Na Kijów! (1)

 |  Written by Godziemba  |  2
W marcu 1920 roku rozpoczęły się polskie przygotowania na wyprawy kijowskiej.
 
     Z uwagi na przewagę liczebną przeciwnika Wojsko Polskie nie było zdolne do ofensywy jednocześnie na całym froncie wschodnim. Koniecznym stała się więc obrona jednego z dwóch odcinków frontu – białoruskiego lub ukraińskiego – i przygotowanie ofensywy na jednym tylko kierunku. Przyjęta zasada kolejnego pobicia rozdzielonych wojsk wroga była jak najbardziej słuszna, wymagała wszakże właściwego wyboru kierunku działań ofensywnych.
 
     Zamiarem strony polskiej było maksymalne wykrwawienie wojsk przeciwnika na atakowanym kierunku frontu, a następnie zatrzymanie działań ofensywnych, co umożliwiało przerzucenie dużej części własnych wojsk i podjęcie ofensywy na drugim kierunku.
 
     Wedle polskiej koncepcji należało wyprowadzić uderzenie przeciwko silniejszemu zgrupowaniu wojsk przeciwnika, by zniweczyć jego przygotowania ofensywne. Na początku marca Naczelne Dowództwo WP wiedziało, iż większość sił bolszewickich gromadzi się na północnym odcinku frontu – na Białorusi. Jednocześnie polski radiowywiad przechwycił i rozszyfrował szereg depesz zapowiadających przygotowanie ofensywy bolszewickiej na Ukrainie. Dopiero na początku kwietnia okazało się, iż wcześniejsze informacje o postępującej koncentracji wojsk bolszewickich na Ukrainie nie okazały się ścisłe – Armia Konna Budionnego nie była jeszcze gotowa do ataku.
 
     O ostatecznym wyborze w marcu 1920 roku kierunku ofensywy zadecydowały przede wszystkim aspekty polityczne, związane z wsparciem dla budowy państwa ukraińskiego, a co za tym idzie realizacją programu federacyjnego Józefa Piłsudskiego.
 
    W końcu listopada 1919 roku na wniosek atamana Symona Pelury rząd Ukraińskiej Republiki Ludowej opowiedział się za kontynuowaniem walki z bolszewikami i Armią Ochotniczą opierając się na sojuszu z Polską.  Sam ukraiński głównodowodzący na początku grudnia wyjechał do Warszawy na bezpośrednie rozmowy z Józefem Piłsudskim.
 
    2 grudnia 1919 roku obie strony podpisały deklarację, w wyniku której Ukraińcy zrzekli się praw do Galicji Wschodniej oraz części Wołynia, oraz deklarowali gotowość ponownego rozpatrzenia sprawy polskiej własności ziemskiej na Ukrainie. Równocześnie Polska zobowiązywała się do podpisania z Ukrainą konwencji wojskowej i handlowej. Deklaracja powyższa miała być podstawą przyszłego porozumienia polsko-ukraińskiego, jednak zamiast kontynuowania rokowań doszło jedynie do kilku nieformalnych spotkań Piłsudskiego z Petlurą. W ich wyniku rozpoczęto tworzenie ukraińskich jednostek wojskowych w Polsce. Proces ten postępował jednak powoli, z uwagi na sytuację międzynarodową – Londyn i Paryż oficjalnie wpierali gen. Denikina i Warszawa musiała czekać na ostateczną klęskę Armii Ochotniczej. Po okresie bezczynności w lutym 1920 roku do rokowań zasiedli wojskowi, których efektem było częściowe zorganizowanie do początków kwietnia 1920 roku dwóch słabych ukraińskich dywizji oraz dwóch brygad zapasowych. W sumie było to niespełna 5 tysięcy żołnierzy, co odpowiadało słabej brygadzie polskiej. Liczono jednak na uzupełnienie braków kadrowych po zajęciu Ukrainy.
 
     Dopiero 3 kwietnia 1920 roku strona polska wręczyła Ukraińcom projekt umowy politycznej, w której żądano włączenia do Polski 7 z 12 powiatów Wołynia oraz przesunięcia na wschód północnej granicy Ukrainy, którą wcześniej miała stanowić rzeka Prypeć. W wyniku dalszych rokowań Ukraińcom udało się jedynie doprowadzić do wycofania zobowiązania władz URL zwołania w ciągu pół roku Konstytuanty oraz rezygnacji z utajnienia uznania rządu URL przez Polskę. Wobec groźby zerwania negocjacji, 21 kwietnia doszło do nieoficjalnych rozmów Piłsudskiego z Petlurą oraz mjr. Sławka z Liwyckim. Strona polska zgodziła się na ukraińskie propozycje wytyczenia granicy na Prypeci. W tej sytuacji 22 kwietnia w nocy Liwycki oraz wiceminister spraw zagranicznych Jan Dąbski złożyli podpisy pod polsko-ukraińska umową polityczną, która przeszła do historii jako pakt Piłsudski-Petlura. Najistotniejszym jej postanowieniem było uznanie przez Polskę niepodległości państwa ukraińskiego i Dyrektoriatu z Petlurą na czele.
 
     Podpisanie konwencji wojskowej było potrzebą chwili, gdyż oddziały polskie zajmowały już pozycje wyjściowe do ofensywy na Ukrainie. 24 kwietnia 1920 roku gen. Wołodymyr Winkler i ppłk Maksym Diakowski ze strony ukraińskiej oraz mjr Walery Sławek i kpt. Wacław Jędrzejewicz ze strony polskiej podpisali polsko-ukraińską konwencję wojskową. Przewidywała ona wspólną akcję wojsk obu stron przeciw bolszewikom, przy czym ogólne kierownictwo nad operacją miało należeć do Polaków. Strona polska zobowiązała się do pomocy w organizacji oddziałów ukraińskich oraz miała dostarczyć ekwipunek dla trzech dywizji piechoty. Zdobycz wojenna, z wyjątkiem ruchomej wziętej w boju, miała przypaść stronie ukraińskiej. Ukraińcy ze swej strony zobowiązali się do pełnego zaprowiantowania wojsk polskich na terenie Ukrainy.
 
    Z uwagi na słabość polskich sił, plan ofensywy zakładał koncentryczne uderzenia na wybrane punkty ugrupowania przeciwnika. W celu zdobycia bolszewickich baz zaopatrzenia oraz zdezorganizowania odwrotu sił czerwonych, zaplanowano szybkie zajmowanie terenu oraz zniszczenie siły żywej wroga.
 
    Naczelny Wódz stanął przed dylematem – czy na okrążenie i pobicie wojsk Frontu Południowo-Zachodniego wybrać kierunek na północ, by rozbić 12 Armię, czy też na południe przeciwko 14 Armii. Ostatecznie Piłsudski – biorąc pod uwagę szybką możliwość przerzutu wojsk polskich na Białoruś po zakończeniu operacji - opowiedział się za kierunkiem północnym. Taka decyzja stwarzała też szanse poprowadzenia własnej akcji odciążającej z Polesia w razie zagrożenia agresywnymi działaniami przeciwnika. Wpływ na decyzję Marszałka miały także warunki terenowe, a nade wszystko bliskość Kijowa, którego zdobycie było głównym celem politycznym całej operacji.
 
     Najważniejsze zadanie w pierwszej fazie operacji kijowskiej miała wykonać Grupa Operacyjna gen. Rydza-Śmigłego składająca się z 1 DPLeg. (dowodzonej przez samego Rydza), 7DP płk Eugeniusza Pogorzelskiego i 3 BJ gen. Jana Sawickiego. Poza grupą Rydza drugie istotne zadanie przypadło w udziale Dywizji Jazdy gen. Jana Romera. Zadaniem kawalerii było opanowanie Koziatyna - ważnego węzła kolejowego i drogowego, stanowiącego newralgiczny punkt w ugrupowaniu bolszewickiego Frontu Południowo-Zachodniego. Jego zdobycie spowodowałoby rozdzielenie systemu obrony bolszewików na dwa odizolowane rejony zajmowane przez armie – 12 oraz 14. W ten sposób obie bolszewickie armie utraciłyby możliwość współdziałania – zerwana zostałyby nie tylko łączność operacyjna, ale system dowodzenia wojskami całego frontu.
 
     Dużą wagę przywiązywano do szybkiego zajęcia Żytomierza – sądzono bowiem, iż w ten sposób polskie jednostki odetną bolszewicką 12 Armii od jej głównej bazy zaopatrzenia, za jaką uważany był Kijów. To zaś przyspieszyłoby rozbicie, pozbawionej możliwości uzupełnienia zapasów, 12 armii.
 
     Ostateczny plan operacji opracowany został przez grono zaufanych oficerów Kwatery Głównej Naczelnego Wodza, którymi kierował szef oddziału operacyjnego  sztabu Naczelnego Wodza ppłk. Julian Stachiewicz. Przewidywał on wykonanie głębokiego zagonu kawaleryjskiego w celu opanowania Koziatyna, z równoczesnym natarciem wydzielonych grup piechoty, dążących do zajęcia Żytomierza i Berdyczowa.
 
     W czasie gdy w połowie kwietnia 1920 roku Naczelne Dowództwo WP rozpoczęło bezpośrednie przygotowania do działań zaczepnych na Ukrainie, strona bolszewicka rozpoczęła zmianę dyslokacji swych wojsk wzmacniając swe siły na Białorusi i przygotowując jednostki na Ukrainie do odwrotu w przypadku polskiej ofensywy.
 
     W tym momencie nie można było już zatrzymać polskich przygotowań do wyprawy kijowskiej. Zwraca na to uwagę Tadeusz Piskor, współautor polskiego planu, podkreślając, iż wiadomości o gromadzeniu wojsk bolszewickich na Białorusi „przychodziły w czasie, gdy własna koncentracja na południu rozpoczęła się już, gdy magazyny były założone i prace przygotowawcze rozpoczęte; były natomiast na tyle nieścisłe, że o zmianie planu działań, tj. skierowaniu głównych sił polskich na front północny, nie mogło być mowy”.
 
     W dniu 17 kwietnia ND WP wydało rozkaz oddziałom zgrupowanym na Ukrainie przyjęcia postaw wyjściowych do działań ofensywnych, których celem było „przeprowadzenie operacji ofensywnej na Wołyniu i Podolu z zadaniem rozbicia 12. i stojącej przed naszym frontem części 14. armii bolszewickiej”. Równocześnie termin ofensywy wyznaczono na 25 kwietnia.
 
     Piłsudski zadecydował o przejęciu dowodzenia nad nieistniejącą jeszcze formalnie 3 armią, której najważniejszą siłą stanowiły Grupa Operacyjna gen. Rydza-Śmigłego oraz Dywizja Jazdy gen. Romera. Armia ta miała odegrać główną rolę w rozpoczynającej się operacji. Pozostałe dwie polskie armie – 2 i 6 miały wspierać główne działania (2 armia miała uderzać w kierunku na Berdyczów, 6 armia zaś na Winnicę i Żmerynkę).
 
     W „Dyspozycji operacyjnej dla ofensywy na Ukrainie” Piłsudski polecił, aby Grupa Operacyjna Rydza-Śmigłego, składająca się w sumie z 42 batalionów piechoty oraz 53 szwadronów jazdy,  po przełamaniu frontu pod Zwiahlem w szybkim tempie, wykorzystując transport samochodowy, kierowała się na wschód w celu zajęcia Żytomierza i opanowania znajdujących się w okolicy mostów na rzece Teterew.
 
    Między grupą Rydza a Prypecią działały dwie dywizje piechoty – 4 DP oraz grupa płk. Rybaka. Ich zadaniem było poprowadzenie koncentrycznych natarć na Owrucz i Korosteń oraz odcięcie dróg odwrotu bolszewikom wycofującym się z tych miast w kierunku na Kijów.
 
    Wobec informacji o wycofaniu się części oddziałów bolszewickich z odcinka frontu, położonego naprzeciw grupy Rydza-Śmigłego, w dniu 23 kwietnia 1920 roku Piłsudski polecił przyspieszyć natarcie przez koncentrację jednostek 1 DPLeg. w dwa duże ugrupowania (dowodzone przez ppłk. Józefa Olszynę-Wilczyńskiego oraz ppłk. Stefana Dęba-Biernackiego), których celem było wbicie klina w ugrupowanie bojowe bolszewickiej 12 Armii. 
 
CDN.

Img.: https://en.wiki2.org/wiki/Symon_Petliura  @kot
 
5
5 (3)

2 Comments

Obrazek użytkownika alchymista

alchymista
Można było przewidzieć, że skoro Ukraińcy prowadzą rozmowy z Polakami, to wkrótce nastąpi realizacja. Ale też całe porozumienie można było zamaskować. Być może brakowało środków na dezinformowanie przeciwnika, w końcu to wszystko była improwizacja na gruzach państw zaborczych...
Obrazek użytkownika Godziemba

Godziemba
Dezinformacja nie wchodziła w rachubę - przecież na Białorusi nie było z kim podpisywać umowy, a ponadto bolszewikom nie zależało na Białorusi - w odróżnieniu od Ukrainy.

I tak umiejętnie zwodzono bolszewików, pozorując prowadzenie rozmów na temat ewentualnego układu pokojowego.
Obie strony przygotywały się do ofensywy - bolszewicy na północy, Polacy na południu.

Pozdrawiam

Więcej notek tego samego Autora:

=>>