
Pana Waldka spotkałem na jakichś imieninach u schyłku PRL-u. Ponieważ dziś z rzadka obchodzi się imieniny, a także dlatego, że nie wzbudził wtedy mojej sympatii nie szukałem okazji do kolejnych spotkań, choć ciągle pamiętam naszą rozmowę na balkonie jednego z bloków na Ursynowie.
Trudno przecież zapomnieć faceta, który nieomal w przeddzień wyprowadzenia sztandaru PZPR namawiał mnie bym do partii wstąpił i to tak gorliwie, że przypisywałem to nadmiarowi drinków, które wchłonął jeszcze przed wyjściem na balkon.
Pamiętam, że powiedziałem mu wtedy, że pochodzę z rodziny, w której brak przynależności do partii to warunek przyzwoitości, a on, z uśmiechem, którego wtedy trudno mi było zrozumieć, odrzekł, że jestem naiwny i bardzo się mylę.
Po okrągłym stole mijały lata, a tajemniczy uśmiech pana Waldka tracił z czasem swój tajemniczy charakter ...
Aż tu nagle, podczas wczorajszego grilla, kto wpadł na mnie znienacka? A jakże! Pan Waldek! Poznał mnie chyba, albo przynajmniej pomylił z bratem, do którego jestem podobny, bo nie omieszkał przywołać parę wspomnień z młodości i zaraz potem przeszedł do rzeczy.
Oznajmił, że w ramach pisowskich represji został zwolniony ze stanowiska wicedyrektora ds. pracowniczych jednej z instytucji w sektorze bankowym i aktualnie szuka pracy. Uderzyło mnie, że w rozmowie ciągle nazywał się „platformersem”, co z jednej strony dziwiło nieco zważywszy na ortodoksyjnie pezetperowskie początki, a z drugiej – przestało dziwić, gdy wspomniał o uwikłaniu w jakąś korupcyjną hecę, w którą nieżyczliwi ludzie uparli się go wrobić.
Najwyraźniej zmartwił go mój mocno ograniczony potencjał wpływu na rynek kadr kierowniczych w bankowości i wyznał, że „jakieś dwa lata, (!) do następnych wyborów, pociągnie w oparciu o zgromadzone oszczędności, ale potem musi się coś stać, bo będzie kiepsko”.
Tym razem nadmiar drinków dotknął mnie - nie jego - bo zbulwersowany tręścią rozmowy uniosłem się i ujawniłem panu Waldkowi … wysokość swojej emerytury. Poprosiłem go, by mi pomógł obliczyć jak długo jeszcze ja - w razie czego - pociągnę.
Pan Waldek znów się uśmiechnął i bezszelestnie zniknął w cieniu.
1 Comments
Klasa średnia jak nic. A może - wyższa? ...
03 May, 2017 - 21:52
Niego nerwową, ale za to - naprawdę bogatą! :)