Sławomir Cenckiewicz: zdaniem Marka Kamińskiego Józef Piłsudski prawdopodobnie zmarł na kiłę trzeciorzędną.
Problemem nie jest sam fakt powstania książki o nośnym tytule Ostatnia tajemnica marszałka Piłsudskiego. Ta książka i wiele innych podobnych, miała prawo powstać, jako że istnieje wolność badań naukowych oraz szeroka wolność słowa. Również fakt, że książkę zrecenzował Sławomir Cenckiewicz i to w tonie niemal entuzjastycznym, nie jest niczym złym. Problem pojawia się wtedy, gdy przejrzymy cały najnowszy numer czasopisma „Do Rzeczy. Historia” i zrobimy sobie niejakie zestawienie treści.
Po pierwsze Piotr Zychowicz snuje marzenia o polskim imperium kolonialnym. Przyzwyczailiśmy się już do tego, że Zychowicz lubi szokować; jesteśmy do tego już tak przyzwyczajeni, że staliśmy się wręcz obojętni. W artykule Sławomira Kopera dowiadujemy się o przyczynach śmierci wybitnego generała Gustawa Orlicz-Dreszera. Przy okazji niejako, autor informuje nas o tym, jakoby Józef Piłsudski kazał kapitanowi Rouppertowi zgwałcić Żydówkę. Również dowiadujemy się o tym, że oficerowie wywodzący się z legionów prowadzili bardzo bujne życie erotyczne, które zapewne odpowiadałoby ideałom genderystów, gdyby nie fakt, że legioniści nie próbowali w związku z tym wprowadzać stosownych zmian w prawie. Tak czy inaczej II RP to był wielki burdel.
Kolejne tytuły, które przyciągają uwagę, to zamach na marszałka PRL Mariana Spychalskiego w Pakistanie, Upadek Göringa (wywiad z brytyjskim historykiem Richardem Overy'm; Göring popełnił samobójstwo przy użyciu cyjanku potasu), Kto zabił Darlana? (autor Tymoteusz Pawłowski) i, oczywiście, nieocenionego Piotra Zychowicza smakowita prezentacja działań ludobójczej japońskiej „Jednostki 731”, która dokonywała na jeńcach takich eksperymentów, jak ucinanie rąk i przyszywanie ich na plecach (i temu podobne). Wreszcie kozacy z Wehrmachtu a na czele dzielny niemiecki oficer Helmuth von Pannwitz.
Z tego zestawienia wynikają niezbite mity i fakty, albo fakto-mity czy może mito-fakty, które są tylko i wyłącznie moją własną projekcją i jako takie nie podlegają krytyce. Są one następujące. Wielcy ludzie tego świata umierali na skutek zamachów lub zażywali cyjanek potasu. Inni pod sztandarami Wehrmachtu walczyli z bolszewikami, a jeszcze inni, przy okazji budowania swego imperium, wspierali postęp medycyny. Tylko Polacy przegapili swoją szansę na kolonie zamorskie i pozwolili rządzić Polską legionowym genderystom i stojącemu na ich czele syfilitykowi, który w dodatku miał omamy i opowiadał, jak to duch Napoleona odwiedził go w kołysce. Bo tak to zwykle bywa, że takie opowieści snują tylko syfilitycy.
I tak z tego smrodu, brudu i ubóstwa, wyłania się świetlana postać Wielkiego Romana, który umarł na francę tylko dlatego, że nikt w porę nie podał mu cyjanku potasu, a zamachowcy wysłani przez generała de Gaulle'a nie zdążyli mu skrócić jego cierpień. Człowiek, który nie miał omamów i antysemickich obsesji, który sądził, że Polska w polityce francuskiej może wejść w rolę Rosji.
Zaczynam sądzić, że Wałęsa miał rację, a Oleksy "nigdy i niczyim" agentem nie był .
A tak serio, to sugerowałbym Sławomirowi Cenckiewiczowi, aby bardziej szanował swój dorobek naukowy i dobrą opinię. Bo może sie okazac, że tych projekcji - takich jak moja - doczeka się znacznie więcej.
Tak sobie myślę, że jeśli Beata Szydło zostanie już tym premierem, to strzeż ją Panie Boże nie tyle od lektury prawicowych gazetek, ale raczej od kontaktu z prawicowymi dziennikarzami, od przejmowania ich sposobu myślenia. A zresztą może w ogóle lepiej, żeby nie miała zbyt wielkiego kontaktu z ludźmi, którzy zajmują się propagandą historyczną czy publicystyką historyczną. Niech się skupi na swojej pracy, a do kontaktów z pożytecznymi przeznaczy kogoś, kto środowisko to zna dobrze, ma do niego zwierzęcą cierpliwość i wie, jak z nim postępować.
Jakub Brodacki
7 Comments
Alchymisto,
26 July, 2015 - 12:26
Lewicowej, mainstreamowej, a w zasadzie lewackiej prasy wszyscy chyba mamy po kokardy.
Mam nadzieję, że przyjdzie pora, na rozwój prawicowej prasy. Nie chodzi oczywiście o akceptowanie jej "w ciemno", jeśli coś jest nie tak, krytykujmy, ale za konkrety, a nie stosujmy niesprawiedliwych uogólnień
"Miejcie odwagę... nie tę tchnącą szałem, która na oślep leci bez oręża,
Lecz tę, co sama niezdobytym wałem przeciwne losy stałością zwycięża."
@Szary Kot
26 July, 2015 - 12:56
Z drugiej strony czasopismo pełni rolę bazaru. Ludzie chętnie chodzą na bazar, bo wiedzą, że jest tam wiele różnych i atrakcyjnych towarów. Dlatego przez pryzmat red. Zychowicza oceniam całe to środowisko. Tam, gdzie chodzi o pieniądze nie widze powodu do okazywania specjalnej litości.
Drugie czasopismo z tej branży "W sieci historii" może jest trochę lepsze, ale z kolei niezwykle wręcz ugrzecznione. I tak źle, i tak nie dobrze.
Jeśli inne prace Zychowicza
26 July, 2015 - 12:51
http://www.rp.pl/artykul/437523.html
to nie żałuję, że ich nie czytałem.
Rzadko się zdarza trafić na tak spłycone intelektualnie artykuły historyczne. Przecież bez trudu można sobie przez np. amazon.com kupić rzetelne i przystępnie napisane prace na ten temat!
Mówiąc w skrócie, problem w tym, że ci Japończycy robili prawidłowe metodologicznie badania naukowe w totalnie pozbawiony etyki sposób, na żywych ludziach, bez znieczulenia itp. Były to np. wyjątkowo okrutne badania nad tolerancją niskich temperatur i tempem rozwoju odmrożeń. "Badali"różne grupy wiekowe, od niemowląt, przez ciężarne kobiety, do starców.
Prowadzili badania nad różnymi chorobami zakaźnymi, oczywiście w tym samym stylu. Rezultatem była m.in. jakaś używana potem w świecie szczepionka.
W odróżnieniu od wybitnie pseudonaukowych eksperymentów dra Mengele, te prace spełniały kryteria badań naukowych - poza tą oczywistością, że przeprowadzano je na żywych ludziach. Nie chcę być źle zrozumiany, więc dodatkowo podkreślam: piszę tylko i wyłącznie o stronie metodologicznej tych badań. Oni robili na ludziach to, co naukowcy w innych krajach robili na zwierzętach laboratoryjnych.
Właśnie dlatego wyniki tych badań zainteresowały Amerykanów na tyle, że w zamian za ich udostępnienie zagwarantowali oni tym bandziorom w lekarskich kitlach kompletną bezkarność.
Tylko ci, którzy wpadli w ręce Rosjan doczekali się sprawiedliwej kary.
Ponieważ z Jednostki 731 nie wyszedł chyba nikt żywy (szczerze mówiąc, nie pamiętam szczegółów), a "badacze" i ich pomocnicy zdawali sobie sprawę, że nie ma się czym chwalić, przez wiele lat prawie nikt o tej Jednostce nie słyszał.
Wstrząsające były też relacje bezpośrednich oprawców. Wielu z nich trafiło mianowicie do Unit 731 z poboru. Ot, jakiś laborant czy sanitariusz był przydzielany do "służb medycznych". Na miejscu okazywało się czego się od niego oczekuje, czyli np. wykonywania zabiegów bez znieczulenia na tych biednych ludziach. Mogli oczywiście odmówić, ale to traktowano jako zdradę, a poza tym istniałoby wówczas ryzyko, że podzielą się z kimś nieodpowiednim wiedzą o wyczynach doktorów z Jednostki. A zatem rezultatem odmowy byłoby dołączenie do grupy badanych. Pewna śmierć poprzedzona długotrwałą katorgą nieporónywalną z niczym innym.
Czytałem o tej Jednostce, czytałem o Mengele. Dla mnie, Mengele jawi się niemal jak dobrotliwy harcerz na tle okrucieństwa japońskich potworów.
A Zychowicz rzecz potwornie spłaszczył, robiąc z tego sensacyjny materiał na poziomie Pudelka.
@Traube
26 July, 2015 - 13:01
Właśnie na tym polega problem: " sensacyjny materiał na poziomie Pudelka". Całe to pismo jest redagowane w ten sposób. Również problem kpt. Roupperta mozna by opisać z podaniem kontekstu całej sprawy... A tymczasem okazuje sie, że Piłsudski nakazywał gwałcić Żydówki, legioniści wymieniali się żonami, a sam Marszałek był syfilitykiem. W sumie jedyną wartość miały rojenia o Lidze Morskiej oraz czołg 7 TP - tak to w sumie wynika z lektury tego czasopisma.
alchymista
26 July, 2015 - 18:47
Do Rzeczy to jest ten glowny organ folksdojczeryzmu i folkdojczerystow pracowicie niszczacych Polska Tozsamosc Narodowa i Polski Kod Kulturowy.
Nazywanie tego antypolskiego w najglebszym podprogowym znaczeniu tego slowa srodowiska "polskim prawicowym" jest jednym z wielu przykladow jakiej deprawacji i rozkladowi ulegla fundamentalna etyka w dzisiejszej Polsce.
@fritz
26 July, 2015 - 19:26
- "Mówią Wieki" (bellona, środowisko związane z wojskiem)
- "Do Rzeczy Historia" - środowisko konserwatystów-mackiewiczjusów
- "W sieci historii" - środowisko endecko-konserwatywne
Mackiewiczjusy są zbuntowani, prowokacyjni, Żaryn i jego pismo sa z kolei tak ugrzecznieni, że aż miód płynie z tego co piszą. A i sprawa Kieżuna warta jest pamięci. O "Mówią Wieki" nie chce mi się nawet pisać, mam ich dosyć.
Brakuje mi pisma "piłsudczyków". Świadomie ujmuję to w cudzysłów. Chodzi mi o grupę takich ludzi, którzy nie będąc konserwatystami czy endekami, nie popadają jednocześnie w lewackie nonsensy i utopie. Są w pewnym stopniu zakorzenieni w kulturze polskiej - tak jak piłsudczycy byli - ale potrafią wyjść poza jej ramy po to, aby ją ocalić.
Może żądam rzeczy niemożliwych
alchymista
26 July, 2015 - 19:45