
Wiele tygodni temu, kiedy w Kijowie protesty zaczęły się radykalizować i polała się pierwsza krew, rzuciłem w jednym z tekstów pod adresem naszych rządzących ironiczne pytanie czy mężowie stanu do akcji wkraczają dopiero po piątym trupie. Okazało się, że moja złośliwość była mocno przesiąknięta niepoprawnym optymizmem. I nie chodzi o to, że skuteczniej zaczęli działać w okolicach setnego. Chodzi o to, że zaczęli, gdy było już za późno. Nie tylko o tę setkę zabitych ale też o możliwość „zbliżania stanowisk” stron konfliktu. Można było przewidzieć, że nikt, ani Janukowycz, ani Kliczko, ani nawet nasz pan Sikorski nie maja żadnych szans wobec tych trumien, wnoszonych wieczorem na Majdan. „Będziecie martwi. Wszyscy” padło z ust Sikorskiego jako koronny argument. „Już jesteśmy” odpowiedział Majdan.
Oglądając dziś relacje stacji TVN, dotyczące Ukrainy cieszę się przede wszystkim że już nie strzelają. Ale ta radość burzy coraz bardziej wyczuwana irytacja prowadzących programy czy też przekazujących relacje. Może to nie najlepsze miejsce ale przypomina mi się anegdota opisana przez Hłaskę w „Pięknych dwudziestoletnich”. O popijawie, jaką sobie z młodym pisarzem urządził wielki poeta i takiż pijak Broniewski. Jak go sam Hłasko opisał, antykomunista, dumny z virtuti militari za wojnę 1920 roku. Podczas tej popijawy, a były to lata 50-te minionego wieku, Hłasko pozwolił sobie na bardzo krytyczną wypowiedź o towarzyszu Stalinie. Wtedy ten antykomunista i bohater wojny przeciw bolszewikom pobiegł do telefonu by zadzwonić do UB. Bo Hłasko śmiał obrazić kogoś, komu Broniewski poświęcił wiersz.
Coś podobnego widać, gdy prowadzący audycje podsuwają zapraszanym ekspertom porozumienie pokazując, że „przecież podpisano”. Jakby mieli żal do tych z Majdanu, że nie rozumieją, iż to przecież nasz minister…
To oczywiście dziecinada. Trzeba być naiwnym, by wierzyć, że ci, którzy tyle wytrzymali pod kulami, którzy patrzyli jak ich koledzy, bracia, tuż obok nich padali martwi, nagle przestraszą się, gdy ich straszy gość w garniturze, który przyjechał do nich wprost z urlopu. To, ze mogą być martwi, wiedzieli zanim to zdołało dotrzeć do niego.
To, co dziś dzieje się w Kijowie, i co właściwie przekreśla to wczorajsze porozumienie, pokazuje, że tam maja nieco inne priorytety niż tylko ratowanie własnych głów. Ten brak zrozumienia między tymi z Majdanu i kimś takim jak Sikorski pokazuje, jak daleko poszliśmy w rewizji naszych priorytetów. Kiedy my mamy naszą Marysię Peszek, ogłaszającą, że nie odda Polsce choćby jednej kropli krwi, zza wschodniej granicy płyną słowa młodej dziewczyny, młodszej niż Peszek: „Jestem Ukrainką, mieszkam w Kijowie. Teraz jestem na Majdanie, w centrum mego miasta […]Jest tylko jeden powód. Chcemy być wolni od dyktatury…”*
Trudno wiec, by się można było właściwie zrozumieć.
Trudno także i dlatego, że nas wytresowano przez ostatnie lata, by „rozumieć” pojęcie „mniejszego zła”, które nakazuje poniechać sprawiedliwości i nie upominać się o krew. Tam tej lekcji jeszcze nie przyswoili. I mam szczerą nadzieje, że nie przyswoją. Bo to głupia lekcja.
Przyszło mi do głowy, że w naszym przypadku jej efektem jest nie tylko to, że są u nas tacy, którzy całkiem poważnie mówią o „Orle Białym” dla naszych protoplastów Janukowycza i nikt ich troskliwie nie odsyła na sygnale do Tworek czy gdzie tam jest takim ostrym przypadkom z Wiejskiej najbliżej. Dużo poważniejszym następstwem tej lekcji osobliwej ekonomii, w której pierwszym pytaniem jest „czy to się opłaca” są ci wszyscy, odwracający oczy gdy dzieje się coś złego, gdy trzeba reagować nie zastanawiając się nawet, że można się pobrudzić albo nawet oberwać.
W niezłej komedii obyczajowej „U Pana Boga za piecem”, dotykającej kwestii naszych relacji i naszego stosunku do wschodnich sąsiadów jeden z Polaków, komendant policji w miasteczku Królowy Most, zdenerwowany tym, że pokrzywdzony przez swoich Ukrainiec odmawia współpracy rzuca „Braliśta w dupę i zawsze brać będziecie. Bo już z was taki naród niewolników!”.
Dziś ta opinia o mentalności wygląda chyba na bardzo chybioną. Przenicowały się jakby zmienne…
ps. Oczywiście wiem, ze nie wszyscy chcą być tam martwi.
Oglądając dziś relacje stacji TVN, dotyczące Ukrainy cieszę się przede wszystkim że już nie strzelają. Ale ta radość burzy coraz bardziej wyczuwana irytacja prowadzących programy czy też przekazujących relacje. Może to nie najlepsze miejsce ale przypomina mi się anegdota opisana przez Hłaskę w „Pięknych dwudziestoletnich”. O popijawie, jaką sobie z młodym pisarzem urządził wielki poeta i takiż pijak Broniewski. Jak go sam Hłasko opisał, antykomunista, dumny z virtuti militari za wojnę 1920 roku. Podczas tej popijawy, a były to lata 50-te minionego wieku, Hłasko pozwolił sobie na bardzo krytyczną wypowiedź o towarzyszu Stalinie. Wtedy ten antykomunista i bohater wojny przeciw bolszewikom pobiegł do telefonu by zadzwonić do UB. Bo Hłasko śmiał obrazić kogoś, komu Broniewski poświęcił wiersz.
Coś podobnego widać, gdy prowadzący audycje podsuwają zapraszanym ekspertom porozumienie pokazując, że „przecież podpisano”. Jakby mieli żal do tych z Majdanu, że nie rozumieją, iż to przecież nasz minister…
To oczywiście dziecinada. Trzeba być naiwnym, by wierzyć, że ci, którzy tyle wytrzymali pod kulami, którzy patrzyli jak ich koledzy, bracia, tuż obok nich padali martwi, nagle przestraszą się, gdy ich straszy gość w garniturze, który przyjechał do nich wprost z urlopu. To, ze mogą być martwi, wiedzieli zanim to zdołało dotrzeć do niego.
To, co dziś dzieje się w Kijowie, i co właściwie przekreśla to wczorajsze porozumienie, pokazuje, że tam maja nieco inne priorytety niż tylko ratowanie własnych głów. Ten brak zrozumienia między tymi z Majdanu i kimś takim jak Sikorski pokazuje, jak daleko poszliśmy w rewizji naszych priorytetów. Kiedy my mamy naszą Marysię Peszek, ogłaszającą, że nie odda Polsce choćby jednej kropli krwi, zza wschodniej granicy płyną słowa młodej dziewczyny, młodszej niż Peszek: „Jestem Ukrainką, mieszkam w Kijowie. Teraz jestem na Majdanie, w centrum mego miasta […]Jest tylko jeden powód. Chcemy być wolni od dyktatury…”*
Trudno wiec, by się można było właściwie zrozumieć.
Trudno także i dlatego, że nas wytresowano przez ostatnie lata, by „rozumieć” pojęcie „mniejszego zła”, które nakazuje poniechać sprawiedliwości i nie upominać się o krew. Tam tej lekcji jeszcze nie przyswoili. I mam szczerą nadzieje, że nie przyswoją. Bo to głupia lekcja.
Przyszło mi do głowy, że w naszym przypadku jej efektem jest nie tylko to, że są u nas tacy, którzy całkiem poważnie mówią o „Orle Białym” dla naszych protoplastów Janukowycza i nikt ich troskliwie nie odsyła na sygnale do Tworek czy gdzie tam jest takim ostrym przypadkom z Wiejskiej najbliżej. Dużo poważniejszym następstwem tej lekcji osobliwej ekonomii, w której pierwszym pytaniem jest „czy to się opłaca” są ci wszyscy, odwracający oczy gdy dzieje się coś złego, gdy trzeba reagować nie zastanawiając się nawet, że można się pobrudzić albo nawet oberwać.
W niezłej komedii obyczajowej „U Pana Boga za piecem”, dotykającej kwestii naszych relacji i naszego stosunku do wschodnich sąsiadów jeden z Polaków, komendant policji w miasteczku Królowy Most, zdenerwowany tym, że pokrzywdzony przez swoich Ukrainiec odmawia współpracy rzuca „Braliśta w dupę i zawsze brać będziecie. Bo już z was taki naród niewolników!”.
Dziś ta opinia o mentalności wygląda chyba na bardzo chybioną. Przenicowały się jakby zmienne…
ps. Oczywiście wiem, ze nie wszyscy chcą być tam martwi.
* http://www.youtube.com/watch?v=-Fc2-1ZdeNs
Edit img. SK, Fot. Darko Vojinovic AP
(11)
5 Comments
Radek nas nie reprezentuje
22 February, 2014 - 13:38
To na takim krwawym konflikcie tym towarzyszom zależało. Pozwolę sobie podzielić się moimi przemyśleniami. Być może nie mam racji.
To rosyjscy snajperzy specnazu (którzy są jednocześnie borowcami Janukowycza) strzelali z dachów. Strzelali jednocześnie: do manifestantów i do berkutowców. W TV widzieliśmy i słyszeliśmy nagrania rozmów Berkutu podczas strzelaniny. Chodziło o eskalację krwawych rozruchów. To także spowodowało przejście części berkutowców do Majdanu.
Chronologię działań UE i USA, spóźnione sankcje, które teraz dopiero są budowane, bezbłędnie Putin przewidział, co wcale nie było trudne. A nie sprzedawanie w ramach tych "sankcji" granatów hukowych i chełmów na Ukrainę - to jest samoośmieszanie UE!
Dawno mówiło się, że Putin i Janukowycz wzajemnie nie czują do siebie sympatii. Wtedy sądziłem ze celowo takie wiadomości się rozpuszcza.
Ani dowództwo Berkutu, ani sam Janukowycz nie musiał wiedzieć, że rosyjscy snajperzy wchodzą, aby zająć stanowiska strzeleckie na dachach. Nie znam dokładnej topografii, ale możliwe, że pożar budynku związkowego, krótko przedtem, poza potrzebą usunięcia stamtąd sztabu Majdanu, to także możliwość dojścia na dachy. I pożar też jest robotą specnazu.
Putin, gdy okrwawił Janukowyczowi łapy, ma go teraz całkowicie w swoich.
Trzeba było wykazać, że Ukraina pod każdym względem nie nadaje się do wejścia w orbitę UE.
Tomasz A S
22 February, 2014 - 16:06
Pozdrawiam serdecznie
Może jest lepiej niż myślałem
22 February, 2014 - 17:01
Nie jest to mój idol. Lepsza od Janukowycza.
Fakt wypuszczenia Julii świadczy o początku zasadniczych zmian.
Wybory prezydenckie w maju.
Kiedy parlamentarne?
@Rosemann
22 February, 2014 - 17:09
Ukraina to antyteza "okrągłego stołu" i roztopienia się w tęczowej unii. Ukraina budzi sumienia, budzi pamięć o zamordowanych księżach, stoczniowcach i opozycjonistach.
Pozdrawiam.
Cytat:
Jeśli będziecie żądać tylko posłuszeństwa, to zgromadzicie wokół siebie samych durniów.
Empedokles
@Danz
22 February, 2014 - 17:31
Ale... Czy wrócą inni? Czy wybiorą uczciwych? Trudno im będzie!
I co ze stroną energetyczną, ogólną ekonomiczną?
A nasi władcy handlują nieszczęściem. Tusk pali świecę, uruchamia miejsca w szpitalach, Anka-samarytanka opiekuje się już rannymi i namawia nas do pomocy materialnej.
Gdzie byli jak już miesiąc temu powinni robić wszystko, aby wtedy wprowadzić sankcje. Oglądali się na UE. Polska sama sankcji nie mogła wprowadzić? Kto im na to nie pozwalał? Wielki Brat?