
"To jest próba odwrócenia uwagi Polaków od tego, co dzieje się na ulicach” – skomentował audyt Rafał Trzaskowski, prominentny polityk PO. Zaciekawiony tym, co tam na ulicach się może dziać - niezwłocznie wyszedłem na miasto. Chodzę, patrzę, a tu kicha, czyli nic nadzwyczajnego. Przejeżdżające samochody i podążający gdzieś przed siebie przechodnie – słowem dzień, jak co dzień. Czy naprawdę komuś może zależeć na tym, żeby od tej zwykłej codzienności odwracać uwagę Polaków?
Wygląda na to, że ktoś wpuścił mnie w maliny i że nazywa się on Trzaskowski. Wróciłem po chwili z postanowieniem, że co, jak co – ale Trzaskowskiemu już nigdy w życiu nie uwierzę.
Włączyłem telewizor, oczywiście na kanał odkodowany, zwany powszechnie przez upadłą nomenklaturę TVPiS i zaraz wszystko się wyjaśniło.
Szef klubu parlamentarnego Platformy Sławomir Neuman, ze zbolałą miną kiepskiego złodzieja pokąsanego na robocie przez psy rzekł:
„Prawdziwy audyt odbył się w sobotę na ulicach Warszawy”.
Przypomniałem sobie, co było w sobotę... rzeczywiście pokazywali idących ulicą ludzi z flagami i bezsensownymi napisami na transparentach. Podobno już ostatni przemarsz mętów w takim stanie... stadzie..., a może składzie? Nie wiem, ale dyskutowano również o frekwencji, dlatego zaraz przyszło mi do głowy, że gdyby rzeczywiście potraktować to jako pewien rodzaj „audytu” - to o jego „prawdziwości” i rzetelności chyba najlepiej świadczyłby fakt, że z policzenia czterdziestu tysięcy zwiezionych z całej Polski na marsz szKODników, wyszło „platformerskim audytorom” dwieście czterdzieści tysięcy walczących o demokrację obywateli.
Potem pokazano wypowiedź Grzegorza Schetyny. Też mocna, ale jakby w innym sensie...
Wybaczcie, że nie będę komentować stanu psychicznego szefa Platformy, ale myślę, że za cały mój komentarz powinien wystarczyć krótki fragment jego wypowiedzi po przedstawionym audycie:
„Dzisiaj to, co słyszymy, co widzimy jest nieprawdziwe. Liczby są nieprawdziwe, obrazy są nieprawdziwe...”
Nie lepiej było wystawić do wypowiedzi Kierwińskiego, czy nawet Tomczyka?
Fakt zakupu przez wojsko trzydziestu tysięcy plakatów z tablicą Mendelejewa, jako przykładu marnotrawstwa środków publicznych w wojsku były szef MON, minister Siemoniak skomentował m. in. tak:
„Niech ściga Macierewicz Mendelejewa – to będzie fajne widowisko”.
Ja rozumiem, że handlowiec z wykształcenia może na zakupy patrzeć pod innym kontem niż zwykły obywatel, ale mimo wszystko chyba pan Siemoniak nie w takim charakterze został w MON zatrudniony. Choć, mogę się mylić, bo jeśli się tak dokładniej przyjrzeć zakupom dokonywanym za czasów rządów PO-PSL na potrzeby wojska, to znalazłyby się przesłanki, aby uznać, że nie chodziło o skuteczność i obronność armii, a raczej o zyskowny dla niektórych handel. No... chyba, żeby szukać głębiej i złożyć to wszystko na karb przyczyn wynikających z samej nauki, a ściślej... psychiatrii. Ostatnio pani Kopacz też wspominała o tej dziedzinie medycyny, więc faktycznie coś może być na rzeczy. Ale o to trzeba by już pewnie pytać byłego ministra Bogdana Klicha.
„Epatowaliście opinię publiczną samymi oszczerstwami i półprawdami... kłamaliście rano, kłamaliście w południe i kłamiecie teraz... na kłamstwa, w których jesteście specjalistami, na kłamstwa odpowiemy prawdą! Na wasze tchórzostwo odpowiemy odwagą! Na nacjonalizm nowoczesnym patriotyzmem, a na dzielenie Polaków jednością...” itp. itd.
Takim mocnym przekazem odpowiedziała na audyt przedstawiony przez rząd PiS była pani premier Ewa Kopacz w swoim wystąpieniu w Sejmie. Prominentna działaczka Platformy, odpowiedzialna w dużej części za wymienione w audycie „grzechy władzy”, odpowiedziała tak, jak najlepiej potrafiła, czyli atakami na rząd, inwektywami i oskarżeniami o kłamstwo, tchórzostwo, nieodpowiedzialność, mściwość, nienormalność itp. Ten obraz pokazany przez telewizję był wprost porażający.
I zawstydziłem się... i zrobiło mi się zwyczajnie wstyd, gdy uświadomiłem sobie, że stanowisko premiera naszego państwa sprawował ktoś o formacie typowym dla awanturującej się ulicznej przekupki.
4 Comments
Pierdzący zwolennik KOD w autobusie
15 May, 2016 - 20:38
Po kilkunastu minutach czuję to wyraźnie. Emisja gazów cieplarnianych. Małżonka dyskretnie sie odsuwa, a ja po chwili za nią. Na szczęście jakaś pani trzyma torbę pełną bzów. Co za aromat! Chwała Bogu!
@alchymista
15 May, 2016 - 21:49
A tam.
16 May, 2016 - 13:20
Już nawet GW nie pisze prawdy, podają 65 tysięcy uczestników.
O mores!
"Cave me, Domine, ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo."
@tł
16 May, 2016 - 07:37