
Gdy miesiąc temu w Warszawie odbywała się konwencja wyborcza Prawa i Sprawiedliwości, jednym z jej punktów były wystąpienia przedstawicieli grup społecznych, opowiadających o, mówiąc wprost, już nie obojętnym a wrogim stosunku władzy do obywatela. Jednym z mówców był wówczas rolnik ze Stargardu, z którego opowieści wyłonił się dość jednoznaczny obraz – instytucje państwowe, zajmujące się rolnictwem, zajmują się wyłącznie obroną interesu Unii Europejskiej przed polskimi chłopami.
Miesiąc minął, a my słyszymy o kolejnym (bo sprawa nowa nie jest) etapie prześladowania przez państwo rolników z okolic Szczecina. Pozwolę sobie na dłuższy cytat z bloga Janusza Wojciechowskiego, który opisuje sytuację:
1. W Pyrzycach żony, matki, ojcowie aresztowanych rolników opowiadają mi przez łzy…
Jednego z rolników policja aresztowała na polu, podczas orki. Policjant wsiadł do kabiny i nakazał powrót do zagrody, tam na oczach przerażonej żony i płaczących dzieci został skuty i wyprowadzony jak zbrodniarz.
Innego zatrzymali w domu, gdy był sam z dwuletnim dzieckiem. Po błaganiach pozwolili zatelefonować do żony, żeby przybiegła do dziecka, bo konwój gotów był zostawić płaczące dziecko samo w domu.
Młodego rolnika chorego na nowotwór, trzymali cały dzień bez wody i posiłku, bez możliwości wzięcia leków.
W areszcie rolnicy spali na betonie, dostali tylko koce.
Kilku zatrzymanych zwolniono za kaucją. Żony wybrały z kont całe oszczędności, te na spłaty kredytów, te na siewy i nawozy, zapożyczyły się prywatnie, nie mają już nic, ani na życie, ani na prowadzenie gospodarstwa.
Inna z żon, której męża aresztowali, płacze – co mam teraz robić? Mąż w więzieniu, zostałam sama z dziećmi, z ziemią, inwentarzem, kredytami bankowymi, pracuję w szkole, tu trzeba orać pole, na traktor nie wsiądę, bo nie umiem, nie mam prawa jazdy – tylko się zabić, niech zabierają wszystko…
2. Według prokuratury, pyrzyccy rolnicy stanowili grupę przestępczą, Stawali do przetargów na państwową ziemię, żeby powiększyć swoje małe, rodzinne gospodarstwa. Przestępstwa polegały na tym, że podczas przetargów złowrogo milczeli i nie podbijali ceny. Nie licytowali, nie przebijali, nie windowali ceny pod niebiosa, nie zagryzali się nawzajem, tylko kupowali ziemię stosownie do wartości, za tyle, na ile została wyceniona przez Agencje Nieruchomości Rolnych.
Ot i cała zbrodnia, za którą władza skuła rolników i rzuciła ich na zimny beton.
3. Aresztowani rolnicy to przywódcy rolniczych protestów, którzy od kilku lat walczyli w obronie polskiej ziemi, bo nie mogli znieść, że wyprzedawana jest zagranicznym nabywcom na tak zwane słupy. Według ostrożnych szacunków ekspertów Parlamentu Europejskiego, w rekach cudzoziemców jest już ponad 200 tysięcy hektarów polskiej ziemi. Od 1 maja 2016 roku zacznie się sprzedaż ziemi cudzoziemcom praktycznie bez ograniczeń. Aresztowani rolnicy zimą 2013 roku stali na mrozie pod Urzędem Wojewódzkim w Szczecinie. Potem długo trwali w zielonym miasteczku. A teraz dostali zapłatę – zimny beton w celi.
Na blogu mamy jeszcze dwa punkty, w tym komentarz Wojciechowskiego. W tej sprawie PiS zwołał również konferencję prasową, na której Jarosław Kaczyński podsumował temat słowami „Próbuje się zastraszać rolników, by nie kupowali polskiej ziemi”. Warto zwrócić uwagę, że – jak zawsze na pierwszej linii – w ataku udział biorą dziennikarze. Gdy wrzucić w google zapytanie „Pyrzyce + rolnicy” od razu znajdziemy choćby ustawiający już z góry role tytuł z „Gazety Wyborczej”: „Prokuratura bada rolniczy patent na ustawianie przetargów”. Uf, państwo prawa odkryło spisek, media stoją zaś na straży praworządności. Dziś zresztą na stronie GW czytamy już o „politycznej zmowie rolników z Pyrzyc”. Monika Olejnik oburza się faktem, że kościół pomagać chce rodzinom aresztowanych, zaś pewna kserokopiarka, która karierę zaczynała zresztą w „Gazecie Polskiej”, krytykuje użycie przymiotnika „polska” w kontekście ziemi. Dziennikarki marzą zapewne o tym, by na następnym rolniczym proteście ktoś wypuścił je z autobusu niczym PRL-oski aktyw robotniczy, by wbijały rolnikom swoją propagandę do głowy, gdy przez telewizor najwyraźniej już się to tak dobrze nie udaje. Znalazłem też narzekania wewnętrzne, że zamiast walczyć o elektorat centrowy (który, jak rozumiem, popiera działania opisane przez Wojciechowskiego, zaś rolnikami gardzi niczym kupcami z KDT), PiS odstrasza go gadaniem o jakichś chłopach i jakiejś ziemi. Może gdyby zamiast zajmować się takimi sprawami Kaczyński z Wojciechowskim zaśpiewaliby wspólnie „Sorry Polsko”, zyskaliby uznanie zwolennikom niuansowania z Twittera?
Czasem warto jednak przypomnieć sobie, że poza światem mediów, tych starych i nowych, upadłych i rozhisteryzowanych lub niuansujących każdą porcję wymiocin jest jeszcze całkiem realny świat przemocy i grabieży, odbywającej się w majestacie państwa i pod osłoną jego funkcjonariuszy. I to jest o wiele większy problem, niż spokojny sen kilku zakłamanych dziennikarzy czy strumienie świadomości kolejnego pokolenia resortowych dzieci, rozrzuconego dziś już nie po jednej, a kilku partiach. Przemoc, którą widać, gdy wysyła na spotkania z Beatą Szydło swoich żołnierzy z wyrokami i gdy rzuca w majestacie „prawa” broniącym swoich praw rolnikiem o ziemię. Która bardzo lubi odmieniać przez przypadki słowa „hejt” i „fanatyzm”.
http://januszwojciechowski.blog.onet.pl/2015/10/11/wladza-rzuca-obroncow-ziemi-na-zimny-beton-i-mowi-im-wprost-ta-ziemia-nie-dla-polskich-rolnikow-obiecana/
http://kontrowersje.net/gangster_jacek_b_achnio_vel_sznurek_czyli_ca_a_p...