dugorzędna. Można mieć na ten temat różne argumenty i różne poglądy. Rzecz w tym, jak to przedstawił pan Błaszczak.
Nie po się najmuje rzeczników prasowych, żeby ci radośnie dokonywali autopromocji na konferencjach prasowych, lecz po to, aby byli buforami między pracodawcą a światem zewnętrznym. Wiedział o tym doskonale Graś; wie też świetnie pani Małgorzata Kidawa-Błońska, która raczej zrobi z siebie kompletną kretynkę (którą nie jest), niż powie jedno słowo szkodzące premier Kopacz.
Nie wiem, co tam powiedział w zaciszu gabinetu Jarosław Kaczyński. Psim obowiązkiem rzecznika prasowego jest to przedstawić tak, by nie przyniosło to szkody PiS. Błaszczak mógł nie kłapać dziobem lub powiedzieć coś w tym stylu, że, niestety, prezes jest tak zajęty obowiązkami, że niestety nie znalazł czasu dla Orbana.
To, co zrobił Błaszczak, to jest tak krzycząca głupota, że mnie po prostu zamurowało ze zdumienia!
Przecież jeżeli PiS kiedykolwiek dojdzie do władzy, to premier z jego nadania będzie musiał się spotykać z Orbanem w różnych sytuacjach, a często - współpracować. Dzisiejszy incydent wybitnie to utrudni.
I zawdzięczamy to panu Błaszczakowi.
Panie Premierze Kaczyński - naprawdę wybrał Pan właściwego człowieka do tej funkcji? ...
9 Comments
Przygłup "B"...
19 February, 2015 - 22:05
Pzdr Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
@autorka
20 February, 2015 - 06:58
@polfic...
20 February, 2015 - 08:55
Ja dodatkowo doszedłem jeszcze do wniosku, że przygłup - i formą i treścią swojej wypowiedzi - : raz - ośmieszył swojego szefa; dwa - po prostu obraził Orbana.
Pzdr, Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
@Hun
20 February, 2015 - 09:13
Najpierw zastrzeżenie - kolega Błaszczak jest gościem dosyć głupkowatym, to prawda. I nie sądzę, że analizował to co mówił w sposób, który ja mam na myśli.
Ale ja mam po prostu dość tych wszystkich kompleksów. Ojejeku, jejku co powie Orban, co sobie o nas pomyślą. Nikt tak nie myśli w świecie. Dobrze pomyślana polityka powoduje wspólnotę interesów i wtedy nie mają znaczenia jakieś obrażania się Orbana czy jego ewentualne fochy. Podobnie jest z Ukrainą. Czy to nasi przyjaciele czy nie? Nie można tego w ten sposób tego traktowac. Trzeba robić tak, żeby dla nich korzystnie było wspólnie robić to co nam pasuje. Cała filozofia. A nie jakieś przyjaźnie czy koleżeństwo.
@polfic...
20 February, 2015 - 10:38
Chodzi o to, że J.K. "ustami" swojego Błaszczaka postąpił niepolitycznie (co jest dyskutowane, opinie są różne) nie przyjmując Orbana, a przygłupi kolega B. przedstawił fatalne (dla JK) i raczej obraźliwe (dla WO) wytłumaczenie (co nie może byc dyskutowane, bo owe kretynizmy są czarno-na białym...). Tak nie postępują politycy, tak postępują pajace i o to nam chodzi... Tu nie było żadnej "polityki", kury im szczać prowadzać...
Pzdr,
Hun
"...And what do you burn, apart from witches? - More witches!..."
"Tu nie było żadnej "polityki
20 February, 2015 - 11:23
Tyle to ja wiem
Zgoda, z jednym zastrzeżeniem
20 February, 2015 - 09:35
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
Od dawna w Polsce zapomniano
20 February, 2015 - 20:20
autor
22 February, 2015 - 11:46
W tej sytuacji JK spotykajac Orbana uznalby koniecznosc przyjmowania wiadomosci / zlecen Putina, co by wlasnie zwasalizowanie oznaczalo.
W tym kontekscie wrecz starannie przemyslane i dlatego brutalne wystapienia Blaszczyka bylo jasnym i ostrym NIET do Putina.
Z Orbanem, listonoszem, per se nie ma to nic wspolnego.